Podsumowanie AD 2009

6 minut czytania

Zbliżający się wielkimi krokami do końca 2009 rok wraz z dwunastoma miesiącami przyniósł ze sobą wiele ciekawych gier, na które czekali wszyscy miłośnicy nie tylko cRPG'ów, ale i MMORPG'ów. Znaczna większość tytułów pojawiła się na sklepowych półkach w jego ostatnim kwartale, toteż okres ten dla graczy był istną, wypisz wymaluj, bajką. Producenci niemalże jednocześnie zasypali nas pozycjami, w które albo bardzo chcieliśmy zagrać, albo zagrać po prostu wypadało. W końcu bycie miłośnikiem RPG'ów do czegoś zobowiązuje. Jednak należy zadać sobie kluczowe pytanie, ile i które gry zdobyły uznanie graczy?

Cofnijmy się teraz o dwanaście miesięcy i przeżyjmy ten okres raz jeszcze. Proponuję zacząć od dzieła studia FunCom – Age of Conan 2009: Hyborian Adventures PL, które ujrzało światło dzienne pod koniec stycznia. Jest to nic innego jak polska edycja oczekiwanego przez wielu MMORPG'a, debiutującego w 2008 roku, kiedy szybko wyszło na jaw, że gra jest niedopracowana, a ilość pojawiających się błędów znacznie przekracza dopuszczalną granicę.

Age of Conan: Hyborian AdventuresAge of Conan: Hyborian AdventuresAge of Conan: Hyborian Adventures

Ekipa FunCom'u nie przymknęła oczu i wraz z firmą CD Projekt, po trwającym sześć miesięcy okresie, wydali Age of Conan 2009: Hyborian Adventures PL. Jakie efekty? Gra okazała się znacznie połatana i wzbogacona o nowe elementy. Polacy dostali również swój serwer, dzięki czemu mogą bawić się używając ojczystego języka, bo choć wydaje się, że w dzisiejszych czasach angielski to podstawa, wielu graczy bardzo ucieszyło się, że można grać w kompletnie spolszczoną wersję.

Największe wrażenie na graczach robi system rozwoju postaci, grafika oraz... atrakcyjna cena abonamentu. Niestety, w grze wciąż mogą przytrafić się sporadyczne błędy, a i balans klas mógłby być bardziej doszlifowany. Dzieło FunCom'u jest z pewnością warte uwagi, jednak w uznaniu wielu fanów MMORPG'ów z World of Warcraft równać się nie może.

By omówić kolejną grę, musimy wspólnie zrobić milowy krok i przenieść się do ostatnich dni kwietnia, kiedy na rynku gier komputerowych pojawił się Neverwinter Nights 2: Gniew Zehira, drugi oficjalny dodatek kultowej serii. Członkowie studia Obsidian zapewne mieli nadzieję, że, po wyraźnym sukcesie pierwszego dodatku, Gniew Zehira zdobędzie równie duże uznanie graczy. Czy tak się stało?

Neverwinter Nights 2: Gniew ZehiraNeverwinter Nights 2: Gniew ZehiraNeverwinter Nights 2: Gniew Zehira

Nie. Neverwinter Nights 2: Gniew Zehira szybko okazał się niemałą wpadką. Oczywiście w grze pojawiło się kilka nowości w postaci otwartego świata, świeżych ras oraz klas czy zmian w mechanice dialogów, nie mają one jednak większego znaczenia, bowiem to, co najważniejsze – fabuła – nie zachwyca. Nudna i niepotrafiąca wciągnąć. Na podobnym poziomie stoją zadania poboczne, w których trudno jest dopatrzyć się oryginalności. Słowem: klapa.

Ludzie z Obsidian nie wykorzystali okazji, jaką dostali wraz z bardzo dobrym przyjęciem przez środowisko Maski Zdrajcy. Neverwinter Nights 2: Gniew Zehira miał być kolejnym krokiem do przodu, a okazał się dwoma w tył. Szkoda.

