Malice Do'Urden to Matka Opiekunka Domu Do'Urden, Dziesiątego Domu Menzoberranzan, znanego także pod swoją starożytną i oficjalną nazwą Daermon N'a'shezbaernon. To właśnie ona urodziła sławnego renegata Drizzta, zaś ten dzień stał się zarazem końcem ambitnej drowki, której legendarne nienasycenie kolejnymi kochankami ustępowało jedynie dążeniom do zajęcia miejsca w Radzie Rządzącej Menzoberranzan. Malice stała się kolejną ofiarą machinacji Lolth, która przestała obdarzać łaską Dom Do'Urden, a tym samym przypieczętowała los opisywanej kapłanki.
Malice miała około 1,5 metra wzrostu, co wśród drowek uważane było za naprawdę kiepski wynik. Braki w tym względzie nie przeszkadzały jej uchodzić za wyjątkowo silną, zaś mimo ponad 500 lat na karku wiele kobiet zawdzięczało jej młodzieńczej urody. Matrona była świadoma tego atutu, dzięki czemu kolekcjonowanie kolejnych kochanków nie sprawiało jej większych problemów. Opornych zawsze zmuszała siłą, dzięki czemu przez jej łożnicę przewinąć mógł się praktycznie każdy. Nienasycona żądza drowki stała się powszechnie znanym faktem, choć jednocześnie eksponowała jej słabość. Nie musiała obawiać się wrogów, gdyż jej dom uchodził za ten, który cieszy się łaską Lolth. Na potwierdzenie tego faktu Malice otrzymała specjalną rózgę reinkarnacji, dzięki której trafione nią stworzenie odradzało się jako zupełnie nowa postać o losowej rasie i klasie. Fakt jej istnienia trzymała w tajemnicy. Posiadała ponadto rozległą wiedzę na temat trucizn oraz leczniczych balsamów.
Jak na kobietę o dużym apetycie przystało, była matką sześciorga dzieci. Najstarszą, Brizę, urodziła w wieku stu lat, zaś jej ojcem był sławny w tamtym czasie fechmistrz Uthegental Del'Armgo. Tuż po nim pojawił się Nalfein, zaś wraz z utalentowanym oraz niepokornym Zaknafeinem spłodziła Viernę oraz Drizzta. Grono uzupełniają dzieci oficjalnego patrona, Rizzena, czyli Dinin oraz Maya.
Nie znamy okoliczności przejęcia władzy nad Domem Do'Urden, ale w chwili śmierci poprzedniej opiekunki, Varthy, jej córka miała niespełna sto lat. Przez kolejne cztery wieki Malice ugruntowała swoją pozycję, cel osiągając wszelkimi dostępnymi metodami. W 1297 RD postanowiła wykorzystać słabość Domu DeVir, by w ten sposób dostać się do Rady Rządzącej. Atak na pozbawioną łaski Lolth rodzinę mógł się powieść dzięki specjalnemu zaklęciu, którego moc opierała się na agonii dopiero co narodzonego dziecka. W tym czasie Malice była matką Nalfeina, Dinina, Brizy oraz Mayi, tak więc fakt spłodzenia Drizzta z pozyskanym wcześniej Zaknafeinem wydawał się doskonałą okazją. Dziecko o rzadko spotykanym kolorze oczu uratowało zamordowanie w tym samym momencie najstarszego syna przez jego własnego brata. W ten sposób przyszły łowca przestał być trzecim potomkiem męskiej płci. Do upadku Domu DeVir przyczynił się także Pozbawiony Twarzy, czyli Gelroos Hun'ett, który miał się zająć przebywającym w Sorcere Altonem. Przeżycie szlachcica zaatakowanego rodu mogło doprowadzić do oskarżenia napastników o nieudolność, jednak Malice zadbała o gorliwość w powodzeniu tej misji, oferując w nagrodzie balsam stopniowo regenerujący zniszczoną twarz czarodzieja. Nie była świadoma faktu, że choć zwyciężyła, to utraciła swojego sojusznika, bowiem Gelroos zginął, zaś jego tożsamość przejął ostatni z niegdyś czwartego rodu Menzoberranzan.
Malice zaczęła planować świetlaną przyszłość swojej rodziny. Dziewiąta pozycja oznaczała, że tylko dwa rody stały na drodze do uczestnictwa w obradach Rady Rządzącej. Trzy córki lada chwila miały zostać wysokimi kapłankami, zaś Zaknafein, choć przestał zaspokajać jej żądze w alkowie, wciąż był najskuteczniejszym szermierzem w mieście, przez co każdy dom Menzoberranzan miał dwa razy zastanowić się przed zaatakowaniem Daermon N'a'shezbaernon. Wychowanie dopiero co narodzonego dziecka zleciła Viernie.
Nikt nie miał prawa sprzeciwiać się jej w rodowej siedzibie, ale nawet pyszna Malice musiała ukorzyć się przed wysłannikami Domu Baenre. Cztery dni po bitwie, Pierwszy Dom oficjalnie zapraszał ją do siebie, ale dla wszystkich w mieście było wiadomo, że takiej propozycji nie można było odrzucić. Matce Drizzta spodobała się silna eskorta oraz bogaty wystrój najważniejszej rodziny Menzoberranzan, jednak obecność illithida, Methila, mocno ją niepokoiła, zaś widok starego ciała Yvonnel wzbudził skrywaną pogardę. Rozmowa z Opiekunką Baenre miała bardziej oficjalną część, czyli pogratulowanie zwycięstwa nad DeVirami, jak też prywatny wydźwięk, bowiem pomarszczona drowka ostrzegła Malice przed nadmierną ambicją w kwestii przynależności do Rady.
Malice nie poczyniła dalszych kroków, skupiając się na zarządzeniu własnym domem. Choć Zaknafein nie był jej oficjalnym patronem, to wciąż słuchała jego rad i czasami nawet z nich korzystała. Tak było chociażby z szesnastoletnim Drizztem, który miał zastąpić Nalfeina i trafić do Sorcere, lecz uparty fechmistrz przekonał ją, że oburęczne dziecko lepiej nada się w Melee-Maghtere. Pierwsze lekcje miał odebrać od ojca, zarazem pozbawiając kapłanek obowiązku zajmowania się chłopcem o niespotykanym kolorze oczu. Ta decyzja miała zaważyć w przyszłości zarówno o losach Malice, jak i całego Domu Do'Urden. Póki co uczestniczyła w pokazowej walce, po której opiekunka zdecydowała, że Drugi Syn trafi do Akademii, gdzie wcześniej umieściła Dinina.
Obserwowała egzekucję rodu Teken'duis, podczas której zauważyła wyraz twarzy przyszłego sławnego renegata. Nie podobała jej się niewinność chłopca, stąd też przed przyjęciem do Melee-Maghtere musiała zadbać o to, by młodzieniec splamił swoje ręce krwią. Pragnęła mieć doskonałego wojownika, ale wiedziała o jego więzi z Zaknafeinem. Choć pożądała fechmistrza, to równie mocno go nienawidziła, stąd wiedziała, że utrata niewinności przez Drizzta na pewno bardzo go dotknie. Malice zaaranżowała walkę z Byuchyuchem, czyli niewolnikiem Mayi przemienionym w drowa. Syn Zaknafeina zwyciężył bez trudu i ku uciesze matki zabił rywala.
Podczas pobytu Drizzta w Akademii Malice zajmowała się bieżącymi sprawami, w żaden sposób nie ingerując w przebieg nauki syna. Procesem przemiany w prawdziwego drowa mieli się zająć Dinin i Vierna. Mimo to musiała interweniować, gdy w ostatnim dniu przymusowego pobytu w Arach-Tinilith przyszły sławny łowca odmówił kontaktów intymnych z mroczną elfką, po czym otwarcie sprzeciwił się Lolth. Za ten czyn Vierna zaprowadziła Drizzta do komnaty z driderem, po czym zostawiła brata na śmierć. Syn Zaknafeina pokonał bestię, zaś od śmierci uchroniła go Malice, zarazem ostrzegając, iż kolejne bluźnierstwa względem Pajęczej Królowej przemienią Drizzta w potwora, którego dopiero co zgładził.
Po powrocie nieposłusznego syna z Akademii wyznaczyła go, aby dołączyć do patrolu za miastem. Ten pokaz siły miał zarazem ujawnić wrogie zamiary któregoś z rodów, który zaczął dostrzegać niebezpieczeństwo ze strony Daermon N'a'shezbaernon. Udane łowy sprawiły, że dwójka Do'Urdenów została wybrana do wyprawy na powierzchnię z nadzieją ukarania elfów.
