Tłusty Czwartek

Lubicie galaretkę? Ja tak. Tak właściwie jest to jeden z tych niesamowitych wynalazków kulinarnych, które na swój własny sposób zaprzeczają prawu grawitacji: w przeciwieństwie do zupy, galaretka nie "wypada" z talerza od razu, jak ten tylko się przesunie nie w tę stronę, w którą powinna. Oczywiście, maminą jarzynową czy babciną wiśniową to czasami specjalnie się wylewa... Ale nie o tym mowa. Osobiście uważam galaretkę za rzecz godną prawdziwego podziwu: że też ludzkie żołądki potrafią stworzyć coś takiego.

Dziwne, ale jakoś nagle mam wrażenie, że wszystkie moje newsy związane z Tłustymi Czwartkami są na temat jedzenia. Z pewnością mi się tylko wydaje.

Tłusty czwartek
Tłusty Czwartek

Tłusty Czwartek #60 – Znaczenie snów

Dodał: , · Komentarzy: 0

Są wakacje. Wa-ka-cje. Proste słowo, zaledwie (a może nawet?) siedem liter. Siedem. Dalmatyńczyków było więcej i potrafiono sobie z nimi poradzić, a w redakcji z jednym, maleńkim słowem jest problem. Nie dość, że w pracy powiedzieli mi, że nie będą mi płacić w krowach, to jeszcze w redakcji okazało się, że nikomu nie chce się tak naprawdę obijać. Czy w naszym społeczeństwie lenistwo powoli wymiera? Wszystko wkoło jest ostatnio jakoś bardziej aktywne niż zazwyczaj. Pająk przy oknie zjadł przez ostatnich parę dni chyba już z dziesięć much, królik z jeszcze większą zawziętością niż zazwyczaj masowo niszczy dywany w każdym pokoju, a kot nawet przez sen zdaje się miauczeć. Tak właściwie to ja też się nie obijam: śniło mi się, że asystowałam przy porodzie ciężarnej kotki, a dziećmi okazały się być zmutowane pieczarki z wielkimi uszami, posiadające twarze Al-Mahdiego, Anorthusa, Couruna oraz Shasfany. Sama ciężarna kotka była z pyszczka dziwnie podobna do Tamc.a. Podejrzana sprawa, ale nie chcę ingerować w życie prywatne pozostałych członków redakcji, a już szczególnie w to, co sobie potajemnie zażywają. Wiem tylko, że moje sny zawsze się sprawdzają i zawsze posiadają w sobie wiele faktów. Przy dzisiejszej technologii chirurgicznej oraz ilości dostępnych kosmetyków nic nie jest niemożliwe, prawda?

Zawsze wiedziałam, że grzyby nie są takie niewinne, na jakie wyglądają. Wychodzi na to, że potrafią czytać, a nawet i pisać z jako takim sensem. Recenzje Guild Wars: Factions, książki "Łowcy" oraz "Pajęczy Księżyc" i pierdoły o pancerzach w Fallout 3 zawdzięczacie właśnie nim. Konkretnie pieczarkom o niezwykle krótkich rączkach i nóżkach, i po jednym blond włosie na głowie oraz jednym wiecznie mlecznym zębie. Jeśli Was to nie satysfakcjonuje, to i tak mnie to nic nie obchodzi. Pisanie tego newsa na wystarczająco długo oderwało mnie od krowiej encyklopedii. Żegnam Was zatem ozięble.

Tłusty czwartek

P.S Wiedzieliście, że świnki morskie i króliki potrafią korzystać z kuwet? Nie? No to teraz wiecie. Pójdźcie się pochwalić mamie.

Tłusty Czwartek

Wróciłam. Jak feniks odradzam się z rozgotowanej wody klozetowej! Niewola u brukselek była "niezwykle" ciężka i oczywiście dziękuję za te wszystkie (nie)liczne próby odbicia mej osoby. Cieszę się robaczki, że tak podobały Wam się te pseudo podróbki mojej twórczości, wypisywane tu ostatnio przez prawie nieżyjącego już Tamc.'a i bądźcie pewni, że każdego, kto złożył komentarz pod jego newsami, dosięgnie klozetowa zemsta odwłoku Wielkiego Żuka.

Przejdźmy teraz do małego sprostowania: tak po prawdzie to pojechałam ratować me zszargane nerwy po pracy w redakcji i nałogowo doiłam latające krowy w Byczolandii. Dziwne, że kit z brukselkami został tak łatwo połknięty w redakcji (swoją drogą nie ma się co dziwić: sam kierownik, Nazin, jakoś zawsze przypominał mi rybę, jednak do piranii mu daleko). Ale sami widzicie: nie wymyśli krowa kitu, nie dadzą jej urlopu. Krótkowzroczność członków redakcji, będąca wynikiem spędzania 23,5 h dziennie przed komputerem, okazała się w końcu przydatną i mam nadzieję, że tak pozostanie jeszcze długo: bo skoro nie zauważyli, że brukselki wpadające do redakcji przez okno były tylko przerośniętymi wyrzutkami kapuścianej społeczności, to jeszcze długo nie skapują się, że worki śmieci wynoszone przeze mnie z budynków są tak naprawdę kradzionym sprzętem.

Tłusty czwartek
Tłusty Czwartek

Tłusty Czwartek #58 – Zielono mi

Dodał: , · Komentarzy: 6

Zabierając się za tego newsa, myślami byłem przy piosence, którą pewnie każdy z Was choć jeden raz w życiu słyszał, a jej fragment brzmi: "Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę Ci dam, nic gorszego na świecie, la la la...", dobrze mówię?

Powiem Wam szczerze: przeżyłem spotkanie oko w brukselkę z brukselkami-terrorystkami, zniosłem wiele torturo-rozmów z Kiyuku na GG, ba, nawet nie uciekłem przed rządami miłościwie panującego nam swego czasu Strażnika, jednak tego znieść nie mogę! Tego okropnego kłamstwa! Pamiętacie słynne ostatnio porwanie Eirin? Że niby brukselki-terrorystki, że niby tajna baza, pfff... Brednia, bzdura i fotomontaż! Oszukała nas! Już wszystko wiemy!

Tłusty Czwartek
Tłusty Czwartek

Nie wierzę! To nie może być prawda! Wrobiły nas, dacie wiarę?

Dokładnie dwa tygodnie temu redakcję GameExe dotknęło niewyobrażalne szczęście – zamaskowane brukselki-terrorystki napadły na nas, pokonały w mgnieniu oka i porwały Eirin. Czy mogło być piękniej? Początkowo świętowaliśmy całe dnie i całe noce (przyczyna braku Tłustego Czwartku tydzień temu), jednak całkiem niedawno coś się w nas odezwało. Wstyd się przyznać, ale zaczęliśmy tęsknić... To Nazin gadał sam do siebie i machał lewym uchem, to Tokar nie potrafił napisać newsa, co w jego przypadku dziwną rzeczą jest. Courun z zaskoczenia uciął sobie dwa palce, a Ati przyjęła postawę żółwia i zamknęła się w sobie.

Tłusty Czwartek
Tłusty Czwartek

Drodzy czytelnicy, miłośnicy Tłustych Czwartków!

Dzisiejszego wieczora muszę podzielić się z Wami smutną nowiną... Wiem, że wielu z Was pokochało te nadzwyczajne, barwne i śmieszne aktualizacje. Wiem, że nasza redaktorka, pochodząca z innej planety, co tydzień potrafi niejednego z Was rozbawić do łez. Wiem, że czwartek bez Tłustego Czwartku czwartkiem nie jest. Bądźcie tak mili i posłuchajcie...

Pewnego upalnego dnia, wcale nie tak dawno temu, jak to zwykle bywa, drużyna GE spędzała popołudnie w mrocznych zakątkach redakcji, zastanawiając się, jak zawładnąć światem. Przed całkowitą zagładą ocaliła Was niecodzienna sytuacja: zadumany zerknąłem na okno, a tam jak torpeda do środka wleciała zielona brukselka z mieczem świetlnym. Chwyciłem za ołówek i ruszyłem na napastnika, gdy z wszystkich stron nadeszło zielone wsparcie. Brukselki-terrorystki wychodziły zewsząd: kosza na śmieci, szuflad, szaf i, ba, nawet kubka z kawą naszego administratora. Otoczyły nas! Walczyliśmy co sił, niestety, szkolone na drugim końcu świata warzywa okazały się za silne, zakneblowały nas, związały! I zażądały jednego... postawiły przed wyborem... nasze życia czy Eirin? Nie zastanawialiśmy się długo, oddaliśmy redaktorkę, posprzątaliśmy bałagan i wróciliśmy do pracy, dlatego mam niezmierną przyjemność przedstawić Wam nową podstronę na GameExe, tym razem poświęconą grze Star Wars: The Old Republic, która jest owocem wspólnych prac tłumaczy: Medivha, Strażnika, Wiktula oraz Ven'Diego. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam przyjemnego czytania!

Tłusty czwartek

Star Wars: The Old Republic

Tłusty Czwartek

Nie wierzę w samoloty. Nie, absolutnie nie, kategorycznie nie! To nie jest możliwe, aby taka ciężka kupa złomu unosiła się na niebie. To jest fizycznie niemożliwe. W łodzie, statki i inne pierdoły też nie wierzę. No przecie co? Kapitan łodzi to jakiś oświecony, jakiś 'wybrany', żeby łódź na wodzie mógł utrzymać? W ogóle w niebo i w wodę to ja też nie wierzę. Na temat tego drugiego jestem jeszcze skłonna wysłuchać jakichś wytłumaczeń, ale niebo uważam za wielki kawałek brystolu, który został po prostu nalepiony na sufit pokoju, w którym się znajdujemy. Zmieniają od czasu do czasu obrazek i człowiek się cieszy – ktoś mówił, że dużo potrzeba do szczęścia? Namalują ci płonącą kulę na niebieskim tle, a już skaczesz i się śmiejesz. Ostatnio słyszałam, że jakaś 'potężna siła' jest w stanie utrzymać wodę na ziemi i powstrzymać ją od spadania w dół – na jakiej zasadzie działa zatem deszcz? No? Boże, w co ci ludzie wierzą? Widzisz i nie grzmisz!

Przejdźmy do jeszcze mniej realnych rzeczy niż latające kupy złomu i 'niespadająca' woda. Dzisiejsza aktualizacja obejmuje głównie, a tak po prawdzie to tylko, działy Neverwinter Nights. Nie grałam, nie wiem, mnie proszę o to nie pytać i za wszystko winić Lionela. Opisy klas, jakieś tam informacje, wskazówki i inne dziwności przeczytać możecie poniżej. Kazali mi powiedzieć, że dzisiaj prezentujemy nowy dział, tak recytuję z pamięci tutaj, który jaśnie oświecony pan Lionel również raczył dla Was przygotować. Dział ów nosi zaszczytną nazwę 'Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu'. Z tego wszystkiego podoba mi się tylko nazwa 'Arena Drżący Kciuk'.

Tłusty czwartek

Muszę sobie znaleźć nową pracę.

Tłusty Czwartek

Mili państwo: niech mię kto na ludzkie przełoży i wytłumaczy, skąd się takie cholerstwo jak brukselka wzięło. No skąd? To ani kapusta, ani sałata – jeno jakiś wypierdek pomiędzy jednym i drugim, który w najgorszych koszmarach zamienia się w monstrum z wielką paszczą i odgryza mi mą (mało) piękną głowinę. Zaznaczam, to nie kapusta. Wiem, jak wygląda kapusta, lubię i jem. To też nie sałata – wiem, czym świnki morskie karmię. Egzystencja brukselki denerwuje mnie na tyle, że gdy widzę sprzedających ją na rynku, od razu zaczynam pałać nienawiścią i do nich. Dlaczego ci biedacy dali sobą tak bezmyślnie pokierować? Jestem pewna, że ktoś we śnie szeptał im do ucha 'polub brukselkę, brukselka twym przyjacielem', bo nikt nie rodzi się lubiąc brukselkę. Nikt! Na samo słowo chwytam za najbliżej znajdujące się narzędzie ostre. Jestem pewna, że te powykładane na stoiskach zielone główki śmieją się ze mnie szyderczo, gdy przechodzę w pośpiechu koło straganu. Nie ufam im. Wiem, że na pewno coś planują; jakiś napad czy inny rodzaj terrorystycznej akcji. Chcą wyprzeć z pierwszego planu inne warzywa. Od dawna walczą o przejęcie władzy. Z brukselką zaczęli ostatnio sprzedawać takie małe, plastikowe widelczyki. Widelczyki. No, uważajcie, bo w to uwierzę. Połowa ludzkości już została przekabacona na stronę tych zielonych terrorystów. Kiwają głową, uśmiechają się do ciebie na straganie, a tak naprawdę cały czas obserwują cię z ukrycia, nawet w nocy. Te widelczyki to tak naprawdę widły, które mają tym małym terrorystom posłużyć do rozpętania wojny! Strzeżcie się!

Z innej beczki, tej mniej ważnej oczywiście, prezentujemy dziś nowy dział. Znów nie mam pojęcia o czym jest, a pchają mnie na scenę, żeby prezentować. Mogę jednak ładnie z karteczki państwu przeczytać, że dział ów nazywa się Dragon Age: Początek – Przebudzenie (taka gra jest chyba, nie?) i stworzony został niewolniczą pracą całej redakcji. Nie no, kogo my oszukujemy. Najbardziej postarał się Lionel, który jest tak znudzony swoim życiem najwyraźniej, że zatraca się w pracy w redakcji. Jakiś tam Thorin się też przewinął przez wiele artykułów, także ich proszę brukselką obrzucać w podzięce (dobra, znalazłam użytek dla tego terrorystycznego warzywa).

Tłusty czwartek

Muszę ostrzec inne warzywa...

