Pamiętacie jeszcze konkurs, w którym Pillarsy można było wygrać? Tak, chwalimy się bezczelnie. Dlaczego nie, skoro jest czym? Trzeba było tylko przysłać opis najgorszej decyzji, jaką podjęliście grając w BG. Od początku planowaliśmy niecnie wykorzystać ten bezcenny materiał. Trochę się nazbierało. Obowiązuje jednak ustawa o ochronie danych osobowych, więc bez obaw, nazwisk nie będzie. Gdyby jednak ktoś miał ochotę przyznać się do współautorstwa w komentarzach, to przeszkód nie ma. Trochę też trwało. Teraz, przy okazji kolejnego "Powrotu do przeszłości" nawiązującego do "Baldur's Gate", nadeszła ta wiekopomna chwila. Jakie zatem były wasze najgorsze decyzje?
Kilka osób zbłądziło naprawdę poważnie. Ujęła nas historia gwałtownego zakończenia romansu z Aerie, po nieprzemyślanym skoku w bok w Podmroku. Poczucie winy za złamanie serca, "skrzywdzenie jednej z najbardziej zagubionych i potrzebujących wsparcia postaci", było – uwierzcie – naprawdę przekonujące. Zwolenników znalazła też opowieść o żywych trupach, drużynie, która ni stąd, ni zowąd – bum – wybuchła, bo przywódca nie uwierzył łotrzykom z Wrót Baldura i uznał informacje o zatruciu za ściemę. Tragizmu dopełnił brak sejwu.
Niestety, nagroda była tylko jedna. Wygrał błąd zupełnie innego rodzaju. "Przypadek najbardziej nieudanego powergamingu w historii". Po nieprzemyślanym dwuklasowaniu, wojownik nastawiony na broń dystansową musiał obejść się… procą. Dał radę. Cóż, styl też się liczył. Nawiasem mówiąc wygraną w tym konkursie miałbym w kieszeni. Kamień do Wieży Durlaga zostawiłem w… Wieży Durlaga. Żeby mi miejsca w ekwipunku nie zajmował i się nie zgubił w trakcie wyprawy do Podmroku. Nieuświadomionym uświadamiam, posiadanie go było warunkiem wejścia do lokacji. To się nazywa błąd! Przymiotników wolę nie używać, bo musiałyby być absolutnie niecenzuralne. Jednak nie mam czego żałować. Gdybym mógł wziąć udział, to takiego konkursu by pewnie nie było.
Inne historie – wybaczcie – zupełnie nas nie obeszły. Zmiana płci? Jak się gra dzikim magiem, to trzeba się z tym liczyć. Klątwa? Przedmioty należy identyfikować. Szał Minsca? Każdy by wpadł w szał, gdyby zwlekano w nieskończoność ze spełnieniem obietnicy. Tu nawet wierszyk (a był jeden) nie pomógł. Żal, odkupiony przy następnej okazji (chwali się) z użycia kodów czy też zagubienie postaci przy wychodzeniu z jaskini i konieczność wysłuchiwania w nieskończoność Fronczewskiego na skraju lokacji? Naprawdę wybaczcie.
Były nawet próby wykpienia się od odpowiedzi w stylu: największym moim błędem było granie w Baldura podczas sesji. Zdyskwalifikowane na starcie. Natomiast wyrazy współczucia należą się niewątpliwie graczowi, którego drużynę opuściły (w fatalnym doprawdy momencie, ale z czysto fabularnych przyczyn) dwie istotne postacie. Nawiasem mówiąc, ciekawe jak trafiły z Podmroku do domu. Przejście takim zdekompletowanym teamem musiało być prawdziwym wyzwaniem. Tylko gdzie tu błąd? Gdzie zła decyzja? Przecież normalny gracz nie studiuje raczej solucji przed grą.
Błędy są ważne. Na błędach, głównie własnych – truizm, ale i najprawdziwsza prawda – się uczymy. Czy współczesne gry umożliwiają graczom popełnianie błędów? O tym może przy innej okazji.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz