Grami komputerowymi interesowałem się od zawsze. Nie wiedzieć czemu, nie mogłem oderwać wzroku od ekranu, gdy skupiska pikseli skakały, walczyły i umierały. Pierwszy komputer dostałem w 2002 roku i od tamtego momentu przeszedłem wiele gier. Siedem, które szczególnie utkwiły mi w pamięci, przedstawię w tym oto tekście.
5. Twierdza – FireFly Studios
Pierwsza strategia w moim życiu. Teraz, gdy porównuje ją z innymi grami z gatunku, widzę, że nie ma ani rozmachu "Cywilizacji", ani mechaniki "Total Warów", ale kiedy po raz pierwszy ją odpaliłem, gubiłem się wśród gąszczu jednostek i budynków, a klimat przyciągał przed ekran. Pamiętam, jak oczarowany wznosiłem kolejne kilometry murów budując coraz bardziej fantazyjne zamki. Albo jak wygrałem jedną z początkowych bitew dzięki pomocy drwali. Gra potrafiła dać w kość. Misje z przejściem przez zamek Wieprza robiłem przez parę tygodni przeklinając i wymyślając coraz to nowe taktyki. A ostania misja polegająca na zdobyciu niezdobywalnej twierdzy Wilka sprawiła, że płakałem i zgrzytałem zębami. Dzięki czemu została jeszcze w mojej pamięci? Dość długa kampania ze sporą ilością barwnych postaci i całkiem fajną muzyką. Oraz radość jaką daje szarża rycerzy na wrogich włóczników.
4. The Elder Scrolls III: Morrowind – Bethesda Softworks
Kto nie grał w "Morrowinda", ten trąba. Koniec. Moje pierwsze spotkanie z serią The Elder Scrolls miało miejsce w gimbazie. I wywołała wielkie wrażenie. Tyle terenu do eksploracji, tyle jaskiń do zwiedzenia. Ta gra jest ogromna. Te pustynno-grzybowe lokacje tak odmienne od innych produkcji fantasy, system rozwoju niepolegający na zdobywanie punktów doświadczenia, tylko poprzez ciężkie ćwiczenia, muzyczny motyw przewodni, który rozpoznam zawsze i wszędzie. O tej grze można napisać referat.
3. Gothic – Piranha Bytes
Moje pierwsze spotkanie z gatunkiem cRPG. Gdy po raz pierwszy odpaliłem grę i ruszyłem w wędrówkę po Górniczej Dolinie, moja szczęka upadła na podłogę i leżała tam aż do końca. Co prawda ostatnio ciągle słyszę, że "Gothic" to kaszanka, że nic w nim nie było dobrego, ale to brednie. Ten klimat, gdy walczyło się z orkami w strugach deszczu. Eksploracja świątyni Śniącego, tajemniczość głównego bohatera (kim jest, dlaczego trafił do kolonii, jak do cholery ma na imię?!). Prosty, ale równocześnie satysfakcjonujący system walki, fabuła, ogólna brutalność świata przedstawionego (za pyskowanie główny bohater mógł dostać łomot, a nawet zginąć), brak pedalskich elfów. Radość z każdego nowego miecza i zbroi. Żywy świat, gdzie ludzie nie stoją jak kukły, tylko zajmują się swoimi zajęciami lub rozmawiają z innymi. Wierni towarzysze w postaci wygadanego Diego, mądrego Miltena, brutalnego Gorna i najaran… wyluzowanego Lestera. Ta gra jest po prostu wspaniała.
2. Icewind Dale I i II – Black Isle Studios
Moje pierwsze spotkanie z D&D. Jeżeli "Gothic" rozpoczął moją przygodę z cRPG-ami, to Doliny Lodowego Wichru sprawiły, że pokochałem ten gatunek. Uruchamiając po raz pierwszy jedynkę byłem pod wrażeniem ilości ras, klas i możliwych zaklęć. Kiedy słyszałem motyw przewodni Easthaven albo Kuldahar, robiło mi się cieplej na sercu. Każdy kolejny loch dawał frajdę z eksploracji. Drużyna zmieniająca się z bandy oberwańców bojących się byle goblina na niezniszczalne krasnoludzkie komando. Genialne dialogi i piękne opisy lokacji. Lodowiec Ząb Wielkiego Gada z urzekającą grafiką. W tej grze wszystko było piękne. Dwójka zaś wykonała wzorowo zasadę sequelu: więcej, lepiej, mocniej.
1. Thief: The Dark Project i Thief II: The Metal Age – Looking Glas Studios.
Moi mili klęknijmy przed arcydziełami gier elektronicznych. Nigdy nie powstanie skradanka, która w jakikolwiek sposób przebije wielkiego "Thiefa". Ta gra to same naj: najlepsza, najwspanialsza, najbardziej wciągająca. Ba, posłuchajcie, co o tej grze mówi jeden z twórców "Half-Life": "Thief is the single most terrifying, immersive, and rewarding game I have played and the one single-player game I continue to replay. [...] There are countless books I wish I had written; Thief is one of the few games I wish I had worked on". Mało wam? W tej grze wszystko jest idealne: główny bohater Garret będący wzorcowym przykładem jak stworzyć antybohatera (dubbingowany przez wspaniałego Stephena Russela), genialny soundtrack stworzony przez Erica Brosiusa sprawiający, że podczas rozgrywki krew krzepnie w żyłach. Ogromne misje pozwalające na wybór własnej drogi, urywki zdań dające więcej informacji niż kilka stron opisu. Wciągająca fabuła, klimat zepsutego, przeżartego przez korupcję miasta. A mógłbym tak wymieniać w nieskończoność.
Komentarze
No a "Gothic" to rewelacja, pełna zgoda
Dodaj komentarz