Tekst zawiera spoilery.
Quenthel Baenre to aktualna głowa Pierwszego Domu Menzoberranzan i zarazem jedna z córek sławnej Yvonnel (pierwszej tego imienia). Ta ambitna drowka nie miała łatwej drogi na szczyt hierarchii Miasta Pająków, zaś nawet śmierć nie była w stanie przeszkodzić jej planom. Kim jest dawna Mistrzyni Arach-Tinilith i przywódczyni drużyny, która dotarła przed oblicze samej Lolth?
Urodziła się w Domu Baenre, dzięki czemu od samego początku przygotowywano ją do pełnienia ważnych funkcji w Menzoberranzan. Miastem od dwóch mileniów władała Yvonnel, którą darzono szacunkiem i jako jedyną nazywano "Matką Opiekunką" lub po prostu "Baenre". Quenthel posiadała liczne rodzeństwo, ale najbardziej liczyli się arcymag Gromph, Triel oraz Sos'Umptu. Co prawda do grona jej sióstr należały też Bladen'Kerst oraz Vendes, ale obie znane były z sadyzmu i okrucieństwa, więc Yvonnel nie przewidziała dla nich żadnych znaczących stanowisk. W Domu Baenre było wiadomo, że to właśnie Quenthel stanowi swoisty "bufor bezpieczeństwa" pomiędzy wspomnianymi wcześniej maniaczkami a resztą rodziny. Triel często zasięgała rady młodszej siostry, gdyż uważała, że ta ma inny tok myślenia od Yvonnel, przez co pozostawała użytecznym, ale łatwym do zmanipulowania narzędziem.
Quenthel słynęła również z urody, przez co bardzo mocno przypominała swoją matkę, gdy ta była jeszcze młoda. Zaskakująco wysoka i silna, przejawiała wszystkie cechy osoby szlachetnie urodzonej: arogancję, bezwzględność, przebiegłość, ambicję oraz brak skrupułów. Mężczyzn traktowała jako narzędzia, zaś trening w Arach-Tinilith, który ukończyła z doskonałymi ocenami i w bardzo krótkim czasie, tylko wyeksponował najgorsze cechy jej charakteru. Była przy tym niezwykle uparta, zaś skutkami błędnych decyzji zawsze obarczała innych.
Jako czwarte dziecko nie miała zbyt wielkich szans na zastąpienie matki, której władza wydawała się wtedy niepodważalna. Mimo to podejmowała nieudolne próby pozbycia się Yvonnel, jak chociażby podczas Czasu Kłopotów, gdy zaproponowała, by poświęcić Baenre w ramach rytuału mającego zdobyć przychylność Lolth. Starsze rodzeństwo wybiło jej ten pomysł z głowy. Wraz z siostrą, Bladen'Kerst, została wyznaczona jako straż matki podczas wydarzeń poprzedzających atak na Mithrilową Halę.
Podczas wspomnianej bitwy w 1358 RD miała stanowić łącznik pomiędzy opiekunkami a żołnierzami dowodzonymi przez jej brata – Berg'inyona. Nie zgadzała się z postępowaniem matki, która zabiła Auro'pol Dyrr, bowiem uważała, że taka decyzja nie została sankcjonowana przez samą Lolth. Mimo to pozostawała lojalna aż do chwili, gdy siły mrocznych elfów zostały zaatakowane przez sławną drużynę, w skład której wchodził Drizzt Do'Urden i jego magiczna pantera – Guenhwyar. Yvonnel i Bladen'Kerst zginęły z ręki Bruenora Battlehammera, zaś Quenthel uciekła przez międzywymiarowe drzwi. Mimo to nie uniknęła smutnego losu, bowiem sławny renegat dopadł również ją i zabił.
Wydawało się, że na tym skończy się historia ambitnej kapłanki, jednak czwarta córka Yvonnel trafiła do Pajęczych Otchłani, gdzie służyła swojej bogini. To właśnie Lolth po czterech latach, w 1361 RD, odesłała ją z powrotem do świata żywych. Posłużyła się przy tym Shakti Hunzrin, która rozpoznała Quenthel w formie yochlola i uwolniła ją. Co ciekawe, Dom Baenre trzymał w tajemnicy śmierć swojej kapłanki, tak więc oficjalnie opisywana drowka po prostu oficjalnie znajdowała się poza miastem. Prawdę poznał Gromph, jednak nie pozwolił, by ta ujrzała światło dzienne. Nie było to także na rękę Triel, która przejęła funkcję głowy pierwszego rodu. Sama Quenthel nie pamiętała zbyt wiele z czasu, gdy przebywała w Otchłani, przez co trudno zgadywać, dlaczego akurat ją Lolth postanowiła wskrzesić.
Po powrocie zajęła stanowisko Mistrzyni Arach-Tinilith, które piastowała do Milczenia Lolth. Szybko wprowadziła swoje porządki, mające na celu tak wzmocnić powierzoną jej instytucję, jak też doprowadzić do osobistych korzyści. Nowa rola sprawiła, że pod jej kuratelę przeszło także Sorcere, ale zawsze traktowała mężczyzn jak gorszych od siebie, stąd też nie poświęcała im zbyt wiele uwagi. Większość jej czasu pochłaniało doradzanie Triel do spółki z Gromphem. Nie szukała otwartego zatargu z siostrą, jednak brat powodował jej ciągłą irytację, która przerodziła się w każdorazowe utarczki. Nie zgadzali się w żadnej materii, począwszy od gospodarki aż po sprawy wojenne. Stan ten utrzymywał się do 1372 RD, kiedy to zmęczony ciągłym pogardzaniem arcymag postanowił zamordować Quenthel.
Nie mógł tego zrobić osobiście, dbając o to, by nikt nie powiązał go z tego typu działaniami. Postanowił wysłużyć się cudzymi rękami. Wybrał Berandaxa, czyli stwora składającego się z gałek ocznych. Rozproszył bariery ochronne w nadziei, że jego zabójca łatwo rozprawi się z siostrą pozbawioną dostępu do swoich zaklęć. Posłużył się też fortelem, dzięki któremu jego wysłannik przypominał wielkiego pająka. Ta próba nie powiodła się, głównie dzięki ostrzeżeniu od inteligentnych żmii składających się na magiczny bicz, ale tak wiele osób chciało zabić ambitną kapłankę, że nie dało się jednoznacznie wskazać na Grompha. Arcymag i jego słudzy obłożyli Tier Breche nowymi zaklęciami, rzecz jasna dla zachowania pozorów, jednak syn Yvonnel już obmyślał kolejne próby. Dzieło Berandaxa miał dokończyć duch zamknięty w kości wyciętej z rogu magicznego jednorożca. Jego bezcielesna forma i macki ciemności poradziły sobie z dotarciem do prywatnych komnat mistrzyni Akademii, ale bicz ofiary raz jeszcze rozpoznał zagrożenie. Wspomagając się nimi oraz innymi magicznymi przedmiotami Quenthel pokonała napastnika. Myślała, że wcześniejszy atak był pojedynczym incydentem, zaś nowe osłony pozwolą jej poczuć się bezpiecznie. Od tego momentu w Arach-Tinilith pojawiły się głosy, iż zabójcy są wyrazem niezadowolenia Lolth. Pajęcza Królowa miała celowo doprowadzić do nieudanych prób, aby dać swojej kapłance szansę na odzyskanie jej przychylności. Imię arcymaga padało w gronie potencjalnych zleceniodawców zabójstwa, jednak panowało przekonanie, że jako Baenre nie będzie przecież osłabiał własnego domu.
Wśród nauczycielek i uczennic zawiązał się spisek, którego celem było zabicie obecnej Mistrzyni, co dodatkowo miało przywrócić możliwość rzucania zaklęć. Wystarczyło tylko wybrać odpowiedni moment. Kolejnego wieczora pojawił się trzeci zabójca w formie zmiennobarwnego demona chaosu, ale w tym samym momencie do akcji wkroczyła zakapturzona postać, która przy pomocy trucizny i arbalety próbowała pozbyć się aktualnej mistrzyni. Zamachowcem okazała się Halavin Symryvvin, ale nie podołała zadaniu. Taki sam los spotkał wysłannika Grompha, jednak Quenthel w tym momencie najbardziej interesowało wykrycie oraz ukaranie konspiratorek. Wzięła na przesłuchania Drisinil Barrison Del'Armgo, która wyznała jej powody ataku oraz zdradziła miana zamieszanych. Łącznie jedna ósma wszystkich przebywających w Arach-Tinilith była żywo zainteresowana wyeliminowaniem Quenthel. Ta ostatnia zwołała specjalne spotkanie, na którym wyjaśniła, iż milczenie Lolth nie jest związane z jej osobą, zaś uśmiercenie zamachowców świadczy raczej o tym, iż wciąż cieszy się łaską bogini. Konspiratorki zaproponowały medytację, dzięki czemu sama Pajęcza Królowa miała objawić swoją wolę. W sali pojawiły się tysiące pająków, które nie atakowały Quenthel ani jej zwolenniczek, lecz szybko rozprawiły się z uczestniczkami spisku. Także Drisnil nie uniknęła kary, jednak wyrwanie języka oraz odjęcie ośmiu palców z pewnością było okrutniejsze niż śmierć. Ten przykład sprawił, iż reszta uwierzyła, że opisywana drowka nadal cieszy się łaską Lolth.
Pokonawszy wroga wewnątrz murów Akademii, przyszła pora zająć się prawdziwym zagrożeniem. Quenthel udała się do Wieży Czarów Xorlarrin. W zamian za pomoc opiekunka piątego domu zażądała 10 tysięcy talentów oraz wsparcia w szykowanym sporze z klanem Agrach Dyrr, na co Mistrzyni wyraziła zgodę. Z rozkazu Zeerith, Horroodissomoth miał użyczyć czaru zdolnego odkryć tożsamość zamachowcy. Okazja pojawiła się najbliższego wieczora, jednak wysłannik imieniem K'rarza'q nie wybrał ataku fizycznego, bowiem posiadał zdolność zdominowania umysłu. Wpierw zajął się kilkoma uczennicami, zmuszając je do samookaleczenia, jednak jego głównym zadaniem było zawładnięcie Quenthel. Mistrzyni Akademii sięgnęła po kościaną różdżkę od Xorrlarinów, dzięki której uniknęła marnego losu. Co więcej, jej działanie sprawiło, że napastnik zwrócił się przeciwko Gromphowi i ruszył do Sorcere, jednak arcymag okazał się silniejszy. Po tej próbie syn Yvonnel uznał, że kolejne działania są zbyt niebezpieczne, bowiem istniała obawa, że zabójca znów zwróci się przeciwko swojemu zleceniodawcy.
Mistrzyni wciąż patrolowała Akademię w obawie przed kolejnymi próbami, jednak była doskonale świadoma faktu, że różdżka była przedmiotem jednorazowego użytku. Kolejnym nieproszonym gościem okazał się jednak Pharaun Mizzrym, który niósł ostrzeżenie przed buntem zniewolonych podistot. W Menzoberranzan pojawiły się pożary kamiennych zabudowań, zaś szlacheckie domy wpierw zajęły się wyżynaniem goblinów w swoich rezydencjach. Quenthel zdecydowała się zmobilizować całe Tier Breche do walki z powstaniem kierowanym przez alhoona Syrzana, chociaż imię głównego winowajcy poznała dopiero później. Pod nieobecność Grompha to Pharaun zajął jego miejsce, sugerując zarazem ugaszenie pożaru, który mógł doprowadzić do uduszenia wszystkich mieszkańców.
Opisywana drowka cieszyła się na myśl, że wreszcie może stanąć przeciwko wrogowi, którego da się zobaczyć. Podzieliła podległe sobie oddziały na dwie kolumny, sama dowodząc jedną, podczas gdy resztę posłała wraz z Pierwszym Mieczem Melee-Maghtere – Malaggarem Faen Tlabbar. Stanęła w pierwszym szeregu, by swoim działaniem dać przykład reszcie. Menzoberranzan zostało oczyszczone z rebeliantów, zaś Quenthel stała się kimś na kształt bohaterki miasta. To niewątpliwie dodało jej animuszu, ale zarazem zaniepokoiło Triel. Wraz z Gromphem opiekunka obmyśliła plan, który miał za zadanie na jakiś czas pozbyć się z miasta ambitnej Mistrzyni Akademii, zarazem przynosząc korzyści Domowi Baenre.
Quenthel została mianowana przywódczynią drużyny, której celem było Ched Nasad. Triel chciała sprawdzić, czy także i tam kapłanki doświadczyły milczenia ze strony Lolth. Oficjalnym powodem było odzyskanie towarów przechowywanych w magazynach towarzystwa handlowego Czarny Szpon. Arcymag zaproponował, by w składzie znalazł się także Pharaun Mizzrym, bowiem jego ambicje stanowiły zagrożenie dla Grompha. Poza tym do Miasta Połyskliwych Pajęczyn mieli wyruszyć Ryld Argith, draegloth Jeggred Baenre, ambasador Faeryl Zuavirr oraz Valas Hune jako przewodnik po dzikich ostępach Podmroku. Quenthel nie spodziewała się takiej misji, zwłaszcza w okresie niepokoju dla jej rodzinnego Menzoberranzan, jednak bez sprzeciwu przyjęła wolę Matki Opiekunki. Sama pragnęła odzyskać względy bogini i uznała, że to jedyna droga do realizacji tego celu.
Zgodnie z jej życzeniem pierwszy etap podróży przebiegał przez starożytny Ammarindar. To oznaczało przedzieranie się przez władztwo Kaanyra Vhoka i starcia z jego tanarukkami. Co gorsza, Mistrzyni Akademii musiała znosić dość śmiałe docinki ze strony Pharauna, lecz w sytuacji zagrożenia zawsze u boku kapłanki pojawiał się Jeggred. Mag kwestionował jej nietrafione decyzje, począwszy od wyboru drogi, przez pozbycie się tragarzy i bagażu, a kończąc na próbach przedarcia się przez Araumycosa. Dumna Mistrzyni nie tylko odrzuciła propozycję spotkania z Kaanyrem, ale zamierzała z pełnymi honorami wjechać do Ched Nasad oraz zażądać audiencji u opiekunek najważniejszych domów. Pomysł ten wyperswadował jej mistrz Mizzrym, sugerując ryzyko potraktowania drużyny jako szpiegów. Ostatecznie wszyscy przedostali się do Ched Nasad w charakterze obstawy Faeryl Zuavirr, chowając przy tym wszystkie elementy stroju sugerujące ich prawdziwe pochodzenie.
Miasto nie zrobiło na Quenthel pozytywnego wrażenia. Przepełnione ulice utrudniały podróżowanie, zaś niższe rasy, nie bacząc na tytuły czy pochodzenie, gotowe były okraść lub zabić praktycznie każdego. Chociaż nie była świadoma tego, że o przybyciu drużyny wiedziały opiekunka Zuavirr oraz Drisnil Melarn, to jednak nie ufała Faeryl w kwestii wyboru zajazdu. Ostatecznie postawiła na "Płomień i Żmiję" w bogatszej części Ched Nasad. Tam zamierzała w spokoju odpocząć, jednak w tym czasie męska część drużyny, wyjąwszy rzecz jasna Jeggreda, postanowiła przejść się po mieście. Ich nieobecność rozwścieczyła Mistrzynię, jednocześnie uświadamiając jej, jak bardzo polega na umiejętnościach pozostałych. Wciąż była przywódczynią drużyny, dlatego poleciła, by Valas, Pharaun i Ryld zorganizowali transport dla dóbr, które zamierzała wyciągnąć z magazynu Czarnego Szponu. Po towary wybrała się z pozostałymi, czyli Faeryl oraz Jeggredem, jednak już w budynku przekonała się, że zdrada ambasador sięga najwyższych szczebli. W budynku pojawiła się Ssiipriina Zuavirr wraz z oddziałem najemników Klanu Xornbane. Głowa Domu Zuavirr zamierzała nie tylko pojmać Quenthel i Jeggreda, ale także oskarżyć Mistrzynię Akademii o zamordowanie Drisnil Melarn. Ambitna opiekunka sama przejęła szlachecką siedzibę, jednak zrzucenie winy na członkinię Domu Baenre miało być jedynie początkiem dużo większej intrygi. Faeryl przekonała ją, by zrezygnowała z szybkiej egzekucji Quenthel oraz oddała ją córce. Pani ambasador chciała odwdzięczyć się uwięzieniem i torturami, jakich sama zaznała podczas pobytu w Menzoberranzan. Paradoksalnie w tej sposób ocaliła rywalce życie, ale póki co zadbała, by mistrzyni Arach-Tinilith wraz z Jeggredem trafili do podziemi Domu Melarn. To właśnie tam kapłanka doświadczyła pierwszych tortur. Choć nadal żyła, to została przeniesiona do innej celi z rozkazu Zammzta, podczas gdy oficjalnie oskarżono ją o próbę wywiezienia do Menzoberranzan dóbr należących do Czarnego Szponu. Atak duergarów na Dom Melarn wstrzymał działania Domu Zuavirr, zaś dzięki Danifae, która widziała kapłankę i draeglotha, reszta drużyny wyruszyła na poszukiwanie Quenthel. Odnalezioną ją nagą w trzewiach siedziby rodu Melarn, jednocześnie chwytając przemierzającą się do ostatecznego ciosu Faeryl. Ambasador sama została przykuta łańcuchem do ściany, zaś Quenthel z pewnymi oporami przyjęła pomoc Halisstry oraz jej branki. Mistrzyni Akademii oddała zdradziecką córkę Ssiipriiny na pastwę Jeggreda, który dosłownie wypatroszył ją na oczach reszty drużyny. Pozostawiła sobie osobisty dobytek następczyni głowy rodu Melarn, jednak po wszystkim planowała powrócić do Menzoberranzan. Halisstra miała jej pomóc wydostać się z Ched Nasad, jednak ostatecznie uległa namowie Valasa, który zaproponował spotkanie z kapłanem Vhaerauna, dzięki czemu inny bóg mógłby zajrzeć do domeny Lolth. Odzyskawszy własny ekwipunek, ledwo uciekła z Domu Melarn. Niewiele łatwiej było poruszać się po ogarniętych chaosem ulicach, niejednokrotnie ratując Halisstrę lub Danifae. Quenthel chciała zostawić je w mieście, ale męska część drużyny, powołując się jedynie na czysto praktyczne powody, sugerowała, by obie panie pozostały z drużyną. Wściekła Mistrzyni Akademii zapowiedziała, że na dalszym etapie podróży kolejne oznaki niesubordynacji spotkają się z ostrą reakcją. Za każdym razem mogła także liczyć na wsparcie siostrzeńca, jednak nawet Jeggred nie mógł jej zagwarantować bezpiecznej ucieczki z Ched Nasad. Od romansu Pharauna z Aliiszą, która uratowała czarodzieja w kluczowym momencie, bardziej interesowała ją kwestia opuszczenia miasta. Rozwiązanie pojawiło się szybko w osobie syna Drisnil Melarn, Q'arlynda, który rozpoznał Halisstrę i zaproponował pomoc. Wysoka kapłanka miała okazję do zemsty na Ssipriinie, ale śmierć głowy Domu Zuavirr nie przyniosła jej żadnej satysfakcji, jedynie usuwając przeszkodę do opuszczenia miasta. Magiczny portal przeniósł całą drużynę i Q'arlynda do Wiszącej Wieży, jednak aktywowanie kolejnego urządzenia wiązało się z utratą brata Hallistry, który runął w przepaść wraz ze strażniczym konstruktem.
Portal wyrzucił członków wyprawy w zniszczonym Hlaungadath na północno-zachodnim rogu pustyni Anauroch. Niegościnne warunki Powierzchni sprawiły, że Quenthel nadal chciała spotkać się z Tzirikiem, jednak nakazała Pharaunowi skrócenie podróży do Labiryntu, gdzie ostatnio widziano kapłana Vhaerauna. Problem stanowili nowi mieszkańcy miasta, którzy postanowili pozbyć się niechcianych gości. Mistrzyni Akademii zaproponowała ucieczkę przez pustynię, ale kolejny raz jej kiepski pomysł nie spotkał się z aprobatą towarzyszy. Odrzuciła propozycję służby Danifae, gdyż branka od samego początku wydawała się jej zbędnym członkiem drużyny. Walka z lamiami i ich niewolnikami mocno nadszarpnęła siły członków wyprawy, ale ostatecznie Pharaun odpoczął na tyle, by przygotować się z pozostałymi na przejście przez Skraj, czyli granicę Planu Cieni. Tamtejsi mieszkańcy nie wzbudzili sympatii kapłanki, która wreszcie zrozumiała, dlaczego Mizzrym wcześniej nie zaproponował tej opcji w drodze do Ched Nasad. Powróciwszy do znanego Podmroku, Quenthel trafiła do jaskiń nieopodal kupieckiego Mantol-Derith. Na drodze do Labiryntu stało duergarskie królestwo Gracklstugh, jednak Mistrzyni Akademii chciała je ominąć, znacząco nadrabiając drogi. Ten kiepski pomysł znów nie zyskał aprobaty, zaś po namowie pozostałych zdecydowała się udać do pobliskiej placówki handlowej, skąd łatwiej było się czegoś dowiedzieć i dostać przepustki do pobliskiego miasta szarych krasnoludów. Quenthel dała się poznać jako osoba traktująca resztę z góry, więc to dzięki niej w Mantol-Derith wywiązała się zupełnie niepotrzebna bójka z niedźwieżukami. Znów to inni musieli naprawiać jej błędy i tylko wiecznie skory do agresji Jeggred mógł czuć się usatysfakcjonowany okazją do wyprucia komuś wnętrzności. W końcu drużyna opuściła miasto i przez Mroczne Jezioro skierowała się do Gracklstugh.
