Chudy mężczyzna czekał już na niego na rogu, kiedy ten przyszedł z workiem przewieszonym przez ramię.
Masz motykę albo, lepiej, łopatę? – zapytał niecierpliwie.
Pewnie, dokładnie tak, jak ustaliliśmy. Dobra łopata, prosto z obozu mieszącego się w porcie.
Dumnie zaprezentował łopatę.
Z obozu mieszczącego się w porcie? Czyżby Carasco ostatnio rozdawał coś z obozu Inkwizycji?
Nie, sam ją sobie załatwiłem. – jego towarzysz uśmiechnął się szeroko i kompletnie odprężony podrapał po podbródku.
Ktoś cię śledził? Jeśli Biały Szaty złapią nas z łopatą, będą niemałe kłopoty. – warknął ze złością chudy mężczyzna.
I tak będą, jeśli złapią nas poza miastem. – odpowiedział spokojnie jego kolega.
Z łopatą czy bez. Masz mapę skarbu?
Pewnie! Dogadałeś się ze strażą, żebyśmy mogli opuścić miasto?
Oczywiście. – odpowiedź doszła natychmiastowo.
Bądź ostrożny, skarb znajduje się w pobliżu grobu. Coś nieumarłego może się tam czaić. To musi być jasne, pozbawione trawy miejsce, w którym powinniśmy kopać i coś znaleźć.
Kto tak powiedział?
Stary facet, którego ostatnio spiłem rumem w Wesołym Gyrgerze.
I co tam jest do znalezienia?
A ja wiem? Jakieś stare sprzęty. Coś dla pasera. Delgado weźmie wszystko.
Źródło: Risen.deepsilver.com
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz