Marcin Iwiński opublikował list, w którym zapewnia, że CD Projekt zaprzestaje ścigania osób, które nielegalnie pobrały Wiedźmina 2. Tym samym kolejną porażką zakończyła się wzmożona akcja wymierzona w tych, którzy gry nie zdobyli w sklepie.
Jak pewnie pamiętacie, plany polskiego twórcy gry były niezwykle buńczuczne. Pieniądze wydane na adwokatów i specjalistów, którzy mieli namierzyć piratów. Ale skończyło się tak jak zawsze. Iwiński napisał, że na decyzję o zaprzestaniu ściganiu osób, które nielegalnie pobrały grę, miał wpływ społeczności, a raczej, jak sam to określił Iwiński, "wątpliwościami wspólnoty fanów". To właśnie oni "wiele razy mówili nam, że tego typu zabiegi mogłyby niesłusznie oskarżyć osoby, które nigdy nie złamały naszego prawa autorskiego, i wyrażaliście przy tym swoje poważne obawy wobec naszych działań”.
Trudno także nie odnieść się do dalszej części wypowiedzi prezesa CDP, w którym pisze: "wiele osób poczuło się tak, jakby nasze działania nie odwzajemniały zaufania pokładanego przez nich w CD Projekt RED”. Iwiński dodaje jednak, że chociaż zaprzestano ścigania piratów, to firma wciąż jest przeciwna samemu piractwu. Apele dotyczące tego, by mówić swoim znajomym, którzy mają w ręku piracką płytę, by kupili oryginał, należy traktować bardziej w kategorii elementu propagandowego.
Trudno nie podsumować tego jedynymi słowami, które w tym momencie się cisną na usta – a nie mówiliśmy?
Komentarze
Użytkownik Tokar dnia piątek, 13 stycznia 2012, 00:56 napisał
A według mnie nawet takiego sukcesu nie osiągnęli. Każdy kto ściągał gry, będzie to robił nadal, bez zastanowienia. Takich straszeń było wiele, więc piraci przestali na nie patrzeć już dawno.
Użytkownik Tokar dnia piątek, 13 stycznia 2012, 00:56 napisał
Może ośmioletnich piratów tak...
Cytat
Generalnie kradną ludzie, którzy nie zaznali ciężkiej pracy (nie znają jej wartości) i nie potrafią wygospodarować własnych oszczędności, czyli na oko tak w przedziale 7-15 lat. Więc w sumie zgadzałoby się
Cytat
Idąc tym tokiem rozumowania, to chyba pójdę do Bentleya i wezmę jedno z tych ich pięknych autek za darmo. Nie dla chciwości, zwyczajnie pragnę ciszyć się życiem i gloryfikować ich kunszt, a cóż - nie stać mnie, aby zapłacić pełną cenę. Ech... paranoja.
Cytat
To straszne, że jest tylu ludzi na świecie, którzy tak uważają
Użytkownik Tokar dnia sobota, 14 stycznia 2012, 12:14 napisał
Niestety ale jest pewna subtelna różnica między kradzieżą a piractwem.
Jak ja na przykład ukradnę czyjś portfel w którym jest 100 zł, to ja zyskuję 100 zł a ofiara traci 100 zł.
Jak ściągam grę z internetu wartą 100zł, to zyskuję grę wartą 100zł, a twórca...? Traci tą grę? Znika mu z portfela 100zł?
Można piratom zabronić ściągać (skutecznie), ale to nie oznacza, że teraz te wszystkie tysiące ludzi pójdzie do sklepu i kupi tą grę. Bo nie pójdzie i nie kupi (przynajmniej spora większość).
Nie zrozumcie mnie źle. Nie zachęcam tutaj nikogo, żeby nie kupował gier tylko ściągał.
Po prostu porównanie piractwa do kradzieży jest bardzo kiepskie moim zdaniem.
Zdarzyło mi się w życiu piracić gry (jak chyba każdemu). Zdarzyło mi się również kupować oryginały. Zdarzyło mi się również najpierw piracić, a potem kupić oryginał.
Argument, że ludzie piracą, bo ich nie stać wcale nie jest taki głupi. Ja to widzę po sobie i znajomych mi ludziach.
Jak udało mi się znaleźć fajną pracę i zarobić trochę grosza to nagle okazało się, że liczba pudełek na mojej szafce od czasu stała się funkcją wykładniczą. Jeden mój znajomy jakieś 5 lat temu(czasy gimnazjum) co chwile mi się chwalił, jaką to on super grę niedawno ściągnął. Dziś, kiedy ma już stałą pracę, co chwile mi się chwali jaką to on niedawno super grę kupił.
Co do wiedźmaka, to ja pożyczyłem oryginał od kolegi. Czy w ten sposób też okradam biednych twórców gier?
@Withord Nie powiedziałbym - i tutaj, i tutaj korzystasz z owoców ich ciężkiej pracy, za które powinieneś zapłacić. Twórca traci potencjalny zysk, podobnie jest jakbyś ukradł samochód prosto z fabryki. Jasne, że wszyscy nie rzuciliby się do sklepów, takiej arkadii żaden trzeźwo myślący człowiek nie kreśli. Jednakowoż, primo - nawet jakby 1/3 z tej grupy zakupiłaby legalny egzemplarz, to już byłby jakiś sukces i przełożyłoby się to na zyski. Secundo - twórcy spaliby spokojniej. Osobiście strasznie irytowałaby mnie sprawa, gdyby jakiś cwaniaczek rozdawał milionom ludzi za darmo moją grę/książkę, która kosztowała mnie wiele godzin mozolnej i niewdzięcznej roboty.
Argument faktycznie nie jest głupi. Jest idiotyczny. Co to - towar pierwszej potrzeby, woda i jedzenie, że żyć bez nich nie można?
Nie porównajcie kradzież do piractwo. Piractwo oznacza nielegalne kopiowanie bez zgody autorów, a kradzież oznacza zabieranie cudzych rzeczy ofiar. Prawa autorski istnieje po to by chronić ich pracy i interes autorów przed oszuści i "pasożyty" (nieuczciwe handlarze). I niewdzięczni "bogacze" również.
Cytat
Sorry, mógłbym wiedzieć, ile masz lat?
Gdyby Cię pytał o twój wieku, to czy odpowiesz na te pytanie? I mam pytanie, czy co napisałem w komentarzu według Ciebie jest głupie i dziecinne?
Gry to oczywiście nie jedzenie, jednak człowiek odczuwa taką samą potrzebę dostępu do dóbr pierwszej potrzeby jak i dóbr kultury. Niezrozumiałe ceny gier, powodują że ogromną grupę ludzi w imię zysku (a raczej wyzysku) się po prostu wyklucza. A na czym polega ta niezrozumiała cena gier? Ta sama gra w Polsce potrafi kosztować 250zł a w UK 20 funtów - ostatnio porównywałem sobie ceny niektórych produkcji na PS3. Przecież to jest ten sam towar! A można iść dalej - ile % ceny gry to koszty jej produkcji? Takich danych nie mam, jestem jednak przekonany że pierwsze 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy pokrywa je z nawiązką, potem jest to czysty zysk.
I tak na koniec, osoby które napisały że twórcy gier też muszą coś jeść, powinny udać się na najbliższy most z workiem kamieni na szyi. Twórcy gier to nie autorzy książek, którzy jak nie napiszą to nie zarobią. To soczyście opłacani programiści, graficy, designerzy itd. dostający pensje co miesiąc, które ze średnią krajową mają mało wspólnego. Więc wszystkim którzy piszą o biednych twórcach, radzę się poważnie nad sobą zastanowić.
Uważam więc, że nazywanie osób ściągających gry z internetu złodziejami ma tyle samo wspólnego z rzeczywistością, co nazywanie producentów gier biednymi twórcami którzy muszą coś jeść.
Jak dla mnie to jedno i to samo. I w takim wypadku coś gwizdnąłeś, i w takim. Zabrałeś cudzą pracę i nawet za nią nie zapłaciłeś złamanego grosza.
Cytat
Świadomie złamałeś prawo, w imię wyższych wartości i obywatelskiego sprzeciwu, przeciwko złemu prawu i niegodnym praktyką wielkich korporacji, lobbujących w kręgach władzy.
Cytat
Ach... jak to pięknie zabrzmiało! Prawdziwy Robin Hoodowie, którzy walczą ze złymi korporacjami. Szlachetni ideowcy, którzy ściągają z sieci gry tylko dlatego, że nienawidzą komercji i konsumpcjonizmu. Anonimowi bohaterowie XXI wieku przeciwstawiający się Matrixowi - jedyni obrońcy praw maluczkich. Wzruszyłem się Holden, serio. Urzekł mnie ten akapit
Mam lepszy pomysł. Chcesz dopiec korporacji? Zacznij wymagać i nie kupuj ich produktów, zamiast ściągać je z sieci. Stawiam czerwońce przeciw orzechom, że panowie w garniturkach szybko zmieliliby taktykę i zaczęli błagać graczy o sugestie Natomiast piractwo jest niedźwiedzią przysługą mój miły, bo dzięki niemu wydawcy mają niezbity argument (inna sprawa, ze mający gówno wspólnego z rzeczywistością) do przekraczania ciągłej granicy - windowania cen, wrzucania nieprzyjaznych zabezpieczeń, braku polonizacji na konsole czy omijania platformy PC. Kto tutaj komu pomaga?
Przepraszam, mamy wolny rynek czy nie? Kto broni kupić Tobie o połowę tańsza grę w UK czy poszperać po sklepach za promocją? O danych się nie wypowiadam, bo wchodzimy w "gdybactwo", a to nigdy nie prowadzi do dobrej dyskusji.
Jasne, sami bogacze z tych programistów - tylko myślą jak biednych graczy uciskać Rozumiem, że jesteś zadowolony ze swojej pensji, nigdy nie będziesz pragnął podwyżki i nie oczekujesz premii za odwalenie kapitalnej roboty oraz branie nadgodzin? Szczerze podziwiam, serio. Pomijam już fakt, że kiepska sprzedaż = zamknięcie studia lub brak zielonego światła dla przyszłych projektów. No, ale kto by się tam tym przejmował - niech cierpią Rokefelery!
Holden, mam nadzieje, że ironizujesz
Cytat
Mój wiek jest ogólnie dostępny poprzez zajrzenie do mojego profilu Z twojej wypowiedzi wynika, że mogę sobie kupić wypasioną furę, ale mam tak szerokie zainteresowania, iż mam chrapkę jeszcze na bardzo drogi rower i balon. Ale nie stać mnie na wszystko, więc to, czego nie kupię, ukradnę. A co z bezrobotnymi? Skoro stać go na komputer, który udźwignie najnowsze gry, spokojnie może także i je kupić.
Zgadzam się z Tobą.
Ale... Kopiowanie to "dar" komputer, który należy postępować z poczucie odpowiedzialności. Czyli robić tak, by nie działa na szkody innych. Czyli nie możesz ot tak udostępniać gry na Internecie kiedy świeżo tytuły aktualnie w sklepie czeka na sprzedaży, aby móc pokryć koszt za tworzenie (gra, płyty, pudełka, zatrudnienie profesjonaliści itd.) i wysyłki. By w końcu zyski przewyższy nad koszty. Inaczej firma będzie miał kłopot z pokrycie koszt i wynagrodzenie pracownicy.
Komentarz do "piratów".
Jak chcecie dzielić z innymi, to wstrzymajcie się z udostępnione tytułów w dniu premiery. I poczekajcie za parę laty od roku wydania. Wtedy niecierpliwi i nieuczciwe bogaci gracze nie mają wyboru jak kupić w sklepie a nie coś w stylu: "po co kupić skoro mogę ściągnąć w Internecie za darmo". Jak dobrze sprzedało z zadowalające zyski, to wtedy wydawcy gry nie muszą zastanawiać się nad nowe zabezpieczone antypiracki (np. DRM #%#@!), ani nie myślą tak źle o PC. I w końcu udostępniają gry po niższe ceny lub za darmo dla "biedni" gracze (np. Command & Conquer 1 i 2). I zabierają się za tworzenie kolejny grę. Choć nie wszystkie firmy tak postępują, niestety.
Ściągnięcie Fable I w dniu premiery, a skutek taki jest że nie będzie Fable 2 na PC. Niestety, na świecie często są piratów i nieodpowiedzialni gracze którzy to robią zanim pomyślą o skutki działanie.
Brak DRM z Wiedźmin 2 to akt zaufanie i wiara do gracze ze strony autorów, a oni zawiedli ich. Taki akt niewdzięczności.
To prawda, że nie jest trudno kupić jedna gra. Ale spróbuj policzyć koszt, jeśli będziesz kupić coś około 20 tytułów (po jednej około 100zł) w ciągu roku. To wtedy będzie kosztowało tyle co jeden nowy przeciętny komputer. A nie wszyscy mogą zbierać tyle oszczędności bez pracy. I muszą poczekać na lepsze okazje. A nie mogą po prostu doczekać, by zagrać. Nie każdy gracz ma tyle cierpliwości lub gotów jest zrezygnować z "marzenie".
Cytat
No może trochę , ale jeśli mam być szczery to mam wrażenie że wszyscy padają ofiarą zbiorowej manipulacji. Jeśli graczy ściągających gry nazywamy złodziejami, to firmy również nazwijmy po imieniu - również złodziejami. Złodzieje okradają złodziei. Oszukiwanie ludzi na cenie sprzedawanych przez siebie towarów jest czystą grabieżą i pewnie jakimś grzechem biblijnym, którego nie pamiętam. Idąc dalej, ten news powinien brzmieć - Okradający graczy CD przestaje ścigać graczy, którzy go okradli.
Cytat
Twoja sugestia raczej nie podziała, nie w przypadku w którym mamy do czynienia z imperium zła. Podstawą cechą imperium zła jest fakt, że ma miliony zastraszonych poddanych, którzy boją się przeciwstawić. W pewnym sensie Tokar, ty też w tym zastraszaniu bierzesz udział nazywając ściąganie kradzieżą Dopóki więc wszyscy nie przystąpią do ruchu oporu, firmy będą stosować praktyki które wymieniłeś.
Cytat
Hah, to często jest na granicy prawa albo je łamie - przypomina mi się sytuacja z DLC do Fallout 3, można by było je zakupić zagranicą ale legalnie zagrać na polskiej wersji już nie. Zresztą są blokady i ograniczenia regionalne itd. Na razie w małym stopniu ale już się pojawiają.
Cytat
W szczególności widać tą kiepską sprzedaż, patrząc na wyniki sprzedaży gier
A tak poza tym, piractwu gier komputerowych są winne firmy je produkujące - gdyby nie zawyżali cen, takie zjawisko było by marginalne. Gdzie jest najniższe piractwo? Tam gdzie stosunek ceny produktu do zarobków plasuje się na rozsądnym poziomie. A gdzie najwyższe? Tam gdzie jest odwrotnie czyli w Polsce (gdzie gry kosztują często więcej niż za granicą) i w Chinach. Swoją drogą to ciekawa sprawa - założę się że jakby wziąć w wartości pieniężnej piractwo w Polsce, to pewnie było by zbliżone do wartości oprogramowania leżącego na jakimś bazarze pod Pekinem. I tutaj rozbija się cała logika postępowania firm - zajmijcie się 200 milionami piratów w Chinach, a przestańcie męczyć resztę świata, która stanowi jedynie % zjawiska.
Dodaj komentarz