Między skrajnościami, czyli magia we współczesnej fantastyce

3 minuty czytania

Magia, zgodnie ze swą definicją, jest niewytłumaczalna – ale czy na pewno?

Dziś to się zmieniło: magia tajemnicza – Oko Saurona, R'hllor z Sagi Pieśni Lodu i Ognia Martina – nie jest już jedynym graczem. Istnieje nowe ekstremum w systemach magicznych i dotyczy ono magii z zasadami. Więc czy magia w fantastyce się zmieniła? Dlaczego? I kto dokładnie pisze, który jej typ? Tylko proszę, nie wyszukujcie tego w Google, gdyż zamierzam na to odpowiedzieć (zepsulibyście zupełnie... efekt suspensu).

Czy magia się zmieniła?

palantir, aragorn

Jest na to jasna odpowiedź: tak. Powszechnie przyjętym jest, że cyklem, który zapoczątkował współczesną fantastykę, jest oczywiście "Władca Pierścieni" Tolkiena. Jego poprzednicy, mimo że było ich niewielu, trzymali się tajemniczej magii mitologicznej. Tak, Bogowie parali się magią – ostatecznie byli przecież boscy. Wiedźmy i czarownicy również używali magii – ale kogo tak naprawdę obchodziło, w jaki sposób? Magia po prostu się działa. "Władca Pierścieni" jest podobny: Palantir, Pierścienie, zdolności Gandalfa – są używane, gdy są potrzebne, lecz nie są ograniczone zasadami i w żadnym wypadku nie są zrozumiałe! W końcu Tolkien czerpał z folkloru, mitologii i poematów (takich jak "Beowulf").

gandalf, gandalf biały

Choć jego następcy używali tych samych form, czasy się zmieniły – mieliśmy jeśli nie magię opartą na zasadach, to magię zlimitowaną. Mimo że to niezbyt wczesny przykład, posłużę się tu Mocą Robin Hobb. Jej istnienie i funkcja są w pewnym stopniu wytłumaczone (choć wiele rzeczy pozostało niewyjaśnionych), ale podstawowa wiedza o niej zawarta jest w jej widocznych ograniczeniach. To magia, która nie może dużo zrobić, a wręcz niewiele – i w rezultacie jest dalece bardziej związana z fabułą dla Fitza, który może jej używać. Porównajcie to z Gandalfem, którego nie moglibyśmy użyć jako postaci porównawczej, a którego magia była wręcz nieograniczona.

Dziś autorzy opisują systemy magiczne w pełni oparte na zasadach, a nawet częściowo "naukowe". I tak, jest różnica – według mnie to odkrycie tych zasad. System oparty na regułach jest znany nam jako ten, w którym magia stosuje się do konkretnych reguł: ma ograniczenia, koszta, rzeczy, których nie może zrobić. System naukowy to ten, który fabuła traktuje w sposób przynajmniej pseudonaukowy – magia jest bardziej odkrywana poprzez teorię i eksperyment, niż po prostu znana. Przykładem tego rodzaju skrajnie fabułocentrycznego systemu jest "Z mgły zrodzony", w którym prawie każdy bohater jest allomantą, a fabuła w dużej mierze żywi się odkrywaniem magii i magicznymi sztuczkami.

Dlaczego?

Główny powód tej zmiany – cóż, wrócę tu do Sandersona. Jak mówi Pierwsze Prawo Sandersona:

szaleństwo aniołów, okładka

"Pierwsze Prawo Magii Sandersona: Zdolność autora do rozwiązania konfliktu z magią jest WPROST PROPORCJONALNA do tego, jak dobrze czytelnik rozumie rzeczoną magię".

Jeśli magia nie ma zasad, używanie jej do rozwiązania fabuły jest po prostu stosowaniem deus ex machiny. Tak, fragmenty, które już rozumiemy, mogą się w nią jakoś wpleść (spójrzcie na "Władcę Pierścieni"), ale jednak u Tolkiena nie ma rozwiązania całkowicie zależącego od magii bądź wynikającego z niej. Poza, oczywiście, Pierścieniem – dla którego możemy zebrać kilka reguł – i proroctwa typu "żaden zrodzony z kobiety mężczyzna". Porównajcie to z autorami używającymi systemów bardziej opartych na regułach. Na przykład Kate Griffin, która pisze urban fantasy bazujące na jednej prostej regule – "życie wywołuje magię", tak banalnej, że codzienne rytuały i wierzenia nabierają mistycznego zdarzenia. Dla przykładu, pomyślcie, jak bardzo nasze życie uzależnione jest od systemu telefonii komórkowej. W świecie Griffin to uzależnienie spowodowało stworzenie "niebieskich elektrycznych aniołów", duchów sieci telekomunikacyjnej. Ale dzięki temu, że rozumiemy, co potrafi nasz bohater, Swift, i co powoduje powstawanie rytuałów, których używa, możemy odczuć tę unikalną atmosferę. Magiczne rozwiązania są możliwe, ponieważ rozumiemy system, w którym działają. Atmosfera jednak jest trzymająca w napięciu, ponieważ reguły gry są luźne i ciągle jesteśmy zaskakiwani rzeczami, które stają się nagle magiczne w alternatywnym Londynie Kate Griffin.

Ponadto, nigdy nie spotkałem się z high-magic fantasy używającej "tajemniczego" systemu magicznego. Jednak nie oznacza to, że tajemniczość bezpowrotnie wymarła! Ona cały czas egzystuje w literaturze.

daenerys, daenerys targaryen

Weźmy na przykład Martina, który dobitnie dał nam do zrozumienia, że w jego książkach magia pozostanie na poziomie low-magic. Cóż, na pewno ta jego magia jest tajemnicza. Ma to jednak wysoką cenę (pełno w książce motywów typu "krew i ogień"...). Magia u Martina tak naprawdę jest powiązana tylko ze smokami oraz wydarzeniami dziejącymi się daleko na Północy i... jest bardzo rzadko używana. Bardziej tworzy atmosferę magii, niż rzeczywiście jakieś podłoże całej fabuły. Gdy Daenerys wkracza do Domu Nieumarłych, cóż, poufałość zapobiega strachowi, ale i tak powoduje, że zaczynamy się zastanawiać...

Źródło: fantasy-faction.com

Ocena użytkowników
10 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...