Tłusty Czwartek

Dziś w metrze na nosie usiadła mi mucha. No, może nie taka tradycyjna mucha, tylko taka zielona muszka. No i sobie siedzi, i zdmuchnąć się nie da. Ruszam nosem, znów nic. Może i nie należy on do najmniejszych, ale przecież nie wywieszam nigdzie znaku zapraszającego do darmowego wypoczynku na nim. Wokół znajdowało się wiele bardziej atrakcyjniejszych nosów, na których mogłaby sobie posiedzieć – bynajmniej nie czułam się wyróżniona tym, że wybrała właśnie mój. Nie chciałam odgonić książką, bo raz, że mogłam po prostu przywalić sobie nią sama w twarz (wypadki się zdarzają), a dwa, że stanęła mi w głowie dziwna wizja, w której ów muszka po odgonieniu zwołuje kupę swoich mucho-przyjaciół, a ja jedyną drogę ratunku przed nimi widzę w skoku z mostu. Nie lubię mostów, bardzo niebezpieczna sprawa.

Tęsknie za czasami, w których muchy zajmowały się zwykłymi, codziennymi sprawami i nie ganiały mnie po ulicach. Właśnie z powodu takich wspomnień do przeszłości – a tak naprawdę dlatego, że mnie zmuszają – oddaję Wam dziś dwie recenzje starych tytułów: Dragon Ball Z: Legend of Super Saiyan oraz Final Fantasy IV, obydwa tytułu zostały zrecenzowane przez Wiktula. Z nowszych pozycji, jeszcze jedna recenzja, tym razem filmu, którego bajkowa ekranizacja sprawia, że wolę już walczyć z muchami – 'Alicję w Krainie Czarów' również zrecenzował Wiktul. Mam nadzieję, że ów tytuł został oceniony pozytywnie, bo inaczej za niedocenienie dzieła, w którym występuje Johnny Depp będę się bardzo gniewać. Z kolejnych recenzji teraz przerzucimy się na książki, prezentujemy Wam również 'Dragon Age: Powołanie'. Tym zajął się Lionel, który lubi ogórki i nie ma co innego robić w swym wolnym czasie. Jemu też proszę wrzucić grosika, żeby miał na ogórki, za tekst o prezentach w Dragon Age. Ten news robi się coraz dłuższy, a mi zaraz rozgotuje się zupa, więc Ariusz oraz Courun Yauntyrr zostają również przeze mnie przeklęci za to, że dzięki nim możecie czytać recenzje książek 'Opowieści z Dzikich Pól' oraz 'Taltos'.

Powracając do tego, co pisałam ostatnim razem, muszę się pochwalić, że po raz ponowny zostałam zachwycona zaszczytem publikowania artykułów, o których tematyce nie mam zielonego pojęcia. Na temat WoWa pojawia się więc jeden tekst: za informacje o Płonącym Legionie proszę się kłaniać Ven'Diego.

Tłusty czwartek

P.S W następny czwartek powiem Wam, co stało się z ową natrętną muchą! Albo w czwartek po następnym czwartku...

Tłusty Czwartek

Tłusty Czwartek #52 – Zróbmy zupę!

Dodał: , · Komentarzy: 2

Dziś chcę mordować i mordowałam... pomidory! Czerwonawe płyny lały się po całej kuchni, gdy okrutnie zdzierałam z nich skórę, a następnie wrzucałam do wrzątku, gdy krzyczały o pomstę do ogórkow, aby zrobić z nich pomidorową zupcię! (Która przypominam, jest prowadzącą w naszym rankingu ulubionych zup członków redakcji – ciekawe tylko, dlaczego nikt z redakcji nie chciał jeszcze spróbować pomidorówki mojej roboty?) I wiecie co? Do dziś dziwię się, że nie chcieli przyjąć mnie do szkoły kucharskiej – przecież taką dobrą narratorką podczas gotowania jestem, nawet odgrywam rolę tego, nad czym się znęcam. Za zmuszanie mnie do roboty po godzinach to samo jednego dnia może przydarzyć się administrato... Znaczy się, zupę dziś zrobiłam, tak, tak.

Z artykułów dziś upolowanych prezentuję Wam jakieś tam dziwne dziwności na temat czegoś, o czym do dziś nie słyszałam jeszcze – dziwię się, że mnie tu zatrudnili, bo ja o większości rzeczy pojęcia zielonego nie mam. Może dlatego mi nic nie płacą? I w ogóle, dlaczego mówi się 'zielonego pojęcia'? Autorem tekstów o systemie rpg Wampir Maskarada, którego dział dziś otwieram rzutem pomidorem, jest Wiktul, jemu cześć, chwała i rychła śmierć w zupie! I tak mu nie zapłacą... No, to tyle ode mnie brzydale, do następnego.

P.S Jak można lubić zupę ogórkową?

Wczytywanie...