Urodzony i wychowany w Sydney w Australii, John Flanagan od dzieciństwa marzył o tym, by zostać pisarzem. Nie było łatwo. Pracował w agencji reklamowej, ale dopiero satyryczny wiersz opisujący paskudnego kolegę zwrócił na niego uwagę przełożonych. Jeden z szefów agencji uznał, że warto zainwestować w młodego pracownika i tak Flanagan dołączył do grona copywriterów.
Przez dwie dekady pisał spoty reklamowe i scenariusze, później zaś trafił do telewizji i został jednym ze współtwórców sukcesu sitcomu Hi Dad!, zasłynął jednak jako autor „Zwiadowców”, serii osadzonych w fantastycznym świecie powieści dla młodzieży.
Flanagan zaczął pisać historię Willa dla swego syna, Michaela, jednak to, co miało być opowieściami na dobranoc, szybko przerodziło się w cykl powieści. Pisarz wraz z żoną mieszka na przedmieściach Manly. Ma troje dzieci i czworo wnuków.
Kiedy zacząłeś pisać?
Już w szkole podstawowej. Raz w tygodniu mieliśmy za zadanie tworzyć „kompozycje”, czy, innymi słowy, eseje na dowolnie wybrany temat. Większość kolegów nie lubiła tego robić. Pisali coś w stylu „co robiłem w ostatnie wakacje” albo „mój wymarzony dzień”, a ja wymyślałem niestworzone historie. Pamiętam doskonale, że mój nauczyciel, Brother Kelly, kazał mi pracować nad stylem. Musiałem poprawiać wszystkie dialogi, co doprowadzało mnie do szału, bo uznawałem, że w codziennym życiu ludzie nie mówią do siebie literackim językiem. W moim opowiadaniu pilot helikoptera podnosił kciuk do góry i stwierdzał: „okay, schodzimy!”, a nauczyciel zmuszał mnie do poprawek. Wyobrażasz sobie gościa, który oznajmia pełnym zdaniem: „w porządku, przygotowujemy się do lądowania”? Na szczęście moje późniejsze doświadczenia z redaktorami były zdecydowanie mniej traumatyczne.
A co sprawiło, ze postanowiłeś napisać serię fantasy?
Na początku nie myślałem właściwie o serii. Chciałem zachęcić do czytania mojego syna, Michaela więc co tydzień pisałem krótką historyjkę o chłopcu, który był jego alter ego. Michael fascynował się wspinaczką, łucznictwem, chciał rzucać nożami jak każdy dzieciak w jego wieku, więc tym zajmował się Will. Wybrałem fantasy, żeby nie ugrzęznąć w historycznych szczegółach, a poza tym zawsze lubiłem ten gatunek.
Którą z cech Willa chciałbyś sam posiadać i dlaczego?
Podstępne pytanie! Jeśli powiem, że odwagę i lojalność, pomyślisz, że jestem tchórzliwym bubkiem, na którym nie można polegać. Przyznam się do czegoś – mam lęk wysokości. Panikuję, gdy mam wejść na krzesło żeby zmienić żarówkę. Chciałbym się wspinać jak Will, bez tego panicznego lęku. A poza tym fajnie byłoby strzelać z łuku równie dobrze jak on. Mam nawet łuk, kiedyś sporo ćwiczyłem, ale już zupełnie wyszedłem z wprawy.
Czy którąś z postaci wzorowałeś na sobie albo na kimś z rodziny?
Jak już wspomniałem, Will to właściwie Michael. Mały, drobny, zwinny i błyskotliwy chłopak. Cóż, nie ośmielę się powiedzieć, że Halt jest mną, chyba, ze znacznie ulepszoną wersją, ale spora część dialogów pomiędzy nim a Willem to moje dyskusje z nastoletnim synem. Do stworzenia postaci Horace’a zainspirował mnie najlepszy kumpel Michaela, Jeremy.
Może wymieniłbyś kilku ulubionych autorów?
Dzięki ci za to, że mogę wymienić kilku! Nienawidzę pytania o „ulubionego” autora, nigdy nie wiem, co odpowiedzieć. Pomyślmy. Późny Ed McBain. Jego dialogi są świetne. David Eddings – to bodajże pierwszy autor fantasy, którego książki tryskają humorem. C.S. Forester bardzo długo był moim faworytem. Zaczytywałem się cyklem o Hornblowerze, gdy miałem dwanaście lat. Prawdę mówiąc, lubię wracać do jego powieści i chyba nigdy mi się nie znudzą. Patrick O’Brian, James Lee Burke… Mam wymieniać dalej? Ta lista jest potwornie długa!
Źródło: us.penguingroup.com
Komentarze
I Love this book !!!
Ich liebe !
Paweł
Użytkownik Medivh dnia niedziela, 15 marca 2009, 11:11 napisał
Od kiedy "Książki Fantasy to gra?
Również uwielbiam tą serię (choć się zastanawiam, czy to na pewno jest Fantasy).
teatv download
Dodaj komentarz