Proponuję przejść do września – miesiąca, na który z niecierpliwością czekali wszyscy wielbiciele MMORPG'ów. Właśnie wtedy koreańska firma NCsoft wydała na świat swe najnowsze dzieło, grę Aion: The Tower of Eternity. Czy udało im się przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną przez wypuszczoną wcześniej serię Lineage?

AionAionAion

Nie trzeba było długo bawić się w świecie Aion: The Tower of Eternity, by zauważyć, że jest to gra niezwykle solidna. Cechuje ją nie tylko spora grywalność, ale i fantastyczna grafika, mało błędów oraz smaczki w postaci wymagających walk PvP. Warto również wspomnieć o korzystnych wymaganiach, które w dzisiejszych czasach bardzo często są jedyną przeszkodą na drodze do zatopienia się w dany tytuł. W przypadku Aion: The Tower of Eternity tego problemu być nie powinno.

Dzieło studia NCsoft przyjęło się znakomicie, więc jeśli tylko producenci będą odpowiednio dbać o jego rozwój, ma spore szanse w krótkim czasie stanąć na szczycie.

Tym razem zatrzymamy się na październiku, którego początek upłynął nam pod znakiem gry Risen. Członkowie firmy Piranha Bytes mieli przed sobą trudne zadanie, bowiem trzecią częścią Gothica poważnie narazili się swoim fanom. Przyszedł najwyższy czas na przeprosiny, przyszedł czas na Risen.

RisenRisenRisen

Znaczna większość osób, które wcześniej miały styczność z serią Gothic, już po kilku minutach gry odnosi wrażenie, że zna ją doskonale. Nie da się ukryć – Risen w bardzo wielu aspektach przypomina swoich starszych braci. Część ludzi uważa to za wadę, inni z kolei za sporą zaletę. Jednego można być pewnym – wielbiciele Bezimiennego są zachwyceni.

Risen szybko okazał się udaną grą, pełną porywającej fabuły, bardzo trudnych walk, dodających uroku łamigłówek oraz "gothicowego" klimatu. Całość, uwieńczona doskonałą oprawą audiowizualną, zmusza nas do przyklaśnięcia ludziom z Piranha Bytes, którzy pokazali charakter i sukcesywnie odgryźli się.

Proszę, nie opuszczajmy jeszcze października, ponieważ jego ostatnie dni obracały się wokół gry Divinity II: Ego Draconis. Wierzcie mi, że nie trzeba mieć smoczego instynktu, by dojrzeć potencjał tkwiący w dziele studia Larian Studios. Czy jednak w pełni go wykorzystano?

Divinity II: Ego DraconisDivinity II: Ego DraconisDivinity II: Ego Draconis

Wielu osobom spodobała się nie tylko wciągająca fabuła, ale i obszerny świat, czary oraz wszechobecny humor. Jednak tym, co odróżnia Divinity II: Ego Draconis od innych gier, jest możliwość grania smokiem.

Sprawa o tyle kontrowersyjna, że pomysł sam w sobie jest niepowtarzalny i z pewnością można go zaliczyć do plusów gry, a mimo to często słyszy się o niewykorzystaniu w pełni tego aspektu. Niestety producenci nie ustrzegli się błędów, które lubią ukazywać się graczom. I choć również grafika prezentowana w grze nie trzyma odpowiednio wysokiego poziomu, każdy szanujący się wielbiciel cRPG'ów powinien zagrać w Divinity II: Ego Draconis, bo z pewnością jest to pozycja, której warto poświęcić uwagę.

Początek listopada to premiery dwóch bardzo interesujących tytułów. Nieco wbrew losu, zacznę od Borderlands – gry studia Gearbox, będącej połączeniem shootera z RPG. Jak dobra mogła okazać się taka hybryda?

BorderlandsBorderlandsBorderlands

Wystarczająco dobra – to minimum. Przede wszystkim dlatego, że świetnie prezentuje się rozgrywka multiplayer. Wystarczy dorzucić prześliczną grafikę, przemyślany świat, wiele broni oraz widowiskowe strzelanie, by otrzymać godnie prezentującą się całość.

Jakie wady? Graczom nie przypadła do gustu fabuła, definitywnie będąca jedną z słabszych stron tytułu. Po części odbija się to na długości gry, która dla grającego w pojedynkę wydaje się nie mieć końca. Jednak, mimo tego, warto znaleźć trochę czasu i bliżej przyjrzeć się Borderlands, bo w pełni na to zasługuje.

Drugą grą, która pojawiła się w tym okresie, jest nic innego jak najnowsze dzieło studia BioWare, Dragon Age: Początek – mający zostać duchowym następcą serii Baldur's Gate. Oczywiście rzecz to niebywale trudna, dlatego wszyscy miłośnicy cRPG'ów pragnęli przekonać się, czy gra faktycznie zasłuży na to zaszczytne miano i pokaże zapowiadaną klasę.

Dragon Age: PoczątekDragon Age: PoczątekDragon Age: Początek

Cóż można rzec, świeżutka produkcja w krótkim czasie zmiotła konkurencję. Kapitalna fabuła, pokaźny świat, niepowtarzalny klimat, przepiękna grafika, idealnie dopracowani bohaterowie i masująca uszy muzyka to nie wszystkie plusy Dragon Age: Początek. Bez dwóch zdań można stwierdzić, że ludzie z BioWare sprostali zadaniu i wypuścili na rynek gier komputerowych coś, czego nie było od dawien dawna. W końcu pojawiła się gra, która z pewnością zdobędzie serca wielu graczy i pozostanie w ich pamięci na długie lata. Myślę, że to właśnie Dragon Age: Początek zasługuje na miano RPG 2009 roku.

Nie ma jednak rzeczy doskonałych, a tu jako wadę można podać zbyt dużą ilość krwi oraz fakt, że główny bohater nie wymawia swoich kwestii. Jest to jednak kropla złego w oceanie pozytywów, która ani trochę nie wpływa na powyższy werdykt. W Dragon Age: Początek po prostu trzeba zagrać.

Podróż w czasie zakończymy na początku grudnia – właśnie wtedy na polski rynek gier komputerowych wkroczył Król Artur. Wydana przez studio Neocore Games gra jest ciekawym połączeniem RTS'a z elementami gier RPG oraz strategii turowej. Czy warto zagrać?

Król ArturKról ArturKról Artur

Tak, warto. Powyższe połączenie wyszło co najmniej zadowalająco. Ze względu na fantastyczny klimat spasowany z przyjemną muzyką, ciekawymi jednostkami, frapującymi zadaniami oraz niecodziennymi pomysłami, gra prezentuje się bardzo przyzwoicie.

Niestety, w Królu Arturze nie wszystko jest takie, jak być powinno. Nieprzemyślany interfejs, niedopracowane bitwy, które, jakby nie było, są bardzo ważnym elementem gry, i często pojawiające się drobne błędy znacząco obniżają ogólną ocenę dzieła Neocore Games. Mimo to, wszyscy, którzy pragną poczuć przyjemny powiew świeżości, mogą z lekkim sercem oddać się przygodom, wcielając w samego Króla Artura.

Jak sami doskonale widzicie i dobrze wiecie, na brak gier w 2009 roku z pewnością nie mogliśmy narzekać, co zdecydowanie cieszy. Jeśli jeszcze nie graliście w którąś z wymienionych, nadróbcie starty. Nie pozostaje nam nic innego jak mieć nadzieję, że w przyszłym roku na rynku gier komputerowych pojawi się tyle samo, a nawet więcej interesujących tytułów, by każdy miłośnik RPG'ów mógł znaleźć coś dla siebie, bo na obecną chwilę mamy w czym wybierać. Niech tak zostanie na wieki wieków. Amen.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...