Imperium Arkach przez setki lat rozrosło się dzięki sile i wytrwałości swoich żołnierzy. Dziś jednak bardziej przypomina kolosa na glinianych nogach, który coraz bardziej chwieje się na granicach. Imiona Achai, Biafry, Zaana czy Mereditha już dawno przeszły do historii, jednak jako ludzie, którzy zmienili oblicze świata, zapisali się na stronach wielu kronik. Taki mniej więcej klimat wita czytelnika na pierwszych stronach "Pomnika Cesarzowej Achai".
Powieść jest, podobnie jak poprzednie "Achaje", trzema historiami przeplatającymi się jak warkocz. Pierwsza z nich należy do Kai, młodej czarownicy, która właśnie podpadła w szkole czarowników. Z tego też powodu zostaje wysłana na misję z wyprawą wotywną w okolice Gór Pierścienia, miejsca owianego od wieków tajemnicą i legendą. Jest tak poniekąd dlatego, że nikt ich jeszcze nie przebył, a z drugiej strony, ponieważ według wspomnianej legendy żyją za nimi Cisi Bracia, z którymi tutejsze cywilizacje mają połączyć siły w walce z pradawnymi Ziemcami, dziećmi złego boga Sepha. Drugi wątek opowiada o Krzysztofie Tomaszewskim, oficerze wywiadu Polskiej Marynarki Wojennej zaokrętowanym na ORP "Dragon", eksperymentalnej łodzi podwodnej, gdzie wiele elementów wydaje się nie mieć sensu (albo ich sens ma klauzulę "top secret"). Trzecia historia jest nowym rozdziałem w życiu Shen, córki rybaka, która postanowiła szukać szczęścia w armii. Czy jej się uda?
Na tę kontynuację czytelnicy musieli czekać kilka lat, nic zatem dziwnego, że w tym czasie pojawiło się mnóstwo spekulacji odnośnie fabuły, jak i jakości książki. Szczęściem Ziemiański nie stracił dawnego daru operowania słowem. Jak i poprzednio, ciągłość wątków oparł o zbiegi okoliczności, tak samo przypadkowe i niewiarygodne (a może nawet nieco naciągane), co fantastycznie nakręcające ciekawość czytelnika.
Żywy jest również jego surowy, dynamiczny styl pisania. "Achaja" uderzała wręcz swoją wulgarnością i brutalnością, "Pomnik Cesarzowej Achai" jest już dużo spokojniejszy. Chociaż Ziemiański nie boi się użyć przekleństwa czy zarysować brutalniejszej sceny, w tej części wyraźnie postanowił oszczędzić swoich bohaterów (z wyjątkiem Shen; może dlatego jej wątek tak bardzo mi się spodobał).
A skoro już o bohaterach mowa; użycie całkiem nowych postaci było dość ryzykownym zabiegiem. Mało tego, pisarz postanowił pójść o krok dalej – świat, jaki poznajemy w "Pomniku Cesarzowej Achai", jest zupełnie inny niż ten z "Achai". To już nie jest na poły antyczny, na poły średniowieczny klimat, chociaż już poprzednia trylogia zakończyła się przełomem cywilizacyjnym. W tej powieści już wyraźnie czuć myśl oświeceniową. Ba, w wątku Tomaszewskiego to już zdecydowanie lata 30. XX wieku. Może to być krok w stronę rosnącej popularności klimatów steampunkowych, ale równie dobrze (i ku temu bardziej się skłaniam) ciąg dalszy luźnych rozmyślań nad rozwojem cywilizacji.
Książki Ziemiańskiego zawsze były też historiami ludzi postawionymi przed przeciwnościami losu, wydającymi się nie do pokonania, bądź rzuconymi "przypadkiem" w całkiem nowy świat czy środowiska społeczne. W dodatku byli to ludzie, którzy pomimo tych przeciwności nigdy się nie poddawali. Tego oczywiście nie zabrakło i tutaj.
Wspaniałe jest również wydanie. Ogółem ciężko nie zauważyć, że Fabryka Słów ostatnio przechodzi samą siebie, jeżeli chodzi o kunszt i barwność swoich wydań. Ale dzięki temu wystarczy pobieżnie przekartkować książkę i zerknąć na obrazki, żeby mieć jako takie pojęcie o tym, jak bardzo zmienił się klimat powieści. Nawiasem mówiąc, za ilustracje odpowiedzialny był Dominik Broniek, czyli ten sam rysownik, który ubogacał pierwsze wydania "Achai".
Jeżeli chodzi o mnie, nie mogę powiedzieć, że mnie ta książka wciągnęła... Ona mnie pochłonęła na tyle, że tylko resztkami rozsądku "dawkowałam" sobie historię, wiedząc, że im szybciej ją skończę, tym szybciej będę musiała rozstać się z jej bohaterami. Przynajmniej dopóki nie ukaże się następna część. I chociaż rozwinięcia wątków mnie nie zaskoczyły, zakończone zostały tak, że cały tom wydaje się być jedynie wstępem do dłuższej i niewątpliwie wciągającej opowieści, na którą czekam już teraz niecierpliwie. A jeżeli jeszcze ktoś się zastanawia, czy przed sięgnięciem po "Pomnik Cesarzowej Achai" powinien sięgnąć po poprzednie tomy, odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Wg mnie lepiej bedzie poczekac na drugi tom przynajmniej. Książka jest prawie tak duza jak 2 i 3 czesc achai razem wziete, a cała fabułę i akcję moznaby zmiescic w 1 rozdziale.
Postaci Kai i Tomaszewskiego polubiłem praktycznie od razu i wręcz nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu zaczną ze sobą współpracować w pełnym zakresie (bo w to, że będę, nie wątpiłem już po kilku stronach). W ogóle opisy tego, jak Polacy poczynają sobie w cesarstwie, są niezwykle angażujące i trudno oderwać się od lektury. Wątek Shen jest również całkiem ciekawy, ale nie ukrywam, że wolałem śledzić losy mojego ulubionego komandora i czarownicy
Nie mogę jednak nie przyznać racji Crushnikowi - książkę pochłonąłem bardzo szybko, bo nie mogłem się doczekać konkretnej akcji. Całe podchody z poznawaniem języka, jakimiś akcjami wywiadowczymi etc. trwają zdecydowanie za długo.
Ode mnie 7/10 i jednak zdecydowanie POLECAM kupić, bo kolejne tomy dają niezłego kopa - dobrze, że Ziemiański odczekał te kilka lat i doszlifował swój warsztat
Właściwie zgadzam się z Tobą, Ati, choć z tymi latami 30. XX wieku lekko przegięłaś ;D
P.S. Czy pseudonim Ati to wynik zamiłowania do żeńskich imion w całym "achajowym cyklu"?
Dodaj komentarz