Każdy szanujący się fan gier RPG na pewno zna kanadyjskie BioWare. Baldur’s Gate, Neverwinter Nights czy Knights of the Old Republic to serie, które powołało to zasłużone dla gatunku studio. Sukces sprawił, iż BioWare stało się częścią giganta branży, Electronic Arts, lecz mimo to nic nie zakłócało planów magików z Kanady.
Wszystkie swe siły od 4 lat skupiali na Dragon Age – grze, która miała być zerwaniem od tworzenia gier opartych na licencji. Twórcy postawili sobie za cel stworzenie własnego świata, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Jade Empire. W porównaniu do tamtego tytułu, poprzeczkę postawiono znacznie wyżej – oczekiwania fanów, jak i samych twórców, zakładały, iż Dragon Age stanie się pierwszą grą z nowej serii, która udanie ma kontynuować dotychczasowe sukcesy studia.
Potem na długo nastąpiła cisza. Sceptycy poczęli podnosić głosy, iż zarzucono prace nad tytułem, nie mogąc spełnić dość ambitnych zamierzeń. Potem jednak nagle Dragon Age: Origins ponownie zaistniało, wprawiając w osłupienie malkontentów i zachwycając wszystkich, którzy z niecierpliwością oczekiwali na ten tytuł.
Akcję gry umieszczono w Królestwie Ferelden na kontynencie Thedas. Cała historia tych ziem jest sukcesywnie spisywana, sięgając nawet wiele lat wstecz. Spokojne dotąd tereny miały stać się celem ataku Plagi – rzeszy balrogów, Kościejów, plagowilków czy orków. Historia wyjaśnia, iż za pojawienie się tych demonów i potworów odpowiedzialni są aroganccy i dumni ludzie, którzy niegdyś pragnęli podporządkować sobie Niebo. Co prawda zostali odparci, lecz powrócili jako potwory, zrodzone z ciemności. W podziemnych tunelach i pieczarach natknęli się na jednego ze Starych Bogów, starożytnych smoków drzemiących gdzieś w głębinach ziemi. Czyniąc go arcydemonem zmierzają do ponownego ataku Plagi. Dla obrony w Ferelden stworzono grupę Szarych Strażników. Zostawali nimi najpotężniejsi magowie i najsilniejsi wojownicy z wszystkich ras, których dobierano z ogromną pieczołowitością. Tworzone oddziały nie raz odpierały Plagę, stając się tym samym legendą. Gracz tworząc nową postać będzie miał przed sobą postawione proste zadanie – obronić mieszkańców Ferelden. W tym celu mamy wyruszyć do Ostgar, gdzie udowodnimy swoją wartość przed innymi członkami zakonu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by stać się dzielnym obrońcą, albo też egoistycznym tyranem. Wybór moralny dodatkowo sprawi, iż czasem uda nam się zdobyć jakiś cenny przedmiot, a czasem wręcz przeciwnie.
Świat gry nieco odbiega od sztampowego przedstawienia zgody wszystkich ras w dziele budowy jednego, silnego państwa. Tutaj elfy zamykane są w ogromnych gettach, gdzie mają żyć z dala od ludzi. Nieoceniona jest także rola psów, które w całym Thedas używane są do polowań, odstraszania bandytów od stodół i magazynów, pilnowania pastwisk, strzeżenia domów, a w górach jako zwierzęta juczne. Zapewne wynika to z tamtejszej mitologii.
W walce z Plagą nie będziecie osamotnieni. Do pomocy dostaniemy NPC’ów, którzy w końcu przyczynią się do powstania naszej czteroosobowej drużyny. My będziemy mogli wybierać spośród trzech klas postaci – wojownika, łotrzyka i maga. Wybór ras także ograniczono do tej liczby – mamy więc różniących się zdolnościami ludzi, elfów i odpornych na magię krasnoludów. Rzecz jasna możliwe będzie stworzenie zarówno kobiety, jak i mężczyzny.
Nie należy bagatelizować tego wyboru. Wpłynie on na zawiązanie fabuły (kilka wariantów) oraz pochodzenie naszej postaci, które zdeterminuje kilkugodzinny wstęp. Dowiemy się z niego jak trafiliśmy do Ferelden i jakim niebezpieczeństwom może przyjść nam stawić czoło. Później do towarzystwa dostaniemy do czterech NPC’ów, którzy będą mieli pewien stosunek do naszej postaci. Każde postępowanie i decyzja mogą mieć tu znaczenie. Znajdzie się też miejsce na miły element gier BioWare, czyli romanse.
Zapowiada się, iż ponownie dany nam będzie rozwój jedynie na 20 poziom, co przypomina rozwiązanie w Neverwinter Nights – należy dodać, iż mocno krytykowane rozwiązanie. Punkty doświadczenia będą nagrodą zarówno za zadanie główne, jak i za questy poboczne. Członkowie naszej drużyny mogą awansować automatycznie, bądź też sami zadecydujemy o rozdysponowaniu punktów rozwoju cech. Pełna dowolność w trenowaniu tych ostatnich ma umożliwić nam wyjście poza standardowe schematy, gdzie barbarzyńca musi mało mówić i dużo machać swoim potężnym toporem.
Zapowiadano powrót do korzeni w przypadku walki. Nadal mamy jednak system aktywnej pauzy, a magia wciąż czyni największe (i najefektowniejsze) spustoszenie w szeregach wroga. Mamy otrzymać dużą interakcję z otoczeniem – wszyscy ci, którzy marzyli o zamrażaniu wody bądź potraktowaniu jej błyskawicami, mogą się już uśmiechać i zacierać ręce z radości. Wszystko ma jednak granice – pełne zniszczenie wielu obiektów nie wchodzi w grę. Sterując postaciami za pomocą klawiatury bądź myszki, wydajemy im polecenia, ale zdać się możemy także na sztuczną inteligencję, która dla przykładu będzie sama decydować o leczeniu rannego wojownika. Kamera ma podążać za akcją, nie stanowiąc zarazem utrapienia, co niestety ostatnimi czasy powtarza się zbyt często. A z kim przyjdzie nam walczyć? Pojawić się mają tytułowe smoki, z którymi walka na sprawić, iż serce będzie bić nam szybciej.
Grafika już teraz prezentuje się wspaniale. Wypuszczone ostatnio trailery zdają się rozwiewać wszelkie obawy co do tego tytułu. Dane nam będzie obracać kamerę i przybliżać obraz. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kamerę ustawić w rzucie izometrycznym i grać w Dragon Age niczym w kolejną część Wrót Baldura. Co więcej, tytuł ten stał się ostatnio znacznie mroczniejszy, pojawić się mają także wątki wyłącznie dla dorosłych. Szczypta erotyki na pewno nie zaszkodzi Ferelden.
Dokładna data premiery to coś, na co czeka wielu miłośników cRPG na całym świecie. Mnie możecie także zaliczyć do tej grupy. Będzie się działo!
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz