Mężczyzna, ciężko oddychając, przedzierał się wąską ścieżkę w jaskini. Za nim pobrzękiwał metal. Brzmiało to, jak miecz ocierający się o kolczugę.
Znowu? – uleciało westchnienie z ust intruza.
Najpierw musiał pokonać wilki u wejścia do jaskini, później walczył z ghulami, a tutaj czekał na niego następny przeciwnik. Migoczące światło kopcącej pochodni rozświetlało coraz to szerszą grotę. Odgłos zbliżających się kroków przypomniał mu o chwyceniu miecza. W samą porę. Kremowej barwy kości wyłoniły się z ciemności. Zniszczona kolczuga zwisała od klatki piersiowej aż po miednicę. Puste oczodoły gapiły się prosto na niego – a może nie, któż mógłby to wiedzieć? Łupnęły stawy i cichy dotąd szkielet ruszył w jego stronę z uniesionym mieczem.
Szczątki jakiegoś nieszczęsnego wojownika zostały ożywione za pomocą magii. Pierwsze uderzenia atakującego natrafiły na wzniesiony do obrony miecz intruza. Parada, następnie manewr i atak z lewej. Szkielet sparował. Mechanicznie, tak, jak się nauczył. Może była to magia? Szybki krok w bok, cios z lewej, obrót, uderzenie z prawej i pełne od góry. Następnie powrót. Kości trzasnęły i szkielet się rozpadł. Resztki pordzewiałej kolczugi upadły na ziemię. Zaraz za nimi czaszka, która stała się szczytem piramidy szczątków. Wyszczerbiony miecz zniknął w ciemnościach za szerokim zakrętem.
Nie poddawaj się.
Źródło: Risen.deepsilver.com
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz