Jeżeli kiedykolwiek ktoś czuł się samotny, to wie co czuję ja przez całe życie. Od narodzin zostałem odrzucony jako dziecko przeklęte. Jako kara za całe zło jakiego dopuścili się moi rodzice. Miałem być, a może jestem rzekomym „potomkiem diabła”. Jestem półdemonem. Istotą przepełnioną w całości złem. Takim przynajmniej mnie uważają…
Urodziłem się w małej ludzkiej wiosce. Moimi rodzicami również są – może „byli” będzie lepszym określeniem…- ludzie. Nie mam im za złe, że porzucili dziecko o czarnej jak węgiel skórze i z rogami na głowie. Dorastałam w dziczy, nie zdając sobie sprawy z tego kim jestem. Za każdym razem kiedy wychodziłem z ukrycia, ludzie popadali w panikę…W końcu zrozumiałem, że moje szanse na odnalezienie akceptacji są naprawdę nikłe. Wtedy to moim ulubionym zajęciem stało się obserwowanie życia w wiosce. Pomiędzy walką o przetrwanie, a nieustannym obwinianiem się za to kim… a może czym jestem siadałem na drzewo i patrzyłem na bawiące się dzieci, na pracujących rolników i przechadzające się kobiety. W końcu dorosłem. Będąc w wieku około dwudziestu lat odnalazł mnie nekromanta.
Był dla mnie jedynym wzorem przez te wszystkie lata, w których uczyłem się ludzkiej mowy i zachowań. Wdzięczny mu jestem za to co mi dał. Dzięki niemu zrozumiałem w końcu różnice między dobrem i złem. Zostałem bladym mistrzem. Szkoliłem się w nekromancji i przywoływaniu istot nieumarłych. Z czasem jednak Elmir przestał być dla mnie wytyczną moralną. Zdałem sobie sprawę, że moja pokojowa dusza została uwięziona w ciele półdemona. Nie poddałem się jednak. Pewnej nocy nie mogłem zasnąć – spakowałem się i uciekłem w poszukiwaniu prawdziwego spełnienia.
Przy każdej próbie znalezienia domu zostawałem odtrącany i odrzucany. Za którymś podejściem coś we mnie pękło. Zacząłem nienawidzić ludzi. Zadawałem śmierć na każdym kroku, szkoląc się za razem w czarnej magii. Tak, teraz wiem, że byłem głupi. Teraz chcę się zemścić. Chcę się zemścić za wszystkie poniżenia i ból jakiego doznałem będąc w młodzieńczym wieku.
Rogata istota odziana w czarne szaty zamknęła księgę i odłożyła pióro. Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Księżyc kołysał się nisko nad horyzontem, w połowie zakryty przez szare chmury, wolno płynące po granatowym niebie. Gwiazdy migotały ospale oświetlając, choć trochę ciemną noc. Lecz nie wszyscy spali. Kahla w swojej wieży przygotowywał plan zemsty…
Komentarze
Dodaj komentarz