Tekst zawiera spoilery.
Chociaż premiera "Wiedźmin 3: Dziki Gon" miała miejsce już ponad pięć lat temu, tytuł ten wciąż zaskakuje graczy kolejnymi ciekawostkami. Jednym z motywów, wokół których możemy snuć jedynie domysły, jest sprawa Rhosyna. Wiąże się z nim również pewne, jak się zdaje, niemal nieznane szerzej odwołanie do "Przygód dobrego wojaka Szwejka".
Kim jest Rhosyn?
W Białym Sadzie na tablicy ogłoszeń znajduje się zlecenie od Dune Vildenverta, który poszukuje swojego brata Bastiena. Wziął on udział w znanej z początku gry bitwie pod Białym Sadem, po której zaginął. Dune chciałby przeszukać pobojowisko, lecz zalęgły się tam trupojady, potrzebuje więc kogoś do pomocy. W poszukiwaniach pomaga również pies Bastiena. Nie wdając się w szczegóły, zaginiony zostaje odnaleziony w opuszczonej chatce razem z Nilfgaardczykiem, przedstawiającym się jako Rhosyn. W trakcie bitwy obaj zostali ranni, wzajemnie sobie pomogli i zdezerterowali.
Nie byłoby w tym nic szczególnie interesującego, gdyby nie znajdująca się przy jednej z dróg szubienica, w lokacji Biały Sad. Jak wynika z przybitego do niej rozporządzenia, powieszeni na niej zostali straceni jako buntownicy i dezerterzy. Pod obwieszczeniem podpisał się pełniący tytuł zarządcy Guberni Temerskiej generał Mairwen Rhosyn.
"Wiedźmin" to uniwersum, w którym bohaterowie, narracja i przekaz stały zawsze wyżej niż kreacja świata. Tak było w książkach, a odnoszę wrażenie, że gry uczyniły podobnie. Porównując, to nie jest świat Śródziemia z całą swoją historią, mitologią itp. Wyciągając więc pewne wnioski i interpretacje, należy zachowywać pewną ostrożność. Jak nazywali się Nilfgaardczycy? Oczywiście, posiadali imiona. Co jednak z nazwiskami? Niektóre były patronimiczne, jak np. Cahir aep Ceallach, Ardal aep Dahy, Renuald aep Matsen, gdzie "aep" oznacza "syn". Były jednak nazwiska formułowane "normalnie": Jan Calveit, Stefan Skellen, Menno Coehoorn. Mairwen Rhosyn jako zarządca Guberni Temerskiej z pewnością podpisałby się nazwiskiem, a nie pierwszym i drugim imieniem. Rhosyn jest zatem nazwiskiem.
Kim jest Rhosyn, który pomógł w bitwie Bastienowi? Z całą pewnością nie jest to generał Mairwen Rhosyn. Spośród wielu powodów, obok wieku, jakie można byłoby wskazać, ten jest chyba najważniejszy: egzekucje, pod którymi podpisał się generał Rhosyn, musiały zostać przeprowadzone po bitwie.
Jeśli Rhosyn jest nazwiskiem, syn Mairwena Rhosyna również nazywałby się Rhosyn. Przypuszczalnie, młody Rhosyn poszedł na pierwszą w swoim życiu wojnę, rozpoczynając wskazaną mu przez swojego ojca-wojskowego karierę w armii. Młody Rhosyn jednak uciekł z pola bitwy. Dlaczego nie powrócił? Być może wiedział, że ojciec potraktowałby go jak wszystkich innych dezerterów. Możliwe, że dlatego zaczynał jako prosty żołnierz, bo jego ojciec nie dawał żadnej protekcji nawet własnemu potomkowi.
Założyć można również wersję, że młody Rhosyn i Mairwen Rhosyn byli z jednego rodu, lecz niekoniecznie byli synem i ojcem. Mairwen mógł być dla dezertera, na przykład, stryjem.
Warto zauważyć, że Rhosyn miał pewne wykształcenie. Chociaż był Nilfgaardczykiem, posługiwał się na bardzo dobrym poziomie językiem wspólnym. Wyczuwalny był u niego nilfgaardzki akcent. Mimo to, nie było to u Nilfgaardczyków powszechne. Z książek wiemy, że w oczach przełożonych znajomość języka wspólnego była jedną z zalet Cahira. W grze żołnierze pochodzący z Nilfgaardu również mają problemy z tym językiem, nawet dowódca miejscowego garnizonu dopiero uczy się go i nie zawsze potrafi znaleźć odpowiednie słowo w rozmowie. Sam ten fakt wskazuje, że Rhosyn nie był jedynie prostym chłopem z wioski.
Teoria ta może mieć kilka wad. Przykładowo, Rhosyn mogłoby być imieniem zaadoptowanym do nazwiska. Ryzykowne wydaje się również, by młody Nilfgaardczyk posłużył się swoim nazwiskiem jako imieniem. Byłoby to ryzykowne, jednak mógł uczynić to wpierw odruchowo, a później pozostał przy wersji, że jest to imię. Strach i ból z odniesionych ran mogły sprawić, że powiedział coś, o czym lepiej było nie wspominać. Skoro już jednak został Rhosynem, próba przedstawienia fałszywego imienia czy nazwiska byłaby nieprzekonująca i podejrzana, dlatego bezpieczniej było już przy tym pozostać.
Nie należy jednak zapominać, że twórcy gry z pewnością mieli jakiś spis imion i nazwisk na wzór tego, którym na potrzeby książki posługiwał się Andrzej Sapkowski ("Alfabet" Andrzeja Sapkowskiego). Jeśli w jednej lokacji umieścili szubienice, na której dezerterów stracono z rozkazu generała Rhosyna i młodego dezertera nazywającego się Rhosyn, podejrzewam że nie było to działanie przypadkowe.
Easter egg: Nawiązanie do "Przygód dobrego wojaka Szwejka"
Na początek, drobne wprowadzenie dla mniej zorientowanych w literaturze. "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej" to powieść, którą w latach 1921-1923 napisał Jaroslav Hašek. Uzupełniając informacje z tytułu książki, należy dodać dla jasności, że Szwejk służył w armii austro-węgierskiej, w której był również twórca tej postaci, a treść książki cechuje się niezwykłą ironią. Fabuła była inspirowana rzeczywistymi doświadczeniami Haška z czasów I wojny światowej oraz historiami jego znajomych.
Zdaje się, że fani "Wiedźmina" odkryli jak dotąd tylko jedno nawiązanie do Szwejka, zresztą najłatwiejsze do odkrycia. "General Joseph Svejk", według wpisu na liście gości, był gościem łaźni Reuvena w Novigradzie (patrz tutaj). Wynika z tego, że twórcy gry znają tę książkę i uznali za wartą tego, by do niej nawiązać. Jak się okazuje, nie jeden raz.
Kiedy w opuszczonej chacie odnajdujemy Rhosyna i Bastiena, ten pierwszy opowiada właśnie anegdotę o swoim poruczniku:
...to jeszcze nic. Mój porucznik kazał nam na komendę chodzić do latryny. Ostrzeliwują nas balisty, a on tylko: "Żołnierz z pełnym żołądkiem do bitwy iść nie może. Macie siedzieć, aż wysiedzicie". Wyobrażasz sobie? Bałwan!
Zachowanie nilfgaardzkiego oficera-"bałwana" nawiązuje do ukazanego w powieści o Szwejku generała armii austro-węgierskiej, skądinąd polskiego pochodzenia, którego "filozofię życia" Hašek scharakteryzował następująco:
Droga do sławy wojennej prowadziła według recepty: „O szóstej żołnierze dostają gulasz z kartoflami, o pół do dziewiątej idzie wojsko do latryny, żeby się wyknocić, o dziewiątej idzie spać. Przed takim wojskiem nieprzyjaciel pierzcha ze zgrozą.
[...]
– Podtarłeś sobie Arsch [niem. "dupa"]? – zapytał generał Szwejka.
– Posłusznie melduję, panie generale, że wszystko w porządku.
– Więcej srać nie będziesz?
– Posłusznie melduję, panie generale, że jestem fertig [niem. "gotów"].
– No to zapnij spodnie jak się patrzy i stań na baczność
J. Hasek, Przygody dobrego wojaka Szwejka, t. II, Warszawa 1989, s. 83, 86
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz