Z nieskrywanym smutkiem informujemy, że w niedzielę w godzinach popołudniowych zmarł Władysław Kowalski. Aktor filmowy i sceniczny, szczególnie związany z warszawskimi deskami teatralnymi. Miał 81 lat.
Informacja prasowa
Firma CDP ma przyjemność poinformować, że wyda w Polsce grę Planescape Torment: Enhanced, przygotowaną przez studio Beamdog nową wersję legendarnej produkcji RPG z 1999 roku. Gra pojawi się w polskiej – oryginalnej – wersji językowej. Historia zatacza koło – wydanie oryginalnej wersji było jednym z największych sukcesów CD Projektu w latach 90.
Już 23 czerwca do polskich sklepów trafi pudełkowa wersja Planescape Torment: Enhanced Edition – przygotowana przez Beamdog usprawniona wersja Planescape Torment, gry RPG z 1999 roku. Nowa wersja charakteryzuje się grafiką w wysokiej rozdzielczości, zremasterowaną ścieżką dźwiękową oraz elementami usprawniającymi rozgrywkę, które jednak można wyłączyć w celu poznania Planescape Torment w oryginalnej formie.
Gra ukaże się w Polsce w wersji ze słynnym polskim dubbingiem, przygotowanym przed CD Projekt. W role głównych postaci wcielili się popularni polscy aktorzy, tacy jak Emilian Kamiński, Adrianna Biedrzyńska, Gabriela Kownacka, Wiktor Zborowski czy Władysław Kowalski.
Gra będzie dostępna w sugerowanej cenie detalicznej 69,99 złotych.
To dobra wiadomość dla wszelakiej maści kolekcjonerów oraz graczy, którzy mają na bakier z e-handlem. Choć odświeżona wersja "Planescape: Torment" wywołała sporo kontrowersji (za sprawą studia Beamdog), a fani tego klasycznego tytułu zachodzili w głowę skąd ten pomysł ("ale, do jasnego grzyba, po co, skoro gra się tak strasznie nie zestarzała?"), to generalnie, kiedy opadł kurz, tytuł znalazł swoich nabywców, którzy całkiem pochlebnie wypowiadali się o tej wersji. Szczególnie ciepłe recenzje zebrała ona wśród graczy, którzy nigdy nie doświadczyli historii o udręce Bezimiennego.
No, a że egzemplarze pudełkowe wciąż są w naszym kraju na topie, to ruch ze strony CDP wydaje się strzałem w dziesiątkę. Fizyczne wydanie "Planescape: Torment – Enhanced Edition" trafi do sklepów już w czerwcu, w profesjonalnej polskiej wersji językowej, ma się rozumieć. Szczegóły wydania oraz cena są póki co nieznane. Będziemy trzymać rękę na pulsie i informować na bieżąco o sprawie.
W celu lepszego wyciągnięcia od nas pieniędzy Beamdog Studios wrzuciło do Internetu niemal dwu godzinny stream, w którym Chris Avellone, człowiek stojący za sukcesem oryginału odpowiada na pytania widzów.
Głównym usprawnieniem nadchodzącego "Planescape: Torment – Enhanced Edtion" ma być znaczące odświeżenie grafiki, a co za tym idzie, dostosowanie jej do współczesnych rozdzielczości i technologii. Co prawda, to prawda – mimo że ta legendarna produkcja postarzała się z klasą, to nie da się ukryć, że 18 lat to szmat czasu i przy pomocy nowoczesnych rozwiązań można ją delikatnie przypudrować. Każdemu z nas zdarza się użyć jakiegoś kremu do twarzy czy innego kosmetyka, nie zabraniajmy więc tego Bezimiennemu oraz jego udręczonej ekipie.
Jeżeli jednak mędrca szkiełko i oko mówi do Was silniej niż czucie i wiara, to Candyland postanowił przygotować specjalne porównanie – klasyczny Torment kontra jego odświeżona edycja. Czy różnicę widać od razu? Przekonajcie się sami.
Pomysł odświeżenia "Planescape: Torment" przez Beamdog nie spotkał się raczej z ciepłym przyjęciem oddanych fanów tytułu. Wielu było zdania, że to gra kompletna i przy okazji doskonale domknięta fabularnie, a więc nie powinno jej się ruszać w żadnym stopniu. Poza tym poprzednie projekty studia były co najwyżej średnio udane i przeważnie żerowały na nostalgii graczy niż wnosiły coś nowego do legendarnych klasyków.
W tym całym zamieszaniu uspokajający był fakt, że do odnowionego wydania produkcji został zaangażowany jej ojciec – Chris Avellone. Twórca postanowił wytłumaczyć, co skłoniło go do tego, aby dać zielone światło temu projektowi i aktywnie przy nim pracować.
Wielu ludzi wspominało mi o Tormencie przez lata, a szansa na stworzenie jego zaktualizowanej wersji była kusząca – nie chodziło o naruszanie podstawowej treści, ale aby przybliżyć grę nowemu pokoleniu fanów gatunku i umożliwić im łatwiejszy dostęp do niej, bez konieczności pokonywania przeszkód, aby to się stało.
Ech... No i odświeżony "Planescape: Torment" stał się faktem. Najpiękniejsze, a zarazem najzabawniejsze, jest to, że studio Beamdog tym razem zdecydowało się nie ingerować w fabularną treść i nie dodawać na siłę nowych towarzyszy. Bogu dziękować, bo trzeba naprawdę niemałego talentu oraz olbrzymiej ilości pracy, aby dorzucić do takiego arcydzieła coś nowego. Trochę tak, jakby ktoś chciał poprawić kaplicę sykstyńską czy Petrę – mało kto ma na tyle jaj i rozumu, aby podołać temu pomysłowi.
Dlatego też Edycja Beamdoga będzie zawierać tylko kosmetyczne poprawki, które zostały pobłogosławione przez ojca projektu – Chrisa Avellone. W dużym skrócie: kompleksowo połatano produkcję, odświeżono grafikę, zaimplementowano kilka współczesnych usprawnień graficznych, zremasterowano soundtrack i dodano parę nowoczesnych rozwiązań. Wszystko. Nawet będzie można zagrać w polską wersję z naszym swojskim dubbingiem.
Po fali negatywnych emocji dotyczących odświeżonej wersji "Planescape: Torment" w sieci pojawił się trailer tej niegodziwości. W niemal półtora minutowym filmie twórcy z studia Beamdog wyliczają jakie zmiany czekają nas na w uszminkowanym Tormencie. Szkoda tylko, że większość z nich poza pomocą Chrisa Avellona można załatwić za pomocą paczki modów, a szumnie zapowiedziana poprawa grafiki... pogorszyła animacje postaci?
Wszystko wskazuje na to, że studio Beamdog remasteruje kolejnego klasyka. Niestety. Tym razem padło na "Planescape: Torment".
Przez Charona tym razem wszystko. Tak też można? Nie tylko można, wręcz trzeba! W chwili kiedy zmiana przecinka w wiekopomnej gejmeksowej solucji Tormenta byłaby doniosłym wydarzeniem, nie ma innego wyjścia. Fabularyzacja! Bardzo udana, nawiasem mówiąc. Edytor zwykle pozostaje w cieniu autora. Jednak w przypadku dzieła sztuki nie byłoby to w porządku. Zatem na liście tych co za udział wzięli Med musiał się pojawić. Nie ma co więcej pisać, bo jest co czytać!
Budynek jawił się oczom wędrowca w gęstym, acz nieco rozświetlonym półmroku. Główne źródło światła pochodziło od przeklętego czarownika, nieruchomo stojącego na środku gospody, wciąż i wciąż trawionego przez nieokiełznane płomienie, buchające jakby z wnętrza jego ciała. Mimo niesamowitego bólu, jaki niosła za sobą ta tortura, czarownik wydawał się wręcz podniecony, zaś jego twarz przybrała nieomal ekstatyczny wyraz.
- 4 strony
- 1
- 2
- 3
- →
- Ostatnia »