Młody Do'Urden odmówił zabicia bezbronnego dziecka, chowając się za kłamstwem z nadzieją, że jego brat i towarzysząca im kapłanka nie będą dokładnie przeszukiwać ciał. Do Malice dotarły wieści o sukcesie patrolu, więc opiekunka szybko zaczęła się zastanawiać nad tym, jak udana wyprawa wpłynie na pozycję jej domu. Wpierw jednak musiała poznać tożsamość wroga, stąd też wraz z córkami odprawiła rytuał przywołania yochlola. Sługa Lolth potwierdził, że Dom Do'Urden cieszy się łaską Pajęczej Królowej, lecz w kwestii przeciwnika oznajmił, że rodzina zna już odpowiedź na to pytanie. Wściekła Malice zaczęła poszukiwania, ostatecznie zmuszając Drizzta do wyjawienia informacji o ataku Masoja Hun'ett. Ponowne przywołanie boskiego wysłannika ujawniło szokującą prawdę o tym, iż Pajęcza Królowa nie jest w pełni usatysfakcjonowana z działań Daermon N'a'shezbaernon. Kwestia obrażenia bogini rodziła śmiertelne konsekwencje, stąd też Malice sięgnęła po wielki onyksowy puchar, który pozostawał jednym z największych bogactw Do'Urdenów. Odprawiono rytuał wróżenia, ujawniając kłamstwo Drizzta. Opiekunka szybko zdecydowała o sposobie przebłagania Lolth, podczas gdy Briza, znając potencjał brata, starała się znaleźć jakieś inne rozwiązanie.
To Malice dyktowała warunki, nakazując wyrwać ze snu zadowolonego Zaknafeina. Wezwała go przed swoje oblicze, oznajmiając zniknięcie Drizzta. Zgodnie z jej rozkazem, w obawie przed atakiem Domu Hun'ett, wszyscy mieli pozostać w rodowej twierdzy, ale tak naprawdę chciała zobaczyć minę fechmistrza w momencie, gdy wyjawi mu informację o obrazie Lolth. Ze spokojem przyjęła propozycję dawnego kochanka, który ofiarował siebie w zamian za życie syna. Wraz z córkami szybko podjęła stosowne kroki, zaś to właśnie jej ręka, trzymająca sztylet w kształcie pająka, zdecydowała o śmierci sławnego Zaknafeina. W tym czasie Drizzt zabił Altona oraz Masoja, dodatkowo osłabiając wrogi dom. Malice przyjęła tę informację z nieukrywaną radością, od razu zarządzając przygotowania do ataku na Hun'ett. Nie mogła się też powstrzymać przed wykrzyczeniem swojemu drugiemu synowi, że jego przewinienia odkupił Zaknafein, co czyniło Drizzta nowym fechmistrzem. Młody drow odrzucił tę propozycję, wykorzystując sztuczkę do wymknięcia się z sali audiencyjnej. Tego samego dnia opuścił Menzoberranzan, choć opiekunka od razu zarządziła poszukiwania bluźniercy.
Nie szło jej zbyt dobrze, bowiem od feralnej nocy minęło dziesięć lat. Mimo to doskonale pamiętała, że niemal w jednej chwili straciła cennego fechmistrza oraz jego potencjalnego następcę. Wojna z Domem Hun'ett nadal oficjalnie nie miała miejsca, ale Malice doskonale zdała sobie sprawę, że utraciła łaskę Lolth. Pewną formą zabezpieczenia miała być kompania pozbawionych rodów mężczyzn, zwana Bregan D'aerthe, jednak Jarlaxle nie cieszył się zaufaniem pozostałych członków rodziny. Opiekunce udało się kupić śmierć Dipree Hun'ett, jednak chwilę po odtrąbieniu sukcesu okazało się, że wróg zaatakował kompleks Do'Urden. Malice wiedziała, że jej przeciwnicy także wypadli z łask Lolth, jednak śmiały atak mocno ją zaskoczył. Niemalże błagała o pomoc najemników, oferując znaczne sumy w przypadku zwycięstwa. Choć oportunistyczny Jarlaxle zawarł podobną umowę z SiNafay Hun'ett, to jednak wspomógł Daermon N'a'shezbaernon, dzięki czemu wrogi dom został odparty. Wkrótce potem Malice otrzymała wezwanie od samej Yvonnel Baenre. Na miejscu spotkała nie tylko pomarszczoną przywódczynię miasta, ale także znienawidzoną SiNafay. Pierwszy Dom zadecydował, że nastał koniec waśni między wrogimi sobie stronami. Choć obie rodziny nie posiadały łaski Lolth, to właśnie wola Pajęczej Królowej miała skłonić do ataku Hun'ett. Jako przegrany, wspomniany dom został rozwiązany, szlachta zabita, zaś pięćdziesięciu ocalałych żołnierzy miało trafić na służbę Malice. Ten sam los spotkał SiNafay, która otrzymała nowe imię oraz została córką opiekunki Daermon N'a'shezbaernon jako Shi'nayne Do'Urden. Co ciekawe, obecny wówczas w sali Methil jasno podpowiadał, że nie jest to decyzja ostateczna i opisywana powinna trzymać nową kapłankę tylko tak długo, jak to będzie konieczne.
Shi'nayne oraz Malice podjęły szybką decyzję o wytropieniu Drizzta, bowiem tylko ukaranie krnąbrnego syna mogło przebłagać Lolth. Do tego zadania oddelegowała Brizę i Dinina. Wspomniana dwójka nie wskórała zbyt wiele, bowiem oburęczny wojownik okazał się za sprytny i dodatkowo wspierany przez swoją magiczną panterę. Wściekła Malice musiała przełknąć gorycz porażki, ale już planowała kolejne kroki. Dinina oddelegowała do innych zadań, zaś wściekłość wyładowała na Rizzenie, który szybko trafił do lochów z nadzieją, że Malice w końcu się uspokoi, choć doskonale wiedział, że poprzedni opiekunowie kończyli na rytualnym stole. Już następnego dnia cała szlachta zebrała się w kaplicy, gdzie Malice przywołała yochlola. Choć znała swoją pozycję, to śmiało zażądała daru w postaci przemienienia niedawno zabitego Zaknafeina w zin-carlę. Ten duch mógł trafić w ręce kogoś, kto cieszy się łaską Lolth, jednak należało złożyć ogromną ofiarę. Rytualne ostrze miało zostać zatopione w ciele nieszczęsnego Rizzena, lecz w ostatniej chwili Malice skierowała broń w stronę znienawidzonej SiNafay. Pozbyła się w ten sposób rywalki, choć z tego obrotu spraw najmniej zadowolona była najstarsza Briza, która jako jedyna córka nie została wtajemniczona w plan opiekunki. Ten podstęp spodobał się yochlolowi. Sługa Lolth zezwolił na przemianę Zaknafeina, jednocześnie podkreślając znaczenie tego daru oraz ostrzegając o najwyższych konsekwencjach w przypadku porażki. Przez siedemdziesiąt cykli Narbondel Malice i jej córki pracowały nad zwłokami fechmistrza, aby móc je ożywić oraz przygotować do misji. Po zakończeniu procesu przywódczyni domu postanowiła przetestować swojego nowego sługę. Zaknafein bez słowa sprzeciwu i z niesamowitą szybkością zabił Rizzena, dzięki czemu znudzona nim Malice mogła oficjalnie wyznaczyć na tę pozycję nowego kochanka. Wpierw jednak należało rozwiązać problem Drizzta, dlatego zin-carla został zaprowadzony do tuneli, gdzie ostatni raz widziano heretyka. Opiekunka nie pozostawała w tym czasie bezbronna, bowiem umysł widma był połączony ze swoją cielesną formą właśnie dzięki woli przywódczyni Daermon N'a'shezbaernon. Malice naciskała na Zaknafeina, zaś każda masakra zin-carli tylko na chwilę zaspokajała jej wolę zemsty, jednocześnie wywołując coś na wzór ekstazy. Drowka zastosowała także specjalne zaklęcia, które pomagały duchowi w odszukaniu renegata.
Przyszłość Malice rozstrzygnęła się poza murami Domu Do'Urden. Wpierw opiekunka odprawiła przywódcę Bregan D'aerthe, który zameldował Yvonnel, że mimo upływu czasu Drizzt wciąż nie został schwytany oraz ukarany, zaś później pojawiły się pierwsze problemy z kontrolą nad Zaknafeinem. Duch-widmo w końcu namierzył swego syna, jednak w mieście illithidów sławny łowca zdołał się wymknąć. Choć zin-carla nadal istniała, to długie tygodnie pościgu odcisnęły piętno na Malice. Drowka dorobiła się wielu zmarszczek, przez co z jej dawnej urody nie pozostało zbyt wiele. Ponadto obawiała się, że skupienie na misji może wykorzystać któryś wrogi dom, dla którego miejsce w Radzie Rządzącej było łakomym kąskiem. Te obawy rozwiała nieco Yvonnel, dodatkowo wzmacniając Daermon N'a'shezbaernon kontyngentem dwustu wojowników Baenre, choć tak naprawdę byli to członkowie Bregan D'arthe. W starciu nad jeziorem kwasu Malice znów utraciła kontrolę nad swoim dawnym kochankiem, dzięki czemu Zaknafein zdołał wstrzymać morderczy cios, wypowiedzieć parę słów, po czym rzucić się z pomostu wprost w trujące opary. Tym sposobem doprowadził do zniszczenia daru od Lolth oraz raz na zawsze uwolnił się od wpływu opiekunki Domu Do'Urden. Oszołomiona Malice doskonale zdawała sobie sprawę z konsekwencji tej porażki, ale mimo to do końca nie wierzyła w nagły atak swojej najstarszej córki. Briza beznamiętnie stwierdziła, że jej rodzina potrzebuje silnego przywództwa, zaś wężowy bicz zakończył dramatyczną historię matki Drizzta. Nowa opiekunka jeszcze kilkukrotnie wymierzała ciosy, dodatkowo masakrując ciało pokonanej, choć atak Domu Baenre nie pozwolił jej zbyt długo cieszyć się władzą.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz