Kto pamięta te czasy, gdy ksiądz był osobą w czarnej sutannie z koloratką, wygłaszającą z ambony kazania do wiernych lub udających gorliwie wiernych mówiącą o tym, jaka kara czeka ich po śmierci, co należy czynić, by życie stało się lepsze i ile trzeba uzbierać na nowe organy? Zawsze jednak duchowny był pasterzem swoich owieczek. I nie zmieniło się to po wojnie i wyniszczeniu wszelkich wartości w tym obumierającym, odrzucającym człowieka jak syfiący odpadek świecie.
Pastor nadal ma pieczę nad owieczkami – przeładowuje pompkę i gotowy jest wpakować tonę śrutu w w każdy parszywy mutancki ryj, czy samoróbkami z trotylu odesłać maszynkę molocha do niebiańskiego złomowiska drogą niekoniecznie uświęconą. Pociąga za spust z cichą modlitwą na ustach, wyciąga rękę nawet do parszywego gangera, który wierzy jedynie w to, że kiedyś istniały motocykle Y2k, a z ambony już tylko ogłasza, co należy załatać w kościelnych fortyfikacjach, kontroluje, czy lufy w "organach" są odpowiednio przeczyszczone i zapewnia, że całe skurwysyństwo nękające ludzkość zostanie wyplenione. W imię Boga oczywiście.
Pastorowie przemierzają Zasrane Stany na siodełkach chopperów ze strzelbą i katechizmem u boku albo działają w kościołach zamienionych na przytułki i lecznice. Wierzą ortodoksyjnie w Boga, czerpią z wiary siłę do działania i przeżycia. I to o dziwo działa. W świecie, gdzie pozornie jedynie działając samolubnie, zostawiając słabsze ogniwa za sobą, kombinując, oszukując, zabijając i upodabniając się coraz bardziej do patologicznego zwierzęcia można przetrwać, oni żyją i pomagają. Nadal w sutannach, jak gdyby to były ich ubiory robocze. Jeżeli myślisz, że wycwanisz takiego klechę, lub zwyczajnie go złamiesz, to jesteś w błędzie. Są twardzi i nietykalni w swych przekonaniach. Tak, jak gdyby wojna wypleniła tych zepsutych i pozostawiła jedynie najsilniejszą populację. Wybranych, będących twardzielami na miarę hegemończyków (z którymi zresztą dogadują się świetnie) i kaznodziejów w jednym. Wiara ich nie oślepia, swoisty kodeks postępowania nie ogranicza. To tlen, którym wypełniają płuca po brzegi, nie pozwalając utonąć w bajorze degradacji ludzkiej. Aniołowie stróżowie, którzy żegnają się z gnatem w dłoni.
Cechy:
Wiara mym murem
I co mi powiesz? Że jestem kretynem, że wierzę w Boga? A Ty w coś jeszcze wierzysz? Czy tylko cwelisz się na lewo i prawo, ćpasz tornado jak pieprzona katarynka, która zagra kiedy się jej zechce i rżniesz dziwki z sączącymi kwas cipskami? Spójrz na siebie, kupo bezwartościowego gówna, i zrób coś ze swoim życiem, bo nie jest warte nawet tego, by wsadzić ci pompkę w dupę i wystrzelić kręgosłup przez czaszkę. Co? Zdecydowałeś się? Więc pomódl się ze mną moja owieczko.
Mógłbyś zrobić wszystko w imię wiary. Jesteś na tyle stanowczy, że potrafisz złamać największego byka, masz moralizatorskie gadanie, jako że wygłosiłeś niejedno kazanie w swoim czasie, a kula w klacie to kolejny sprawdzian wytrwałości. Darmowo wykupujesz pakiety Empatii, Negocjacji i Siły woli (z czego w każdym pakiecie jedna umiejętność podniesiona jest do dwóch, a nie do jednego) oraz otrzymujesz +1 do charakteru.
Jestem pasterzem
Kolejny dzień. Machinalnie wsiadasz na choppera, ładujesz pompkę, potem modlitwa do Świętego Krzysztofa i kolejna krucjata ku podziurawieniu pomiotu spaczonej cywilizacji oraz uratowaniu paru istnień ludzkich. Czujesz to? Amerykański sen sprawiedliwości Bożej. To obrazoburcze. Ale sfera sacrum potrzebowała tego mniejszego zła profanacji, by nie wymrzeć. Ryk silnika i deszcz śrutu. Amen.
Zrobisz wszystko, by bronić ludzi przed niebezpieczeństwem ze strony zła. Wybierz dwa pakiety Wojownika, Medycynę i podbij każdą umiejętność na 1 za darmo, z czego karabiny lub pistolety na 2. Dodatkowo motocykle dostajesz na 2.
Wielebny
Zwiedziłem kawał tego świata... dosłownie kawał, bo tylko tyle z niego zostało. Nie spodziewałem się, że usłyszę "Proszę księdza" od byka z Hegemonii, ale oczywiście, nawet powieka mi nie drgnęła.
Uniwersalna reputacja – 3 punkty
Informacje dodatkowe:
- Pamiętaj, że Pastor powinien być postacią ograniczoną. Cóż... nieco zmodyfikowanym na postapokaliptyczne potrzeby dekalogiem. Może być wyluzowanym do granic możliwości, nie jest ograniczony celibatem – ale powinien odrzucać wszelkie przejawy zepsucia (z rozsądnego punktu widzenia, ale raczej nie weźmie kąpieli w wannie wódki z dwiema nagimi panienkami).
- W miarę możliwości należy kontynuować ideę nawracania. A nuż, wyjdzie to na dobre – chyba że skończy się to związaniem na krześle w pustym, ciemnym pokoiku.
- Pastor powinien mieć trochę sprytu, by odpowiednio funkcjonować – jako kretyn raczej długo nie pożyje, gdy będzie zbyt nachalny ze swoimi racjami, a wygłaszanie planów w placówce kościelnej będzie zajmować dobrą godzinę.
- Profesja Pastora stanowi alternatywę Kaznodziei Nowej Wiary. Coś mi po prostu w niej brakowało albo wydała mi się zbyt "cwaniaczkowata".
Komentarze
(btw. pastorów nie obowiązuje celibat)
Kwestia przyzwyczajenia. Spodziewałem się oburzenia
Pzdr
Bartosh
Dodaj komentarz