Tej informacji nie spodziewali się nawet najbardziej optymistyczni fani polskiego dubbingu. Logika nakazywała bowiem przypuszczać, że nadchodzący wielkimi krokami hit Bethesdy zostanie zlokalizowany jedynie kinowo, podobnie jak poprzednie gry z serii „The Elder Scrolls”. Skoro nawet CD Projekt nie zdecydował się na pełną polonizację „Morrowinda”, a w końcu ten dystrybutor nigdy nie wzdryga się przed takimi działaniami (on nawet zlokalizował w taki sposób „Age of Conan”, co do dziś jest ewenementem na skalę krajową), to co dopiero Cenega, która w ostatnich latach cięła koszty, gdzie się da i nie rozpieszczała fanów komputerowych gier fabularnych. Hity takie jak „Oblivion”, „Risen” czy „Deus Ex: Bunt Ludzkości” nigdy nie doczekały się rodzimych głosów i szczerze nad tym faktem ubolewałem, ale szczęśliwie firma w końcu poszła po rozum do głowy. Miejmy nadzieje, że to pierwszy krok w stronę dbania o swojego konsumenta, a nie traktowania go jako mniejsze zło.
To, że Cenega potrafi tworzyć znakomite pełne polonizacje, o ile włoży w ten aspekt odpowiednio wiele wysiłku, udowadniała już kilkakrotnie. Wspomnę tylko o fantastycznych lokalizacjach „Fallout 3” oraz „The Bard’s Tale”, gdzie w moim mniemaniu rodzima śmietanka aktorska zjadała jankesów na śniadanie, nie popijając nawet poranną kawą. Dlatego też, pocieszający jest fakt, iż „Skyrim” jest oczkiem w głowie tego dystrybutora i najwidoczniej nie szczędzi on pieniędzy na odpowiedni dubbing produkcji. O ile „wielki powrót do złotej ery polonizacji gier RPG” jest tak wyświechtanym frazesem, że nie sięgaliby po niego nawet najmniej rozgarnięci politycy, to wielkie nazwiska, które usłyszymy w mroźnej ojczyźnie Nordów, mówią już same za siebie.