…w którym dominuje magia, akrobacje i patetyczne dialogi z nutką romantyzmu. Nie zabraknie również brawurowej obrony czci pewnej dziewicy, więc dekolt Felicii Day tym razem schodzi na drugi plan. Z kolei płeć przeciwna może podziwiać fajtłapowatego elfa, który ma wielkie serce, ale za grosz zdrowego rozsądku. Zgadza się, drogie panie, świat Thedas nie jest sprawiedliwy i nie rozdaje wszystkiego po równo.
Serial „Dragon Age: Redemption” powoli się rozkręca i muszę przyznać, że oglądam go z coraz większą satysfakcją. Nie jest to na ten moment Mount Everest ekscytacji, lecz przygody elfki Tallis podziwiam już z własnej nieprzymuszonej woli, a nie z informatorskiego obowiązku. Problem w tym, że schematyczność scenariusza i absurdalność pewnych sytuacji, powoli przekracza dopuszczalny poziom, co mnie strasznie boli. Niedobrze, mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka i kolejne odcinki są skonstruowane pod tym względem znacznie lepiej. Po cichu liczyłem, że inteligentna i emocjonująca historia, wynagrodzi dyskusyjną przyjemność oglądania kiepskiej charakteryzacji oraz plastikowego uzbrojenia.
Nie mam zielonego pojęcia, do czego była potrzebna ta patetyczna wstawka o rodzinie i miłości (po cichu liczę, że żart o rzekomym flircie Cairna i Taliis takim pozostanie, bo inaczej za siebie nie ręczę) podczas popasu. Ile razy przerabialiśmy już taki scenariusz?
Z kolei scena w jaskini totalnie mnie rozbiła. Czemu Saarebas nie pozostawił przy wejściu do jamy żadnej straży, aby uniknąć ewentualnej zasadzki? Nie liczę tego jednego „patrolu”, który mogliśmy zaobserwować, bo przy tak niesprzyjającym terenie był on skrajnym idiotyzmem. Dlaczego Josmael nie unieszkodliwił dwóch, potencjalnie najgroźniejszych ochroniarzy, kiedy zostali ogłuszeni przez czar i byli kompletnie bezbronni przed dobre pół minuty? Z jakiego powodu Qunari pozostawił przy życiu zabójczynię i templariusza, skoro miał tę dwójkę jak na talerzu (wystarczyło zwyczajnie ich dobić)? Przecież odkryli jego trop i wiedział, że to nie są pierwsze lepsze chłystki (w końcu prawie zginął i uratował go jedynie łut szczęścia), których można śmiało zignorować?
Natomiast podobały mi się sceny walki, czary i wszystkie niuanse z nimi związane. Ujął mnie fakt, że były one bardzo zakorzenione z tym, co mogliśmy zaobserwować w „Dragon Age II”, więc całość siłą rzeczy prezentowała się całkiem efektownie.
Dzięki, Cuda Thedas.
Komentarze
Lily - wiadomo już od dawna. Przewidziane jest 6 odcinków.
Może i nie jest to rozmach, gra aktorska z LOTR i brakuje tu tego i owego, ale mają odwagę coś zrobić i się z trym nie kryją. Popatrzcie ile ludzi jest w napisach końcowych, a robią to prawdopodobnie za pół darmo.
Szkoda słów.
Ten projekt ma olbrzymie wsparcie, jeżeli porównamy go z innymi fan filmami czy serialami internetowymi. Pomoc od BioWare - pod względem promocyjnym (BioWare Social, BioWare Pulse, serwisy społecznościowe czy chociażby ostatnie DLC do "Dragon Age 2"), konsultacyjnym (rozmowy z Mikem Laidlawem - głównym producentem "Dragon Age"), projektowania scenariusza (wsparcie Davida Gaidera, głównego scenarzystę "Dragon Age") czy, nie oszukujmy się, finansowym (wątpię, aby Kanadyjczycy zostawili ją bez tego typu pomocy, a i reżyserka na brak pieniędzy czy sponsorów nie narzeka). Ta "dziewczyna", czyli sama Felicia Day, nie jest kompletnie anonimowym człowiekiem - posiada gigantyczną rzeszę fanów (ma status aktorki kultowej w pewnych kręgach) i wystarczyłoby pstryknąć palcem, aby miała pod sobą całą hordę entuzjastów, którzy pracowaliby jedynie za chleb i wodę. Pominę fakt, że przez ogromne znajomości mogła porozmawiać z przyjaciółmi (chociażby Joss Whedon) od reżyserii, zdjęć, montażu czy efektów specjalnych - nawet, jeżeli nie pomogliby otwarcie koleżance, to przynajmniej daliby jej mnóstwo fachowych porad. Nie zapominajmy również, że ma mnóstwo dojść - nie każdego pasjonata stać na możliwość zaproszenia do programu "Late Night with Jimmy Fallon" (ponad milionowa widownia, zdaje się), gdzie debiutuje pierwszy zwiastun jego dzieła.
Osobiście nigdy nie narzekałem w swoich newsach na grę aktorską (wręcz napisałem, że stoi na dobrym poziomie), ale w porządku, mogę się odnieść i do tego zarzutu. Ludzie mają do tego prawo z prostego powodu - mamy tutaj do czynienia z profesjonalistami, a nie ze zwykłymi entuzjastami z żyłką filmowca. Felicia Day (reżyser i Tallis) ma na swoim koncie najpopularniejszy serial internetowy w sieci ("The Guild" - jakieś 69 milionów odsłon), a także występowała w topowych serialach ("Monk", "Dr House" czy "Eureka") i filmach ("Red" oraz "Avengers"). Daug Jones (Saarebas)? Mogliśmy go podziwiać m.in. w dwóch częściach "Hellboya", "Narodzinach Srebrnego Surfera" czy "Labiryncie Fauna" - uwierz mi, nie były to poboczne role, wystarczy spojrzeć na filmografię. Adam Rayner (Cairn) i Masam Holdem (Josmael), może nie mają tak ogromnego dorobku, lecz sroce spod ogona nie wypadli. Skoro tacy ludzie nie potrafią porwać publiczności, a udaje się to często zapaleńcom bez szkoły aktorskiej, to ja nie mam żadnych pytań.
Efekty specjalne? Napisałem, że czary mi się podobały i zrezygnowałem z krytyki, zważywszy, iż ciężko coś dobrego stworzyć bez odpowiedniego sprzętu i nakładów. Rozumiem, że ostatni akapit Tobie umknął - nie gniewam się
Plastikowe uzbrojenie? Odsyłam do "Dragon Age: Malevolence", krótkiego filmiku zrobionego w 100% przez pasjonatów i bez wsparcia. Tam wygląda to znacznie lepiej i choć też nie jest wzorowo, to ten aspekt prezentuje się bardzo dobrze, nie rażąc tak w oczy jak w przypadku "Redemption". Kluczem przy braku odpowiedniego budżetu jest próba stonowania elementów (bo 100% oddanie tego, co widzimy w grze jest niemożliwe), które wymagają ogromnych pieniędzy i szukania tańszych alternatyw czy położenia nacisku na inne części składowe. W tym przypadku wygląda to tak, jakby lwia część kasy poszła na cyfrową krew (bezsensowna starta pieniędzy, bo śmiało można było użyć innych metod, które byłby tańsze i realistyczne - nie iść w efekty specjalne), a na resztę charakteryzacji zostały tylko jakieś grosze.
Konkluzja. Nie krytykuje samej idei serialów internetowych - znam ich ramy i ograniczenia. Problem w tym, że "Redemption" powstawał w idealnych warunkach i miał niesamowite wsparcie ze strony korporacji, hollywoodzkich gwiazd czy mediów. Oczekiwania więc musiały być siłą rzeczy ogromne. Finalnie dostaliśmy jedynie przeciętny produkt, który biją na głowę pasjonackie produkcje, robione za przysłowiową paczkę fistaszków, bez żadnych dojść i taryf ulgowych. Wspomniany "Malevolence", "Mortal Kombat: Legacy", "Fallout: Nuka Break", "Hunt for Gollum" czy "Born of Hope", biją na głowę "Redemption". Nawet polska "Drużyna", która dosłownie zawstydza tytuł pani Day i zacząłem naprawdę doceniać trud naszych zapaleńców po obejrzeniu przygód Tallis. Trzeba brać wszystko pod uwagę, nie można pomijać pewnych kwestii i zamykać oczu na niektóre sprawy. Zawsze doceniałem fanowskie produkcje i mają one u mnie ogromny kredyt zaufania, ale muszą one prezentować pewną jakość (w zależności od tego, w jakich warunkach one powstawały).
