Niedzielniak #6 – czyli SS, Cthulhu i Czarny Smok.

2 minuty czytania

Kolejny weekend minął mi pod znakiem RPG. W sobotę pierwszy raz w życiu miałem okazję zagrać w Zew Cthulhu i to w realiach II wojny. Wiecie – naziści, okultyzm – tyle, że bez Indiana Jonesa. Lwia część drużyny składała się paskudnych hitlerowców, w tym jednego najpaskudniejszego, bezwzględnego – skrywającego swe okrucieństwo pod płaszczykiem kultury, dobrych manier i wyszukanego słownictwa – porucznika SS. Innymi słowy – strasznego skur*****. Brunner to przy nim potulny miś i wzór cnót wszelakich.

cthulhu, ss

Zaraz, zaraz! A skąd pomysł na granie "taką ekipą" – zapytacie. Cóż, Zew Cthulhu traktuje o narastającym szaleństwie, grozie i poczuciu beznadziejności. Czyli tamtejsi bohaterowie mają przerąbane na całej linii. Zatem wspólnymi siłami doszliśmy do wniosku, że łatwiej będzie mistrzowi gry katować postacie graczy, jeśli będą oni odgrywać cholernych nazistów.

Zaś drugiego dnia sesji miałem okazję zabić smoka. Czarnego. W D&D. Zabrzmi to pewnie trywialnie, tym bardziej, że dziś panuje odwrotna tendencja – odchodzi się od takich "heroicznych" rozwiązań, skupiając się bardziej na szarej stronie (nie)rzeczywistości fantasy – niemniej to wciąż świetne uczucie wysłać do otchłani paskudną gadzinę! Poza tym człowiek może poczuć się (choć przez te parę godzin sesji) jak prawdziwy bohater. Za to właśnie lubię D&D.

dragon, knight

Dobrze, tyle z moich sesyjnych wynurzeń, pora przejść do "mięska" Niedzielniaka – do artykułów. Przypominam niecierpliwym, na samym dole macie listę wszystkich tekstów zawartych w tym odcinku. Spośród nich na wyróżnienie zasługuje szczególnie jeden, recenzja Trzech Wiedźm Terry'ego Pratchetta, pióra Ati. I to z dwóch powodów. Po pierwsze: ze względu na ocenę, jedną z nielicznych "dych" w historii GE. Po drugie: to jubileuszowy, bo setny, artykuł Ati na naszym portalu. Stukrotne gratulacje!

tort, ati

Kolejny ważny (szczególnie w kontekście dnia dzisiejszego) tekst, poświęcony został filmowi Mama. Recenzję wzmiankowanego horroru klasy "B" popełnił Medivh. Mam nadzieję, że mu wybaczycie.

Dla miłośników gry Skyrim mamy dobrą wiadomość – jeśli lubicie sobie ważyć rozmaite dekokty, tynktury czy bulgoczące wywary, to ta lista przepisów winna zwrócić waszą uwagę. A jeśli nie, to do kotła z nią! Autorka tekstu – (po raz drugi na scenie) Ati – jakoś to zniesie. W sukurs koleżance ze swoją listą czarów z Domeny Zniszczenia przychodzi Bielu. Ładny gest, wypada docenić i nagrodzić lekturą.

Pracowity Courun z domu Yauntyrr uzupełnił dział Wiedźmina 2 o kolejne teksty – opis królestwa Redanii, sylwetkę krasnoluda Cecila Burdona i dokładnie wyszczególnioną listę wszystkich umiejętności oferowanych przez mechanikę gry.

Za to ostatnie w szczególności, jak i cały trud w ogóle, należy się nagroda. Czyli obrazek z Lolth oraz uścisk dłoni naczelnego.

lolth, forgotten realms

A na sam koniec – tłumaczenie FAQu Projectu Eternity.

Dobrze, wychodzi na to, że na dziś to wszystko. Trzymajcie się, miłej lektury. Do następnego odcinka!

A oto lista wszystkich artykułów:

Komentarze

0
·
Anonimowy antropolog dziękuje w imieniu swego gracza za tak wzruszające komplementy i zapytuje, czy z tych samych powodów, co D'n'D lubi Pan "Flameworld", her Zimmer...?
0
·
Ale naczelny nie lubi Lolth, co mu właściwie szkodzi. Zacny jednak hołd dla Valsharessy.
0
·

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Jurgen von Hagen dnia poniedziałek, 27 maja 2013, 16:34 napisał

Anonimowy antropolog dziękuje w imieniu swego gracza za tak wzruszające komplementy i zapytuje, czy z tych samych powodów, co D'n'D lubi Pan "Flameworld", her Zimmer...?


Z bardzo podobnych. W końcu i w Falmewordzie i w D'n'D drużynę jednoczy "cel", quest, który trzyma razem ekipę, nadaje sens jej istnieniu. A zadanie jest ze wszech miar szlachetne, polega ono nie na napchaniu własnej kabzy w stylu - "hej znalazłem mapę podziemi, wyszabrujmy skarby z grobowca" - bo w końcu to nie jest "ponury świat niebezpiecznych przygód", a kraina bohaterów i dzielnych awanturników. Dlatego też z przyjemnością powróciłbym przy najbliższe,j prowadzonej przez was sesji, do roli Ciarana, panie von Jurgen. Oczywiście są i różnice, bardzo duże - zwłaszcza w mechanice. D'n'D polega na graniu "by the book", wedle zasad, które starają się "ogarnąć" w swej istocie sprawy związane z walka, eksploracją - i w ich ramach gracz odgrywa postać. W "fajczącym się świecie" jest inaczej, maniera "gier narracyjnych" odciska tu swoje piętno. Mamy rzecz jasna mechanikę, ale to nie jest kodeks, to jest pula do negocjacji. Gracz proponuje mistrzowi gry jakieś rozwiązanie, a on ustala stawkę, którą musi przebić testem. Trochę to przypomina pokera

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...