Jakby nie patrzeć październik, to chyba najbardziej depresyjny miesiąc w roku. Po wakacjach pozostały już tylko wspomnienia, a kto postanowił ominąć okres urlopowy i wybrać się na zasłużony odpoczynek we wrześniu lub akurat ma przyjemność studiowania (a tym samym dłuższe wakacje), zapewne w tym momencie przygotowuje swój umysł do wytężonej pracy. Dodajmy do tego regularne poranne pobudki, gdy za oknem ciemno i zimno oraz użeranie się z większą częścią społeczeństwa, które z kulturą mają akurat na bakier, a utworzy nam się obraz nędzy i rozpaczy. Teoretycznie jasnymi barwami na tym szarym płótnie powinny być październikowe premiery tytułów, na które czekamy już od wielu miesięcy, ale… jest kryzys. Kto widział, żeby standardowa cena za „świeżą grę” wynosiła blisko 140 zł. ? No i kogo teraz stać na taki wydatek?
Dobra, dobra… wiem, ze znów piszę od rzeczy. Tak to jest, jak się nie ma pomysłu na wstęp, a „góra” naciska, żeby człowiek przestał marudzić i czynił swoją powinność. Człowiek myśli i poci się potem pół dnia nad czymś kreatywnym, a wychodzi mu zwykły bełkot. Zatem odłóżmy moją porażkę na plan dalszy i zawiódłszy na tym polu przejdźmy do porażających informacji z życia serwisu, jakie przyniósł nam ostatni miesiąc.