Star Wars: The Old Republic – wrażenia z bety

10 minut czytania

„Star Wars: The Old Republic” to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku, która czeka nas już za niecały miesiąc. Warto spojrzeć na ten tytuł poprzez pryzmat bety, do testowania której, po długim czasie od ich rozpoczęcia, w końcu dostali się Europejczycy. W świecie gier MMO wciąż rządzi „World of Warcraft”, jednak Bioware postanowiło namieszać trochę na tej gałęzi rynku i wydać grę, która mogłaby zawalczyć o miano najlepszej. Zadanie niełatwe i stawiające wydawcy spore wymagania, lecz z drugiej strony, Bioware nie jest nowicjuszem i wie, jak robić dobre gry. Ale czy wie, jak stworzyć dobre MMO?

Akcja „The Old Republic” rozgrywa się 300 lat po wydarzeniach z drugiej części gry „Star Wars: Knights of the Old Republic” i ponad 3000 lat przed zdarzeniami znanymi z filmów. Po okresie względnego spokoju, w galaktyce ponownie rozpoczęła się wojna pomiędzy Imperium a Republiką, która trwała 28 lat i została zakończona traktatem pokojowym nie do końca przychylnym dla Republiki. W efekcie tego nastąpiła swego rodzaju ‘zimna wojna’. W tym też czasie zaczynamy naszą przygodę.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

W zależności od wyboru strony konfliktu, wyświetla się odpowiednie intro, ukazujące atak Sithów na Republikę. Po jego zakończeniu przechodzimy do bardziej szczegółowego wyboru postaci – klasa, rasa, płeć i określenie wyglądu. Kiedy stworzymy już naszą postać, dołączamy do jednej ze stron i walczymy ku jej chwale, przynajmniej teoretycznie. W praktyce jednak każda misja fabularna niesie ze sobą wybory, tak więc nawet będąc rycerzem Jedi, możemy podejmować decyzje, które nie do końca będą zgadzać się z ich honorowym kodeksem i tym samym będą kierować go ku Ciemnej Stronie Mocy. Nie znaczy to jednak, że stanie się Sithem, gdyż początkowo wybrana klasa zostaje z nami aż do końca. A i same wybory moralne nie są też całkowicie czarno-białe, lecz zawierają odcienie szarości, np. w przypadku, gdy opowiadając się po stronie Republiki, w trakcie jednego z zadań trzeba zdecydować, czy oddać leki biednej rodzinie czy też żołnierzom, lub gdy zostaliśmy wydelegowani do uwolnienia postaci posiadającej istotne dla Republiki informacje, ale jest to osoba spod ciemnej gwiazdy, która zalazła nam za skórę i aż palce świerzbią, żeby wpakować mu kulkę w plecy, zamiast przekazać odpowiednim organom. Można iść też w zupełnie innym kierunku i nie wiązać swojej postaci z żadną ze stron, krocząc drogą neutralną i dbając jedynie o własną skórę oraz pieniądze, co zapewne przypadnie do gustu Przemytnikom czy Łowcom Nagród.

Sprawa może jednak skomplikować się, jeśli w zadaniach towarzyszy nam któryś z kompanów, którzy będą dołączać do nas wraz z rozwojem fabuły, gdyż niektóre z naszych wyborów mogą nie przypaść mu do gustu, a tym samym będziemy tracić jego przywiązanie do nas, co może być kłopotliwe w przypadku, gdy z daną postacią chcemy np. poprowadzić romans. Chcąc nie chcąc, nasze wybory czasem mogą być podyktowane tym, kogo wzięliśmy ze sobą do towarzystwa. Jednakże kompani nie stają się naszymi towarzyszami ni z gruszki ni z pietruszki, więc sytuacji, gdzie będziemy u nich minusować, wiele być nie powinno, a nawet gdyby… to od czego są prezenty, które można im kupować. Jeśli ktoś jednak właśnie pomyślał, że prezentami możemy sprawić, że towarzysz w kilka chwil nas pokocha, więc punkty zbierane czy tracone w trakcie dialogów są zbędne, to niech się nie martwi, gdyż jest ich naprawdę mnóstwo do zdobycia, a prezenty jednak kosztują, więc lepiej kredyty wydać na coś bardziej użytecznego.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

Kolejna istotna sprawa omawianego MMO to klasy. Po każdej ze stron konfliktu mamy ich cztery, czyli w sumie jest ich osiem. I tak po stronie Republiki stoi Rycerz Jedi, Negocjator Jedi, Przemytnik oraz Szturmowiec. Analogicznie po stronie Imperium znajduje się Wojownik Sithów, Inkwizytor Sithów, Łowca Nagród oraz Imperialny Agent. Każda klasa posiada swoje unikatowe umiejętności, które pozwalają na walkę w różnych sytuacjach – czy to do walki z bliska czy daleka, lub do starcia z pojedynczym wrogiem czy z całą ich chmarą. Dodatkowe umiejętności pojawią się, gdy wybierzemy specjalizację, do której dostęp uzyskamy przekraczając 10. poziom postaci. Z grubsza każda z nich opiera się albo na ofensywie i leczeniu, albo defensywie i przyjmowaniu obrażeń, szczegóły zależą jednak od rodzaju klasy. Przemytnik, na przykład, może zostać Rewolwerowcem, co umożliwi mu trzymanie broni w obu dłoniach, a więc i zwiększy jego atak, lub też Łajdakiem, skupiającym się na skradaniu oraz leczeniu towarzyszy, co nie znaczy, że nie potrafi sobie poradzić w sytuacji, gdy dopadną go przeciwnicy. Oślepienie wrogów, lub kopniak poniżej pasa, potrafi wybawić go z trudnej sytuacji. Wiele osób zapewne wybierze Inkizytora Sithów dla jego mocy porażania przeciwników albo Wojownika Sithów, który może ich unosić w powietrze i przyduszać. Także do wyboru, do koloru, każdy znajdzie coś dla siebie i Bioware wykonało pod tym względem kawał dobrej roboty.

Podczas bety wiele osób wybiera postacie, którymi nie planują grać, gdy otrzymają już pełną wersję w swoje ręce, nie chcąc sobie zbytnio spoilerować, ale również, aby sprawdzić, jak mniej więcej wygląda granie innymi klasami. Po czasie okazuje się jednak, iż początkowo nie brana pod uwagę klasa, nieraz okazuje się być na tyle interesująca, a jej historia wciągająca, że ostateczny wybór zapewne niejednej osobie nastręczy problemów. Oczywiście, nie jesteśmy ograniczeni tylko do jednej postaci, gdyż na danym serwerze będziemy mogli mieć ich kilka. Jeśli komuś się nie spodoba początkowo powzięta decyzja, będzie mógł stworzyć całkowicie innego i nowego herosa.

W momencie, gdy ogłoszono prace na „SW:TOR”, wiele osób podejrzewało, iż zapewne wszyscy rzucą się na którąś z klas Jedi bądź Sithów, gdyż kto by nie chciał pomachać mieczem świetlnym czy też porażać przeciwników błyskawicami. Po tych paru dniach przy becie stwierdzam, że było to absolutnie mylne przekonanie, gdyż również pozostałe klasy są tak różnorodne i dają tak wiele satysfakcji, że wątpię w przepełnienie serwerów użytkownikami Mocy – wszak nie brak jej również w Szturmowcu czy Łowcy Nagród.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

Kolejny aspekt gry to rasa. Dostępnych jest 9 humanoidalnych ras, z których część można określić mianem powszechnych, czyli występujących w każdego typu klasie, jak np. człowiek, cyborg czy twi’lek, a część powiązana jest ściśle z danymi klasami. Zaskoczeniem chyba nie jest, że rasa sithów możliwa jest tylko w przypadku wybraniu klasy Inkwizytora czy Wojownika Sithów. Podobnie jak inna rasa, miraluka, występuje jedynie w klasie Jedi. Każda taka rasa ma swój jeden osobny pasek modyfikacji wyglądu. O ile w każdym przypadku możemy zmienić fryzurę, blizny, kolor oczu, włosów czy skóry, to w zależności od rasy zmieniamy również m.in. piercing czy tatuaże. Opcji tych jest na tyle dużo, jak na grę MMO, że każdy powinien być usatysfakcjonowany i zapewne spędzi trochę czasu przy ‘dopieszczaniu’ swojego bohatera. Ja sama jestem tak zachwycona jedną z moich postaci, że mam zamiar po zakupie gry stworzyć dokładnie taką samą.

Jak już jesteśmy przy modyfikacji wyglądu, to ciekawym i dość zrozumiałym aspektem gry jest możliwość modyfikacji wyglądu naszych towarzyszy. Wraz z rozwojem gry i wykonywaniu misji fabularnych, będą dołączać do nas kolejne postacie. Jednak widok otaczających nas klonów byłby co najmniej dziwny, bo skoro naszemu bohaterowi pomaga dana postać, to czemu widzę ją również u kogoś innego? Aby zapobiec tego typu sytuacjom, szczególnie jeśli ktoś kładzie bardzo duży nacisk na wykonywanie misji klasowych, dodano możliwość kupowania różnych wyglądów naszych kompanów. I tak np. ciemnoskóry i ciemnowłosy człowiek z dreadami na głowie, może zamienić się w blondyna, niczym Książę z Bajki jak z filmu „Shrek”. Tego typu wariantów jest kilka, więc będzie w czym wybierać. Szkoda jednak, że twórcy gry nie dali nam takiej możliwości zmiany wyglądu kompanów, jak przy tworzeniu swojej własnej postaci. Ale lepsze to niż nic i za sam pomysł należy się duży plus.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

Mówiąc o Gwiezdnych Wojnach nie możemy pominąć statków kosmicznych i podróżach międzygwiezdnych, gdyż również i to zaserwowali nam twórcy. Otrzymanie statku daje tyle samo frajdy, co kupienie domu w jakiejkolwiek grze – jest to swego rodzaju azyl, miejsce gdzie znajdują się nasi wszyscy kompani, swoiste centrum dowodzenia. Podstawową funkcją okrętu jest oczywiście przemieszczanie się między planetami, na których to możemy wykonywać nowe misje. Jest też jednak jeszcze dodatkowa możliwość – walki kosmiczne. Walki te to jakby poboczne misje, które są niezłą odskocznią od zadań wykonywanych na planetach i ciągłego biegania wte i wewte. Same walki przypominają trochę bardziej rozbudowane gry typu "Asteroids" – nasz statek leci do przodu, podczas gdy my kierujemy nim jedynie na boki czy w górę i dół, starając się omijać różne przeszkody na swej drodze i ostrzeliwać wrogie jednostki kosmiczne. Z czasem można dokupywać różne upgrade’y, zwiększające żywotność naszej maszyny oraz zadające większe obrażenia pociski. Walki kosmiczne są ciekawym uzupełnieniem gry i, chociaż jest to jedynie trochę bardziej rozbudowana arcadówka, to dostarcza niemało zabawy.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

Skoro mowa o podróżach kosmicznych, to słów kilka o planetach. W grze mamy cztery początkowe planety, na których zaczynają swoją przygodę po dwie klasy. Wszystkie planety różnią się od siebie diametralnie, zarówno pod względem terenu, infrastruktury, jak i rozmaitości zwierząt na nich występujących. Każda zawiera też innego typu misje, przeciwników, konflikty i problemy. Niektóre ze światów znane są z dwóch części gry „Star Wars: The Knights of the Old Republic”, jak Taris, wypełniony grobowcami Korriban czy przemytniczy księżyc Nal Hutty – Nar Shaddaa, inne z filmów, jak pustynne Tatooine, mroźne Hoth czy zurbanizowany Coruscant, a nawet przekonamy się, jak wygląda Alderaan, który ponad 3000 lat później został zmieciony przez Dartha Vadera za pomocą Gwiazdy Śmierci. Znajdziemy też niemałą listę jeszcze innych planet, które zostaną pokazane po raz pierwszy. Każda z nich jest poświęcona innej grupie levelowej, dzięki czemu będzie można łatwo dopasowywać się z innymi graczami w grupy i wykonywać wspólnie misje.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

No dobra, to mamy klasy, rasy, planety itd., ale co z najważniejszym – z zadaniami? Główny wątek gry opiera się prowadzonej przez siebie postaci i od niego oczywiście zaczynamy. Zadania te określane są jako ‘klasowe’ i jest to jeden długi ciąg misji, który umożliwia nam m.in. zdobywanie towarzyszy, statku czy odwiedzanie kolejnych planet. Jeśli dany gracz chce skupić się jedynie na nim, to będzie to dla niego swego rodzaju tryb single player, gdyż każde z zadań będzie mógł wykonywać bez pomocy innych graczy. Misje te pozwalają nam świetnie wczuć się w odgrywaną rolę, stworzyć jej swoisty profil i historię. Dzięki nim poznajemy najważniejsze postacie występujące w grze i dogłębniej poznajemy jej świat. Świetne rozwiązanie szczególnie dla tych graczy, którzy liczyli na trzecią część „KotORa”, gdyż to jest w istocie ta trzecia część, do tego bez porównania bardziej rozbudowana. Mimo tego, że „TOR” jest z założenia grą multiplayerową, to można poczuć się w niej najważniejszą postacią, od której tak wiele zależy.

Oprócz zadań klasowych, mamy całą masę wątków pobocznych. Część z nich jest jednorazowa, tak jak główny wątek, i otrzymujemy je od różnych NPC'ów napotkanych na swej drodze. Chociaż zadania te można odrzucić, jeśli wykonanie ich np. ze względów moralnych nam nie odpowiadają, jednak nie warto tego robić, gdyż bardzo często podczas ich wykonywania ktoś da nam okazję do zmiany stron i lekkiej ‘modyfikacji’ początkowych założeń. Tak więc i te misje dadzą nam możliwość otrzymania punktów Jasnej lub Ciemnej Strony Mocy, tak jak zadania klasowe. Oprócz tego, w trakcie wykonywania omawianych powyższych dwóch typów wątków, pojawiają się zadania bonusowe, polegające na zabiciu określonej liczby danego typu wrogów. Jeśli więc ktoś będzie miał ochotę wyżyć się na przeciwnikach, będzie miał ku temu dobry pretekst.

W grze znajdziemy też zadania powtarzalne, które możemy wykonywać tyle razy, ile zechcemy. Wśród nich znajdziemy questy heroiczne, do których dostęp otrzymamy na swoistych maszynach – ‘tablicach ogłoszeń', a które to zadania w większości przypadków będziemy musieli wykonać z jeszcze kimś w drużynie, gdyż napotkani w nich przeciwnicy stanowią spore wyzwanie, szczególnie na późniejszych etapach gry. Z tego też względu otrzymujemy za nie więcej doświadczenia i ciekawsze nagrody.

Star Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old RepublicStar Wars: The Old Republic

Przejdźmy w końcu jednak do Flashpointów, które wprowadzają pewną innowacyjność w grach MMO. Są to zadania grupowe, swego rodzaju dość rozbudowane raidy, gdzie zalecana jest maksymalna ilość członków drużyny, czyli czwórka, a ewentualnie zamiast jednego czy dwóch graczy, można zabrać ze sobą swoich kompanów. Cały Flashpoint to jakby jedna oddzielna historia, wątek poboczny, na którego wykonanie spędzimy przynajmniej godzinę, podczas której cała drużyna w trakcie dialogów z NPC'ami podejmuje różne wybory, mające swe skutki w danej misji. Nie jest to więc jedynie walka z przeciwnikami oraz bossami, ale też rozmowa z różnymi postaciami, występującymi w danym Flashpoincie. Zadania te dają chyba najwięcej satysfakcji z tego względu, że uczestniczymy w nich wraz z innymi ludźmi i wspólnie podejmujemy decyzje, gdyż zdanie każdego gracza się liczy. Dodatkowo jest to dobry sposób na poznanie trochę innych fanów Gwiezdnych Wojen – czego chcieć więcej!

Zastanawiałam się nad minusami gry, ale ciężko je wysupłać wiedząc, że skoro jest to beta, to część błędów zostanie, miejmy nadzieję, usunięta, a liczne poprawki będą jeszcze wprowadzane. Cały czas testerzy zgłaszają różnego rodzaju bugi, jednak prawdę mówiąc, nie spotkałam jeszcze takiego, który bardzo utrudniałby grę czy sprawiał, że odechciało mi się całkiem ją porzucić. Mogłabym ponarzekać trochę na grafikę, bo mogłaby być lepsza, szczególnie patrząc na inne gry, mające premiery w ostatnim czasie, a które potrafią powalić na kolana. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że jest to olbrzymia gra MMO, więc grafika stoi wtedy na trochę dalszym planie, gdyż w końcu źle też nie jest. Co jeszcze rzuciło mi się w oczy, a raczej na słuch, to brak podkładu muzycznego w wielu miejscach. Czasem bywało za cicho i słychać było jedynie kroki postaci czy odgłosy walki. Na Coruscant zdecydowanie brakuje gwaru ludzi, a przecież jest to centrum Republiki, przez które teoretycznie przewija się pełno osób, w praktyce jednak aż tak wielu ich nie ma. Mam nadzieję, że przynajmniej choć trochę zmieni się to wraz z premierą gry.

O ile „Star Wars: The Old Republic” na początku bardzo mnie nie zachwycało, to z każdą kolejną chwilą przy niej spędzoną i z każdą nowo odkrywaną rzeczą czy niuansem, coraz bardziej się w nią wciągałam i byłam coraz bardziej zachwycona. Mamy tu ogromny (wszech)świat, wypełniony po brzegi dopracowanymi misjami, rewelacyjny voice-acting (każda postać ma swój własny głos, również nasza i w żadnym momencie nie żałowałam, że tak jest), Flashpointy, różne drogi wyboru, towarzyszy, świetne walki, że mogę naprawdę polecić ten tytuł każdemu, gdyż wszelka miesięczna suma na niego wydana jest tego warta.

Komentarze

0
·
Ładnie napisane. Teraz idę spać, aby po przebudzeniu stanąć w obronie Republiki testowo
Testowo, bo to beta, Republiki bo dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Sithowi
0
·
Tak, zgrabnie napisane i czytelnie wypunktowane najważniejsze elementy. Szkoda, że grafika jednak prezentuje się dość przeciętnie, bo często w MMO mam wrażenie, że robią ją na końcu, na zasadzie "ludzie wezmą wszystko". Zupełnie tak, jakby nie dało się tego przygotować lepiej a postacie wyglądają niekiedy lepiej wydanym będzie już z 6 lat temu Guild Wars niż w ostatnich produkcjach.

Ciekawie zapowiadają się te walki kosmiczne, bo zawsze mi tego trochę brakowało w KOTOR-ach. Niby coś tam było, ale przecież kosmos to kolejna arena walk i dużo bardziej wymagająca, bo tutaj nic nam nie pomaga i mamy właściwie to, co się zmieściło na statku.

Tylko ten abonament...
0
·
Dość obszerne te wrażenia Porównując to co napisałaś z innymi wrażeniami w sieci, to praktycznie każdy podobnie ocenia grę. Większość osób ma bardzo pozytywną reakcję na grę i z opisu wynika, że zadania, jak i świat są dobrze odwzorowane na uniwersum SW.
Sam chciałbym pograć w TOR, jednak chyba poczekam na GW2 lub TSW, które chyba bardziej pasują do mnie.
0
·
Zaczynam coraz bardziej żałować, że Bioware zrobiło MMO, a nie single... Gdyby przynajmniej TOR był po polsku...
0
·
Ja się zgadzam po części. Gra jest faktycznie świetna, jeżeli chodzi o leveling - tego w MMO jeszcze nie było, żeby levelowało się tak przyjemnie. To dzięki historii i dubbingowi oczywiście. Natomiast od strony mechaniki... To raczej standardowe MMO. Najlepszym przykładem WoW-opodobne PvP czy endgame.

Pograć pogram, ale sam nie wiem ile zostanę w tej grze...
0
·
Moja kolej... a więc jak na kosmiczną operę to jest nieźle. Niektórzy z was wiedzą, że międzygalaktyczne gry mnie nie kręcą, czego dowodem są moje nieudolne próby przejścia 'ME1', a tu już niedługo 'ME3'. Mimo to ten tytuł mnie nawet wciągnął. Zapewne jest to zasługa narracji i filmowego podejścia do każdego z zadań, teraz to powinien być standard w MMO. Niestety, grafika nie powala, a dla mnie to minus, bo jednak jestem płytki i obraz musi mnie zachęcić. Przypomina ona tą z 'ME1', więc trochę gumiasto jest... dałoby się to jeszcze przełknąć, gdyby nie fakt ciągłego wczytywania tekstur, co mnie po prostu irytowało! Cieszyłbym się bardziej z beta-testów, gdyby nie te okropne lagi... tak w ogóle to tak dawno nie grałem w żadne MMO, że zapomniałem, jakie do niekomfortowe. Czy tylko ja miałem takie trudności z lagami we wnętrzach budynków? Prawie kilka razy zrezygnowałem z misji, bo nie potrafiłem wyjść z obszaru, bo wciąż ekran skakał klatkami... nie wiem czego to wina, ale zraziło.
Dlatego też nie doszedłem do uzyskania własnego statku, więc tej części gry nie ocenię. Grałem tylko Przemytnikiem i tak się w nim zakochałem i jego wątku, że innych klas nawet nie chciało mi się testować. Cieszę się, że został on tak stworzony, że nawet w gadce przypomina Harrisona Forda jako Hana-Solo... moja kobieta twi'lek była zabójcza w tym swoim makijażu i tekstach. Świetny pomysł z tymi klasowymi zadaniami, dało to odczucie indywidualności odgrywanej postaci i to mnie cieszyło.
W ostatecznym rozrachunku jednak nie zdecyduję się na kupno tytułu, gdyż jest to wciąż opera kosmiczna, za którą nie przepadam, jest płatna, chociaż nie wiem ile dziś stoi za abonament oraz czekam z niecierpliwością na 'GW2'. Mimo to jestem pozytywnie zaskoczony, bo sądziłem, że będzie to twój typu 'Star Trek'. A właśnie... czy to w ogóle jeszcze działa?
0
·
Pograłem do 12 lvl, więc można powiedzieć, że coś już widziałem. Przede wszystkim średni jest proces kreacji postaci. Zdecydowałem się na Wojownika Sith rasy Cyborg. Trochę przypominało wyglądem ostatniego Deus Ex, ale to akurat nie wada. Problemem jest mała liczba opcji wyglądu - jakieś ciało, makijaż, znaki i parę fryzur. Co gorsza, da się jednak manipulować kolorem skóry i zrobić Sitha wyglądającego nieco jak... człowiek. Tutaj liczyłem na więcej i chociaż jest nieźle, to jednak wszystkie opcje dla każdej z ras/klas są w zasadzie takie same. Napisałem o tym w opinii o becie, którą można wysyłać co jakiś czas, ale fakt pozostaje faktem. Problem kolejny to stroje a właściwie ich powtarzalność. Armia klonów nas zaleje, bo każde szmatki są w zasadzie do siebie podobne i brakuje czegoś o unikatowym wyglądzie czy statystykach. Fakt, że ledwo opuściłem Korribana i udałem się na Dromund Kaas, ale trochę to wszystko plastikowe i na jedno kopyto.

Jednak grało mi się niezwykle przyjemnie, grafika jest całkiem dobra i narzekania były nieco niesłuszne (sterylność wnętrz to nie wynik prac grafików ale koncepcji świata SW, który w pomieszczeniach zawsze był nudny) a zadania, chociaż w dużej mierze na zasadzie zabij-przynieś, miały kilka ciekawych dialogów i widać, że starano się oddać klimat danego stronnictwa. Fajny także motyw z towarzyszem, ale czemu musiała mi się trafić akurat Jedi? Każda lepsza odpowiedź w stylu "they're doomed" kończy się utratą zaufania... Całkiem nieźle wyważono także poziom walk, chociaż nie powiem - kilka razy zginęło mi się w tłumie przeciętniaków.

Problemów nastręczała mi mapa, albo raczej znaczniki do zadań na niej. O ile sama mapa jest ok, bo można biegać mając ją włączoną (coś w stylu D2), o tyle na Korribanie znaczniki prowadziły mnie na wyższy poziom grobowca a jak już tam dotarłem to kazały mi wrócić tą samą drogą (!). Cóż, zbuntowani uczniowie z zadania pożyją dłużej dzięki niefrasobliwości twórców.

Lagi akurat miałem minimalne z doczytywanie grafiki dopiero później zaczęło lekko dokuczać, ale było to do przeżycia. Fajny motyw z pokazaniem podróżowania promem, na tyle krótki, by nie dłużyć się w nieskończoność. Dialogi prowadzone filmowo, ale nie znalazłem opcji napisów do nich, przez co musiałem grać z dźwiękiem. O 2 w nocy dźwięki mieczy świetlnych to dobra droga do pogorszenia stosunków z sąsiadami Podobały mi się także wyłączne strefy fabularne oraz to, że odpowiedzi, z małymi wyjątkami, nie sugerują po której stronie się opowiadamy. No i czemu nie ma Lolth ?!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...