"Heart of Winter" (po polsku "Serce Zimy") to oficjalny dodatek do gry "Icewind Dale", przygotowany z myślą o drużynie na minimum 8-9 poziomie doświadczenia. Jeśli nasza ekipa spełnia ten wymóg, śmiało możemy udać się do Kuldahar, gdzie w jednym z dotychczas zamkniętych domów natkniemy się na barbarzyńskiego szamana Hjolldera. Za jego sprawą przenosimy się do kolejnego z Dziesięciu Miast, a konkretnie do Samotnej Kniei, gdzie dowiadujemy się o planujących inwazję barbarzyńcach, zmartwychwstaniu ich legendarnego króla i szeregu innych spraw, z których grasujący po okolicy wilkołak czy tajemnicze morderstwa są akurat najmniejszym problemem.
"Heart of Winter" to m.in. 20 nowych terenów do zwiedzenia, 60 czarów, 70 potworów i NPC, około 100 przedmiotów, nowe zadania, a także zintegrowany patch, poprawiający błędy podstawowej wersji gry i wprowadzający wiele udogodnień, np. pojemniki na mikstury, tuby na zwoje i sakiewki na klejnoty. Dodatek umożliwia zdobycie nawet 30. poziomu doświadczenia, co z pewnością zachęci wszystkich tych, którzy po ukończeniu "Icewind Dale" czują niedosyt i z chęcią przedłużyliby sobie zabawę o kolejnych kilka-kilkanaście godzin.
Fabuła prezentuje się ciekawie, nie odstając poziomem od tego, co oferował główny wątek podstawowej wersji. Oto zmarły barbarzyński król imieniem Wylfden w tajemniczy sposób powraca do życia. Niedługo potem zaczyna jednoczyć okoliczne plemiona, by za ich pomocą dokonać inwazji na ziemie Dziesięciu Miast. Szaman Hjollder przeczuwa, że ciało króla to jedynie pusta skorupa, używana przez jakiegoś potężnego ducha w niewiadomym celu, sam jednak nic nie może zdziałać. Na nas spadnie więc zadanie odkrycia prawdziwej tożsamości ożywionego króla, odszukanie tajemniczej Wieszczki i położenie kresu niecnym planom nieznanego jeszcze wroga, którym okazuje się być ta, której ciało spoczywało dotąd na dnie pewnego jeziora... Chyba i tak zdradziłem zbyt wiele, więc to tyle na temat fabuły. Resztę odkryjcie sami.
Z technicznych udogodnień warto wspomnieć o możliwości grania na całym ekranie bez dolnego i bocznego panelu, obsłudze akceleratora oraz opcjach zmiany rozdzielczości, które z pewnością wprowadzą nieco świeżości do oprawy graficznej. Ta, w porównaniu do "Icewind Dale", nadal prezentuje się rewelacyjnie i aż żal ściska za serce, że "Heart of Winter" jest takie krótkie. Zabawy wystarczy zaledwie na kilka godzin, co w przypadku takiego tytułu wydaje się wręcz śmieszne. Ledwo zdążymy zapoznać się ze zmianami, fabułą i nowymi lokacjami, a już widzimy na ekranie napisy końcowe. Sytuację poprawia udostępniony już po premierze "Heart of Winter" darmowy mini-dodatek o nazwie "Trials of the Luremaster", który za darmo można było pobrać z Internetu, a który obecnie dodawany jest do zestawu wraz z "Icewind Dale", "Icewind Dale II" i "Icewind Dale: Heart of Winter".
Tym razem fabuła kręci się wokół ruin pewnego zamku, do którego przeniesie nas przebywający w gospodzie "Gwiżdżąca Szubienica" Hobart Szczeciniastostopy. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, mamiąc nas opowieściami o stosach błyszczących monet i sławie, przebiegły niziołek słowem nie wspomina o nawiedzającym to miejsce duchu Mistrza Wabienia czy całych zastępach potworów, z którymi będziemy musieli się zmierzyć, zanim położymy łapy na ukrytych w twierdzy skarbach. A że po udaniu się na miejsce nie możemy już wrócić do Samotnej Kniei bez rozwiązania wszystkich zagadek i ukończenia głównego wątku, pozostaje nam raz jeszcze dobyć mieczy i przygotować ulubione czary. Jako że "Trials of the Luremaster" nie jest dodatkiem samym w sobie (czyli odpada opcja startu nową drużyną lub importu zapisanych postaci), sugeruję zostawić go na koniec, tuż przed finałową walką z "Heart of Winter". Pozwoli nam to zacząć grę możliwie najmocniejszą drużyną, a wierzcie mi – najlepsze miecze, zbroje i czary to coś, bez czego ciężko będzie wam przejść całość.
Ścieżka dźwiękowa obu dodatków tradycyjnie stoi na wysokim poziomie. Z prawdziwą przyjemnością słucha się bitewnych okrzyków, szczęku oręża, wrzasków umierających i odgłosów otoczenia – szumu wody, śpiewu ptaków czy skrzypienia białego, puszystego śniegu pod stopami. O grafice wspomniałem wyżej, ale że pochwał nigdy za wiele, dodam jeszcze, że lokacje są – co tu dużo mówić – po prostu śliczne i niezwykle klimatyczne. Sporo ciepłych słów padło pod ich adresem już w recenzji podstawowej wersji gry, więc nie będę się powtarzał. Całość podsumuję krótko: rewelacja! Osoby wychowane na grafice 2D i nie przepadające za wszechobecnym 3D, które przeniknęło również do świata cRPG, z pewnością będą zachwycone.
"Heart of Winter" i "Trials of the Luremaster" to z pewnością spora atrakcja dla wszystkich miłośników "Icewind Dale". Dodatki wprowadzają sporo nowości i co najważniejsze – dają nam możliwość dalszego dopieszczania drużyny przez wyposażanie jej w jeszcze lepsze bronie, pancerze i czary. Skala oferowanych wyzwań jest wysoka, jednak nagroda w postaci unikalnych przedmiotów i ogromnych ilości doświadczenia (w trybie "Serce Furii") rekompensuje każdą spędzoną przy tych tytułach minutę. Jedyną wadą pozostaje stosunkowo krótki czas gry.
Plusy
- Więcej wszystkiego, co w Icewind Dale najlepsze
Minusy
- Zdecydowanie za krótkie
Komentarze
TotL bardziej mi się podobał pod względem fabularnym. Mimo, że króciutki, to bardzo przyjemny.
Dodatek na 5-tkę, bo wiecie? Te innowacyjne fabuły już mi się nużą, a tu po staremu, zostań epicki, zdobądź chwałę i zabij smoka! Miłe odstresowanie od zabawy z ciekawymi questami.
Dodaj komentarz