W mieście duergarów Quenthel zajęła się tym, co potrafi najlepiej – męska część grupy ruszyła załatwiać przepustki, podczas gdy ona usadowiła się w najlepszym skrzydle gospody "Zimna Kuźnia". Nie przejęła się zbytnio mieszkankami Ched Nasad, które na własną rękę poszukiwały ekwipunku dla branki. Danifae udało się wybrać coś odpowiedniego, zarazem kusząc swoją urodą Mistrzynię Akademii. Ta ostatnia połknęła haczyk, dzięki czemu osobista służąca Halisstry wylądowała w jednym łóżku z Quenthel. Nie wiemy dokładnie, do czego tam doszło, ale trudno uwierzyć, by apetyczny biust Danifae długo pozostał skryty za nowym pancerzem.
Kolejne dni nie przyniosły upragnionej przepustki pozwalającej na podróżowanie po Głębinowym Królestwie, choć dla przywódczyni wyprawy czas upływał w luksusie. Ryld i Valas odkryli, iż siły miasta szykują się do wymarszu, co zmusiło wszystkich do przemyślenia sensu dalszego przebywania w Gracklstugh. Quenthel podjęła decyzję o opuszczeniu domeny duergarów, lecz napięta sytuacja oraz ciągły brak przepustek zamykał możliwość legalnego podróżowania przez Głębinowe Królestwo. Znów wyręczył ją jeden z mężczyzn, bowiem Pharaun rzucił czar niewidzialności, podczas gdy Valas przechadzał się po mieście, aby ściągnąć w swoją stronę ewentualnych szpiegów. Fortel został wykryty, zaś Quenthel znów pozostawiła za sobą trupy, choć ona sama bezpiecznie dotarła do łodzi, podczas gdy Ryld, Jeggred i mistrz Sorcere osłaniali odwrót drużyny. Krasnoludy ruszyły w pościg, by w końcu dopaść mroczne elfy. Wywiązała się zażarta walka, w której Quenthel nie wzięła udziału. W końcu drużyna dotarła na brzeg, pozostawiając kapitana i jego łódź na pastwę duergarskiego pościgu.
Wejście do Labiryntu od wschodu było dość problematyczne z uwagi na odległość od szlaków karawany oraz duże zagęszczenie licznych korytarzy. Quenthel i pozostali szybko przekonali się, że dawne królestwo minotaurów nie jest puste, zaś wspomniane potwory, dowodzone przez demony, nie życzą sobie żadnych intruzów. Dwa dni później wysoka kapłanka przeżyła rozczarowanie, bowiem Valas doprowadził ich do siedzib drowów, lecz Jaerle opuścili już to miejsce. Quenthel nie zamierzała wracać do Menzoberranzan z pustymi rękoma, dlatego Valas ruszył szukać śladów heretyków, podczas gdy reszta wypatrywała zagrożenia. Zwiadowca zajął się swoim zadaniem, zaś po kilku minutach i kolejnej utarczce z czarodziejem wrócił oznajmiając, że znalazł portal. Przywódczyni wyprawy nie zwlekała, decydując się na podróż w nieznane. Okazało się, że Jaerle wybrali Cormanthor na powierzchni. Ta niespodzianka podkopała autorytet Valasa i Mistrzyni Akademii na głos wyraziła swoje niezadowolenie oraz podejrzenie zdrady. Członek Bregan D'aerthe z trudem odparł te zarzuty, jednak od tej pory przywódczyni wyprawy przyglądała mu się dużo dokładniej.
Szukanie drogi po omacku nie wchodziło w rachubę, stąd raz jeszcze Pharaun udowodnił, że jest cennym członkiem wyprawy. Jego czar wieszczący nie tylko wskazał nową siedzibę Jaerle, czyli twierdzę Minauth, ale dodatkowo wyjawił, że wszyscy członkowie ekspedycji, wyjąwszy jednego, dopuszczą się zdrady. Niespodziewany atak elfów doprowadził do rozproszenia drowów. Halisstra została pojmana lub zabita, co wcale nie obeszło Quenthel. Kapłanka postanowiła kontynuować marsz, pozwalając wytyczać szlak Pharaunowi. W końcu dotarła do twierdzy, która okazała się być zrujnowaną budowlą na planie pięciokąta. Wyszła na jej środek i oznajmiła przybycie wysokiej kapłanki, dzięki czemu Jaerle opuścili swoje kryjówki. Napiętą sytuację starał się uspokoić Valas, powołując się na swoje imię oraz prosząc o kontakt z Tzirikiem. Doszło do spotkania z kapłanem, choć wpierw Mistrzyni Arach-Tinilith i jej towarzysze musieli trochę zaczekać. Kapłan Vhaerauna nie krył radości z faktu, iż w jego ręce wpadła kapłanka domu, który ongiś zmusił wszystkich Jaerle do opuszczenia Menzoberranzan. Quenthel bez ogródek zdradziła informacje na temat milczenia Lolth, jednocześnie proponując zapłatę za możliwość zapytania innego bóstwa o los Pajęczej Królowej. Tzirik zgodził się, ale w zamian za przysługę zażądał zdobycia magicznej księgi z pobliskich ruin Myth Drannor.
W dawnej stolicy Cormanthoru nie wykazała się niczym szczególnym, zaś strzegący ruin beholder bez problemów zneutralizował pozbawioną czarów kapłankę. Quenthel zaliczyła groźnie wyglądający upadek, ale z opałów wybawił ją tym razem Valas. Poważne obrażenia zaleczyła przy pomocy uzdrawiającej różdżki. Menzoberranzańczycy oraz Danifae wspólnymi siłami pokonali zarówno obserwatora, jak też demona otchłani wraz z jego diabelską obstawą. Misja zakończyła się powodzeniem, stąd też drużyna powróciła do Minauth w towarzystwie Jezza. Na miejscu okazało się, że w twierdzy zameldowała się Halisstra. Tzirik na swój sposób dotrzymał słowa, ale wysoka kapłanka potwierdziła jedynie informacje o milczeniu Lolth, choć sługa Vhaerauna oznajmił, że Pajęcza Królowa nadal żyje. Przekazał posłanie o tym, iż przed jej obliczem powinni stawić się wierni wyznawcy, po czym zaoferował swoje pośrednictwo w przedostaniu się na sześćdziesiąty szósty poziom Otchłani. Quenthel przyjęła tę propozycję bez większego zastanowienia, tłumacząc się wezwaniem od samej bogini. Dużo więcej wątpliwości wzbudził pomysł astralnej podróży samej duszy, ale po bezskutecznej próbie przedostania się do domeny Lolth przy użyciu konwencjonalnych sposobów dała się ostatecznie namówić. Wyznaczyła Jeggreda jako tego, kto zostanie i przypilnuje ciał członków drużyny.
Podróż na inne plany zniosła raczej kiepsko. Nie pokazała słabości, nakazując drużynie podążanie za Tzirikiem i skupienie się na celu zadania. Ta część wyprawy zajęła im kilka godzin, choć w materialnym świecie minęły już dwa dni. W końcu stanęła przed wejściem do Pajęczyny Demonów, by bez wahania wkroczyć do władztwa Lolth. Widok z pewnością był zaskakujący, bowiem tutejsi mieszkańcy, rozszarpani w brutalny sposób, początkowo unikali drowów, ale w końcu rozpoczęli pościg. Forsowne tempo oraz zdecydowanie Mistrzyni Akademii sprawiły, że drużyna zameldowała się w końcu pod rzeźbioną twarzą pięknej drowki, która zdobiła wrota w ogromnej świątyni Lolth. Oblicze Pajęczej Królowej pozostało obojętne na modlitwy wszystkich obecnych kapłanek. Quenthel nie spodobały się bluźnierstwa zrozpaczonej Halisstry, która nie rozumiała postępowania Lolth. Szybko jednak zajęła się nowym problemem, czyli Tzirikiem szykującym się do otwarcia portalu. Wkrótce pojawił się w nim sam Vhaeraun. Syn Lolth wykorzystał drużynę do tego, aby móc przedostać się na tę warstwę Otchłani, w czym ochoczo pomógł mu Tzirik. Nikt nie śmiał nawet interweniować, gdy nowoprzybyły z całą siłą uderzył w posąg blokujący przejście. Początkowo zaskoczona Quenthel oprzytomniała na tyle, by dotrzeć do zadowolonego Jaerle. Heretycki kapłan przyznał, że przywołał swego boga tylko po to, by ten uśmiercił Lolth. Mistrzyni Akademii próbowała zabić zdrajcę, ale powstrzymał ją sam Vhaeraun. Poparzona i powalona na ziemię, kipiąc ze złości oraz bólu mogła tylko liczyć na pomoc reszty drużyny. Na Twarzy Lolth widać było pierwsze obrażenia, gdy niespodziewanie pojawił się Selvetarm. Rozpoczęło się starcie bogów, któremu reszta drowów mogła się jedynie przyglądać. Halisstra wyleczyła oparzenia przywódczyni, zaś chwilę później pękł kamienny plac świątyni, przez co wciąż walczący Selvetarm i Vhaeraun runęli w dół. Pan w Masce nie zapomniał o przewadze, jaką gwarantowała mu obecność Tzirika, więc rozkazał Jaerle, by ten przygotował kolejny portal. Quenthel nie zamierzała do tego dopuścić, ponownie próbując pozbyć się heretyckiego kapłana. Ten atak pewnie byłby skazany na porażkę, gdyby nie roztropność nieformalnego przywódcy wyprawy. Pharaun zadbał o to, by Jeggred zabił fizyczne ciało zdrajcy, powołując się na rozkaz od samej Quenthel. Siostrzeniec wykonał to polecenie, dzięki czemu życie Tzirika dobiegło końca, jednocześnie przerywając pobyt drowów na planie Lolth. Po powrocie draegloth oczekiwał pochwały, zaś zaskoczona Quenthel zbeształa go za samowolne działanie. Plan Pharauna został wykryty, choć wściekłość Mistrzyni Akademii wynikała nie tyle z roztropności planu czarodzieja, co z faktu, iż sama nie wpadła na podobne rozwiązanie. Mag teleportował wszystkich poza Minauth i zasięg zemsty Jaerle.
Quenthel nie zamierzała tak łatwo się poddać, obmyślając plan powrotu do Otchłani. Rzucenie tego typu czaru wymagało odpowiednich rytuałów, ale kapłanka miała zamiar wykorzystać demoniczne pochodzenie Jeggreda. Krew draeglotha mogła zmusić do posłuszeństwa jedynie ojca siostrzeńca, zaś tego typu zaklęcia bezpieczniej było rzucać w bliższym drowom Podmroku. Wpierw należało poinformować Menzoberranzan o tych śmiałych planach. Przymusowym ochotnikiem została Halisstra Melarn, zaś pozbawiona domu szlachcianka bez słowa sprzeciwu podporządkowała się tej decyzji. Przywołanie Belshazu nie nastręczyło większych trudności, ale ojciec Jeggreda okazał się niezwykle sprytny, dzięki czemu zdołał przełamać pieczęcie i zaatakować drowy. Zamieszanie wykorzystał Ryld, który opuścił drużynę bez zaalarmowania Quenthel. Ostatecznie demon został zmuszony do współpracy, wyjawiając przybliżone położenie zaginionego przed laty okrętu chaosu. Makabryczna łódź była zdolna dotrzeć do Pajęczych Otchłani poprzez Plan Cienia, lecz wpierw należało ją odnaleźć i "nakarmić". Belshazu wymienił nazwę "Zanhoriloch", którą od razu skojarzył Valas.
Zwiadowca Bregan D'aerthe wyruszył na poszukiwania. Choć okrętu nie znalazł, to zdobył imię władczyni Zanhoriloch. Rozmowę z abolethem Quenthel zleciła Pharaunowi, godząc się przy tym, aby magowi towarzyszyła Danifae. Drowy miały zachować odpowiednią ostrożność i za wszelką cenę uniknąć zdradzenia tożsamości członków drużyny, jak też celu ich podróży. Pharaun obmyślił sprytny plan pozbycia się Mistrzyni Arach-Tinilith, nieroztropnie próbując przeciągnąć na swoją stronę brankę Halisstry. Danifae oficjalnie dołączyła do spisku, lecz po powrocie od razu pobiegła do swojej kochanki, zdradzając maga bez cienia wyrzutów sumienia. Przywódczyni wyprawy również postanowiła działać, zamierzając złożyć przywódczyni abolethów podobną propozycję, lecz w ramach posiłku wyznaczając Pharauna. Co ciekawe, plan ten powstał przy dużym udziale jej bicza, na który składały się inteligentne żmije więżące dusze demonów. Spotkała się z przywódczynią miasta, Oothon, pozorując swoją śmierć w szponach aboletha. Towarzyszący jej Jeggred był przekonany, że Quenthel zginęła, zaś wiadomością tą, zgodnie z planem, podzielił się z magiem. Pharaun ruszył po łatwą zdobycz, lecz sam stał się celem ataku. W tym czasie Mistrzyni Arach-Tinilith zamierzała wykorzystać zdobytą od Oothon informację o położeniu okrętu chaosu. Plan się nie powiódł, ale kapłanka zdołała porażkę obrócić w zwycięstwo. Drużyna wyruszyła do Jeziora Cieni, na którego dnie nadal spoczywał okręt chaosu.
Quenthel raz jeszcze dała się poznać jako przywódczyni, która nierozsądnie decyduje się na najtrudniejszą ścieżkę, podczas której magia Pharauna nie będzie w stanie nikomu pomóc. Ostatecznie przystała na to, by do Jeziora Cieni dotrzeć drogą lądową, choć mocno skracając dystans przy użyciu portalu, o którym wspomniał Valas. Problem polegał na tym, iż magiczna brama znajdowała się dokładnie pod ruinami Myth Drannor, co zwiastowało obecność widm. Pozbawiona swoich kapłańskich mocy Quenthel mogła czuć się niepewnie, ale stwierdziła, że pozostali członkowie wyprawy sprostają zadaniu. Wpierw jednak należało przedrzeć się przez niegościnne korytarze Podmroku, aby dotrzeć do zapieczętowanego skarbca. Magia Pharauna skróciła całą drogę, jednak w grobowcu drużyna napotkała na silny opór. Portal znajdował się w samym środku, ale Quenthel ignorowała zagrożenie ze strony widm. Zmieniła zdanie, gdy nieumarłe potwory pojawiły się w większej liczbie, ale Pharaun niemal siłą wepchnął ją do portalu, zaś po chwili podobny los spotkał Jeggreda. Ostatecznie drużyna przedostała się na półkę skalną tuż obok Jeziora Cieni, zaś Danifae zdobyła różdżkę lokalizacji, co znacząco mogło przyspieszyć poszukiwania okrętu chaosu.
Kolejnym problemem okazało się oko cyklonu, które szalało głęboko pod powierzchnią wody. Dopiero co zabrany ze skarbca artefakt udało się aktywować, lecz drużyna z niezadowoleniem odkryła, że poszukiwany okręt znajduje się w samym środku szalejącej burzy. Mistrz Sorcere raz jeszcze udowodnił swoją przydatność, bowiem nie tylko doprowadził pozostałych do celu, ale także spętał tkwiącego wciąż na pokładzie kapitana. Uridezu Rashuub wyjawił sposób "nakarmienia" statku, niechętnie godząc się na wyprowadzenie go poza zasięg magicznej burzy. Demon liczył na to, że uda mu się uciec, nad czym pracował przez kilka następnych dni. Pharaun przywoływał plugawce, które trafiały do paszczy w ładowni, podczas gdy coraz bardziej niespokojna Quenthel zajmowała się wydawaniem rozkazów pozostałym, wciąż wypatrując zagrożenia. Kapłanka nie wykazała większego zainteresowania kwestią gromadzenia zapasów na podróż, ale determinacja Valasa sprawiała, że pozwoliła zwiadowcy na zdobycie niezbędnego prowiantu. W drodze do Sschindylrynu towarzyszyła mu Danifae, która sama wskazała wymienione przed chwilą miasto. Kapłanka wraz z Pharaunem miała pogrążyć się w Zadumie, podczas gdy nad bezpieczeństwem miał czuwać Jeggred. Draegloth powoli zaczął okazywać pierwsze oznaki gniewu oraz rozczarowania postawą swojej przełożonej, choć bez sprzeciwu poddał się jej woli. Chwila nieuwagi powoli pogrążającej się w szaleństwie Quenthel oraz mniej osób na pokładzie sprawiły, że kapitan statku, Rashuub, sprowadził w tajemnicy swojego pobratymca, zaś na pokładzie pojawiły się setki szczurów dążących do odwrócenia uwagi od próby przerwania czaru pętającego. Przywódczyni wyprawy początkowo nie radziła sobie z uridezu, ale kłopoty skończyły się w momencie, gdy chwyciła za swój magiczny bicz. Uszkodziła przy tym okręt, choć ten sam przystąpił do regeneracji. Drugi z uridezu nie dawał za wygraną, jednak Jeggred pospieszył na pomoc swojej pani, kończąc walkę zwycięstwem. Draegloth aż palił się do zabicia Rashuuba, którego słusznie obwiniał za ten atak, jednak Quenthel wciąż uważała, że kapitan jest im potrzebny. Uridezu ponownie wezwał wsparcie, zaś ugryzienie demona na chwilę sparaliżowało drowkę. Zauważyła, że Pharaun z kimś rozmawia, jednak nie miała czasu na zbyt długie rozmyślania, bowiem Jeggred rzucił się na Rashuuba. Głowa kapitana potoczyła się po pokładzie, zaś na magu spoczął obowiązek pilotowania statku. Po walce powrócili Valas i Danifae. Quenthel milczała, niezdolna pogrążyć się w Zadumie. Reszta wyprawy zauważyła zmianę w przywódczyni wyprawy, zaś Jeggred posunął się nawet do stwierdzenia, że Mistrzyni Akademii po prostu słabnie. Drowka pozostała nieświadoma faktu, iż córka Domu Yauntyrr zyskała posłuch u draeglotha, na każdym kroku podkreślając swoje posłuszeństwo względem Lolth.
Nieobecność Jeggreda nieco ją otrzeźwiła, choć wiadomość o tym, iż siostrzeniec wyruszył zabić Rylda i Halisstrę, nie wywołała spodziewanego ataku furii. Zamiast tego przywódczyni planowała wyruszyć bez swojego dotychczasowego sojusznika i tylko fortel Pharauna sprawił, że draegloth zdążył na czas powrócić na okręt chaosu. Podróż do Jądra Ziemi nie wiązała się z większymi trudnościami, jednak przedostanie się do Otchłani okazało się być okazją do przetestowania zdolności maga. Pharaun przedarł się na Równinę Niezliczonych Portali, jednak tam okręt chaosu niespodziewanie runął w dół, po czym roztrzaskał się. Mistrzyni Arach-Tinilith oraz jej towarzysze nie odnieśli żadnych obrażeń, jednak nie było mowy o naprawie dotychczasowego środka transportu. Drowy i draegloth ruszyli na poszukiwanie Lolth. Domena bogini pozostała pusta, zdradzając liczne ślady zniszczeń. Quenthel postanowiła odnaleźć ślady Pajęczej Królowej, nie bacząc na panujący wszędzie nieład oraz spadające z nieba dusze umarłych. Pharaun zapewniał, że poszukiwany portal musi znajdować się blisko, ale Mistrzyni wiedziała, że znajdzie go podświadomie. Drużyna dotarła w to samo miejsce, które widziała przy okazji astralnej podróży z Tzirikiem, jednak oblicze Lolth było strzaskane, zaś wielka świątynia wyglądała tak, jakby opuszczono ją dawno temu. Siostra Triel bez ogródek stwierdziła, że bogini opuściła Otchłań. Wcześniej zapieczętowane wrota stały otwarte, przez co stanowiły dość wyraźne zaproszenie. Drużyna odnalazła fragmenty jakiegoś ogromnego mechanizmu oraz pancerza należącego do samej Lolth. Dalszą wędrówkę przerwało niespodziewane pojawienie się Belshazu. Demon pragnął zemsty na czarodzieju, zaś Quenthel bez cienia wątpliwości zostawiła Pharauna, by ten samotnie stawił czoła glabrezu. Choć przywódczyni wyprawy mogła mieć nadzieję na pozbycie się bezczelnego maga, to Mistrz Sorcere zwyciężył i szybko dogonił pozostałych. Dla całej reszty drużyny taka decyzja mogła się wydawać głupia, bowiem Pharaun był jedynym gwarantem powrotu do domu, jednak nikt nie śmiał sprawy głośno skomentować. Nie minęło wiele czasu, aż czarodziej ponownie okazał się użyteczny, zaś wykryte przez niego oznaki życia były tylko zapowiedzią niesamowitej fali energii, która zalała nie tylko Quenthel, ale także Danifae oraz Jeggreda. Jedynie Mistrzyni Akademii zaczęła intonować litanię w starożytnym języku, po której zniknęły oznaki trudów podróży, zaś jej ekwipunek wyglądał tak, jakby dopiero opuścił warsztat płatnerza, jednak cała trójka zdecydowanie odzyskała siły. Przywódczyni wyprawy wyczuła obecność służek samej Lolth, która nadal żyje i przywołuje do siebie wyznawców. Quenthel jako pierwsza użyła słowa "Yor'thae", co w wysokim drowim oznaczało "wybrankę". Dla córki domu Baenre było jasne, że chodziło właśnie o nią, tłumacząc tym samym powód odesłania jej duszy z powrotem na Plan Materialny. Znalezienie drogi do portalu stało się czystą formalnością, zaś strzegące przejścia otchłanne wdowy wręcz zapraszały do nowej domeny Lolth.
Po drugiej stronie zabrakło Valasa, bowiem zwiadowca odłączył się od drużyny z poczuciem, że jego rola jako przewodnika zakończyła się, zaś pobyt w Pajęczych Otchłaniach sprawiałby zbyt wiele problemów. Na Równinach Ognia Dusz w Mistrzyni Akademii rozpoczęła swoją wędrówkę, której uwieńczeniem miała być rola Wybrańca. Czuła się do tego przygotowana, bowiem ścieżkę duszy, która odzyskała cielesną powłokę i znalazła się w mieście Lolth, przebyła w przeszłości. Towarzysząca jej Danifae nadal była jedynie byłą branką, zaś coraz śmielszy w swych wypowiedziach Jeggred wciąż był dla niej tylko narzędziem. Poza tym żaden mężczyzna nie mógł stać się Yor'thae, co od razu wykluczało zarówno draeglotha, jak też Pharauna. Zniknięcia Valasa nie skomentowała w ogóle, całkowicie skupiając się na dotarciu do Lolth. Celowo odrzucała magiczny sposób podróżowania, gdyż chciała "doświadczyć" nowej domeny Pajęczej Królowej. Nie unikała wielkiej hordy pająków, lecz pojawienie się ich było okazją do żarliwej modlitwy. Fanatyzm Quenthel pomógł jej umknąć przed chwidenchami, choć podczas walki wysoka kapłanka coraz mocniej odczuwała rosnące ambicje Danifae. Trudy podróży sprawiły, że Mistrzyni Akademii postanowiła nieco ją skrócić, posługując się zaklęciem wezwania. Padło na nalfeshnee imieniem Zerevimeel, który nie był zbyt zadowolony z tego, że ktoś ściągnął go do Pajęczych Otchłani. Przywódczyni drużyny obiecała mu sześćdziesiąt sześć dusz w zamian za przeniesienie do podnóża gór, czyli początku Ścieżki Pożeracza. Demon zgodził się, zaś reszta drużyny musiała radzić sobie we własnym zakresie. Na miejscu doszło do kolejnej potyczki słownej między kapłankami, która przerodziła się w otwarte starcie między Jeggredem a Quenthel. Mistrzynię Akademii wsparł Pharaun, jednak zwaśnionych Baenre udało się w końcu rozdzielić. Przywódczyni wyprawy obiecała siostrzeńcowi karę, zarazem przekreślając szansę powrotu do dawnych relacji między tą dwójką. Odpowiednio przygotowała się do dalszej drogi, zwiększając zarówno swoją siłę, jak też rozmiar. Na tym polu rywalizowała z Danifae, choć dawna branka zdecydowała się na mniej widoczny rodzaj magii. Nim doszło do starcia, na horyzoncie pojawiła się Halisstra. Aktualna głowa Domu Melarn ruszyła na Quenthel zwiedziona fortelem dawnej branki, która udawała sojusz z wyznawczyniami Eilistraee. Mistrzyni Akademii stoczyła ciężki bój ze zdradziecką kapłanką. Choć ranna, zwyciężyła dzięki mocy swojego magicznego bicza. Elfka została schwytana, zaś po chwili stała się rytualną ofiarą ku czci Lolth. Przywódczyni wyprawy pozostawiła uwięzioną Halisstrę i ruszyła na Ścieżkę Pożeracza Dusz. Bez chwili zawahania weszła do ciemnej jamy, gdzie znikały dusze poddawane próbie. W ślad za nią ruszył Pharaun, podczas gdy Jeggred i Danifae pozostali w tyle.
Wysoka kapłanka znała to miejsce, choć poprzednim razem udało jej się ominąć zagrożenie i dotrzeć prosto do miasta Lolth. Tym razem Pożeracz Dusz wyszedł jej na spotkanie, zaś drowka ochoczo skoczyła do paszczy potwora, traktując go jako kolejną próbę, której będzie musiała sprostać. Przeniosła się do czegoś, co można nazwać potencjalną wersją przyszłości. Wciąż była kapłanką Baenre, ale nie przewodziła już Arach-Tinilith z rozkazu samej Yor'thae w osobie Danifae. Lolth wybrała dawną brankę, stąd rozgoryczona drowka ze złością spaliła napotkaną w pustym korytarzu pajęczynę. Obudziła się już po drugiej stronie Ścieżki zadowolona z faktu, iż przeszła próbę. Obok niej znaleźli się także Pharaun, Jeggred i Danifae, lecz to niespodziewane połączenie resztek drużyny przerwał ognisty ostrzał równiny. Mag zapewnił reszcie chwilową ochronę, dzięki czemu drowy dostrzegły duży oddział yugolothów. Najemnicy wyraźnie czekali na mroczne elfy. Pojawienie się tej przeszkody Quenthel od razu uznała za ostatnią próbę, której będzie trzeba sprostać. Przywódczyni drużyny ochoczo sięgnęła po dopiero co odzyskany repertuar kapłańskiej magii, wzywając do siebie klurichira. Jeden z najpotężniejszych demonów Otchłani zażądał zapłaty za swoje usługi, choć to on miał ustalić jej wysokość. Także Danifae nie czekała bezczynnie, przywołując do pomocy liczną armię pająków. Wzmocnione sojusznikami drowy przypuściły atak na oddziały yugolothów. Mistrzyni Arach-Tinilith doskonale znała wrodzone odporności przeciwnika, dlatego posłużyła się czarem wysysającym z wroga każdą kroplę wilgoci. Chwilę triumfu przerwał atak Danifae, która wreszcie nabrała odwagi, by stawić czoła Quenthel. Wysoko urodzona drowka nałożyła na siebie szereg zaklęć ochronnych, więc cios morgenszterna nie mógł jej zabić, jednak ta zdrada działała na korzyść najemnej armii. Nieoczekiwanym sojusznikiem okazała się Halisstra. Powróciwszy do łask Lolth, pragnęła śmierci dawnej branki i to właśnie ją zaatakowała z pełną furią. Rozgrywkom kobiet nie przeszkadzał Pharaun, gdyż mag skupił swoją uwagę na dowodzącym najemnikami ultrolothu. Choć pokonał go sprytną kombinacją zaklęć, to efektem ich starcia był brak możliwość poruszania się drowa. Przez pewien czas mag miał być jedynie latającym posągiem, niezdolnym do rzucania jakichkolwiek czarów. Wysoka kapłanka z wyższością obserwowała walkę dwóch drowek, bowiem obie wzajemnie się osłabiały. Wystarczyło zabić ranną brankę, ale Mistrzyni Arach-Tinilith nie zdołała zadać decydującego ciosu, bowiem obok drowek pojawiły się nycalothy z najemnej armii. Chwilę później to sama Lolth wstrzymała walkę, raz jeszcze przywołując swoją wybrankę. Halisstra, Danifae i Quenthel zrozumiały, że wszystkie trzy muszą wejść do miasta bogini, choć tylko jedna z nich dostąpi największego zaszczytu. Wpierw jednak Quenthel zdecydowała o losie Pharauna, skazując go na pewną śmierć.
Wszystkie pretendentki pomknęły do ogromnej piramidy, w której natknęły się na osiem wcieleń Lolth. Przywódczyni wyprawy usłyszała w umyśle głos oznajmiający, że tylko jedna z nich wyjdzie ze świątyni żywa. Siedem aspektów bogini pożarło swoją "siostrę", zaś wkrótce po tym Pajęcza Królowa dokonała wyboru, bowiem z ogromnego pancerza wyszła drowka wyglądająca jak zabita przed chwilą Danifae Yauntyrr. Dla wysokiej kapłanki stało się jasne, że nie zostanie Yor'thae. Poczucie wstydu zastąpiła pobożność oraz krótkie pytanie o powód tej decyzji. Odmieniona bogini nie udzieliła jej konkretnej odpowiedzi, powołując się przy tym na swoją chaotyczną naturę. Quenthel pragnęła oszczędzić sobie rozczarowania i poprosiła o śmierć. Lolth odmówiła, wskazując wysokiej kapłance jej rolę jako Mistrzynii Arach-Tinilith i przywódczyni swojego kultu w Menzoberranzan. Drowka pośpiesznie opuściła świątynię świadoma faktu, że obecna w niej Halisstra nie mogła liczyć na łagodne potraktowanie z rąk Lolth. U wylotu Ścieżki Pożeracza Dusz spotkała się z Jeggredem. Zaatakowała draeglotha i oskarżyła go o zdradę. Mocno go zraniwszy, opuściła Otchłań z zamiarem powrotu do Menzoberranzan i świadomością, że setki pająków dopadło jej siostrzeńca, pożerając go żywcem.
W Menzoberranzan szybko zyskała sławę bohaterki, której działania nie tylko uratowały miasto, ale także całą rasę. Otoczona fanatycznymi sojusznikami w ciągu dekady zebrała odpowiednie siły, by zaatakować Triel z zamiarem przejęcia jej pozycji. Z tego starcia wyszła obronną ręką, stając się nie tylko głową Domu Baenre oraz Arach-Tinilith, ale także jedyną żyjącą córką Yvonnel. Mimo to wiele pomniejszych rodów uważało ją za słabą i głupią, w ukryciu przygotowując kolejne plany powrotu Quenthel w objęcia Lolth. Słaby przywódca stanowił problem dla Grompha, gdyż jego pozycja w dużej mierze zależała od pozycji jego rodziny, stąd też z rozkazu samej bogini w 1385 RD zaprowadził swoją siostrę do illithida Methila, który niegdyś doradzał ich matce. El-Viddenvelp zdołał zaszczepić Quenthel wspomnienia oraz mądrość sławnej Yvonnel, dzięki czemu aktualna głowa rodu nie tylko stała się przebieglejsza, ale jednocześnie jeszcze lepiej rozumiała wolę Lolth.
Dawne wspomnienia porażki dopadły ją jednak w 1480 RD, kiedy to w mieście pojawił się awatar Lolth pod postacią Danifae. Widok dawnej branki nie wzbudził w Quenthel pozytywnych emocji, choć doskonale zdawała sobie sprawę z prawdziwej tożsamości niespodziewanego gościa. Pajęcza Królowa rozgłosiła swój plan stworzenia Demonicznego Splotu, niezależnego od dotychczasowych źródeł magii. W tym celu nakazała gromadzenie artefaktów, jak też całkiem świadomie podniosła dotychczasową rangę mężczyzn parających się czarami.
Nowe cele sprawiły, że coraz mniej uwagi poświęcała Akademii. Wtedy też w 1484 RD administracyjne obowiązki oraz marionetkowy tytuł Mistrzyni przekazała Minolin Fey-Branche, czyli późniejszej żonie Grompha. Umocniwszy swoją pozycję w mieście, głowa rodu Baenre zleciła przygotowanie miejsca pod kolejne miasto. Nowe osiedle, Q'Xorlarrin, pozostawało oficjalnie pod kontrolą macierzystej metropolii i płaciło jej odpowiedni trybut, stając się czymś na wzór daleko wysuniętego przyczółku do ekspansji. Obiecana broń z pradawnej kuźni miała przydać się drowim wojownikom podczas planowanej wyprawy na Srebrne Marchie. Dom Xorlarrin w 1484 RD oficjalnie poprosił o prawo założenia siostrzanego miasta, na co Quenthel skwapliwie przystała. Sama posłała na miejsce własne oddziały, którym udało się schwytać Artemisa Entreri oraz jego kompanów. To sprawiło, że na pomoc przyjaciołom wyruszył Drizzt Do'Urden oraz pozostali wskrzeszeni kompani. Walka przyniosła wolność wspomnianym wyżej, jednak mocno uszkodziła tunele. Quenthel wraz z Zeerith osobiście udały się do Q'Xorlarrin, aby zainicjować i przyspieszyć proces odbudowy miasta. Jednocześnie kontynuowała wspomniane plany podbicia Powierzchni, korzystając z wiedzy uzyskanej od Yvonnel. Jeszcze w tym samym roku rozkazała arcymagowi Xorlarrinów, Tsabrakowi, by przygotował specjalne zaklęcie Zaciemnienia, stając się zarazem kondensatorem mocy Lolth. Choć ta decyzja nie przysporzyła jej zwolenników zwłaszcza wśród zatwardziałych przedstawicielek Rady Rządzącej, nie wyobrażającej sobie powierzenia tak ważnej roli mężczyźnie, to jednak skutki tych działań mogły przynieść ogromne korzyści całemu miastu. Co więcej, podczas Festiwalu Założycielskiego w Domu Baenre oraz Fey-Branche pojawił się awatar Lolth, który ponownie przybrał formę Danifae. Był to wyraźny znak, iż Pajęcza Królowa popiera plan ataku na Świat Ponad.
Choć nie udało się zrealizować tych zamierzeń, to Quenthel osiągnęła rangę Wybrańca Lolth, którego władza nad Menzoberranzan nie podlega dyskusji. Cieniem położyły się wydarzenia z 1486 RD, kiedy to Gromph, zupełnie nieświadomie, sprowadził do Podmroku książęta Otchłani z samym Demogorgonem na czele. Opiekunka zataiła ten fakt i zamknęła komnaty arcymaga z nadzieją, że nikt nie odkryje prawdy.
Komentarze
Dodaj komentarz