The Elder Scrolls III: Morrowind Recenzja

8 minut czytania

W dzisiejszych czasach wszyscy gracze, zarówno ci młodsi, jak i starsi, z pewnością choć raz słyszeli o dziele studia Bethesda Softworks, grze zatytułowanej The Elder Scrolls III: Morrowind. Śmiem przypuszczać, że znaczna ich część miała niejedną okazję, by lepiej zapoznać się z tą produkcją. Będącą na światowym rynku dobre siedem lat, trzecią część epickiej przygody rozgrywającej się w świecie imperium Tamriel śmiało można nazwać żywą legendą. Co sprawiło, że przez ten okres czasu Morrowind urósł do miana klasyka, który wciąż cieszy się ogromną popularnością wśród fanów? Powodów jest mnóstwo, także zacznę od początku.

Swoją przygodę rozpoczynamy jako nikomu nieznany osobnik pod pokładem bliżej nieokreślonego statku. Mianowicie, budzimy się w towarzystwie Jiuba, Mrocznego Elfa, który pyta nas o imię, dając tym samym graczowi okazję, by wpisać nick swojej postaci. Krótką chwilę później pod pokład schodzi strażnik i zabiera nas na zewnątrz, gdzie spotykamy kolejnego. Uzbrojony mężczyzna pytając nas o to, skąd przybyliśmy, daje graczowi szansę na wybranie rasy, którą ma mieć jego postać. Twórcy Morrowinda nie próżnowali w tej kwestii, dzięki czemu do wyboru mamy aż dziesięć wspaniale dopracowanych i zróżnicowanych ras. Możemy grać Aragonianinem, Bretonem, Mrocznym Elfem, Elfem Wysokiego Rodu, Cesarskim, Khajiitem, Nordem, Orkiem, Redgardem bądź Leśnym Elfem. Każda z nich posiada odmienne premie oraz lepiej rozwinięte umiejętności, które z góry określają, w jakiej profesji dana postać spisze się najlepiej. Przykładowo Bretoni mają premię zwiększającą ilość maksymalnej liczby many oraz lepiej rozwinięte umiejętności magiczne, dzięki czemu nadają się na bycie niezrównanymi magami. Redgardzi czy Orkowie to urodzeni wojownicy, posiadający zwiększone odporności i lepiej wyspecjalizowane umiejętności bojowe. Jeśli ktoś pragnie zabawić się w łotrzyka, może zagrać Khajiitem bądź Leśnym Elfem, który kładzie nacisk na Zwinność i umiejętności przydające się w złodziejskim kunszcie. Dla wszystkich tych, którzy u swej postaci chcą rozwijać umiejętności zarówno magiczne, jak i bojowe, najlepszym wyborem jest Mroczny Elf. Gdy w końcu zdecydujemy na którąś z ras dla naszej postaci, możemy wybrać jej płeć oraz jeden z kilkunastu możliwych wyglądów twarzy i włosów.

The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind

Następnie, przepuszczeni przez strażnika, wchodzimy do Biura Spisów i Opodatkowania, gdzie powita nas starszy mężczyzna, u którego będziemy musieli wybrać klasę naszego bohatera. Twórcy umożliwili dokonanie wyboru na trzy ciekawe sposoby. Pierwszy z nich polega na zadawaniu nam pytań, dzięki którym uzyskane odpowiedzi pomogą automatycznie wygenerować odpowiednią dla nas klasę. Kolejny, znacznie prostszy, sposób to wybranie jednej z kilkunastu gotowych już klas. Największe pole do popisu daje trzecia opcja, która pozwala graczowi samodzielnie wszystko określić i stworzyć własną klasę. Okazuje się bowiem, że postać w Morrowidzie scharakteryzowana jest przez osiem współczynników, takich jak Siła, Inteligencja czy Szybkość, z których musimy wybrać te dwa, na których rozwój będziemy kłaść największy nacisk. Następny w szeregu jest cały wachlarz umiejętności – przykładowo Krótkie Ostrze, Tarcza, Zaklinanie, Zabezpieczenia, Skradanie Się czy Retoryka. Ustalając klasę musimy zdecydować się na pięć umiejętności głównych (najważniejszych dla danej postaci, które od początku gry będą najlepiej rozwinięte) oraz pięć dodatkowych (nieco mniej ważnych, aczkolwiek wciąż istotnych), które, co prawda, nie będą tak dobrze rozwinięte jak główne, ale lepiej od pozostałych (nazwanych pobocznymi), na których wybór się nie zdecydowaliśmy. Nie oznacza to jednak, że jeśli danej umiejętności nie wybierzemy, to nie będziemy mogli z niej korzystać. Owszem, będziemy mogli korzystać, tylko – tak jak napisałem wcześniej – umiejętności te będziemy mieć na niskim poziomie. Jeśli już o tym mowa, to napomnę o systemie awansowania, który w Morrowindzie jest nieco inny, niż w innych grach. Nie znajdziecie tu doświadczenia za zabijane potwory, którego dana ilość pozwala nam zdobyć kolejny poziom, o nie. Tu, aby nasza postać awansowała z pierwszego poziomu na drugi, musi rozwijać swe umiejętności. Podam to na krótkim przykładzie. Załóżmy, że mój Mroczny Elf ma Długie Ostrze na 30 poziomie. Udaję się w jakieś straszne miejsce i walczę z potworami. Za każdy udany cios umiejętność rośnie od 0, kroczek po kroczku, do 100. Kiedy uzyska 100, znów się zeruje, a jej poziom wzrasta z 30 na 31. Każdą umiejętność rozwija się w ten sam sposób, a jeden taki wzrost jest jedną dziesiątą awansu naszej postaci. Oznacza to, że aby awansować na kolejny poziom, nasz bohater musi, poprzez ich wykorzystywanie, rozwinąć dziesięć razy jakąś umiejętność. Oczywiście nie trzeba ciągle rozwijać jednej i tej samej, gdyż takie wzrosty sumują się, przykładowo 4 razy wzrosło Długie Ostrze, 3 razy Tarcza, 1 raz Zaklinanie i 2 razy Iluzja. Wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak udać się do łóżka i zdrzemnąć, by po pobudce móc awansować i na wyświetlonej tabliczce wybrać trzy współczynniki, które chcemy zwiększyć. Wspomnę o tym, że do awansów postaci liczą się jedynie wzrosty umiejętności głównych i dodatkowych. Poboczne nie mają na to najmniejszego wpływu.

Kiedy już zdecydujemy się na wybór dwóch głównych współczynników i kluczowych dla naszej postaci umiejętności, pozostaje nam jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Dopięciem wszystkiego na ostatni guzik jest wybór Znaku Zodiaku, których jest aż trzynaście. Na wzór ras, są one zróżnicowane i każdy nadaje się do innej profesji – Mag zwiększy maksymalną liczbę posiadanej many, Cień pozwoli stawać się niewidzialnym przez 60 sekund, a Rumak zwiększy Szybkość. Teraz wystarczy zakończyć rozmowę ze starszym mężczyzną, wziąć ze sobą dokumenty (w których notował nasze dane) i stanąć na spotkanie z grą. Jak widać, naprawdę jest się nad czym zastanawiać i zapewniam, że poświęcicie wiele czasu, aby w końcu stworzyć swą wymarzoną i dopracowaną do najmniejszego szczegółu postać. Chwała twórcom, którzy pozwolili nawet najbardziej wybrednej osobie znaleźć coś dla siebie. To z pewnością jest mocną stroną gry.

The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind

Jak się okazuje, zostaliśmy wypuszczeni na wolność, na wyspie Vvardenfell w prowincji Morrowind z rozkazu samego cesarza. Nietrudno zrozumieć, że to musi o czymś świadczyć. Przechodzenie głównego wątku Morrowinda pozwoli dowiedzieć się nie tylko, o czym, ale odpowie też na wszystkie nurtujące nas pytania, których liczba będzie rosnąć z każdym wykonanym zadaniem. Tych w głównym wątku jest całe mnóstwo, a z ręką na sercu napiszę, że jest to niczym w porównaniu do liczby zadań pobocznych. Fabuła została dopracowana w każdym, nawet najdrobniejszym, szczególe i jest doprawdy wspaniała. Główny wpływ ma na to mnogość gildii, do których możemy dołączyć oraz wiodące na wyspie prym trzy Wielkie Rody. Przedstawiciel każdej rasy znajdzie coś dla siebie, bowiem poza Gildiami Magów, Wojowników i Złodziei, istnieją takie organizacje jak Legion Cesarski, Kult Tamriel czy Morag Tong. Co ważne, nie wszystkie gildie są do siebie przyjaźnie nastawione i przy wybieraniu tych, do których chcemy dołączyć – bo można należeć do więcej niż jednej – musimy uważać, by nie trafić do dwóch, wrogo do siebie nastawionych organizacji. Nie inaczej jest z Wielkimi Rodami: Hlaalu (złodzieje), Redoran (wojownicy) i Telvanni (magowie), które gardzą sobą nawzajem, przez co gracz musi zdecydować, do którego chce dołączyć. Zazwyczaj wpływa na to profesja postaci, którą gra. Z każdą gildią wiążą się inne zadania, więc proszę wyobraźcie sobie, ile czasu trzeba poświęcić, żeby wykonać je wszystkie?! Całe miesiące! W wszystkich organizacjach, po wykonaniu konkretnej liczby zadań, nasza postać uzyskuje kolejne to rangi, by koniec końców zostać ich przywódcą. Im lepszą rangę posiadamy, tym większym szacunkiem będą nas darzyć spotykane osoby.

Aby to wszystko pomieścić, potrzeba wielkiego kawałka ziemi i nie inaczej jest w tym przypadku. Wyspa Vvardenfell, na której mamy przyjemność przebywać, jest dosłownie ogromna. Przejście pieszo z jednego jej końca na drugi zajęłoby co najmniej kilka godzin. By nie było nudno i monotonnie, w różnych jej miejscach znajdziemy inny krajobraz. Od leżących w pobliżu wód zielonych łąk przecinanych ubitymi dróżkami, przez kamienne stepy, rozciągłe bagna, górskie stoki, aż po wulkaniczne drogi, na których szaleje wichura. Wszystko różne, wszystko inne, tak, by gracz wyraźnie czuł zmianę. Komunikację ułatwiają nam olbrzymie stworzenia, nazywane Łazikami, postacie, które zabiorą nas w drogę swoją łodzią, czy też magowie oferujący teleportację. Tak więc do prawie każdego miasta i miasteczka można trafić bez większych problemów. Jeśli o miastach mowa, to wspomnę, że i one różnią się wyglądem, na co wpływ ma to, który z Wielkich Rodów ma w nim swoją siedzibę. Wisienkami na torcie są wszystkie górskie twierdze, ruiny, kopalnie czy podziemne jaskinie, które rozsiane po całej wyspie dodają całości barw i uroku. Miód, cud, malinki. Twórcom Morrowinda powinniśmy uścisnąć dłonie i podziękować za wykonanie tak wspaniałego świata, pełnego intrygi, pięknych miast, mrocznych miejsc i tajemniczych zakamarków.

Walka w Morrowindzie będzie pierwszą rzeczą, której nie nazwę wspaniałą, bowiem pomimo faktu, że odbywa się w czasie rzeczywistym, nie dostarcza zbyt wielu emocji. Bohater walcząc w zwarciu ma do dyspozycji skąpy wachlarzyk trzech różnych uderzeń. Zdecydowanie zabrakło mi efektownych kombinacji, czy choćby dobrze znanych z innych gier trafień krytycznych. Znacznie większy asortyment dostajemy do rąk w wypadku zaklęć. Zostały one podzielone na kilka kategorii (Iluzja, Przemiana czy Przywrócenie), a jako że na każdą z nich przypada kilkanaście czarów, otrzymujemy długą ich listę, różnorodnych i mających efektowne (i często efektywne) skutki. Dzięki nim możemy przykładowo lewitować bądź chodzić po wodzie, teleportować się, otwierać zamki czy – co najczęściej wykorzystujemy – ranić wroga.

The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind

W grze można dopatrzeć się braku odpowiedniego zrównoważenia siły potworów z umiejętnościami naszej postaci. Kiedy uda nam się osiągnąć wysoki poziom, trudno będzie znaleźć równego sobie przeciwnika, co powoduje, że gra najzwyczajniej na świecie staje się nudna. Wspomnę również, że Morrowind jest grą niezwykle elastyczną, bowiem niezależnie od tego, jakie umiejętności wybierzemy sobie na główne i dodatkowe, nasza postać może stać się niezwyciężona. Zwiedzając miasta często możemy natknąć się na osoby, które za pieniądze zwiększą nam konkretną umiejętność, zwykle do 50 czy 60 poziomu. Na całej wyspie znajdują się tylko po jednym trenerze przypadającym na jedną umiejętność, którzy mogą zwiększyć ją aż do 100 poziomu. Nie ukrywam, że niezwykle trudno ich znaleźć. Możliwość ta pozwala na "naprawienie" każdej postaci, co osobiście również uważam za minus i kolejną cegiełkę monotonii.

By nie było tak gorzko, napomnę o grafice, która nawet dziś – ładnych parę lat po premierze – prezentuje wysoki poziom. Grając w Morrowinda możemy dostrzec każdy, naprawdę najmniejszy, szczegół. Wszystkie meble, naczynia, sztućce, bronie, zbroje i cała, dosłownie cała, reszta jest dopracowana i wygląda ładnie. Woda w rzekach oraz strumieniach lśni, wiatr smyra liście drzew, a słońce wschodzi i zachodzi. Wyjątek stanowią przedmioty w ekwipunku, które ukazane są w grafice 2D. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że prezentują się paskudnie. Można przyczepić się do tego, że nasza postać – nawet jak wybierzemy sobie Atletykę i Akrobatykę na umiejętności główne – porusza się, jakby miała problemy z koordynacją albo patyk... nie powiem gdzie. Irytujący jest też fakt, że jeśli zrywamy jakiegoś grzyba bądź kwiat, ten trafia do naszego ekwipunku, ale jednocześnie pozostaje na ziemi. W mym mniemaniu powinien z tej ziemi zniknąć. Średnio wypadło też skakanie naszej postaci, która miast dumnie piąć się ku górze, odbija się od ziemi i wyciąga kolano, jakby biegła po łące na spotkanie z drugą połówką. O bieganiu po schodach nie wspomnę. Zabrakło mi również prawdziwego życia. Wszystkie postacie w grze są takie dziwnie martwe – stoją sobie bez celu. Czy dzień, czy noc, nie ma dla nich różnicy, po prostu stoją. Owszem, część z nich spaceruje i spaceruje, i spaceruje... Można by to wszystko dopracować i dopieścić.

Niestety w Morrowindzie kuleje również muzyka, która sama w sobie jest niezwykle klimatyczna i z początku masuje nasze uszy. Piszę, że z początku, bowiem wcale się nie zmienia! W kółko i w kółko to samo. Owszem, inaczej brzmi, gdy ktoś nas atakuje, niemniej jednak trwa to krótką chwilę i znów słyszymy to samo. Nudne i monotonne. Urozmaicić, dodać kilka nowych kawałków i byłoby dobrze.

Wszystkie te wady zmuszają mnie, żebym napisał o kolejnej zalecie – możliwości wgrywania modów. Nie wiem czy jest druga taka gra, do której ludzie stworzyli całe mnóstwo modyfikacji. Dziś w Morrowindzie można poprawić dosłownie wszystko, ba nawet dodawać nowe elementy. Postacie mogą poruszać się zwinnie i zgrabnie, można usłyszeć nową muzykę, a moje ukochane grzyby mogą w końcu znikać z ziemi. Wspominam o tym, bowiem do dziś darzę Morrowinda szacunkiem za tę możliwość, dzięki której wciąż miliony ludzi na całym świecie spędzają mnóstwo czasu przed ekranami.

The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind The Elder Scrolls III: Morrowind

Morrowinda można porównać do wielu rzeczy. Z pewnością jest jak wino, im starszy, tym lepszy. Żywa legenda dumnie pręży swą pierś i wciąż ma mnóstwo wyznawców. Myślę, że można też porównać go do samochodów marki Lancia, które albo się kocha, albo nienawidzi. Dokładnie tak samo jest z Morrowindem. Ja należę do tej pierwszej grupy i śmiało mogę rzec, że nie przez pomyłkę gra zdobyła takie uznanie. Wspaniała fabuła, niezliczona ilość zadań, wielki świat i to "coś", co odnajdujemy tylko w tej grze, powoduje, że niezmiernie trudno jest się od niej oderwać. Kilkadziesiąt godzin to za mało, by nasycić się do pełna tym klimatem i wspaniałym urokiem. Pomimo kilku wad, uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. Morrowind był, jest i będzie legendą. Na wieki wieków... amen.

Plusy
  • Ładna grafika
  • Ogromny świat
  • Duża liczba różnorodnych zadań
  • Spore możliwości wyboru podczas kreowania postaci
  • Niepowtarzalny klimat
Minusy
  • Kilka drobnych niedociągnięć
  • Powtarzająca się muzyka
  • Gra z czasem staje się zbyt łatwa
Ocena Game Exe
9.5
Ocena użytkowników
8.34 Średnia z 4286 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Nie wspomniano jednak o dość dużej swobodzie wychodzenia gry do Windowsa - pamiętało się o częstym zapisywaniu, ale nie raz po prostu nagle Morrowind dostawał zawieszki i wyskakiwał bez ostrzeżenia.
Do tego wygląd przedmiotów w ekwipunku jest naprawdę marny - trudno tam coś dojrzeć (zwłaszcza dotyczył oto przedmiotów magicznych, zaznaczonych dodatkowo obwódką, która zamazywała to, co do tej pory dało się zauważyć).
Problemem jest także powtarzalność lokacji - po pewnym czasie masz wrażenie, że już w tej jaskini byłeś, że ten domek widziałeś. Po prostu świat zbudowano z ładnych elementów, ale jest ich zbyt mało, by mogły w pełni zaświadczyć o tym, iż potężna wieża czarodzieja, do której wspinamy się parę minut, naprawdę będzie wyglądać nieco inaczej od tego, co widzieliśmy już wcześniej. Owszem, mody wiele poprawiają i dodają, ale oceniamy w końcu dzieło jakie ląduje na płytce a nie to, które możemy pobrać.
Moim zdaniem ocena powinna być o punkt niższa. Morrowind to bardzo ciekawa gra, w którą po prostu trzeba zagrać.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...