To był dziwny rok. Zwieńczono nam trylogię "Mass Effect", wydano nowe "Borderlands 2" i wreszcie zekranizowano jakiś komiks na poziomie. Wreszcie pojawiło się "Guild Wars 2" i "Diablo III", na które czekaliśmy już lata – a to tylko gry. Przemysł filmowy doczekał się kilku ciekawych filmów z szeroko pojętej fantastyki, zarówno jeśli idzie o przedstawicieli fantasy, science-fiction czy kolejnych ekranizacji komiksów. Książki też nie mogą narzekać – nowy tom "Pana Lodowego Ogrodu", nowa "Achaja" czy wreszcie porządne polskie wydanie "Herezji Horusa". Koniec roku i początek nowego to najlepszy na okres na rozmaite podsumowania i zestawienia top 10, top 20. My w GameExe uważamy jednak jak Christopher Lambert przed laty – there can be only one.
Ponieważ jesteśmy niezdecydowaną gromadą, a jednak tytułów jest mnóstwo, zdecydowaliśmy się wybierać tylko w dwóch kategoriach – gier i filmów. Poniżej znajdziecie wybory co odważniejszych członków redakcji, którzy nie bali się powodzi nienawiści i hejt-maili, które dostaną po wyjawieniu najlepszych tytułów 2012 roku.
Krzyslewy
Gra: "The Walking Dead". W tym roku żadna gra nie zachwyciła mnie tak, jak pozornie biednie wyglądająca przygodówka Telltale Games. Można mieć pretensje do mizernego poziomu trudności, do niewielkich konsekwencji podejmowanych decyzji, ale ta gra błyska w zupełnie innych aspektach – potrafi świetnie grać na emocjach, fabuła została skonstruowana w taki sposób, że przez większość czasu dzieje się coś ciekawego i nie brakuje wstrząsających i wzruszających momentów, zaś postacie to istny majstersztyk – mają swoje tajemnice, cele, uważnie śledzą nasze czyny i słowa, są znakomicie nakreślone, a rozgrywane wydarzenia mają duży wpływ na ich psychikę. Wszystkiego dopełnia wolność w kształtowaniu bohatera poprzez wybór dialogów, a także świetnie oddająca ponury klimat gry komiksowa grafika. Dla mnie jest to zarazem zaskoczenie, jak i gra roku.
Film: Do 15 stycznia za najlepszy fantastyczny film 2012 roku uważałem "Niesamowitego Spider-Mana", z którym choć nie wiązałem zbyt wielkich nadziei, okazał się świetnym tytułem z intrygującą fabułą, humorem i znakomitym podziałem na sceny "gadane" i walki. Tak jednak było do 15 stycznia, kiedy mój pogląd zburzył "Hobbit: Niezwykła podróż". Zaprawdę powiadam wam – tak niezwykłej przygody jeszcze nie przeżyliście! Wprowadzone nowe wątki budzą zainteresowanie widza, a postacie przedstawiono barwnie i ciekawe (tutaj na pochwałę zasługuje Freeman, który po raz drugi – po serialu "Sherlock" – udowodnił, że jest świetnym aktorem. Rewelacyjnie wczuł się w rolę Bilbo, leniwego, chcącego się wykręcić z tej nieciekawej wyprawy, hobbita. Drugą postacią, którą pragnę wymienić, jest Thorin Dębowa Tarcza. Nadano mu trochę ponure barwy, co poskutkowało tym, że jego osobowość stała się interesująca – honorowy, waleczny, uczciwy, ale z drugiej strony, pałający nienawiścią i przepełniony żalem oraz gniewem, krasnolud to ktoś, kto na pewno zwraca uwagę). Co jeszcze mnie zauroczyło? Baśniowy, magiczny klimat (te zapierające dech w piersiach sceny, widowiskowe walki...), humor, genialna muzyka, a także... polski dubbing, który okazał się bardzo udany i kolejną część mam nadzieję obejrzeć w tej samej wersji. Były wprawdzie momenty, kiedy aktorzy poruszali ustami, a nie wydobywał się z nich żaden głos, co wyglądało tragicznie, jednak oceniając całokształt polskiej wersji jestem zdumiony – czyste, krystaliczne głosy o ciepłej barwie nadają filmowi jeszcze bardziej magiczny klimat, a Szyc (!) obronną ręką wyszedł z zadania podłożenia głosu Gollumowi, co było niewątpliwie trudne. "Hobbit: Niezwykła podroż" zawładnął mym sercem i duszą tak, jak żaden inny film z 2012 roku, a więc ze szczerym entuzjazmem oddaję głos na niego.
Lionel
Gra: Muszę zgodzić się z krzyslewym. "The Walking Dead" to niepozorna gra przygodowa, o której istnieniu nawet bym nie wiedział, gdyby nie popularny serial. Komiksowa grafika idealnie wpasowuje się w klimat gry, która miała bazować właśnie na opowiadaniach graficznych. Mimo zastosowania właśnie takiej techniki, gra posiada swój ciężar. Wiąże się on z podejmowanymi w trakcie rozgrywki decyzjami, niekiedy trudnymi i moralnie zastanawiającymi, a na dodatek pod presją czasu. Stworzone postacie posiadają swoje unikalne cechy, styl bycia i ciągnącą się za nimi przeszłość. Do tego warto wspomnieć o bardzo dobrych lektorach podkładających głos bohaterom. Za sprawą ich emocjonalności, często zastanawiałem się, której osobie mam pomóc, skoro obie wydają mi się tak ludzkie. Niestety, nie uniknięto pośredniej liniowości. Co prawda podejmowane decyzje mają wpływ na wygląd dalszej rozgrywki, ale mimo to da się odczuć, że jest się prowadzonym po sznurku ku finalnej scenie, która była dla mnie szaleńczo emocjonalna. Nie spodziewałem się, że przysiądę dłużej do tego tytułu, jednak teraz z pewnością rzucę okiem na kolejny sezon.
Film: Najlepszy film 2012 roku to dla mnie "Atlas Chmur", ale nie zachwycił mnie tak, jak mógł, więc nie mam w tej kategorii żadnego typu.
Wiktul
Gra: O ile "The Walking Dead" było bez wątpienia najlepszym serialem, o tyle na temat gry nie mogę się wypowiedzieć. Bardzo, bardzo mocno chciałbym wskazać w tym miejscu na "Diablo III", ale sumienie, uczucia i domniemany profesjonalizm nie pozwalają mi na to. Zbyt wiele niedociągnięć, zbyt wiele "ale" względem gry, która jako gra po prostu jest produkcją wybitną, jednak jako kontynuacja i następca czegoś znacznie "więcej" okazuje się sporym rozczarowaniem. Brak typu.
Film: Tu historia podobna, lecz jej wniosek przeciwny. Złośliwie mógłbym wskazać "Prometeusza", lecz nie byłoby to smaczne ani dowcipne. Tymczasem ostatni "Batman", choć nie spełnił moich oczekiwań w stu procentach, na tle pozostałych produkcji tego roku, które dane mi było oglądać, okazuje się najlepszy. Zatem – "Batman: The Dark Knight Rises".
Hassan
Gra: Od kiedy interaktywny film można nazwać grą roku?! Już widzę zapomnieli wszyscy o "Neverhoodzie" i innych tego typu tytułach i mamy jak mamy. Brzydko. Dla mnie gra roku to trudny wybór pomiędzy "Guild Wars 2" a "Borderlands 2" – obie dostarczyły mi wielu godzin zabawy, mnóstwo rozrywki i wspaniałej zabawy z przyjaciółmi. I jakkolwiek "Guild Wars 2" wciąż jest przeze mnie ogrywane i pewnie jeszcze trochę będzie, zanim odważę się napisać jego recenzję, tak "Bordery 2" to gra, przy której wielokrotnie popłakałem się ze śmiechu i która zaskoczyła mnie genialnością scenariusza. Stawiam więc na przygody na Pandorze – "Borderlands 2" jest dla mnie zwycięzcą, choć tylko o włos. Niestety, w ogólnym rozrachunku ten rok nie był dobry dla gier – część zawiodła zakończeniami, część swoim całokształtem; ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, tak?
Film: Wiedziałem, że dobrze robię czekając trochę z tą decyzją. W tym roku wyszło kilka dobrych produkcji – jeśli idzie o fantastykę, do głowy przychodzą mi od razu "Avengersi", "Prometeusz" (choć przymiotnik dobra jest tu nieco psim swędem), Mroczny Rycerz, co Powstał, a wreszcie kolejna część "Facetów w Czerni" (chyba najmilsze zaskoczenie tego roku) i rewelacyjna w swoim gatunku "Kobieta w Czerni". Jednak pod sam koniec roku wyszedł jeden film, by wszystkimi rządzić – "Hobbit". Jeśli idzie o fantastykę, to zdecydowanie jest to najlepszy, najbardziej fantasy film tego roku – nie masz nic, co byłoby bardziej fantasy od niego, bo książka, na podstawie której powstał, pomogła zdefiniować gatunek – a film takiej konwencji trzyma się mocno i nie puszcza, wchodząc na mój prywatny piedestał, zbierając gratulacje i dziękując Akademii. Filmom w tym roku szło zdecydowanie lepiej niż grom i mimo że Oscary od kilku lat to kupa, tegoroczne będę śledził z ciekawością.
Krix
Gra: Nie gram za bardzo w świeże tytuły, bo mój laptop już nie wyrabia, więc za bardzo nie mogę się wypowiedzieć. Dziwi mnie jednak brak tak głośnych tytułów, jak "Mass Effect 3" (aż tak było złe to zakończenie?), "Darksiders II" czy "Risen 2: Dark Waters". Z tego roku grałem tylko w dwa tytuły; "Sins of a Solar Empire Rebellion", i choć jest wspaniałym tytułem i chyba jedynym reprezentantem X4, to niestety jest tylko rozszerzeniem, więc chyba głosu na niego nie ma co dawać. Drugi to "Transformers: Fall of Cybertron" – świetna gra (dla fana starych transformersów, nie wiem, jak by się spodobała niewkręconym), historia jest ciekawa i dobrze prowadzona, jest dużo postaci, choć problemem może być parę bugów. Jeśli miałbym oddać na coś głos, to właśnie na Upadek Cybertronu.
Film: No tu jest trochę łatwiej, bo wystarczyło wyczarować kasę na kino. Nie byłem na wszystkich filmach, na których być chciałem, niektóre, jak "Spiderman" czy "Prometeusz" mnie zawiodły. "Hobbita" jeszcze nie widziałem, ale wiem, że gdybym widział, miałby mój miecz, topór i głos. No ale nie widziałem, więc "The Avengers" ma mój głos. A za co? Za dopięcie konstruowanej przez 4 różne filmy fabuły, za wyraziste postacie i masę akcji odpowiednio zaserwowanej, tak by człowiek się nie nudził.
Ati
Gra: Chociaż kiedy myślę o grze, która mnie w minionym roku najbardziej ubawiła, na myśl przychodzi mi kilka tytułów, wszystkie są raczej spoza działki naszego portalu. Jednak z premier tytułów, o jakich pisaliśmy, bezsprzecznie wybija się w moim prywatnym rankingu "Borderlands 2". Głównie dlatego, że pomimo dwukrotnego przejścia mam wielką ochotę robić to jeszcze raz i jeszcze raz. A na to składa się mnóstwo śmiechu dzielonego z przyjaciółmi podczas rozgrywki, a także niezwykle przyjemną oraz wciągającą fabułę. No i nie przypominam sobie gry, w której tak przyjemnie mi się zabijało. No, może poza "Chivalry", ale to również gra spoza naszej działki. Większość tych zachwytów zresztą już mieliście okazję czytać w mojej i Hassan'a recenzji, więc teraz z chęcią was do niej znowu odeślę.
Film: Z filmami mam zresztą podobnie jak z grami. Podobnie, ponieważ tutaj w naszej działce było mnóstwo filmów, które bardzo mi się podobały. Tak było chociażby z Batmanem w "Mroczny Rycerze Powstaje" czy "Avengersami". W zasadzie nawet uważam, że ten pierwszy zdecydowanie zasługuje na miano filmu roku. Jednak chciałam wyróżnić film nieco bardziej z pogranicza naszej tematyki, mianowicie chodzi mi o tytuł "Kobieta w czerni". Był dla mnie zdecydowanie największym zaskoczeniem, jeżeli chodzi o zeszłoroczne produkcje. To niezwykle klimatyczny horror, utrzymany (czemu w sumie nie ma się co dziwić, ponieważ to remake) w konwencji wiktoriańskiej grozy. Na myśl przywodzi przy tym chociażby "W kleszczach lęku" Henry'ego Jamesa. Dodatkowym plusem jest też zaskoczenie w postaci Daniela Radcliffe'a, który wyjątkowo sprawnie wyrwał się z roli Harry'ego Pottera.
Komentarze
Inna ciekawa rzecz którą sobie dopiero teraz uświadomiłem. Nie mieliśmy kategorii na książkę. Aż tak mało się teraz czyta? Czy nie czyta się nowych rzeczy, przez co taka kategoria nie zaistniała?
Dodaj komentarz