"GONE: Faza pierwsza: Niepokój" to promowane od dawien dawna przez wydawnictwo Jaguar dzieło Michaela Granta. Książka zapowiadała się niezwykle interesująco, bowiem amerykański pisarz może pochwalić się wieloletnim doświadczeniem w literackim rzemiośle i mnóstwem innych wydanych tytułów. Można było przypuszczać, że na amatorskie błędy i kiepską treść nie ma co liczyć, więc gdy tylko dostałem "GONE: Faza pierwsza: Niepokój" w swe ręce, od razu zabrałem się do lektury.
Wymyślony przez Michaela Granta motyw zdaje się być wspaniałym marzeniem dla znacznej większości dzieciaków. Otóż wyobraźcie sobie, że wszystko dzieje się normalnie: siedzicie w szkole na kolejnej nudnej lekcji, wasz tata przebywa w pracy, zarabiając na życie, mama spędza czas w domu, krzątając się po kuchni, a młodszy braciszek na dywanie w swoim pokoiku bawi się samochodzikami. Nie brak też listonosza, który roznosi listy po kolejnych domach, są uśmiechnięci sprzedawcy, poważni policjanci i zapracowani lekarze. Nagle "puff!" i wszyscy powyżej piętnastego roku życia znikają. Przepadają bez śladu. Czy to nie brzmi pięknie? Dla dzieciaków z małego, leżącego nad oceanem miasteczka, Perdido Beach, właśnie takim wydawało się być. Dorośli wyparowali, przestały działać telefony, telewizja czy internet, a obszar o promieniu piętnastu kilometrów, którego środek stanowi elektrownia atomowa, został odgrodzony tajemniczą barierą, tworząc tym samym nowy świat, ETAP – Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej, będący w rękach dzieci, które zyskały tajemnicze moce.
Podstawowym problemem każdego z nich stało się poznanie odpowiedzi na pytanie, gdzie podziali się dorośli. Rozpoczęła się walka o byt, a zawsze gdzieś, gdzie panuje chaos, potrzebny jest ktoś, kto weźmie wszystko w swoje ręce. Przywódca. W oczach większości na miano to zasłużył charyzmatyczny młodzieniec, Sam Temple, który niegdyś w niesamowity sposób uchronił uczestników wycieczki przed kraksą autokaru. Daleko mu jednak do miana bajkowego bohatera, bowiem amerykański pisarz odpowiednio zrównoważył każdą pojawiającą się w opowieści postać, by była naturalnym człowiekiem z krwi i kości, mającym swoje indywidualne upodobania, uczucia, lęki czy zdanie na temat rozgrywających się dookoła wydarzeń. W związku z tym w "GONE: Faza pierwsza: Niepokój" nie znajdziecie wspaniałych, potężnych i wiecznie zaradnych herosów, którzy w mig przywrócą ład i porządek. Na scenie pojawiają się przepełnione strachem i obawami dzieci, które bez pomocy dorosłych muszą podejmować ważne decyzje – niekoniecznie słuszne.
Michael Grant swą opowieść przedstawił w iście fantastyczny sposób. Opowiedziana historia jest zawiła i niezwykle zakręcona. Składa się na nią wiele wątków pobocznych, stanowiących mieszankę wybuchową, nie pozwalającą oderwać się czytelnikowi od książki. Niejednokrotnie zostajemy zaskoczeni rozgrywającymi się wydarzeniami, co jeszcze bardziej wciąga i przykuwa uwagę. W lekturze natkniemy się na wiele problemów, których rozwiązanie często przewyższa możliwości bohaterów. Akcja rozgrywa się bardzo szybko, stale coś się dzieje, a nasza wyobraźnia raz po raz dostaje porządne pstryczki w nos.
Na uwagę zasługuje również przedstawienie wszelkich problemów, które po zniknięciu dorosłych spadły na barki dzieci. Nie zabrakło tu osób poważnie chorych, wymagających całodniowej opieki, czy też przedszkola, pełnego płaczących i tęskniących za rodzicami maluchów. Autor wspaniale ukazał trudności, z których na co dzień nikt nie zdawał sobie sprawy. Spowodują one, że przykładowo nastoletnia dziewczyna zostanie ogólnodostępnym lekarzem, pobierającym nauki ze znalezionych, medycznych książek. Nie wspomnę już o kierowaniu samochodami czy strzelaniu z pistoletu.
Całość została spisana na 528 stronach, które dla przeciętnego nastolatka powinny wystarczyć na kilka miłych wieczorów. Książkę czyta się z przyjemnością, stale chcąc poznać kolejne wydarzenia i losy głównych bohaterów. Nie będę ukrywać, że rozczarowała mnie końcówka lektury, kiedy autor w krótką chwilę zakończył wszelkie dotychczasowe i rozgrywające się na pełnych obrotach wątki. Z drugiej strony możemy być pewni, że w kolejnych tomach – a ma być ich jeszcze pięć – ponownie rozegra się wspaniała historia.
"GONE: Faza pierwsza: Niepokój" jest niezwykle udanym dziełem, z którym powinien się zapoznać każdy szanujący się miłośnik fantastyki. Michael Grant znakomicie prowadzi nas przez swą powieść, odpowiednio rozgrywając kolejne wydarzenia, dzięki czemu książkę czyta się z przyjemnością. Uwierzcie mi na słowo i przekonajcie się sami. Serdecznie polecam!
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Użytkownik Guest dnia śro, 16 wrz 2009 - 15:29 napisał
De gustibus non disputandum.
Dodaj komentarz