Co będzie największym tegorocznym wyzwaniem? Nie, nie jest to zdobycie biletu na premierowy pokaz „Gwiezdnych wojen: Przebudzenia Mocy”, ani nawet znalezienie idealnych prezentów pod choinkę dla całej rodziny. W tym roku prawdziwym wyzwaniem okaże się uniknięcie mówienia i słuchania o „Star Wars”. Jeśli komuś się uda, to naprawdę chyba nawet mistrz Yoda będzie pod wrażeniem.
Star Wars, Star Wars wszędzie mam ochotę zawołać, kiedy włączam Internet. Biorąc pod uwagę zamieszanie, jakie wywołuje nadchodzący film J.J. Abramsa, obawy, że szturmowiec wyskoczy mi za chwilę z lodówki, wydają się uzasadnione. W zasadzie jeśli chcieliście udawać, że „Gwiezdne wojny” nie istnieją, to błędem było wchodzenie na tę stronę.
Tylko w sumie skoro już tu jesteście, to równie dobrze możecie zostać. Specjalnie dla tych, którzy nie są fanami Darth Vadera, mamy także 12 sposobów na ukrycie się przed medialnym szumem dookoła nowej odsłony „Star Wars”. Dlaczego akurat 12? W tym roku to dla naszej redakcji magiczna liczba, bo w końcu nie zawsze kończy się 12 lat, prawda?
Kryć się i niech Moc będzie z wami!
1. Wyprowadź się
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. I wcale nie chodzi o to, że niełatwo jest wyprowadzić się ot tak, z dnia na dzień. Rzecz w tym, że nie można się przenieść gdziekolwiek. Wykreśl z mapy Stany Zjednoczone, Kanadę, Wielką Brytanię, Australię, Nową Zelandię i z dziwnych przyczyn Węgry, bo tam podobno galaktyczna gorączka szaleje najbardziej. Ogólnie najlepiej omijaj szerokim łukiem Europę, Australię, Amerykę. Myślę, że możesz zaryzykować mieszkanie w Zimbabwe bądź Północnej Korei, chociaż cała nasza planeta jest ogólnie rzecz ujmując raczej przestrzenią podwyższonego ryzyka. Ewentualnie przenieś się na Księżyc, nasz satelita może się sprawdzić, tylko chyba jest trochę zbyt galaktyczny.
2. Nie chodź do kina
Oczywiście wiemy, że nie wybierzesz się na „Star Wars”, ale możesz przez przypadek zaplątać się w sali kinowej i zobaczyć zwiastun albo reklamę. Brrr... W dodatku w kinach często stoją kartonowi szturmowcy. Unikaj kin. WSZYSTKICH kin, bo nigdy nie wiesz, co tam możesz zobaczyć. A raczej właśnie dlatego, że wiesz...
3. Nie rozmawiaj z ludźmi
Najlepiej w ogóle unikaj ludzi. Ludzie to zło, interesują się „Star Wars”, plotkują o nowym filmie. A do tego oczekują, że ty też jesteś na bieżąco, bo przecież nie da się nie być. Jak to nie da? Zakład? Udowodnij im to i nie pokazuj się nikomu na oczy. Proponuję zbudować schron – dźwiękoszczelny rzecz jasna i bez dostępu do świata zewnętrznego, może wtedy uda ci się uniknąć kontaktu ze światem Vadera i całej reszty.
Pamiętaj, że każdy człowiek jest potencjalnym fanem „Star Wars”. Dla ciebie każdy fan „Star Wars” stanowi zagrożenie, a zagrożenia należy unikać za wszelką cenę. Krótko mówiąc, kryj się, gdy widzisz jakiegoś człowieka na horyzoncie, bo nigdy nie wiesz, po której stronie Mocy przebywa.
4. Odłącz Internet
Przyznaję, że nawet tutaj czytasz o „Star Wars” a Internet to w końcu ogrom różnych wiadomości, które często dotyczą właśnie nowego filmu Gwiezdnej Sagi. Koniecznie odłącz Internet, oczywiście po tym jak doczytasz ten tekst do końca, bo masz jeszcze parę rzeczy do zrobienia.
Myślisz, że możesz uniknąć wzmianek o „Gwiezdnych wojnach”? Przeprowadź w takim razie specjalny eksperyment. Włącz Internet, przeglądnij strony, przeczytaj wiadomości i jeśli przez minutę lub dłużej twojej sieciowej aktywności nie natrafiłeś na żadną wzmiankę ani nawet najmniejszą aluzję na temat „Przebudzenia Mocy”, koniecznie zdradź, jak udało ci się tego dokonać.
Pamiętaj, że portale społecznościowe również stanowią zagrożenie. Wydaje ci się, że rozmawiając ze znajomymi przez Facebooka niczym nie ryzykujesz, skoro nie poruszasz tematu tego filmu? Bzdura. Pomijam już to, że na prawie każdej stronie pojawi się motyw „Star Wars”, bo zawsze możesz je na ten czas zablokować. Jednakże są jeszcze zdjęcia znajomych, czyli podstępnie stworzone, aby cię dręczyć, profilowe fotki celowo przerobione w taki sposób, żeby znalazł się na nich miecz świetlny. No i podpis głoszący, ile dni jeszcze trzeba czekać. Kto czeka, ten czeka, ale z drugiej strony dzięki temu wiesz, ile dni dzieli cię do urzeczywistnienia się koszmaru. Nie siedź i nie odliczaj, tylko bierz się do roboty.
5. Zostań w domu i poczytaj książkę
To musi być bardzo długa książka. Jest tylko jeden drobny problem, trzeba ją jakoś zdobyć. Najlepiej bez korzystania z Internetu i wychodzenia z domu. Jeśli już musisz wyjść z domu, nie idź do księgarni. Tam znajdziesz masę książek, komiksów, kolorowanek i innych tego typu wymysłów, rzecz jasna wszystko związane ze „Star Wars”. Skóra cierpnie na samą myśl.
6. Nie kupuj produktów spożywczych
Niestety każda wyprawa do pobliskiego sklepu spożywczego skończy się na zaatakowaniu twojego organizmu przez napoje energetyczne, czekoladki, batoniki albo koszulki i skarpetki. Wszystko rzecz jasna z logo „Star Wars” albo zdjęciami bohaterów. Czy ty koniecznie musisz robić zakupy? Nie masz czasem zapasów żywności? Jeśli nie, to trudno, czeka cię przymusowa głodówka.
W sumie wcale nie rób zakupów, bo niestety zawsze gdzieś trafi się jakiś kufel, otwieracz do piwa albo coś jeszcze gorszego. Coś, czego nie będzie można nie zauważyć, a do tego może się okazać ciekawe i sprawić, że zechcesz to mieć. Nie, nie chcesz. Siedź w domu.
7. Nie patrz na kosmetyki
Tak, kosmetyki też mogą być w stylu „Star Wars”. Co prawda nie bardzo rozumiem, po co szturmowcom kosmetyki do makijażu i jak ma się Darth Vader z wiecznie zakrytą twarzą do genialnej szminki albo wodoodpornego tuszu do rzęs, ale to tylko szczegóły. Nie odwiedzaj drogerii.
Najważniejsze jest jednak to, żeby pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie oglądać filmików charakteryzatorów i wizażystów. Niektórzy postanowili pokazać światu, jak można zamienić się w szturmowca albo mistrza Yodę. Czy chcemy wyglądać jak jeden z nich? Nie!
8. Zepsuł ci się prysznic? Nie naprawiaj!
Chociaż być może trudno w to uwierzyć, tuż przed wejściem do kin najnowszej części „Gwiezdnych wojen” nawet zwykły prysznic stanowi zagrożenie. Wszystko dlatego, że słuchawka może przybrać kształt Darth Vadera.
9. Nie kupuj zabawek
Wszyscy wiemy, że zabawki bardzo często tworzy się ze względu na panującą modę. Czasami inspirację stanowi popularna kreskówka Disneya lub uwielbiana gra, a kiedy indziej po prostu twórcy zabawek przewidują zapotrzebowanie na ten czy inny gadżet. Trudno oczekiwać, że nie trafi się na nic w klimacie „Gwiezdnych wojen”, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak dużo powstało kolorowanek, książek czy komiksów. Zapotrzebowanie istnieje, ale jeśli „Star Wars” zaczyna nawet dominować klasyczną lalkę Barbie, to mamy problem. Gdybyście mimo wszystko postanowili złamać ten zakaz i wybrali się do sklepu, pamiętajcie, żeby szerokim łukiem ominąć dział dziecięcy.
10. Nie słuchaj muzyki
Niestety ta rada jest dość problematyczna. Niby unikniesz wtedy motywów muzycznych filmu, ale zawsze trafi się ktoś, kto postanowi odtworzyć motywy filmu a capella. W dodatku ktosiów potrafi być więcej, tym razem zebrali się: Jimmy Fallon, członkowie zespołu The Roots oraz aktorzy, którzy przyczynili się do tego, że musisz się teraz ukrywać, a mianowicie Daisy Ridley, John Boyega, Oscar Isaac, Adam Driver, Gwendoline Christie, Lupita Nyong'o, Carrie Fisher oraz Harrison Ford.
11. Nie oglądaj reklam
Plik wideo nie jest już dostępny.
Oglądasz sobie spokojnie teleturniej, a tu nagle pojawia się reklama samochodu, w którym występuje mały Darth Vader. Jakby tego było mało, jest w sumie słodki, sympatyczny i trudno go nie lubić.
Szybko klikasz pilotem, żeby tylko czasem nie uznać, że może „Star Wars” nie jest aż takie złe. Ufff, nudna telenowela tu ci raczej nic nie grozi, tak przynajmniej sobie myślisz, kiedy nagle na tym kanale także zaczyna się blok reklamowy, rozpoczynający się od reklamy zabawek. Niby nic takiego, ale występuje ojciec – fan mistrza Yody i idąca w jego ślady córka. Koszmar.
12. Unikaj telewizji
Cała oferta telewizyjna to jedna wielka pułapka naszpikowana motywami ze „Star Wars”. Załóżmy, że udało ci się uniknąć reklam. Włączasz miłą, pozornie bezpieczną bajkę dla dzieci, czyli „Ulicę Sezamkową”. I co? Parodia „Star Wars”.
Przerzucasz się na film nakręcony na podstawie komiksów „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz” i okazuje się, że Steve Rogers na swojej liście rzeczy do nadrobienia po długiej hibernacji ma właśnie serię „Star Wars”, a jakby tego było mało, już zdążył ją nadrobić.
To może serial? Chyba w serialu nie powinno znaleźć się nic groźnego? Tylko nie włączaj „Przyjaciół”, bo tam w jednym z odcinków Rachel przebiera się za księżniczkę Leię, żeby urzeczywistnić fantazję seksualną Rossa.
Co poszło nie tak?
Zrobiłeś wszystko, o czym napisałam, a mimo to nie udało ci się uciec przed „Star Warsami”? Jest kilka możliwych hipotez:
- Jednak postanowiłeś skontaktować się z ludźmi. Duży błąd, każdy człowiek to potencjalny fan filmów wyreżyserowanych przez George'a Lucasa.
- Skończyło ci się paliwo i ostatecznie nie doleciałeś na Księżyc? Miej pretensje tylko do siebie, uprzedzałam.
- Nie miałeś odpowiednio dużych zapasów i wybrałeś się na zakupy? Uuuu….
- Włączyłeś telewizję, ale w końcu tylko na chwilkę, żeby być na bieżąco i wiedzieć, co się dzieje na świecie? Auć.
- Istnieje także możliwość, że nie jesteś mistrzem konstruowania i twój przeciwstarwarsowy bunkier nie był wystarczająco szczelny. Przyznaj się.
Rzeczywiście w najbliższych tygodniach trudno będzie ukryć się przed Darth Vaderem i spółką, tylko czy warto to robić? Media zachwycają się najnowszym filmem J.J. Abramsa, a on sam zapowiadał, że przebije finansowy rekord otwarcia należący do „Jurassic World”. Może zatem najlepiej wziąć sobie popcorn, włączyć film i stanąć po Jasnej Stronie Mocy, świetnie się przy tym bawiąc. Bunkry to w zasadzie dość ponure miejsca, a na Księżycu siedzi już Twardowsky Bagińskiego, a jako człowiek, może być potencjalnym fanem „Star Wars”. Chyba najrozsądniej będzie przeczekać i spróbować nie dać się zwariować, a jeśli jakiś szturmowiec wyskoczy wam z lodówki, przełóżcie go po prostu do piekarnika. Niech Moc będzie z wami!
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz