Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale fantastyka zaczyna ewoluować w całkiem innym kierunku niż do tej pory mogłoby się wydawać. Oczywiście nadal mamy książki, filmy i gry umieszczane w realiach fantastycznych, ale nietrudno się zorientować, że z roku na rok powstaje coraz więcej seriali fantastycznych.
Pomysł, aby napisać o serialach, wpadł mi dość dawno, ale jakoś odwlekałem w czasie jego realizację. Punktem przełomowym była rozmowa z kolegami w pracy o tym, co oni teraz oglądają i nawzajem zaczęliśmy sobie polecać różne tytuły. Dopiero po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że wszystkie nazwy tyczyły się tylko i wyłącznie seriali (nie muszę chyba dodawać, że były to przeważnie seriale powiązane z fantastyką).
Nie ma wątpliwości, że kinowe produkcje (fantastyczne) ostatnich lat to w dużej mierze niewypały. Aż ciężko mi znaleźć naprawdę dobry film z ostatnich miesięcy, który zrobiłby na mnie wrażenie. Pomijając takie tandety jak „Uczeń czarnoksiężnika” czy „Zieloną latarnię” albo nawet „Tron” (który poza muzyką nie miał nic godnego polecenia), to ciężko mi sięgnąć po jakiś interesujący tytuł fantastyczny. O dziwo, nowy film z X-menami był całkiem przyzwoity, ale chociażby „Kapitan Ameryka” okazał się, dla mnie, totalną klapą, chociażby z powodu dialogów, które były na poziomie 5-cioletniego dziecka.
Natomiast przenieśmy się na drugą stronę barykady, czyli do seriali, gdzie zaczęły się pojawiać naprawdę świetne tytuły (niektóre już nie takie „młode”). Zaznaczę na wstępie, że to jest moje subiektywne podejście oraz, że nie koniecznie znam wszystkie seriale godne uwagi. Obecnie oglądam kilka takich – m.in. "Magazyn 13", "Alphas", "Falling Skies", "Caprica" i nie mogę się doczekać drugiego sezonu "The Walking Dead", który zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Zwłaszcza, że nigdy szczególnie nie przepadałem za zombie, a tutaj nagle taka perełka. Szalenie realistyczny i świetnie wyreżyserowany serial z „niebieskimi” niemalże w roli głównej. No i oczywiście nie mogę zapomnieć o "Grze o Tron", serialu, który bije rekordy popularności i wcale mnie to nie dziwi. Jest on przygotowany z rozmachem i posiada genialny klimat, który dosłownie wciąga widza. Nie jestem chyba odosobniony w opinii, że "Gra o Tron" to najlepszy serial roku, a przyznają to pewnie nawet osoby, które nie przepadają za fantastyką. Jest w nim wszystko: pojedynki, polityczne intrygi, seks, jakieś legendarne zło, no i oczywiście... smoki. Wszystko to, czego potrzeba w świecie fantasy – dodatkowo świetnie przedstawione.
Do rzeczy. Nie po to poruszam ten temat, aby słodzić zbytnio "Grze o Tron". Zdecydowanie bardziej zaczęło mnie zastanawiać, czemu sam oglądam więcej seriali niż filmów. Odpowiedź chyba jest prosta. Moim zdaniem filmy są za krótkie. Jeśli chcemy poznać świat i zżyć się z bohaterami, to kinowe kilka godzin zazwyczaj na to nie wystarczy. Dopiero kilka(naście) odcinków serialu daje taką możliwość. Wtedy jesteśmy po prostu bardziej zaangażowani w to, co się dzieje na ekranie. Poza tym pozostaje ten element, kiedy musimy czekać tydzień na kolejny odcinek – jak wiadomo, czekanie wzmaga apetyt. Dodatkowo seriale z racji swojej (zbiorczej) długości pozwalają nam się dłużej cieszyć ulubionymi światami lub postaciami. Często mam tak, że po dobrym filmie czuję pewien niedosyt. Koniec filmu to zazwyczaj koniec danej przygody (oczywiście czasem są kontynuacje), natomiast z serialem jest zdecydowanie inaczej. Pamiętam, jak oglądałem "Battlestar Galactica"... to nie był dla mnie epizod – serial ten oglądałem kilka miesięcy (od razu wszystkie cztery sezony) i chyba właśnie dlatego tak mi się spodobał. Wiedziałem, że będę mógł się naprawdę nacieszyć bohaterami, którzy tak mi przypadli do gustu. Również aspekt „kto jest cylonem, a kto nie” jeszcze bardziej spotęgował to, że oglądałem z wielką przyjemnością.
Seriale wygrywają z filmami także z bardziej prozaicznych powodów. Jak wiadomo – kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pójście do kina to zawsze jakiś wydatek, a seriale są praktycznie za darmo. Wiele z nich można obejrzeć bezpłatnie w Internecie (legalnie!). Nie chodzi tylko o to, że nie trzeba płacić – możemy oglądać je kiedy nam się podoba oraz (jeśli nie oglądamy na bieżąco) ile odcinków chcemy obejrzeć na raz. Daje nam to świetną możliwość zarządzania swoim własnym czasem, czyli wygodę.
Zapewne każdy z was ma swój ulubiony serial – wybór jest obecnie ogromny. Co skłoniło was do wyboru właśnie tego tytułu oraz co sądzicie o tym, że fantastyka zaczyna zmieniać kierunek i produkować dobre seriale, a także niekoniecznie warte uwagi filmy. Moim zdaniem to nie jest wcale złe rozwiązanie, gdyż powoli staję się fanem seriali, a do kina chodzę coraz rzadziej. Zwłaszcza, że ceny biletów są niebotycznie wysokie, a dodatkowe (i często obowiązkowe z racji braku wersji 2D) płacenie za „efekty 3D”, które są totalnie bezsensowne, to moim zdaniem totalna paranoja. Jakość, dostępność i wygoda – to wszystko sprawia, że fantastyczne seriale są fantastyczne.
Tymczasem pozostaje mi czekać na nowe sezony "The Walking Dead" i "Gry o Tron". Dodatkowo na jeszcze jeden serial detektywistyczny zatytułowany „Sherlock” – dosłownie genialny brytyjski serial o sławnym Sherlocku Holmesie. Nie wiem jak wy, ale ja idę oglądać.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz