Witam ponownie... O krwiopijcach mogliście już sobie poczytac w różnych częsciach Tawerny, więc nie będę się zbytnio rozpisywał na temat ich sposobu na życie i zamiłowań... Zresztą jest tu pełno ludzi, którzy wiedzą na ten temat o wiele więcej ode mnie :)
Napiszę jak się sprawy mają w przypadku drugiej części Baldurka, a potem możecie sobie porownać z "prawdziwym" obrazem Wampira... A najlepiej chyba byłoby zacząć od szefowej...
Oto kilka słów o Bodhi
"Trochę świata już przewędrowałem u boku drużyny potomka Bhaala. Spotykaliśmy różne postacie, czasem dobre, czasem złe, czasem neutralnie nastawione do otoczenia. Bodhi z pewnością należy do tych drugich. Teraz kiedy znam całą historię tej intrygującej kobiety, myślę, że warto napisać o niej dłuższą wzmiankę. Otóż na początku była elfką, i to nie byle jaką... Dworzanką z rodu Wysokich Elfów, ciesząca się wielkim szacunkiem wśród swych pobratymców. Mieszkała w Świętym mieście Wysokich – Suldanesselarze, które było ukryte przed zachłannym wzrokiem innych rivvin. Odznaczała się wielką wiedzą, inteligencją, ambicjami, i co oczywiste – urodą, a swym intelektem górowała nad większością innych. Był tylko jeden, władający taką mocą, że ona i jej zdolności były wobec niego niczym. Jonelleth, bo tak wtedy brzmiało jego imię, najpotężniejszy czarodziej Suldanesselaru... brat Bodhi. Jednak ona kochała bardzo swojego brata, z wzajemnością zresztą. Przynajmniej na to wyglądało. Może już wtedy Bodhi była nikczemna i okrutna, ale trzymała swą złą twarz za woalą, może to, że pozostawała w cieniu swego brata, a może to jej chore ambicje spowodowały, że zdecydowała się na bardzo ryzykowny krok. Już wtedy była chyba dobra w manipulowaniu innymi, zwłaszcza braciszkiem... zresztą mało który mężczyzna nie dał by się okręcić wokół palca... tak to już jest na tym świecie. W każdym razie namówiła braciszka na czyn, który miał dać im jeszcze większą moc, choć dla reszty sama mysl o czymś takim byłby herezją. We dwoje zaatakowali Święte Drzewo Życia, i chcieli wchłonąć jego moc. Zostali na czas złapani, choć ich postępek drogo kosztował całe miasto i odbiłby się katastrofalnie na wszystkich elfach. Zostali surowo osądzeni, i skazani na karę pozbawienia nieśmiertelnych dusz, jakie posiadali. Wypędzeni z Suldanesselaru, mieli od tej pory wieść życie śmiertelników i tak odpokutować za grzechy... To był błąd ze strony Wysokich elfów. Dwójce rodzeństwa zamiast skruchy, po głowie chodziły plany okrutnej zemsty za tak "niesprawiedliwy" osąd i "niesłuszną" karę. Bodhi wyraźnie bała się kruchego żywotu śmiertelnej istoty i w ramach desperacji uciekła się do Wampiryzmu. Tak powstała jedna z najstarszych, najpotężniejszych i najpodlejszych matek – Wampirów. Założyła swą gildię, której siedziba znajdywała się w dzielnicy cmentarnej Athkatli – stolicy Amn, po czym zadecydowała przejąć przejąć kontrolę nad tym terenem, co równało się pokonaniu potężnej, aktualnie panującej gildii Złodziei Cienia. Jak już mówiłem Bodhi była nad wyraz ambitna... Jonelleth tymczasem nie porzucił planu pozyskania mocy... Zmienił imię na Jon "Irenicus" i ulokował swe laboratorium w Promenadzie Waukeen (także dzielnica Athkatli). Zainteresował się bliżej moim przyjacielem – pomiotem Bhaala i jego kompanią (kiedy się od nich odłączyłem, rezydowali jeszcze w okolicach Wrót Baldura). Zaaranżował porwanie i więził ich długo, wykonując przeróżne eksperymenty... Podczas najazdu Złodziei Cienia na laboratorium Jona, drużyna mych druhów uwolniła się i udało im się wyjść z "mieszkania" tego szaleńca. Sam Irenicus zwiał porywając ze sobą Imoen (także przyjaciółka). Nie wiedzieli, gdzie są ani kiedy są, gdy trafili przed oblicze złodziei Cienia, którzy zaoferowali pomoc... za pomoc oczywiście. Drużyna Bhaala miała zniszczyć konkurencyjną gildię (Bodhi), a w zamian za to Złodzieje obiecali znaleźć Imoen. Tak oto doszło do pierwszego ich spotkania z Wampirzycą... Jak na bohaterów przystało zwyciężyli (oczywiście Bodhi także dała nogę). Później czekała ich podróż do wyspiarskiego miasteczka Brynlaw. Tam mieścił się przytułek "Czarowięzy", gdzie mieli znaleźć zarówno Imoen jak i Irenicusa... Po całym cyrku okazało się, że upadły elfi czarodziej jest tam teraz nowym nadzorcą, i to on tam ustala reguły... Tak oto doszło do kradzieży boskich dusz Potomka Bhaala i Imoen (jak się okazuje siostry wcześniej wymienionego i tymsamym córki Bhaala... nawet o tym nie wiedziała). Duszę Pomiotu Bhaala wchłonął Jon, a duszyczką Imoen zadowoliła się Bodhi. Tak oto z nowymi duszami i nową motywacją okrutna dwójka zaczęła realizować dalszą część planu zemsty... Chcieli zabić drużynę, ale Ci znów pokazali, że są górą, więc Irenicus i Matka Wampirów pozostawili mych druhów na pastwę losu. Bez boskiej duszy potomstwo Bhaala czekała długa i bolesna śmierć, a Moc Pomiotu Bhaala w rękach tego szajbusa, mogła doprowadzić do nie lada naruszeń w równowadze. Ja tymczasem zawitałem w Brynlaw, gdzie miałem sprawy do załatwienia. Dziwnym zbiegiem okoliczności wpadliśmy na siebie, i po krótkiej wymianie informacji dowiedziałem się jak wiele osób, które znałem i szanowałem – przyjaciół – których pół-drow nie ma zbyt wielu, padło z ręki Irenicusa. Im składam hołd na tych stronach i poza nimi. Obiecałem wspomóc, i zaprzysięgłem zemsty. Po drodze dowiedziałem się wiele o tej dwójce, zwłaszcza o zajmującej Bodhi. Po powrocie okazało się, że nasze drogi się zbiegną... Stanąłem w końcu twarzą w twarz z Bodhi. Była jeszcze bardziej intrygująca, niż mi ja opisywano. Okrutna, mroczna, tajemnicza, przewidująca i potężna. Było w niej coś, co mnie ciekawiło, pewnie dlatego, że oboje jesteśmy dziećmi nocy... Jak się okazało znów otumaniła swego brata, który pod jej wpływem ruszył wyssać całą moc z Drzewa Życia, a potem spustoszyć Suldanesselar. Ona tymczasem ponownie powołała swą gildię, ściągnęła swe najstarsze i najpotężniejsze dzieci, i planowała rosnąć w siłę przy pomocy połączenia Wampirycznego podarunku i nowo nabytej duszy. Ale nasza drużyna, a także sławna drużyna z Lodowego Wichru, wraz z odziałem najlepszych zabójców Złodziei Cienia i Rycerzami Promiennego stanęła przeciw hordom z gildii Krwiopijców. Wiele Wampirów umarło tej nocy. Nikt nie zdołał się nam oprzeć. Młode padały jak muchy, a i Starsze nie miały zbyt wiele do powiedzenia. W końcu poległa i sama Bodhi, zabierając swe tajemnice ze sobą. Dusza Imoen znów do niej powróciła, ale my nie mogliśmy jeszcze spocząć, póki Irenicus chodził po ziemi...
Tak oto kończy się historia Bodhi – Matki Wampirów..."
Dobra, macie już zarys historii ciekawej pani Bodhi i jej działalności... Oczywiście jej gildia nie była jedyną, a ona sama nie była ostatnim z potężnych członków wampirzej rasy... Czas na fakty:
W BG2 twórcy nie zapomnieli o tym, że Wampy nie przepadają za światłem (nie dziwię się) i że do konfrontacji może dojść tylko nocą... Gołym okiem rozróżnicie Wampira od reszty tłumu... Choć oczywiście potrafią się ukrywać pod ludzką postacią... Nie zapomniano także o ich innych polimorficznych możliwościach, ale te zostały zredukowane do przemiany w nietoperza i mglisty obłok (tylko po śmierci...).
Z innych mocy warto wymienić "Dominację" – działa tak jak czar zauroczeń, bardzo często używane przez młode osobniki... Ofiara staje się marionetką w rękach Wampa i wypełnia skrupulatnie jego rozkazy (co zwykle równa się zaatakowaniu reszty drużyny). Ma to chyba odzwierciedlić zdolność do czytania w umysłach śmiertelników i kierowania ich myślami, jaką posiadają w rzeczywistości.
"Wysysanie poziomów" to chyba najgroźniejsza broń Wampów. Jak sama nazwa mówi ofiara po każdym trafieniu traci ilość poziomów – zależnie od mocy atakującego (od 1 do 5). Kiedy poziom ofiary spadnie do zera, to przychodzi po nią Kostucha :) więc dość szybko można się z nią spotkać... Oprócz "wysysania" ataki fizyczne wampów nie charakteryzują się niczym specjalnym... Nie można się tu dopatrzyć nadprzyrodzonej siły (ofiary nie zostają odrzucone, nie tracą przyjemności). Ataki fizyczne – bo poza akcjami w stylu "drapanie pazurami" Wampy nie robią nic innego... Nie ma kąsania, wypijania krwi lub walki bronią. Choć warto wspomnieć o tym, że Bodhi może rzucić na niektórych członków drużyny darklątwe Wampiryzmu... To już ciekawsza sprawa, ale o tym, kiedy indziej... Jest jeszcze magia, ale nie różni się praktycznie niczym od magii innych ras w BG, więc nad czym się tu rozwodzić?
O taktyce podczas potyczki z wyżej wymienionymi już było, więc nie będę przypominał o wartości czarów "Ochrona przed sferą negatywnąnegatywną energią" czy jakichkolwiek "Przywróceń"... Takie przedmioty jak "Lazurowe Ostrze" lub "Wiekiera Zniszczeń" też są mile widziane, a kto się wgryza w Tron Bhaala, to niech sobie dopasiony Młot Runów sprawi – wprost cudowny przeciw Wampom... Można także przyzwać magiczne sługi i podczas gdy one zajmują wrogów, Wy możecie bezpiecznie ich atakować... do czasu :)
Nie trzeba być wybitnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że to niestety nie jest "Wampir: Maskarada"... Wampiry w Baldurku trochę odbiegają od stereotypów i nie posiadają wielu mocy, które zwykle się im przypisuje, ale nie można powiedzieć, że jest źle. Wręcz przeciwnie.
Na koniec radzę zapamiętać, że jeśli byście kiedyś podróżując po zmroku zostali zaczepieni przez ponętną kobietę, która obiecałaby "upojną" noc, to zanim cokolwiek postanowicie, oblejcie ją wodą święconą i w razie czego poprawcie kołkiem, bo noc może być bardziej "upojna" niż byście sobie tego życzyli ;)
Źródło: www.tawerna.rpg.pl
Komentarze
Dodaj komentarz