Gry budzące sentyment – krzyslewy

4 minuty czytania

1. "Gothic", "Gothic 2" + "Gothic 2: Noc Kruka"

gothic 2

W grę od niemieckiego studia Piranha Bytes zagrałem dzięki zachęcie kolegi. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ żadnej innej produkcji nie darzę dziś cieplejszymi uczuciami. Sam początek przygody Bezimiennego (I akt) odegrałem przynajmniej kilkanaście razy. Potem zaczynały się już schody, które początkującego gracza (uczęszczającego do klasy podstawowej) trochę przerastały. Wysoki poziom trudności, piekielnie niebezpieczni – szczególnie nocą – przeciwnicy, budząca niepokój muzyka, szarobure krajobrazy, konieczność radzenia sobie samemu (choć czasami pomocą służyli Milten czy Diego) – to wszystko składało się na wyborny klimat prawdziwie mrocznego fantasy.

Zalety tytułu można mnożyć przez długi czas. Najważniejszy? Duży, otwarty świat, który na sam początek daje graczowi kopa w tyłek i nie oferuje żadnego prowadzenia za rączkę. W zamian umożliwia chadzanie różnymi drogami, czego przykładem jest bodaj najistotniejsza decyzja: wybór obozu (w pierwszej części) bądź gildii (w drugiej części). Poczucie przynależności do danego ugrupowania i reprezentowanie go przydawało "Gothicowi" atrakcyjności. Co wybrałem? Nowy Obóz i Gildię Magów (nie mogłem oprzeć się pokusie zbadania tajemniczego, zamkniętego na cztery spusty klasztoru).

gothic 2gothic 2

Jeśli chodzi o lokacje, najbardziej ujął mnie położony na bagnach Obóz Bractwa, miejsce kultu i zamieszkania guru, nowicjuszy oraz strażników świątynnych, a przy tym ogromne pole uprawy uzależniającego ziela. Pierwsze wrażenie potęgowało odwiedzenie Obozu pod osłoną nocy. Podobało mi się też kombinowanie – bez niego w grze ani rusz. Nie potrafię pokonać smoka? Za pomocą zwoju przywołuję demona, a ten rozprawia się z latającym gadem. Kozackie czary to szczególna cecha "Gothica", jednak niefortunną sytuację dało się rozwiązać także na inne sposoby: wciągnięciem w walkę postronnych NPC-ów, strategicznym wykorzystywaniem pola (słyszałem o graczach ostrzeliwujących orków z niedostępnego dla zielonych stworów miejsca) albo... ucieczką. Najlepiej wspomaganą eliksirem przyspieszającym.

W rankingu wspomniałem o "Nocy Kruka", ponieważ grałem w edycję "Gothica 2" wraz z dodatkiem. Przedstawia ciekawą przygodę w nowej lokalizacji z magami wody oraz piratami. Ponownie pozytywnie odznacza się klimat i architektura tamtejszych budynków, nasuwająca momentami skojarzenie z Majami. Głównego przeciwnika, Kruka, pokonałem zaklęciem strachu. Jego działanie jakimś zrządzeniem losu (bug?) okazało się stałe, a więc wystarczyło dogonić drania i go zaciukać. Oj, ależ była zabawa!

2. "Wiedźmin"

geralt, wiedzmin 1

Pierwsza i moja ulubiona odsłona przygód Geralta z Rivii. Początki może nie były najlepsze (zupełnie nie ogarniałem systemu walki związanego z dziwnym sposobem klikania myszką), ale szybko dałem się ponieść mrocznej, dojrzałej historii osadzonej w fantastycznym świecie prozy Andrzeja Sapkowskiego (którego książek jeszcze wtedy nie czytałem). We wciągnięciu się bardzo pomógł wyrazisty bohater, mający na podorędziu zawsze celną ripostę lub komentarz, charakterne postacie oraz znakomicie oddany duch słowiańskości widoczny między innymi w dialogach (polski dubbing!). Również liczne romanse, do których wiedźmin był skory, przykuły uwagę takiego młodocianego gracza jak ja (nigdy nie narzekałem na obecność seks kart – zresztą graficznie stanowią też przykład kunsztu twórców). Z równie wielkim zaangażowaniem śledziłem losy głównych miłości Geralta (z nich wybrałem zielarkę Shani).

