Tydzień temu odbyła się jedna z dwóch (po Champions Online) najgorętszych tegorocznych premier gier MMORPG. Aion, najnowsze dzieło koreańskiej firmy NCsoft, po roku działania na terenie Korei i Chin oraz pieczołowitej lokalizacji, wreszcie otworzyło swe bramy dla graczy zachodnich. Gra od początku sprawiała dobre wrażenie, a seria zamkniętych beta-testów owe wrażenie tylko poprawiła i wielokrotnie spotęgowała niecierpliwość. Została nawet kolejną produkcją ochrzczoną mianem potencjalnego „zabójcy WoWa”, choć wiadomo, że w obecnych czasach jest to niemożliwe. O tym, jak ostatecznie prezentuje się Aion, dowiecie się z tej recenzji.
Zacznę niestety od krytyki. O ile instalacja gry i rejestracja konta nie sprawiają żadnego problemu dla graczy obeznanych z MMO, o tyle samo dostanie się do gry już tak. Od premiery Aiona trapią kolejki na serwery, o których było i nadal jest głośno. Późnym popołudniem i wieczorami czas oczekiwania osiągał nawet kilka godzin, pomimo uruchomienia dwóch dodatkowych serwerów oraz usprawnienia działających. Z jednej strony doskonale rozumiem obawy NCsoftu przed nadmiernym powiększaniem infrastruktury, którą w przyszłości trzeba by potencjalnie zamknąć, ale z drugiej – kolejki wywołują sporo zbędnej frustracji u graczy.
Nasz wirtualny bohater może być przedstawicielem jednej z dwóch frakcji – Elyos lub Asmodian. Podobnie jak w WoWie, na danym serwerze nie możemy posiadać postaci z dwóch różnych stron konfliktu. Następnie wybieramy klasę postaci, o których opowiem później i przejdę od razu do edytora wyglądu. Znakomicie rekompensuje on małą ilość ras i daje absolutną gwarancję, że w grze nie spotkamy klona naszego wirtualnego bohatera. Gracz ma do dyspozycji kilkadziesiąt gotowców oraz po kilkanaście suwaków edytujących twarz i ciało. Za ich pomocą nie tylko określimy wzrost bohatera, ale tuszę, rozmiar głowy czy nawet długość rąk i nóg lub rozmiar dłoni oraz stóp. Do tego dochodzą dziesiątki fryzur, zarostów, tatuaży, ozdób, kolorów skóry i oczu. Słowem, jak chcesz stworzyć sobie typowego krasnoluda, elfa czy krasnoludo-elfa albinosa z blond afro i brodą to tak – możesz to zrobić! A jeśli wygląd Ci się znudzi, to wystarczy pogadać z odpowiednim NPC w stolicy danej frakcji i go zmienić, z płcią włącznie.
Na początku wybierasz spośród czterech „podstawowych” klas postaci: Warrior, Mage, Scout oraz Priest. Gdy nasza postać osiągnie 10 poziom doświadczenia, stajemy przed wyborem specjalizacji. Warrior może wybrać między Templarem (tank) lub Gladiatorem (melee DPS), Mage może zostać Sorcererem (ranged DPS) lub Spiritmasterem (pet class), Scout odpowiednio Ranger (ranged DPS) lub Assasin (melee DPS), a Priest Chanterem (healer i buffer) lub Clericem (healer). Razem daje nam to osiem klas. Jak widać, jest prosto i przejrzyście, nie ma tu żadnych rewelacji i rewolucji. Każdy gracz MMO szybko poczuje się jak u siebie, a nowicjusze szybko poznają podstawowe role w grach z tego gatunku. Małą ilość klas rekompensuje system Stigma, dostępny od 20 poziomu. Dzięki niemu gracz może dosłownie ekwipować skille z innych klas postaci.
Gdy już przebrniemy przez proces tworzenia postaci, możemy zacząć cieszyć się grą. A gra się całkiem przyjemnie. Do naszej dyspozycji oddano bardzo prosty i intuicyjny interfejs. Jest w nim wszystko, czego byśmy potrzebowali, nie ma żadnych śmieci. Doświadczenie płynie dość stabilnym strumieniem, aczkolwiek zdobywanie kolejnych poziomów nie obędzie się bez robienia questów. Dzielą się one na questy kampanii, związane z fabułą gry tudzież danego obszaru, oraz zadania poboczne. Tutaj także nie ma wielkich innowacji. Większość z nich polega na pójściu, porozmawianiu z X, który odsyła nas do Y, a następnie do Z albo na ubiciu tuzina V lub doręczenia paczki panu/pani A. Nie zdołamy także uniknąć charakterystycznego dla koreańskich produkcji grindu. Mimo projektowania gry na rynek azjatycki i zachodni, prawie rocznej lokalizacji, poprawiania i testowania, grind jest obecny. W większości jest on znakomicie zakamuflowany przez grę i nie odczuwa się go za bardzo.
Kilka słów o lataniu, czyli rzeczy wyróżniającej Aion spośród większości gier MMO na rynku. Na 10 poziomie, gdy nasza postać staje się nieśmiertelną Daevą, otrzymuje również skrzydła. Od razu zaznaczę, że twórcy nałożyli na ten ficzer ograniczenia. Latać można tylko na wyznaczonych obszarach świata przez ściśle określony czas. Można go oczywiście przedłużać za pomocą przedmiotów czy mikstur, ale generalnie do 25 poziomu (i tym samym dostępu do Abyss) nie polatasz zbyt wiele. Na pocieszenie powiem, że w każdym miejscu można przynajmniej poszybować, co znacznie przyspiesza podróżowanie.
A teraz jedna z najważniejszych cech MMORPG, czyli walka. Została ona wykonana w klasycznym stylu, bardzo solidnie i działa jak w zegarku. Mimo tego, że sprowadza się do ciągłego wystukiwania sekwencji numerycznych (u mnie było to 2,3,3,4,5,3,3,2,4,3,3…), nie nudzi. Animacje ataków i umiejętności są znakomicie wykonane i płynne. Potwory są z pozoru trudne, a ich eliminacja przy akompaniamencie licznych okrzyków bohatera „Waaa!”, „Hiaaaa!” i „Jaaaaooo!” jest bardzo przyjemna i dostarcza sporo satysfakcji. Skille są proste w obsłudze i dość klasyczne w swych efektach. Starzy wyjadacze ponownie szybko się połapią. Dodatkowo poruszanie się postaci w trakcie walki ma na nią wpływ. Biegnąc do przodu, zwiększamy obrażenia, cofając się, zwiększamy szansę na unik, a okrążając przeciwnika, skuteczniej parujemy. Nie jest to wiele, ale cieszy i nieraz ma wpływ na sukces lub porażkę.
Jak już o walce mowa, to co oferuje Aion w kwestii PvP? Fani tego trybu rozrywki z początku mogą poczuć się zawiedzeni, gdyż na dobre rozkręca się on dopiero po 25 poziomie. W obrębie danej frakcji PvP ogranicza się do pojedynków w dowolnym miejscu oraz swoistego „free for all” na arenie w Sanctum lub Pandemonium. Około 20 poziomu trafiamy do lokacji, w których co jakiś czas otwierają się portale do analogicznego obszaru drugiej frakcji, dlatego widok wrogów na własnym podwórku nie powinien zaskakiwać. Gdy nasza postać wskoczy na 25 poziom doświadczenia, swe bramy otwiera Abyss, czyli obszar sporny dla Elyos i Asmodian oraz trzeciej frakcji, Balaur, kontrolowanej przez komputer. A tam piskom i uciechom nie ma końca. Oprócz zwykłego biegania/latania i tłuczenia wszystkiego, co się nawinie, możemy w większych grupach przejmować relikwie i twierdze porozrzucane po tym obszarze. Twierdze dają posiadającym je legionom (odpowiednikom gildii) premie oraz otwierają dostęp do specjalnych instancji. Choć w chwili pisania recenzji, na zachodnich serwerach wciąż mało postaci ma dostęp do Abyss i niewiele tam się dzieje, mogę spokojnie stwierdzić w oparciu o relacje i filmiki z koreańskich oraz chińskich serwerów, że będzie efektownie i na masową skalę. Aczkolwiek brak trzeciej frakcji graczy, mimo obecności Balaur, budzi u mnie pewne obawy co do przyszłego zbalansowania wojen na danych serwerach oraz możliwą powtórkę z rozrywki Warhammera Online.
Bez rzemiosła i sprawnej ekonomii gra MMO się nie obędzie. Te dwie rzeczy są w Aionie dość rozwinięte. Podobnie jak w innych grach, rzemiosło opiera się na zbieraniu i obróbce surowców porozrzucanych po świecie gry oraz zakupie ewentualnych dodatkowych materiałów. I tu pierwsza fajna sprawa – mamy tylko dwie umiejętności „zbierackie”: jedna na zwyczajne surowce typu drewno, rośliny czy minerały oraz druga na materiały eteryczne. Oczywiście należy te umiejętności ćwiczyć jak najczęściej i przy każdej okazji, gdyż stopień trudności wydobycia rośnie dość szybko. Druga dobra cecha to możliwość trenowania wszystkich rzemiosł naraz, aczkolwiek najwyższy poziom specjalizacji można osiągnąć tylko w jednej. Przy wzroście naszych umiejętności pomagają nam odpowiedni NPC, składający nam zamówienia na określone towary.
Stworzone lub zdobyte przedmioty możemy sprzedawać w klasycznym domu aukcyjnym lub rozstawić własny sklepik. O pierwszej opcji wiele do mówienia nie ma, gdyż jest ona dokładnie taka sama, jak w innych grach MMO. Druga opcja jest dość rzadko spotykana, ale bardzo przyjemna i ciekawa, gdyż nic nie dodaje tyle życia miastom i osadom, co ludzie siedzący wykrzykujący swoje oferty. Z drugiej strony ficzer ten był przez graczy nadużywany w celu uniknięcia kolejek i został znerfiony. Chodzą już także słuchy o jego możliwej kasacji, choć wątpię, by były prawdziwe.
W kwestii stabilności, optymalizacji czy bugów nie mam tej grze absolutnie nic do zarzucenia. Nigdy nie zostałem wywalony na pulpit, lag jest bardzo rzadki mimo sporego zatłoczenia oraz mojego tymczasowo słabego łącza internetowego, a ilość klatek na sekundę zazwyczaj nie schodziła poniżej 30. Błędy w questach czy lokacjach też praktycznie nie występują, a przynajmniej żadnego nie zauważyłem. Aion jest produktem bardzo dopracowanym i dopieszczonym pod tym względem.
Świat przedstawiony z pewnością należy do najładniejszych, z jakimi się spotkałem w grach MMO, choć nie każdemu może przypaść do gustu jego wybitnie azjatycki styl. Przy tym nie trzeba strasznie mocnego sprzętu, by móc się nim w pełni cieszyć (tak, patrzę w tej chwili na Age of Conan). Obszary w grze, mimo niezbyt imponującej ilości, zachwycają bogactwem i dopracowaniem oraz potrafią rozbawić dziwnymi stworzeniami. Mamy tu zarówno piękne równiny, lasy, pustynie i miasta, jak i niezwykle mroczne i ponure lokacje. Za każdym rogiem czeka nas coś nowego i wspaniałego. Muzykę i dźwięki otoczenia także muszę pochwalić. Razem budują one znakomitą atmosferę. Lokalizacja zachodnia także jest bardzo dobrej jakości. Po prostu czas przyjemnie płynie w trakcie gry, co jest bardzo cenne dla tego gatunku.
Podsumowując, Aion jest produkcją zarówno klasyczną jak i nietypową. Większość elementów rozgrywki będzie doskonale znana dla większości fanów gier MMO, nie ma tu zbyt wielu innowacji. Niektórych mogą irytować progi poziomowe dostępu do wielu funkcji, choć z drugiej strony zostały one dobrze przemyślane. Mamy tu sporo grindu, który jednakże został znakomicie zamaskowany i przez większość czasu w ogóle go nie czuć. Głębokie ukłony należą się w kwestii grafiki, która jest prześliczna i nie wymaga potężnej maszyny, muzyce miłej dla ucha oraz stabilności czy optymalizacji, która jest wprost doskonała. Aion z pewnością zdobędzie sporą rzeszę fanów na zachodzie, dzięki czemu przez najbliższe lata będzie znakomicie prosperował. Moim zdaniem gra jest w zupełności warta swoich, niemałych z resztą, pieniędzy. Polecam!
Dziękujemy firmie CDP za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Plusy
- Stabilność i optymalizacja
- Bardzo mało błędów
- Piękny świat i oprawa muzyczna
- Satysfakcjonująca walka
- Latanie i walka w powietrzu
- Niezbyt wysokie wymagania
Minusy
- Grind, grind, grind...
- Ograniczenia poziomowe w dostępie do niektórej zawartości
- Kolejki na serwer
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz