Jeżeli nie kojarzycie nazwiska to podpowiem, że to ten gość, który za paczkę fistaszków stworzył genialny film science-fiction – „Moon”. Jones obecnie wszystkie siły skupia na nowym autorskim projekcie, „Kod nieśmiertelności”, aczkolwiek w wolnych chwilach już aktywnie rozmyśla, w co włoży swoje uzdolnione ręce po jego ukończeniu. Jako że reżyser jest tak naprawdę zapalonym graczem, zamarzyła mu się ekranizacja gry komputerowej. Jak sam przyznaje, poważnie zainteresowany jest przeniesieniem na duży ekran arcydzieła Blizzard Entertainment – „World of Warcraft”.
Problem jednak w tym, że prawa do ekranizacji posiada już Sam Raimi, a patrząc na jego wypełniony po brzegi grafik (obecnie jego priorytetowym celem jest film „Oz, the Great and Powerful”), na kinową przygodę w świecie Azeroth możemy jeszcze długo poczekać. Chodzą jednak plotki, że panowie chcą pójść na pewien układ. Wedle dżentelmeńskiej umowy Raimi zostanie tylko producentem tytułu, a to właśnie Jones ostatecznie zasiądzie na stołku reżyserskim. Na pierwszy rzut oka taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny, tym bardziej, że wizje obu panów, związane z filmowym „World of Warcraft”, zaskakująco się pokrywają.
„Zazdroszczę Raimiemu. Naprawdę wierzę, że „World of Warcraft” miałby szanse zapoczątkowania nowej ery ekranizacji gier komputerowych, tak dobrych, jak ich pierwowzory.
Z tego co udało mi się wyczytać w wywiadzie z nim, to jego koncepcja ekranizacji tej gry bardzo mi odpowiada. Nie pragnie przywiązywać się do samego stylu rozgrywki, ale raczej chce wykreować frapującą intrygę w świecie Azeroth i zaangażować w tę wizję widownie.”
Reżyser opowiedział również o swoim cyfrowym hobby oraz o tym, jak jego zdaniem powinny wyglądać ekranizacje gier komputerowych:
„Strasznie cynicznie podchodzę do reżyserów, którzy twierdzą, że są graczami. Kiedy spotkasz wielu z nich osobiście, okazuje się, że to wcale nie jest ich pasja. Jestem prawdziwym graczem i sądzę, że oni nigdy nie zasłużą na takie miano, gdyż są tak bardzo zaangażowani w tworzenie filmów, że nie mają czasu, aby stać się kompletnymi hardcorowcami. Jestem po prostu nieco szalony i czasem potrafię przesiedzieć całą noc grając w gry. Dzień poświęcam pracy, a w nocy pykam na komputerze. Kocham wszystkie produkcje Blizzarda i wprost nie mogę się doczekać premiery „Diablo III”. Ostatnio skończyłem „Starcrafta II”, a obecnie pogrywam w „Call of Duty: Black Ops”.
Uważam, że ekranizacje gier czekają tylko na odpowiedni projekt. Ja naprawdę chcę w to wierzyć. Jestem wręcz przekonany, że interaktywny aspekt gier komputerowych jest nie do uchwycenia i idealna adaptacja jest niemożliwa. To jednak nie jest ważne, kluczowa jest sama historia oraz emocjonalny aspekt przygody, będący prawdziwym sercem każdej gry, które spokojnie można przeszczepić na grunt filmowy. Tutaj nie chodzi o to, aby trzymać się perspektywy pierwszej osoby i na siłę uchwycić mechanikę danej produkcji. Jeśli masz zamiar zrobić film na podstawie gry, to musisz ująć samą esencje wirtualnej zabawy, zadać sobie pytanie co popycha publikę, do zainteresowania się losem bohatera i tym, co się dzieje na ekranie. W przypadku pewnych gier zadziała to idealnie, z innych nie stworzy się niczego dobrego.”
Dobry reżyser, posiadający pewną wizję, której stara się trzymać. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu? Wydaje mi się, że tak. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, aby plotki tym razem się sprawdziły.
Komentarze
Czy koniecznie jest mordowanie Lich Kinga czy innego Deathwinga? Nie sądzę. Można przecież oprzeć przygodę na nowej postaci, wykreować kogoś kto wniesie coś świeżego do uniwersum. Patrz na Arthasa - ze zwykłego gnojka z czasem zrobili pełnokrwistą postać z interesującą historią. Podobnie z Sylvanas. Te postacie nie musiały mordować całego panteonu najznamienitszych bohaterów Warcrafta, aby się stać, kim się stały.
Dla mnie jest oczywistym, że takich rzeczy tlumaczyć nie trzeba, ale widocznie żyłem w głębokim błędzie, bo widać - trzeba.
Natomiast sam WOW również posiada fabułę. Fakt, że WOW to MMORPG i sama mechanika rozgrywki raczej nie pozwala się w nią wgłębić przez większość graczy widzących tylko statystyki, gearscore, farmienie, expienie itp itd to wcale nie oznacza, że sama gra nie posiada fabuły.
"Jak sam przyznaje, poważnie zainteresowany jest przeniesieniem na duży ekran arcydzieła Blizzard Entertainment – „World of Warcraft”
Ale również tu:
"Na pierwszy rzut oka taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny, tym bardziej, że wizje obu panów, związane z filmowym „World of Warcraft”, zaskakująco się pokrywają."
I tu:
„Zazdroszczę Raimiemu. Naprawdę wierzę, że „World of Warcraft” miałby szanse zapoczątkowania nowej ery ekranizacji gier komputerowych, tak dobrych, jak ich pierwowzory."
Możliwe zatem, że to nie błąd w newsie, a faktyczny stan rzecz, zatem podtytuł czy kryptonim "Warcrat The Movie" jest prawdopodobnie krótszą wersję tego samego.
Cytat
Jak już napisałem wcześniej nie sugeruję nic takiego i odnosiłem się bezpośrednio do projektu zekranizowania GRY WORLD OF WARCRAFT. Nie wiem zatem skąd i po co ten agresywny ton.
Cytat
Dla mnie jest oczywistym, że nie muszę tłumaczyć po raz drugi tego, co pisałem wcześniej i nie ma powodu naskakiwać na kogoś, kto w naszym mniemaniu wyraził pogląd błędny lub inny od naszego, zarzucając mu ignorancję i parę innych rzeczy. I również nie wiem skąd i po co ten agresywny ton.
Cytat
Dokładnie tak. Jednak chodziło mi konkretnie o taki rodzaj fabuły, który nadaje się do łatwego przełożenia na potrzeby filmu, o czym również pisałem wcześniej. Może zbyt krótki, ale to po prostu skrót myślowy.
Skoro przeczytałeś książki Warcrafta i znasz historie tego świata, to dziwię się Twoim postom, naprawdę. To nie atak, ale to świadczy troche o ograniczonym myśleniu, ja co do tego filmu jestem nastawiony w 100% pozytywnie, wiedząc, że Blizzard nie pozwoli niczego spieprzyć, tak jak nie spieprzył jeszcze ani jednej swojej gry.
Nie mam pojęcia dlaczego uważasz, że gdzieś w mojej wypowiedzi pojawił się agresywny ton. Pisząc nie miałem agresywnych myśli, także jeśli czujesz się z jakiegoś powodu atakowany, to nie było to moim zamiarem.
Stworzyć moim zdaniem fabułę i umiejscowić ją w świecie Warcrafta to nie jest wielki problem. Pytanie tylko w jakich czasach? Przy jakich wydarzeniach i na jaką skale? Ważne by owe przełożenie fabuły nie okazało się mdłe, patetyczne i o tym co już było.
Jestem dobrej myśli, szczególnie po przeczytaniu tego newsa, bo zostałem utwierdzony w przekonaniu, że film będzie tworzony na poważnie.
Jeśli chodzi Ci o moją wątpliwość wyrażoną na samym początku względem tego, jakiego odbioru doczeka się film, to wynika ona po prostu z doświadczenia różnymi podobnymi ekranizacjami czy adaptacjami. W wypadku historii tak ogromnych objętościowo, jak Warcraft w sensie uniwersum, ogromna rzesza fanów jest odbiorcą niezwykle trudnym do zadowolenia. Stąd moje przewidywanie, że widownia podzieli się w większości na tych, którym spodoba się wszystko związane z tematem i tych, którzy w związku z wymaganiami nie będą zadowoleni z niczego. Nie wspomniałem natomiast o tym, że sam film będzie badziewiem i wątpię, by miało tak być, choć nie jest to niemożliwe.
Dla mnie byłoby miazgą gdyby poruszyli i rozbudowali w filmie wątek Aegwynn i Strażników Tirisfal
Cytat
No nie wiem, to raczej tylko pobożne życzenia. Obawiam się, że w pewnym momencie Blizzard będzie miał mało lub nic do powiedzenia, tak samo jak inne firmy, które zdecydowały się sprzedać prawa do ekranizacji. Wystarczy spojrzeć na Ubisoft i ekranizacje "Prince of Persia" - tutaj raczej Jerry Bruckheimer dzielił i rządził, a nie Francuzi. Dlaczego? Bo facet się zwyczajnie zna na tej branży, czuje ją, wie co trzeba zrobić, aby sprzedać film - w przeciwieństwie do Ubisoftu, Blizzarda czy BioWare. Teoretycznie wszystko było zrobione idealnie - dobry reżyser, gwiazdy z najwyższej półki, niezłe efekty specjalne, znakomita kampania marketingowa. Film się świetnie sprzedał (ok. 95 mln. $ na czysto), tylko co z tego, jak i tak wyszło z tego szambo? Z tego co pamiętam Ubisoft strasznie się przez to pieklił, bo zgrał premierę obrazu z nową grą o przygodach perskiego księcia i jednym z czynników kiepskiej sprzedaży tej produkcji, było właśnie ogólne zniesmaczenie filmem.
Dodaj komentarz