Najczęściej wspominane momenty? Wpieniająca człowieka staruszka blokująca drogę do Shani, stary młyn, wybranie strony nieludzi, odkrycie, jak potoczyło się życie Alvina oraz zwrot akcji związany z detektywem Raymondem.

3. "Drakensang: The Dark Eye"

drakensang: tda, scenka rodzajowa

Kolejna niemiecka gra w zestawieniu! Zdaję sobie sprawę z tego, że część osób krytycznie ocenia tę produkcję, ale mnie urzekła od pierwszej chwili. Wyżej wymienione tytuły były na wskroś mroczne – a "Drakensang"? Chociaż dalej mierzymy się z niebezpieczeństwem i nie jest to raczej "gra dla dzieci", to charakteryzuje się dość sielankową atmosferą. Brakowało mi głębszych relacji z postaciami, jednak piękna (na te czasy) grafika oraz zróżnicowani towarzysze (...szkoda, że mało rozmowni) wiele rekompensowały. Fabuła wybitnością nie grzeszy, będąc klasyczną historią fantasy o ratowaniu świata – jednak co z tego! Klimat się liczy, a zresztą sprawa morderstwa (jeden z wiodących wątków) okazała się intrygująca. Poza tym ten idylliczny obraz (aczkolwiek tak, potrafił się zmieniać i wzbudzać lekki strach, ale całościowo: bliżej mu do sielskości jak dla mnie) doskonale uzupełniał się ze spokojną, pogodną muzyką.

4. "Star Wars: Knights of the Old Republic"

sw: kotor, logo

Czyli gra z bodaj najlepszym zwrotem akcji, z jakim tylko się spotkałem. Z wrażenia prawie spadłem z krzesła, tak bardzo był szokujący. Moc odnajdujemy jednak w innych aspektach produkcji BioWare, choćby w rewelacyjnych towarzyszach oraz nieustannych wyborach, kierujących nas na ścieżkę Jasnej lub Ciemnej Strony Mocy. Z przekąsu częściej decydowałem się na tę drugą, choć ostateczny wybór padł pod wpływem wydarzeń powiązanych z Bastilą Shan (moja ulubiona żeńska postać w grze). "Star Wars: Knights of the Old Republic" odsłania przed graczami sporo możliwości. Przecież w pewnym momencie można zmusić Zaalbara do zabicia swojej najlepszej przyjaciółki, co jest naprawdę okrutnym czynem. Nie w każdym tytule ma się okazję do bycia aż tak wielkim sukinsynem (nazywając rzeczy po imieniu). Poza tym, bez względu na granie pozytywnym czy negatywnym bohaterem, gra oferuje przeżycie atrakcyjnej przygody w ukochanym przez wielu uniwersum.

5. "Dragon Age: Początek"

leliana, dragon age

Inaczej: "Gra, która mnie wkurzyła". Tak sobie gram, jest nawet przyjemnie, niczego się nie spodziewam – a tu bach! Giną prawie wszyscy Szarzy Strażnicy z powodu jakiegoś idioty. Nie mogłem przejść obojętnie obok takiego zdarzenia. Pragnienie zemsty było solidnym motorem napędowym, który pchał mnie w meandry scenariusza kanadyjskiej produkcji. We wczuciu się w protagonistę pomagały różne (w zależności od wybranej klasy i rasy) prologi. Nieco skopane zostały niektóre zadania poboczne (coś mi świta o typowej misji "zbierz czegoś tam ileś tam", której na pewno nie wykonałem), ale spuśćmy na to zasłonę milczenia. Zwróćmy za to uwagę na wspaniałych towarzyszy – fascynującą, pociągająco złą wiedźmę Morrigan czy milczącego Stena (Piotr Fronczewski!). Lipa tylko, że jako elf nie mogłem zostać królem. O takich ograniczeniach dla szpiczastouszych osobników (w sumie dyskryminacja) informuje się wcześniej! Co jeszcze na plus? Oczywiście smutna, zapadająca w pamięć muzyka z menu.

Ocena użytkowników
9.67 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
"Gothic", a raczej drugą odsłonę, też darzę dużym sentymentem. To jedna z niewielu gier, które przechodziłem kilkakrotnie, by dołączyć do każdej frakcji i wybić wszystko, co do nogi.
A "DA", to już też ciężki kawałek chleba. Ciekawe historie, mnóstwo możliwości, wyborów, zakończeń. Również wiele razy przechodziłem tylko po to, by poznać inne zakończenie.
Oj dawno nie miałem okazji zagrać w grę, która zachęciłaby mnie do kilkukrotnego przejścia tylko po to, by zobaczyć różne zakończenia.
0
·
A ja w ogóle nie czaje tego zachwytu nad DA 1. Gra jest po prostu średnia.
0
·
? Hmm... Fabuła przeciętna, ale dwie rzeczy mnie urzekły. Ciekawi w większości bohaterowie (te rozmowy w obozie...) i przemyślany, trudny system walki. Kolejny komentarz tego typu nasuwa pewne podejrzenia
0
·

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Jezid dnia niedziela, 22 listopada 2015, 23:16 napisał

? Hmm... Fabuła przeciętna, ale dwie rzeczy mnie urzekły. Ciekawi w większości bohaterowie (te rozmowy w obozie...) i przemyślany, trudny system walki. Kolejny komentarz tego typu nasuwa pewne podejrzenia

No dla mnie wciaz to jest troche malo
Widac ze tworcy mieli dobry pomysl, ale strasznie niedopracowana jest, chocby przez questy mmo.
A i tak najbardziej przeszkadzalo mi zbyt duzo walk
0
·
One są tam najfajniejsze. Co kto lubi jak widać.

Sprowokowałeś mnie do napisania sprofilowanego poradnika do "Świątyni Pierwotnego Zła". Niebawem.
0
·

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Jezid dnia niedziela, 22 listopada 2015, 23:16 napisał

Ciekawi w większości bohaterowie (te rozmowy w obozie...)


Właśnie te dialogi w obozie były cudne. Uwielbiam ten klimat przy ognisku, gdzie zgromadzona jest moja cała drużyna... Pamiętam zaskoczenie, gdy znienacka zostałem w nim zaatakowany - też dobry pomysł, bo traktowałem to miejsce jako bezpieczną bazę, w której mogę spokojnie odpocząć - a tu trzeba walczyć

W ogóle "DA: Początek" miało wyborną atmosferę, czuć był tę beznadziejność sytuacji powodowaną przez walkę z nieskończoną armią pomiotów. Do tego ile wyborów się pojawiło - a to przy namaszczaniu kogoś na nowego króla, a to przy załatwianiu sobie sojuszników, a to przy romansach.

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik dunio1 dnia poniedziałek, 23 listopada 2015, 09:56 napisał

Widac ze tworcy mieli dobry pomysl, ale strasznie niedopracowana jest, chocby przez questy mmo.
A i tak najbardziej przeszkadzalo mi zbyt duzo walk


Racja, tej walki rzeczywiście bywało za dużo, ale jeśli się zaangażowało w historię i wczuło w świat, liczba przeciwników do pokonania stawała się nieistotna O schematycznych zadaniach pobocznych wspomniałem, jednak wydaje mi się, że główne misje przeważnie były w porządku - albo moje wrażenia z gry ulegają podkoloryzowaniu przez upływ czasu.

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Lionel dnia sobota, 21 listopada 2015, 18:40 napisał

"Gothic", a raczej drugą odsłonę, też darzę dużym sentymentem. To jedna z niewielu gier, które przechodziłem kilkakrotnie, by dołączyć do każdej frakcji i wybić wszystko, co do nogi.


Mnie obydwie części zachwycają, ale te nowe twory Piranhy Bytes, czyli seria "Risen" też zła nie jest. Szczególnie druga i trzecia część. Z jednej strony inne, bo w śródziemnomorskich klimatach, z drugiej w wielu aspektach dalej podobne do "Gothica" - i to tych dwóch pierwszych części, bo pozostałe - trójka i czwórka - dla mnie nie istnieją
0
·

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik krzyslewy dnia poniedziałek, 23 listopada 2015, 16:35 napisał

Racja, tej walki rzeczywiście bywało za dużo, ale jeśli się zaangażowało w historię i wczuło w świat, liczba przeciwników do pokonania stawała się nieistotna

Zależy dla kogo I tu nie chodziło mi o samą ilość walk, tylko po prostu że każda walka zbyt dużo czasu schodziła, co przy sporej ilości przeciwników mnie bardzo irytowało. Przykładowo w takim icewind dale, czy divine divinity też było bardzo dużo walk, ale tam przeciwnik szybko padał, co tak nie nużyło bardzo. Zresztą taka sama sytuacja z nwn 1 była

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...