Czy kiedykolwiek oglądaliście "Lśnienie"? Odpowiedź chyba jest oczywista. Kto nie widział tego arcydzieła? Czy jest na sali ktoś, kto nie przypomina sobie szalonego Jacka Nicholsona chodzącego po hotelu Panorama z toporem w ręku?
Dziś jest to film kultowy. Zajmuje pierwsze miejsca na listach horrorów wszechczasów, wyprzedzając nawet takie hity jak "Noc żywych trupów" George'a Romero czy "Coś" Johna Carpentera. Ale wtedy, w 1980 roku, "Lśnienie" nie było hitem. Wręcz przeciwnie, krytyka przyjęła je bardzo chłodno. Dlaczego? Czemu ponad trzydzieści lat temu Kubrick i jego ekipa byli krytykowani?
Na początku lat 80. ludzkość nie znała Internetu ani telefonii komórkowej. Źródłem wszelkich informacji były telewizja, radio i prasa, a czas umilano sobie między innymi czytaniem książek. Wówczas pisarze przeżywali swój złoty wiek: wciąż wzrastające nakłady przynosiły im pieniądze, a oprócz nich – popularność. Do momentu komputeryzacji, która nastąpiła z początkiem tysiąclecia, pisarze zbijali fortunę.
Ale przejdźmy do rzeczy. Kto był jedyną osobą mogącą zakwestionować wszelkie pomysły reżysera? Autor. A "Lśnienie" jest spisane przez Stephena Kinga, który w książce ujął wiele bardzo osobistych wątków (można powiedzieć, że Jack Torrance to jego lustrzane odbicie z połowy lat 70.). Kubrick musiał pominąć niektóre elementy z książki, aby film był zdatny do obejrzenia (chodziło o długość – "Lśnienie", nawet po spłyceniu niektórych wątków, trwało blisko 160 minut). Na jego nieszczęście, pominął te najważniejsze.
Chodzi o pijaństwo. To właśnie główna zmora Kinga lat 70. Torrance w momencie przyjazdu do hotelu był abstynentem. Od pięciu miesięcy nie pił i przeżywał straszny okres. Można powiedzieć, że dopadł go kac po kilku latach mocnego pijaństwa ze swoim przyjacielem, właścicielem Panoramy, Alem Shockleyem. Tak było w książce, a co z filmem?
Element ten niemalże całkowicie wycięto. Poza jednym zdaniem, nikt nie wspomina o problemach Jacka z alkoholem (w książce było to podkreślane właściwie na każdym kroku). Odważę się powiedzieć, że usunięto najważniejszy element całej książki, ponieważ tak naprawdę właśnie przez alkoholizm Jack ostatecznie został przez Panoramę "przejęty".
Wycięto też wiele pozornie nic nie znaczących drobiazgów. Od razu ostrzegam, że tekst zawiera w dalszej części wielkie spoilery, zatem lepiej pominąć następne akapity, jeśli nie oglądaliście filmu albo nie czytaliście książki i nie chcecie zepsuć sobie zabawy.
Żywopłoty. Ukazane w książce ruchome żywopłoty otaczające Panoramę, a przedstawiające sylwetki zwierząt, zdały w powieści egzamin. Czym zastąpiono je w filmie? Wielkim, roślinnym labiryntem. Do klasyki przeszła scena, w której Jack obserwuje z góry makietę tegoż labiryntu, gdzie widać chadzających Danny'ego i Wendy. W roku 1980 ciężko było o naprawdę dobre efekty przedstawiające ruszające się zwierzęta z żywopłotu. Animacje komputerowe nie istniały. Łatwiej było wprowadzić labirynt, ilustrujący zagubienie i nieznajomość drogi do wyjścia.
Kocioł. To przez niego zginął książkowy Jack Torrance. W filmie bohater zamarza w labiryncie. Trzeba powiedzieć otwarcie – trudniej jest zbudować napięcie w książce, która ma wpływać na psychikę odbiorcy. W przypadku filmów sprawa wygląda nieco inaczej – widzimy obraz. Nie musimy go sobie wyobrażać. Znacznie mroczniejszy jest widok Torrance'a siedzącego ze złowieszczą miną w zaspie śnieżnej, z ciałem zamarzniętym na kość.
Kucharz Dick Hallorann. W książce przeżywa, choć najpierw dostaje niezły łomot od Torrance'a. W filmie natomiast ginie. Pomógł Danny'emu pomimo tego, iż w drodze do hotelu miewał straszne wizje, w których Panorama zapowiadała, że go powiesi, że Jack już stamtąd nie wyjdzie. Po raz kolejny Kubrick przebudował zakończenie. Chciał je uczynić bardziej filmowym oraz silniej działającym na psychikę widza. Dla Halloranna po prostu nie było tam miejsca.
Ullman. Dyrektor Panoramy. W książce traktuje Torrance'a jak ostatniego śmiecia i zatrudnia go głównie dzięki jego znajomościom. W filmie ma do niego przyjacielskie nastawienie. King opisał próbę zaszantażowania Ullmana przez Torrance'a, który znalazł wycinki gazet z historią Panoramy. Nie muszę chyba mówić, że pan Ullman nie był tym zachwycony – zagroził Torrance'owi donosem do Shockleya (co zresztą później zrobił).
Stovington. Jack Torrance uczył tam w szkole przygotowawczej, ale został wyrzucony za pobicie ucznia. W filmie nikt o tym nie wspomina, ale raz Torrance ma na sobie koszulkę Stovington (w scenie, kiedy Wendy przynosi mu śniadanie do łóżka). Usunięto kolejny ważny fakt – gdyby nie utrata pracy w Stovington, Jack nigdy nie musiałby przenosić się do Panoramy.
Narzędzie zbrodni. W książce jest to młot do roque'a (stara odmiana krykieta). W filmie – siekiera. Prawdopodobnie chodziło tu po prostu o lepsze wrażenie i szybszą akcję (łatwiej jest zniszczyć drzwi siekierą). W końcu każdy ma w głowie scenę, w której Jack wdziera się do łazienki okupowanej przez Wendy i z miną szaleńca wymawia sławne "Here's Johnny!".
Wreszcie sam hotel. W książce zostaje doszczętnie zniszczony w wyniku wybuchu kotła, a w filmie ostaje się w całości. Nie ma przecież nic bardziej złowieszczego niż nawiedzony budynek, któremu drzazga z dachu nie spadła, racja? Panorama czekała na przybycie obsługi w nowym sezonie.
Jak widać, różnic jest mnóstwo, choć i tak nie wypisałem wszystkich (musiałbym ślęczeć z egzemplarzem książki i jednocześnie oglądać film). Sam osobiście preferuję książkę, mimo że filmowa wizja Kubricka potrafi w mistrzowski sposób zbudować odpowiednie napięcie.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz