Wywiad z Dmitrijem Glukhovskym

10 minut czytania

Na spotkaniu autorskim w Empiku Junior 17 listopada w jednej chwili opowiadał o pisaniu opowiadań o pluszowych króliczkach i wujku Putinie, a w następnej omawiał skojarzenie liczby 2033 ze śmiercią Chrystusa i metafory zawarte w swoich książkach. Zazwyczaj prezentowany jako stonowany profesjonalista o CV długim jak kolej transsyberyjska. W gruncie rzeczy jest profesjonalistą o bujnym życiorysie, ale bywa też nieco figlarny i wyzywający w obyciu. Z Dmitrijem Glukhovskym rozmawiałam pewnego listopadowego czwartku o literaturze, końcu świata i projekcie Uniwersum Metro 2033, popijając przy tym herbatę.

Dlaczego zdecydowałeś się na klimaty postapokaliptyczne? Wynikło to z inspiracji historią moskiewskiego metra, czy może przyczyniły się do tego jeszcze jakieś inne fascynacje, na przykład ulubioną literaturą, grą?

Ten temat wydaje mi się bardzo magiczny. W dzieciństwie zacząłem się interesować książkami, grami przedstawiającymi świat po wojnie nuklearnej, i wtedy dowiedziałem się, że moskiewskie metro jest jednym z największych bunkrów przeciwatomowych. Wówczas wszystko złożyło się w całość i postanowiłem napisać książkę o moskiewskim metrze po wojnie jądrowej.

Wspomniałeś o grach, a ponieważ nasz portal skupia się na nich, muszę zapytać o jakieś konkretne tytuły. Może Fallout? Albo S.T.A.L.K.E.R.?

W młodości byłem wielkim fanem gry Fallout. Przeszedłem do drugiego rozdziału i oczywiście zacząłem się zastanawiać, jak wyglądałyby Stany Zjednoczone w tym samym momencie, w którym opisywane są wydarzenia w moskiewskim metrze. Byłoby to dla mnie bardzo interesujące.

S.T.A.L.K.E.R. wyszedł już po tym, jak skończyłem prace nad Metrem, ale nie grałem w nią. Znam ludzi, którzy ją tworzyli – to oni tworzyli później grę na podstawie książki Metro 2033. Ale Piknik na skraju drogi braci Strugackich, który był inspiracją do stworzenia gry S.T.A.L.K.E.R. był także moim natchnieniem.

Ja w obie musiałam grać z przerwami, bo za bardzo się bałam. No właśnie – z jednej strony mroczna historia, z drugiej – przerażające wszystkich i snujące się nad Twoimi książkami widmo roku 2012 i końca świata. Czy jest coś, czego Dmitry Glukhovsky się boi?

Są rzeczy, których się boję, ale nie mają nic wspólnego z końcem świata. Znacznie bardziej przeraza mnie starość i choroby z nią związane. W ogóle wydaje mi się, że nie ma sensu bać się końca świata, bo przecież kiedyś to nastąpi, a tak czy inaczej zarówno ja, jak i Ty umrzemy znacznie wcześniej. To na pewno się zdarzy, jak dotąd nikomu nie udało się tego uniknąć. I dlatego właśnie należy się bać, ponieważ kiedy ja umrę, świat dla mnie się skończy i nie będzie miało znaczenia, czy świat będzie dalej istniał, czy nie?

A co z potworami opisanymi w książce?

Nie boję się tych stworów, nie śnią mi się po nocach. I nigdy w życiu nie widziałem w moich snach niczego opisanego w Metrze. Ale tak to już jest, że ludzie, którzy straszą innych, zazwyczaj sami swoich kreacji się nie boją.

Książkę wymyśliłeś podczas podróży metrem – zdarza Ci się coś takiego przechodząc ulicami? Na przykład w Warszawie?

Myślę, że najlepiej byłoby wszystko tutaj obrócić w perzynę, zniszczyć i wprowadzić mutanty z Metra. W ogóle najlepszą stroną literatury postapokaliptycznej jest to, że sceneria zawsze jest podobna, a wszystkie dekoracje są rozpoznawalne. Nie trzeba wymyślać nowych państw, królestw, wszystko może dziać się tu.

Zwłaszcza że w Warszawie są miejsca, których nie trzeba by nawet niszczyć, żeby wyglądały jak po apokalipsie.

Fakt, sceneria jest dosyć klimatyczna.

Mimo to najnowsza książka nie jest powiązana z Metrem. Planujesz kolejne z tej serii?

czas zmierzchu

Przyjechałem promować dwie nowo wydane książki. Pierwsza to historia Szymuna Wroczka Piter, część projektu Uniwersum Metro 2033. Część tego przedsięwzięcia polega na tym, że różni pisarze przedstawiają to, co wydarzyło się w innych miejscach w tym samym czasie, w tych samych warunkach, czyli po wojnie nuklearnej. Wydarzenia dzieją się nie tylko w Moskwie i nie tylko w metrze. W swoich książkach opowiadam wyłącznie o moskiewskim metrze, a reszta świata pozostaje nieopisana – bardzo wielu czytelników zastanawiało się, co wydarza się w ich stronach. I w pewnym momencie postanowiłem zrobić tak, aby oni sami mogli ten świat zbadać – dwa lata temu ruszył projekt Uniwersum Metro 2033. Słowem kluczem jest tu „uniwersum”, świadczące o tym, że opowiadane wydarzenia nie muszą dziać się w metrze, interesuje nas cały świat.

W Piterze wszystko dzieje się w Petersburgu i myślę, że dla wielu Europejczyków okaże się to bardzo interesujące, ponieważ dla nich Petersburg jest miastem turystycznym. W pozostałych książkach, oprócz Petersburga, opisane są takie miejsca jak Rostow, Nowosybirsk, Jekaterinburg, miasta północne, ale również państwa europejskie i nie tylko. Wydana została już książka opisująca Wielką Brytanię, napisana przez Brytyjczyka. Jest również książka autorstwa Włocha, która dosłownie dwa dni temu miała tam premierę. I obecnie nad książką pracuje pisarz z Kuby, opisując Kubę. Wszystko to dzieje się w jednym, zjednoczonym świecie z uzgodnioną datą, bohaterowie niektórych książek czasem spotykają się ze sobą, również wydarzenia się przeplatają i powstaje jedna wielka międzynarodowa saga. Mamy ambicję zainteresować tym projektem cały świat, chcemy by dołączali do niego autorzy z różnych państw i pisali o wszystkich państwach.

Piter inauguruje projekt Uniwersum w Polsce – w Rosji zostało już wydanych dwadzieścia części! Co zaś się tyczy mojej własnej książki, która wyszła w tym samym czasie, czyli Czasu zmierzchu, to ma ona zupełnie inną, niezależną fabułę, w żaden sposób niezwiązaną ze światem znanym z Metra 2033. Czas zmierzchu mówi o wydarzeniach rozgrywających się we współczesnej Moskwie i w XVI-wiecznej Ameryce Środkowej, gdy hiszpańscy konkwistadorzy próbowali zdobywać ziemię Majów. W książce występuje dwóch bohaterów. Jeden to hiszpański konkwistador, który działając w imieniu biskupa półwyspu Jukatan, wyrusza z wyprawą do samego serca ziemi Majów w celu odnalezienia i zebrania wszystkich majańskich manuskryptów oraz przywiezienia ich do rezydencji biskupa, gdzie mają zostać zniszczone. Pisząc, opierałem się na faktach, biskup Diego de Langa jest postacią historyczną. A spalenie tych wszystkich manuskryptów również miało miejsce, ja tłumaczę je tylko na swój sposób.

Drugim bohaterem jest tłumacz, w którego ręce trafiają dzienniki owego konkwistadora. Konkwistador docierając w głąb ziemi Majów napotyka coraz więcej mistycznych zjawisk, które w różny sposób przeszkadzają mu w osiągnięciu celu. W tym samym czasie, gdy Hiszpan odbywa swoją wyprawę, a tłumacz pracuje nad tekstem, w Moskwie zaczynają dziać się niewyjaśnione rzeczy, przeszkadzające tłumaczowi w zdobyciu wiedzy, którą chciał posiąść konkwistador. Dwie epoki i dwie fabuły połączyły się i tak oto powstał Czasu zmierzchu. Tłumacz powoli zaczyna rozumieć, że w dzienniku jest mowa o końcu świata. A wszystkie te wydarzenia: nieszczęścia, powodzie, kataklizmy, trzęsienia ziemi zwiastują koniec świata, o którym mówiły manuskrypty Majów.

Czy inspiracją była historia biskupa de Landy?

Nie, ponieważ biskup pojawił się na scenie już po tym, kiedy tak naprawdę wiedziałem, co chcę napisać.

Inspiracją były dla mnie raczej opowiadania Umberto Eco, Julio Cortázara i Jorge Borgesa. Chciałem odtworzyć tę magiczną atmosferę, a konkretne fakty historyczne przyszły znacznie później.

Podróżowałeś do Ameryki Środkowej, żeby doświadczyć tej atmosfery?

Byłem w Gwatemali, gdzie 80% mieszkańców to potomkowie Majów. Co prawda zapomnieli o kulturze swoich przodków, ale biorąc pod uwagę więzy krwi, to ci sami ludzie.

A wracając do samego Uniwersum – czy wszystkie wydane książki będą tłumaczone na języki polski?

Ze względu na to, że w Rosji opublikowano już ich dwadzieścia, nie sądzę, że wszystkie zostaną przetłumaczone na język polski, ale najlepsze na pewno. W maju tego roku ogłosiliśmy wśród czytelników konkurs na najlepszą książkę w ramach projektu Uniwersum Metro 2033.

piter

Książka, którą właśnie promuję w Polsce, czyli Piter, zajęła drugie miejsce. Powieść z pierwszego miejsca ukaże się w maju przyszłego roku. I myślę, że nie ma sensu wszystkiego po kolei tłumaczyć, bo to tylko w Rosji panuje histeria na punkcie świata Metra 2033, ale dzięki temu możemy co roku wybrać dwie, trzy najlepsze książki i je wydać. Myślę, że moglibyśmy zaprosić polskich autorów do współpracy, aby opisali hipotetyczne wydarzenia z Polski po apokalipsie.

Kierujesz to zaproszenie do młodych pisarzy, czy raczej tych doświadczonych?

Do projektu angażujemy zarówno jednych, jak i drugich. Na rosyjskiej stronie www.metro2033.ru trwa niekończący się konkurs, a ci, którzy trafiają do pierwszej dwudziestki mają szansę, że ich prace zostaną opublikowane. Te dwadzieścia prac czytam ja i wydawca. Z dwudziestu wydanych dotąd książek pięć napisali amatorzy, czyli aż jedną czwartą; wśród trzech najlepszych dwie były autorstwa amatorów.

A jak oceniasz Pitera? Z całą pewnością Ci się podoba, ale co jeszcze możesz o nim powiedzieć?

Koncepcja Uniwersum Metro 2033 zakłada, że żadna książka z serii nie może być klonem ani fan fiction. Piter nie jest zatem klonem a niezależnym, bardzo wyrazistym i ciekawym opowiadaniem.

To jedna z ulubionych historii, zarówno moich, jak i czytelników. Nie jest podobna do Metra 2033, a wiele osób uważa, że jest znacznie lepsza. Oprócz tego zdobyła pierwsze miejsce w konkursie RosCon w zeszłym roku w kategorii science fiction. A to udowadnia, że nawet zawodowcy bardzo wysoko ją oceniają, co oznacza, że jest naprawdę dobrą książką i warto ją przeczytać.

Niedługo otrzymamy nasze egzemplarze, więc pewnie już niedługo napiszemy o Piterze coś więcej. Wracając do początkujących pisarzy – wiem, że wszyscy o to pytają – swoją pierwszą książkę wydałeś w bardzo nietypowy sposób. Polecałbyś go młodym pisarzom, czy wiąże się on ze zbyt wieloma problemami, aby stosował go ktoś bez doświadczenia?

Z perspektywy Metra 2033, pisanie książki w sposób interaktywny wcale nie jest trudne, wręcz bardzo ciekawe. Tak naprawdę w tamtym okresie żadna moja książka nie była jeszcze wydana, dlatego wsparcie czytelników było mi bardzo potrzebne, i motywowało mnie.

Natomiast gdy pracowałem nad Metrem 2034 wpływ czytelników był dla mnie dość trudny, ponieważ książka różniła się od poprzedniej, a czytelnicy oczekiwali czegoś podobnego. Kiedy zauważyli, że piszę nie o tym, czego chcą, a w sposób, w jaki ja to widzę, zaczęli mnie ostro krytykować. Dlatego aby w ogóle skończyć książkę, musiałem postąpić na przekór. Podczas pisania pierwszej powieści interaktywność była bardzo pomocna, ale przy drugiej wręcz odwrotnie – sprawiała same problemy.

I nie sądzisz, że rozpowszechnianie książek w internecie, tą boczną drogą, nie jest w pewnym sensie okradaniem autora?

Uważam, że osoby które myślą, że wydawanie książek w internecie im szkodzi, tak naprawdę żyją minioną epoką. Biorąc pod uwagę postęp, taki sposób wydawania jest dla młodych autorów jedną z lepszych dróg do popularności. Prawdopodobnie osobom znanym i lubianym ta metoda wyda się nie atrakcyjna. Ale dla tych nieznanych, chcących opowiedzieć o sobie całemu światu, to jest najlepsze rozwiązanie.

Oczywiście decyzję musi podjąć sam autor. Ten, kto boi się, że przez zamieszczanie książek w internecie nie zarobi, ma prawo tego nie robić. Ale osoby, które decydują się wydać historię w taki sposób, mają szansę dotrzeć do wszystkich – nie tylko do tych, którzy mają pieniądze, aby tę książką kupić. Przecież nie we wszystkich księgarniach pojawi się twoja książka, ponieważ wystawiane są głównie nowości. Zatem jeżeli jesteś uzależniony od tradycyjnego sposobu dotarcia do czytelników, książkę, nad którą pracowałeś kilka lat, przeczyta zaledwie kilka tysięcy osób.

No tak, a później znikną z półek.

Właśnie, a w internecie będzie zawsze i każdy, kto zapragnie, będzie mógł ją przeczytać.

I jeśli się spodoba, będzie mógł ją kupić. W Rosji wielu autorów decyduje się na publikowanie w internecie?

metro 2033

Wśród nowicjuszy prawdopodobnie tak, ale znani autorzy tego nie praktykują, bojąc się, że wpłynie to negatywnie na sprzedaż. Tym bardziej, że rynek książki przeżywa dziś ogromny kryzys, a nakłady zmniejszyły się o jedną trzecią w stosunku do poprzedniego roku.

Tym bardziej, że obserwujemy zmianę pokoleń pisarzy.

Starsi tak naprawdę nie wiedzą, co robić z internetem. Uważają go za wielkie wysypisko, z którego wszyscy kradną. I nikt nie rozumie, że w internecie tak naprawdę utrwalają się ślady po ludziach. Tak jak w realnym świecie są burdele, narkotyki, ale i akademie nauk i różne inne instytucje kulturalne, podobnie jest w internecie.

W Polsce literatura fantastyczna wciąż jest nieco niszowa, a jak jest w Rosji? Słyszałam, że tam jest większy boom…

Jedno nie wyklucza drugiego; mimo że pozostaje literaturą niszową, przynosi zyski. Jednocześnie ignorują ją i pogardzają nią pisarze i krytycy.

W Polsce chyba jest tak samo.

Niestety na całym świecie wygląda to dosyć podobnie.

W takim razie wypada mi zapytać o ulubionych autorów.

Mam bardzo wielu ulubionych autorów. Uwaga. Wymieniam: Gabriel García Márquez, Jorge Louis Borges, Julio Cortázar, Franz Kafka, bracia Strugaccy, Stanisław Lem i wielu wielu innych.

Czy znasz kogoś z Polski poza Lemem? Na przykład Andrzeja Sapkowskiego, którego tłumaczono na wiele języków, między innymi rosyjski.

Słyszałem o nim i o innych, ale nie czytałem.

Czy ci autorzy inspirują cię do pisania?

Doświadczam zarówno przyjemności zapoznawania się z ich twórczością, jak i chęci, by być choć trochę podobnym do nich.

Czy podczas tłumaczenia pojawia się wiele problemów, żeby dobrze oddać klimat?

Metro 2033 przełożono na 35 języków i ciężko jest upilnować wszystkich. Jedynym tłumaczem, który zwrócił się do mnie, żeby dopytać o pewne detale, był Niemiec. Dlatego sądzę, że wszyscy inni popełnili jakieś błędy, skoro nikt przez własne lenistwo nie skontaktował się ze mną.

dmitry glukhovsky empik 2011

Wróćmy do Metra – często słyszy się o planowym filmie. Wiadomo, że Ci się z nim nie spieszy, bo wolisz postawić na jakość zamiast na szybkość… Czy masz już upatrzone jakieś znane nazwiska?

Byłbym szczęśliwy, gdyby ekranizacją zajął się J. J. Abrams albo David Fincher, w ostateczności mógłby to być Spielberg. Jednak tak naprawdę wolałbym kogoś z kraju.

Zwłaszcza że ekranizacje często kończą się klapą. A Ty już masz na swoim koncie grę. Co sądzisz o takich adaptacjach?

Najważniejsze, żeby zajmowały się nimi zdolne osoby. Książka może zaistnieć w różnych formach, natomiast najistotniejsze jest, żeby partnerzy, którzy będą adaptować, mieli gust i talent. Gra komputerowa, która powstała na podstawie książki Metro 2033 jest bardzo dobra, wyjątkowa, w dodatku wierna książce. To stawia wysoko poprzeczkę innym.

Jeżeli mówimy o filmie, to lepiej żeby nie było wcale, niż żeby był nijaki.

Porozmawiajmy o podróżach. Twój życiorys w nie obfituje. Czy wolisz wyjazdy służbowe, czy wypoczynkowe? I jakie są Twoje ulubione miejsca?

Nie wyobrażam sobie życia bez podróży, przestaję wtedy oddychać. Nie wyjeżdżam na wakacje, wszystkie moje podróże są służbowe. Ale biorąc pod uwagę moją pracę, którą niektórym ciężko nazwać pracą, można powiedzieć, że jedno miesza się z drugim. Weźmy pod uwagę chociażby obecną wizytę w Polsce, w Warszawie – z jednej strony pracuję, ale przecież nie wydobywam węgla; nie wykonuje żadnej ciężkiej, fizycznej pracy; spędzam czas na obcowaniu z ciekawymi ludźmi. I dlatego możemy mówić, że podróże związane są bardziej z wypoczynkiem niż z pracą. Natomiast co do ulubionych miejsc, to myślę, że są dwa – bardzo spodobało mi się Tokio i Los Angeles. I na pewno tam jeszcze powrócę.

Czy jeździłeś warszawskim metrem?

Nie, nie jeździłem. Tylko raz byłem w przejściu podziemnym, zszedłem do kiosku i przejęzyczyłem się, mówiąc, że chcę kupić „gumki do życia”.

A jaka jest Twoja ulubiona stacja moskiewskiego metra?

Moja ulubiona, to WOGN.

Zapytam na zakończenie o Twoje plany na przyszłość.

Wiosną zostanie wydana moja najnowsza książka Opowiadania o ojczyźnie, która jest zbiorem krótkich satyr politycznych. Opowiada o Rosji Putina. Obecnie pracuję nad jej kontynuacją.

Wolisz role dziennikarza czy pisarza?

Już od dawna nie pracuję jako dziennikarz i nie mogę powiedzieć, że tęsknię za tym zawodem.

W takim razie zostaje życzyć jak najwięcej sukcesów. Wiele nurtujących mnie i fanów pytań pewnie nie padło, ale żeby odpowiedzieć na nie wszystkie, musielibyśmy poświęcić na tę rozmowę cały dzień i noc. Dlatego mam nadzieję, że nadarzy się okazja do kolejnego wywiadu.

autograf

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...