No, ale oczywiście: jestem prostym "haterem" i dzieciakiem szukającym dziury w całym, którego jedynym sensem życia jest dopiec BioWare, Electronic Arts i Felicii Day. Przyzwyczaiłem się już do tej łatki. Problem w tym, że nie mam żadnego niecnego i intratnego celu w intencjonalnym ich pogrążaniu - przeciwnie, takie postępowanie nie przysparza przyjaciół GE. Do każdego tekstu staram się podejść maksymalnie rzetelnie. Jednak nasz serwis od zawsze opierał się na prostej filozofii "piszemy, co myślimy" i tak pozostanie. Czasem przysłodzimy, innym razem wyśmiejemy, a kolejnym skrytykujemy. Każdy dostanie zawsze to, na co w naszym mniemaniu zasłużył. Możesz wierzyć lub nie, ale zawsze mocno trzymam kciuki, aby BioWare wrócił do formy z końca 2009 roku, kiedy mogłem się jedynie rozpływać w ekstazie nad ich poczynaniami. To, że później pobłądzili nie jest moją winą.
http://www.youtube.co...layer_embedded
Te drugie napisy również zacne, co mnie strasznie cieszy Uwielbiam tego typu inicjatywy, bo są one zawsze korzystne dla społeczności. Wiadomo, im więcej ludzi będzie mogło komfortowo oglądać "Dragon Age: Redemption" (choć niedoskonały, to wciąż kanon), tym lepiej. Dobrze byłoby, gdyby redakcje obu tych serwisów współpracowały zamiast konkurować - mogłoby to przyśpieszyć pracę nad lokalizacją (choć i tak ekspresowo się uwinęli) i uczynić ją efektowniejszą (dwie wersje napisów są słodkie, ale generalnie to kopanie pod sobą dołków). Inaczej wszyscy na tym tracą. Trochę szkoda, ale cóż... takie życie.
A co do :
Dobrze byłoby, gdyby redakcje obu tych serwisów współpracowały zamiast konkurować - mogłoby to przyśpieszyć pracę nad lokalizacją (choć i tak ekspresowo się uwinęli) i uczynić ją efektowniejszą (dwie wersje napisów są słodkie, ale generalnie to kopanie pod sobą dołków). Inaczej wszyscy na tym tracą. Trochę szkoda, ale cóż... takie życie.
Wybacz ale jak mają współpracować jak Cuda ukradli im 2 artykuły i podpisali, że to ich ? Do tej nikt się nie przyznał do winy jak i do wyjaśnienia newsa ośmieszającego konkurencję. Gdzie przekręcono to wszystko na pomyłkę. Ja na ich miejscu za nic bym nie łączył sił po takim czymś?
Może i napisy nie są nasze, ale dostaliśmy pełne pozwolenie na ich wykorzystywanie.
Severan
Piszcie, co Wam palce na klawiaturę przyniosą - filozofia "piszemy, co myślimy" działa w końcu obustronnie
Szkoda Cóż, nie znam tej sprawy i nie mam zielonego pojęcia, kto zawinił oraz co ma za uszami. Zatem dyplomatycznie będę milczał
Co do tych nieszczęsnych napisów, aby nie zaogniać sytuacji - wykasowałem kontrowersyjną linijkę i pozostawiłem podziękowania Wilk syty, i owca cała.
Może umieść obie wersje serialu w newsie i napisz która wersja tłumaczenia bardziej przypadła do gustu czytelnikom Gexe.
Dodaj komentarz