Od dnia premiery sagi Baldur’s Gate, która na długie lata wyznaczyła standardy dla całego gatunku cRPG, minęło już ponad 10 lat. W tym czasie pojawiło się wiele interesujących gier fabularnych, jednak żadnej z nich nie udało się osiągnąć tak wielkiej popularności, jaką cieszyła się seria przygód o dziecku Bhaala.
W tym roku BioWare pokazał całemu światu Dragon Age: Początek – swoją najnowszą produkcję, która już na etapie tworzenia została okrzyknięta przez twórców duchowym spadkobiercą Baldur’s Gate. Agresywna kampania reklamowa prowadzona przez specjalistów PR z Electronics Arts, do której zaangażowano m.in. samego Marylina Mansona, oraz ciągłe podgrzewanie atmosfery, polegające na stopniowym ujawnianiu materiałów promujących najnowsze dzieło mistrzów gatunku spowodowały, że premiera tego tytułu była wydarzeniem, na które z niecierpliwością czekała cała branża gier komputerowych. Dragon Age miał być powrotem do korzeni i ukłonem w stronę klasycznych drużynowych erpegów, takich jak wspomniany Baldur’s Gate, Icewind Dale czy Planescape Torment.
Oczekiwania samych graczy były wręcz ogromne. Czy twórcom udało się stanąć na wysokości zadania i dokonać kolejnego spektakularnego przełomu w branży gier komputerowych?
Na początku warto zaznaczyć, że na potrzeby swojego dzieła ludzie z BioWare wykreowali zupełnie nowe autorskie uniwersum. Akcja Dragon Age’a rozgrywa się w Fereldenie – mrocznym królestwie trapionym przez najazd sił ciemności, zwany Plagą. Świat stworzony przez twórców jest bardzo przekonywujący. Tereny, które przyjdzie nam zwiedzić, są świetnie zaprojektowane, a napotkani NPC do złudzenia przypominają prawdziwych ludzi. Wydarzenia, w których weźmiemy udział, często nawiązują do problemów codziennego życia. Mamy tutaj konflikty na tle rasowym, walkę o władzę, mnóstwo przemocy oraz całą masę trudnych wyborów moralnych, które przyprawią o kłopot nawet najbardziej doświadczonego poszukiwacza przygód. Co ciekawe, konsekwencje niektórych działań ujawniają się z dużym opóźnieniem, więc warto dobrze przemyśleć każdą decyzję, aby nie zostać później niemile zaskoczonym. Jest to wyjątkowo trudne, ponieważ rozwiązania niektórych problemów stawianych przed graczem ciężko jednoznacznie zakwalifikować jako dobre lub złe z moralnego punktu widzenia. Wszystko zostało wzbogacone przez świetne tło historyczno-polityczne Fereldenu, które nadaje rozgrywce dodatkowej głębi.
Dragon Age jest reklamowany jako mroczne fantasy i nie bez powodu został opatrzony znaczkiem „18+”. W grze napotkamy wiele brutalnych, a także kontrowersyjnych scen. Podczas walki częstym widokiem będą fruwające kończyny i setki hektolitrów krwi naszych przeciwników. Nie każdemu się to spodoba, ale z pewnością taki zabieg nadaje rozgrywce większego realizmu i sprawia, że starcia prezentują się wyjątkowo widowiskowo.
Dzięki zastosowaniu nowego silnika Eclipse, gra wygląda dużo lepiej niż nieco przestarzała już Aurora, którą znamy z serii Neverwinter Nights.
W Dragon Age po raz kolejny będziemy zmuszeni ocalić świat przed nadciągającą armią zła. Fabuła, mimo swojej sztampowości, jest jednym z najlepszych elementów nowego dzieła studia BioWare. Cała historia jest bardzo ciekawie przedstawiona i wciąga nie mniej, niż przyzwoita książka z gatunku fantasy. Żeby nie zepsuć innym zabawy powiem tylko, że historia zaczyna się bardzo efektownie, a później jest jeszcze ciekawiej. Również zadania poboczne stoją na całkiem przyzwoitym poziomie i, poza masą misji „zbierackich”, trafimy na wiele interesujących problemów wymagających naszej interwencji.
Grę rozpoczynamy wybierając jedną z sześciu historii pochodzenia. Możemy wcielić się w rolę ludzkiego szlachcica lub maga, elfa dalijskiego lub elfa miejskiego, krasnoluda szlachcica bądź krasnoluda nie należącego do żadnej kasty. Każda z tych historii, stanowiących prolog do naszej dalszej podróży, oferuje dwie do trzech godzin gry i pozwala dobrze zapoznać się z obyczajami panującymi w świecie Ferelden. Dla przykładu, zaczynając grę jako miejski elf, od początku doświadczymy prześladowania ze strony ludzkiej, która wynika z długoletniej dyskryminacji rasowej (sytuacja podobna do tej znanej z uniwersum rodzimego Wiedźmina). Niezależnie od tego, jakie pochodzenie wybierzemy, wkrótce dane nam będzie uczestniczyć w wielkiej bitwie ze złem w Ostagar, a następnie zostaniemy wcieleni do pradawnej organizacji Szarych Strażników. Po przejściu rytuału inicjacji i wykonaniu kilku pierwszych zadań, świat gry stanie przed nami otworem. Mimo teoretycznej dowolności w zwiedzaniu kolejnych lokacji i rozległości świata gry, uczucie nieliniowości jest tylko złudne. Większość terenów, po których będziemy się poruszać, jest sztucznie ograniczona przez niewidzialne bariery, znane chociażby z Neverwinter Nights. W praktyce oznacza to dużo mniejszą swobodę poruszania, więc wszyscy miłośnicy zwiedzania ogromnych, otwartych lokacji mogą się poczuć zniesmaczeni. Świat gry składa się z wielu niewielkich, zamkniętych lokacji, a nasza wędrówka zazwyczaj sprowadza się do ciągłego marszu przed siebie. Brakuje tutaj chociażby eksploracji rozległych terenów leśnych, jakie mogliśmy spotkać w pierwszych Wrotach Baldura.
Proces tworzenia postaci na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt skomplikowanie, a wręcz prezentuje się dosyć ubogo w porównaniu z systemem znanym m.in. z Neverwinter Nights, opartym na niezbyt przyjaznych dla nowicjuszy zasadach Dungeons & Dragons. Wybieramy jedną z trzech ras (człowiek, elf, krasnolud), a także podstawową klasę naszej postaci (wojownik, mag, łotrzyk). Do tego dochodzi kwestia rozdzielenia punktów cech między sześć podstawowych atrybutów (siła, zręczność, siła woli, magia, spryt i kondycja). Siła determinuje ilość zadawanych obrażeń i jest wymagana do noszenia ciężkiego ekwipunku. Zręczność odpowiada za szansę na trafienie przeciwnika i uniknięcia ataku. Siła woli wpływa na ilość energii oraz many, potrzebnej do używania specjalnych zdolności i zaklęć, a także ma znaczenie przy opieraniu się czarom. Magia określa moc naszych zaklęć i wpływa na skuteczność mikstur. Spryt to cecha, na której bazuje wiele umiejętności, głównie złodziejskich. Ostatnim atrybutem jest wytrzymałość, która odpowiada za ilość punktów życia. Nasza postać może rozwijać jedną z ośmiu umiejętności, takich jak np. przymus, sztuka przetrwania czy zielarstwo. Każda klasa oferuje szeroki wachlarz talentów do wyboru. Dla przykładu wojownik może się specjalizować w walce bronią dwuręczną, dystansową, bronią jednoręczną z tarczą, a także dwiema broniami jednoręcznymi. Wszystkie szkoły obejmują zestaw 12 umiejętności pogrupowanych w trzy 4-stopniowe drzewka. Ponadto, do uzyskania dostępu do niektórych talentów wymagany jest określony poziom jednej z cech postaci bądź umiejętności. Magowie zamiast wspomnianych talentów wybierają czary, które zostały pogrupowane w cztery szkoły zawierające 16 zaklęć. Aby uzyskać dostęp do tych najpotężniejszych, będziemy zmuszeni specjalizować się w konkretnych odłamach magii, co wymusza na graczu rozważny dobór repertuaru. Ostatnią opcją dostępną podczas rozwoju postaci są klasy prestiżowe. Dostęp do nich można uzyskać na różne sposoby, m.in. wykonując konkretne zadania lub czytając specjalne podręczniki. Każda postać może wybrać maksymalnie dwie klasy prestiżowe, które oferują jednorazowy bonus do konkretnych cech i zestaw czterech specjalnych talentów lub zaklęć. Jak widać, możliwości jest całkiem sporo i każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Podczas przemierzania świata spotkamy wiele postaci, które dołączą się do naszej drużyny i wspomogą nas w walce z Plagą. Przez cały czas wędrujemy w czteroosobowym składzie. Każdy z potencjalnych kompanów posiada swoją unikalną historię i określone poglądy, które niekoniecznie muszą się zgadać z dokonywanymi przez nas wyborami. Towarzysze często komentują nasze poczynania, a także rozmawiają między sobą. W Dragon Age świetnie zrealizowano system relacji głównej postaci z resztą drużyny – każdy NPC ma do nas określone nastawienie uzależnione od przebiegu naszych rozmów i podjętych decyzji. Nawiązanie przyjaźni z którymś towarzyszy może spowodować zwiększenie jego podstawowych atrybutów, a nawet odblokowanie niektórych klas prestiżowych. Na system relacji możemy dodatkowo wpłynąć poprzez darowanie naszym kompanom drobnych upominków w postaci specjalnych przedmiotów. Analogicznie, złe stosunki z towarzyszami mogą spowodować poważne problemy w drużynie, a nawet doprowadzić do jej rozłamu. Twórcom gry należą się wielkie brawa za ten element gry.
Kolejnym atutem Dragon Age’a są świetne dialogi. System rozmów wykorzystuje niektóre rozwiązania znane z Mass Effect. Dzięki zastosowaniu dynamicznej pracy kamery, wspaniałej mimice twarzy i trafnemu doborowi aktorów udzielających głosu można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z wysokobudżetowym filmem. Brakuje tylko kwestii głównego bohatera, który jako jedyny nie wypowiada swoich słów, ale i tak wrażenie jest niesamowite.
Oprawa graficzna stoi na przyzwoitym poziomie, jednak przy dużym przybliżeniu kamery można często dostrzec tekstury kiepskiej jakości. Bardzo dobrze wypadają modele postaci (a szczególnie niektóre potwory, którym nadano naprawdę złowieszczy wizerunek) i animacje walki. Mimo wszystko widać, że gra powstawała od kilku lat i jej oprawa graficzna jest już lekko przestarzała, szczególnie porównując ją do osiągnięć innych współczesnych tytułów. Również muzyka autorstwa dobrze znanego Inona Zura nie zawodzi. Cały soundtrack z pewnością nie jest arcydziełem na miarę Jeremego Soula czy Michaela Hoeniga, ale doskonale spełnia swoją rolę tworząc mroczny, złowrogi klimat.
Jak przystało na klasyczny drużynowy erpeg w starym stylu, Dragon Age może się poszczycić bardzo udanym systemem walki. Tradycyjnie do naszej dyspozycji oddano opcję pauzy w dowolnym momencie, która pozwala na spokojne wydanie rozkazów całej drużynie w trakcie nawet najbardziej chaotycznego starcia. Trzeba przyznać, że większość potyczek wymaga od gracza dobrej i przemyślanej taktyki, a bezmyślne atakowanie na oślep nie ma tutaj racji bytu. Nawet na normalnym poziomie trudności gra może sprawić ogromne problemy nieco mniej doświadczonym graczom. Bez odpowiedniego doboru ekwipunku oraz umiejętnego korzystania z talentów, zaklęć i innych dopalaczy w postaci mikstur, maści czy trucizn nasze szanse na bezstresowe ukończenie gry są nikłe. Szczególnie irytujące mogą się okazać walki z mocniejszymi bossami, które są naprawdę bardzo wymagające. Dochodzimy tutaj do bardzo ważnej cechy gry, a mianowicie niezwykle wyśrubowanego poziomu trudności. Z tego powodu nie poleciłbym tej gry laikom bądź osobom szukających lekkiej i przyjemnej rozrywki. Dragon Age to klasyczny erpeg „z krwi i kości”, który wymaga poświęcenia dość znacznej ilości czasu. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość prawie całkowitej automatyzacji walki za pomocą menu taktyki. Wraz z awansowaniem na kolejne poziomy doświadczenia nasze postacie otrzymają kolejne „sloty” taktyczne, które można wykorzystać poprzez ustalenie mniej lub bardziej skomplikowanych skryptów dotyczących zachowania naszego bohatera na polu walki. Możliwości jest naprawdę sporo, więc warto skorzystać z tych opcji w celu choćby częściowej automatyzacji starć.
Kolejnym dużym plusem jest świetny interfejs, który doskonale sprawdza się w zarządzaniu poczynaniami naszej drużyny. Mamy bardzo wygodny, chociaż nieco konsolowy ekran ekwipunku, ładnie uporządkowany dziennik zadań i świetną automapę. Krótko mówiąc, wszystko jest na swoim miejscu, a wszelkie panele zostały przedstawione w sposób jasny i przejrzysty.
Prawdziwym fanom erpegów z pewnością spodoba się ciekawy system zielarstwa, zaklinania broni i tworzenia pułapek. Jedyny problem może tutaj stanowić znaczny deficyt niektórych rzadkich składników, potrzebnych do przygotowania wielu przydatnych przedmiotów, takich jak zwykłe mikstury many. Sama ilość składników służących do craftingu też nie zachwyca – ten element rozgrywki powinien być dużo bardziej dopracowany.
Trochę irytuje też skromna ilość magicznego sprzętu, jaki możemy znaleźć w grze – dobrych przedmiotów jest po prostu zbyt mało. Szczególnie ucierpią na tym magowie, którzy mają zdecydowanie najmniejszy wybór. Pod tym względem gra zrobiła duży krok wstecz, szczególnie gdy przypomnimy sobie ogrom ekwipunku, jaki oferował choćby Neverwinter Nights.
Podobnie jak w Mass Effect, twórcy umieścili w grze coś na kształt encyklopedii w celu uporządkowania wiedzy o otaczającym nas świecie, jaką będziemy zdobywać podczas naszej wędrówki po Ferelden. Jest to bez wątpienia rozwiązanie godne uwagi.
Gra w polskiej wersji językowej doczekała się pełnej lokalizacji dzięki staraniom niezawodnej ekipy z Electronic Arts Polska. Całe tłumaczenie stoi na dosyć wysokim poziomie. Co prawda można się przyczepić do niezbyt trafnie dobranych głosów niektórych postaci, ale ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Zresztą polski dystrybutor pozostawił graczom możliwość zostawienia oryginalnych angielskich lektorów i użycia kinowego spolszczenia, co wydaje się być bardzo słusznym rozwiązaniem.
Podsumowując, Dragon Age: Początek jest bardzo udanym tytułem, który świetnie łączy mechanikę starego klasycznego roleplaya z możliwościami współczesnej technologii. Gra z pewnością spełniła większość pokładanych w niej nadziei, o czym świadczy bardzo dobre przyjęcie ze strony graczy i krytyków na całym świecie. Nowa produkcja mistrzów gatunku z BioWare zachwyca swoim ogromem i złożonością – tak rozbudowanego erpega nie było już od dawna. Na szczególną uwagę zasługuje świetnie wykreowany świat, wyraziste postacie niezależne oraz niesamowicie wciągająca fabuła. Dzięki temu Dragon Age jest tytułem, który warto ukończyć więcej niż jeden raz. Mimo niezwykłego kunsztu ludzi z BioWare, nie udało się uniknąć kilku błędów i niedociągnięć, które sprawiają, że ich produkcja z pewnością nie może zostać okrzyknięta grą idealną. Z powodu niezwykle wyśrubowanego poziomu trudności i małej przystępności dla nowicjuszy, Dragon Age jest skierowany głównie do fanów klasycznych erpegów, którzy powinni być nim zachwyceni. Nowe dzieło BioWare raczej nie wywoła rewolucji w branży, a stanie się godnym wzorem do naśladowania dla przyszłych gier fabularnych.
Plusy
- Fabuła!
- Świetny klimat mrocznego fantasy
- Dialogi i interakcje między postaciami
- Bogaty świat gry
- Udany system rozwoju postaci
- Świetny system walki
- Funkcjonalny interfejs
Minusy
- Grafika mogłaby być troszkę lepsza
- Mało sprzętu
- Niezbyt przystępna dla nowicjuszy
Komentarze
Niektóre rozwiązanie według mnie lepsze jak w BG.
Ja bym dał 9/10
"To przereklamowana gra. Nic już nie będzie jak Baldur" - Gra wcale nie jest przereklamowana, może i nie dorównuje BG, ale i tak wnosi wiele nowego i tak jak napisałem wyżej w niektórych rozwiązaniach przebija BG. Moim zdaniem od czasu BGII:TB , nie było lepszego RPG, no dobra może..... KoTOR.
Piszesz bzdury. Baldur to nie jest gra doskonała a na pewno nie zasługuję na opinię wręcz legendę gry idealnej!!!! Baldurowi brakuje sporo do P:Torment-a który moim zdaniem idealny też nie jest. Fakt jest taki że BGI oraz II no i oczywiście P:T to gry przełomowe, bardzo dobre ale nie idealne i nie mogą być na dzień dzisiejszy wyznacznikiem : Jak powinna wyglądać idealna gra cRPg!!!! DA:O to także nie jest gra idealna, ma masę uproszczeń w stosunku do systemu D&D ale na dzień dzisiejszy lepszego cRPG nie ma!!!! Zrozumcie wreszcie nie będzie już gry w formule BG itp ponieważ jest ona nie strawna dla dzisiejszych graczy!!!!!
Podpisuję się pod tym oburącz. Recenzent najwyraźniej nie zauważył sztucznego i sztampowego świata (gdzie ten mroczny klimat, pytam się?), NPCów bez jakiejkolwiek AI, nudnych walk (wszystkie są takie same, nieważne z kim walczymy), naciąganej fabuły i kompletnego braku optymalizacji silnika. Zwykle nie zwracam uwagi na grafikę w grach, ale Dragon Age wygląda jak Oblivion, a ma wymagania Crysisa, a to już lekka przesada.
Fabuła to mało w czym jest nienaciągana i zgadzam się, że walki były do siebie podobne, jak w hack&slash.
Sama fabuła jest bardzo wciągająca. Również gdy tworzysz "początek" nowej postaci też w pewnym sensie rozumiesz jej problemy
życiowe i dylematy.
Grałem w różne cRPGi i ich tworzenie(jak i innych gier) to sztuka. Są gry które wręcz oczarowały, ich plusy ciężko było wymienić w punkach w jakiś logiczny sposób. Są też gry które są dobre w takim i takim miejscu.
Kolejnym problem recenzji jest pisanie ich pod wpływem emocji. Zaraz na przykład po skończeniu. Grałem kilka dni pod rząd w ME2 i gdy ją skończyłem o mało orgazmu nie dostałem. Minął tydzień, entuzjazm opadł. Minął miesiąc, kompletne nic z tej gry nie kojarzę. Minął rok, i jedyne co mi pozostało po jej skończeniu to dwa czy momenty. Jest też drugi rpg. Weźmy aby długo nie szukać baldur. Gdy pierwszy raz w to grałem miałem osiem lat. Ja pie... to było z 8 lat temu. A pamiętam z tej gry wiele momentów, ba pamiętam jak wyglądał mój pokój te 8 lat temu.
Ale tu wątek o DA:O, zapomniałbym;p.
2) Gość_tomek* - masz rację
3) wiem, że piszę komentarz z ogromny opóźnieniem co do dyskusji ale właśnie postanowiłem jeszcze raz odpalić DAO z wszelkimi modami rasującymi grę. I smakować te danie powoli.
Dodaj komentarz