Cassandra Clare znana jest miłośnikom literatury fantasy przede wszystkim za sprawą serii "Dary Anioła". Akcja jej książek ma miejsce w znanym nam, współczesnym świecie, który jednak oprócz zwykłych ludzi, zwanych tutaj Przyziemnymi, zamieszkują przeróżnej maści nadnaturalne istoty – czarownicy, wampiry, demony i co tam jeszcze komu przyjdzie do głowy. Realia wymyślone przez autorkę spodobały się czytelnikom, trudno się zatem dziwić, że powstały kolejne serie osadzone w tej samej rzeczywistości. Najnowszą z nich, "Mroczne intrygi", otwiera wydana niedawno "Pani Noc".
Nie ma nic tak ważnego dla amerykańskiego pisarza fantastyki, jak otrzymanie Nebuli za jedno ze swoich dzieł. Uznawana za Oskara fantasy, wyróżnienie to przyznawane jest przez stowarzyszenie zrzeszające amerykańskich pisarzy SF i fantasy (SFWA).
Poza głównym wyróżnieniem, dochodzi do przekazania nagrody im. Raya Brandbury'ego dla produkcji filmowych o podłożu fantastycznym. Co więcej, w trakcie bankietu nagradza się także obiecujących, młodych pisarzy, wręczając im nagrodę im. Andre Norton.
Poniżej znajduje się lista nominowanych i laureatów w poszczególnych kategoriach.
Informacja prasowa
Zespół Lux Perpetua – nadzieja power metalu w Polsce – dołożył własną cegiełkę do Uniwersum Metra 2033. Utwór „Pociąg do piekła bram” („Straight back to Hell”) warszawskiego zespołu Lux Perpetua został zainspirowany postapokaliptycznym Uniwersum Metra 2033 Dmitrija Glukhovsky’ego. Kompozytorem piosenki jest Paweł Zasadzki.
Wyprodukowany przez wydawnictwo Insignis teledysk z utworem „Pociąg do piekła bram” nawiązuje bezpośrednio do „Wieży” Roberta J. Szmidta, najnowszej powieści w ramach Uniwersum Metra 2033. W wykreowanych na ekranie mrocznych podziemiach Wrocławia pojawiają się Nauczyciel, Iskra i inni bohaterowie znani również z wcześniejszej „Otchłani”. Więcej informacji o teledysku i utworze znajduje się w rozwinięciu newsa.
Również miłośnicy horrorów w każdej postaci mają dedykowany dreszczowcom wydarzenie, którym jest World Horror Convention dobywający się w tym roku w Las Vegas, Nevada. I choć z roku na rok, wraz z wtórnością pomysłów i koncepcji w świecie grozy, coraz trudniej przerazić widza czy czytelnika, często ocierając się o żenadę, to są jednak autorzy, którzy nawet słowem pisanym potrafią zjeżyć włos na głowie i innych partiach ciała. Takich twórców warto nagradzać, a nie ma lepszego wyróżnienia pracy w dziedzinie horroru, jak otrzymanie nagrody im. Brama Stokera. Jest ona przyznawana przez Stowarzyszenie Pisarzy Horroru [ang. the Horror Writers Association] aż 11 kategoriach, nie tylko za typowe opowiadania fantastyczne, ale także literaturę faktu, poezję czy scenariusz filmowy.
Poniżej znajduje się lista nominowanych i laureatów w poszczególnych kategoriach.
W sumie nie trzeba dużo, aby złapać mnie w pułapkę. Wystarczy, że jako przynętę ktoś podłoży książkę z wątkami mitologicznymi i już przepadłem – przecież wiadomo, że każdy poleci na starych bogów. “Ilion” Dana Simmonsa właśnie takie wątki zawiera, więc bez namysłu się za nią zabrałem. Wiele dobrego słyszałem już o autorze, dlatego stawiałem poprzeczkę bardzo wysoko – na szczęście się nie zawiodłem.
Fabuła dzieli się na trzy wątki. Wojna Trojańska odbywa się ponownie, jednak tym razem na terraformowanym Marsie, a konkretnie u podnóży wulkanu Olympus Mons. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się od nowa, a nad ich poprawnością czuwa Thomas Hockenberry. Został on wskrzeszony przez bogów właśnie w celu wypełnienia tego zadania, a przynajmniej do momentu, w którym został wplątany w ich polityczne rozgrywki. Jednak odważnie ujmuje ster i usiłuje wpłynąć na bieg wydarzeń. Dalej można śledzić wydarzenia na Ziemi, gdzie zostaje tylko garstka “dawnych ludzi”. Cały swój czas poświęcają na przyjęcia, przemieszczając się przy użyciu stacji faksujących. Ostatni z wątków opisuje częściowo organiczne roboty, wyruszających z księżyców Jowisza na Marsa w celu zbadania dużej aktywności kwantowej.
Pierwszy tom "Hyperiona" zaliczam do moich ulubionych książek. Może powieść nie pochłaniała mnie w równym stopniu na każdej stronie, ale zapewniła wyborną rozrywkę, przy której jednak trzeba było odpowiednio się skoncentrować. Nieocenionym atutem tej pozycji okazała się także wielowątkowa fabuła, łącząca elementy różnych gatunków – kryminału w stylu noir, horroru, politycznych intryg czy poruszającego dramatu. Druga część, "Upadek Hyperiona", oznaczała powrót do świata Dana Simmonsa i kontynuację rozpoczętej przygody.
Jednak na wstępie nie spotkamy się z kontynuacją losów poznanych wcześniej bohaterów – Konsula, Detektywa, Poety i pozostałych pielgrzymów. Zamiast tego przenosimy się do Hegemonii, gdzie w centrum akcji zostaje postawiona senator Meina Gladstone. Okazuje się, że ludzkość znalazła się w kryzysie – Wygnańcy rozpoczynają swoją inwazję, a kobieta ma za zadanie ją odeprzeć. Nie oznacza to wcale rezygnacji z postaci ukazanych w "Hyperionie". Oni także w końcu zagoszczą na stronach książki.
Informacja prasowa
„Otchłań” Roberta J. Szmidta, to według czytelników jedna z najlepszych powieści w Uniwersum Metro 2033. Jako pierwsza z polskich książek serii została przetłumaczona na język rosyjski. Teraz zaś doczekała się kontynuacji… „Wieża”, bo taki nosi tytuł powieść opisująca dalsze losy bohaterów „Otchłani” w postapokaliptycznym Wrocławiu roku 2033, będzie dostępna w księgarniach 18 maja.
Pierwszą przeczytaną powieścią Johna Brunnera byłem trochę rozczarowany. „Na fali szoku” okazało się średnią pozycją, chyba niegodną przynależności do elitarnego grona Artefaktów. Postanowiłem dać jednak jeszcze jedną szansę autorowi – kiedy na księgarnianych półkach pojawiło się „Ślepe stado”, nie wahałem się ani chwili. Czy słusznie?
Wizja świata przedstawiona przez Brunnera prezentuje się przerażająco i antyutopijnie. Z nieba zasnutego ciężkimi chmurami pada kwaśny deszcz, zabójczy dla ludzi i środowiska naturalnego. Chodzenie po ulicach bez maski tlenowej grozi śmiercią, niebezpieczeństwa czyhają nawet w wodzie z kranu, zaś Morze Śródziemne przypomina najbardziej wielki zbiornik trujących wyziewów. Niektórzy obywatele powoli dostrzegają tragizm sytuacji i próbują walczyć z władzami, w ich mniemaniu odpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy. Nazywają się "trainistami", od nazwiska samozwańczego przywódcy, Austina Traina. Problem w tym, że prawdziwego Traina mało kto kiedykolwiek widział, po okolicach zaś krąży mnóstwo jego sobowtórów.
Do sięgnięcia po „Odwrócony świat” zachęciła mnie przede wszystkim genialna okładka. Wydawnictwo wykonało swoją robotę iście perfekcyjnie – książka wyglądem aż uprasza o wzięcie jej w dłonie i zapoznanie się z zawartością. Później dochodzą także inne czynniki, okazuje się, że to dziewiąty tom Artefaktów, a autorem jest Christopher Priest, twórca wysoko ocenianej „Rozłąki”. Można nabrać apetytu, można spodziewać się co najmniej bardzo dobrego kawałka prozy.
Poznajemy historię Helwarda, młodego człowieka kandydującego do cechu Badaczy Przyszłości. Razem z innymi obywatelami zamieszkuje Miasto – ogromną, niesymetryczną budowlę, poruszającą się po torach. Miasto wciąż podąża za niezdefiniowanym optimum, jednak jego zarządcy dysponują jedynie niewielką ilością niezbędnych materiałów (szyn, lin wciągających), na przeszkodzie stają również bariery terenowe, takie jak rzeki. Spora liczba obywateli oddelegowana jest do demontażu już wykorzystanych torów i układania ich na nowo, ale to nie wystarcza. Pracowników rekrutuje się też wśród mieszkańców okolicznych wiosek, co często niesie za sobą rozliczne kłopoty. Miasto przemierza opustoszały, nieprzyjazny świat.
- 158 stron
- « Pierwsza
- ←
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- →
- Ostatnia »