Premiera gry Dragon Age była wyczekiwana przez wszystkich fanów poprzednich gier kanadyjskiego BioWare i gier cRPG w ogóle. Od początku twórcy zapowiadali, iż tytuł ten będzie dość poważnie podchodził do kwestii intymnych, pozostawiając graczowi dużą dozę wolności – według niektórych chyba zbyt dużą.
Na łamach serwisu WorldNetDaily pojawiły się oskarżenia, jakoby w grze pojawiły się sceny, nazwane “dirty gay sex”. Rzekomo elementy homoseksualizmu miały pojawić się w video z gry. Ludzie zaczęli panikować.
Oczywiście, w grze znalazło się miejsce dla prostytutek, lesbijek, a nawet miejsce na seks grupowy, ale twórcom gry właśnie chodziło o pokazanie "prawdziwego świata", gdzie seks, przemoc, alkohol, narkotyki, rasizm czy niewolnictwo są na porządku dziennym.
W artykule na ten temat, na łamach serwisu MMORPG.com, autorka, Dana Massey, przywołuje słowa Helen Lovejoy: "Czy nikt nie pomyślał o dzieciach?". W tekście przedstawia się jednak Dragon Age jako tytuł, który wcale nie promuje pewnych zachowań. Autorka podkreśla także, iż od początku wiadomo było, że gracz będzie miał szeroki wachlarz możliwości, ale gra nie zmusi nikogo, by grając kobietą musiał spędzić noc z przedstawicielką płci pięknej. Wydaje się zatem, iż wspomniany na początku serwis szukał tylko taniej sensacji i w pewien sposób przyczynił się tylko do spopularyzowania tego tytułu. Waszym zdaniem mieli jednak rację?
Komentarze
"Ludzie zaczęli panikować" - rozwaliło mi to stwierdzenie.
Widać w Stanach życie ma mniejszą wartość, niż (_!_).
A co do filmików - wcale nie są ani hardkorowe ani niesmaczne (no, dla niektórych facet + Zevran jest niesmaczne), ani nawet fajne. Także cały ten szum jest prze-sa-dzo-ny.
Dodaj komentarz