Skyrim był dla mnie pewną zagadką, mimo ogromnej kampanii marketingowej nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać – tych samych błędów i mankamentów, które denerwowały mnie w poprzednich odsłonach „Zwojów”? Czy też zupełnie nowej jakości, która wyniosłaby serię na nowy poziom? Po kilku godzinach z grą, mogę mniej więcej odpowiedzieć na te pytania. Nie marnujmy więc czasu i przyjrzymy się temu, co Bethesda nam przygotowała...
To, co od razu zwróciło moją uwagę, to główne menu. Jest bardzo ascetyczne, dzięki czemu wydaje się przestronne. Podobnie wyglądają wszystkie inne panele w grze (ekwipunku, umiejętności itd.) i trzeba przyznać, że świetnie spełniają swoją role – wszystko jest wyraźne oraz łatwe do znalezienia. Jest to miła odmiana, jeśli chodzi o grę przewidzianą na wiele platform – zwykle poprzez dopasowania do konsol, gracze PC tracą. Określił bym je jednymi z lepszych jakie widziałem w ostatnim czasie, gdyby nie jeden ogromny mankament – paski wyboru. Podejrzewam, że pierwotnie projektowano je dla astronautów, by ćwiczyli łączenie modułów międzynarodowej stacji kosmicznej – są tak małe, że trafienie w nie mogło by być samodzielną mini grą zręcznościową. To jednak nie wszystko – potrafią się zacinać! Wyobraźcie sobie moją frustracje, gdy przeglądając poziomy trudności, pasek zablokował mi się na najtrudniejszym. Nie wiem, jak testerzy mogli coś takiego przegapić, jest to ewidentna wpadka.
Początek gry typowy dla serii – jesteśmy więźniem i zmierzamy na miejsce swojego przeznaczania – w tym wypadku egzekucji. Po rozładowaniu transportu zaczyna się sprawdzanie listy aresztantów, co daje nam okazje do stworzenia swojej postaci. Jest dokładnie tak, jak obiecywali twórcy. Opcji wyboru jest mnóstwo i nawet starając się stworzyć swój wygląd w miarę szybko, zajęło mi to dwadzieścia minut (głównie było to usuwanie okropnego, szpiczastego podbródka). Straciłem na tym tyle czasu również dlatego, że domyślne ustawienia rysów twarzy, proponowane przez grę, nie są zbyt atrakcyjne, co możecie zobaczyć na screenach pod spodem (mój mroczny elf przed i po modyfikacji). Mając ten element za sobą, pora na pierwszy kompletnie niespodziewany zwrot akcji. Jak się okazuje, nie ma nas na liście skazanych! Ciekawe jakim cudem obecność dodatkowego pasażera umknęła uwadze strażników? Widocznie system więziennictwa w Skyrim jest podobny do naszego. Gdy już się nam wydaje, że uśmiechnął się do nas los, okazuje się że i tak stracimy głowę. Niezwykłym jednak zbiegiem okoliczności, tuż przed opadnięciem katowskiego topora, pojawia się ziejący ogniem smok, co oznacza, iż zamiast dekapitacji grozi nam spopielenie – nie ma co, nie jest to nasz dzień. Udaje się nam jednak jakoś uciec, co rozpoczyna misję szkoleniową.
W tym punkcie, po raz pierwszy możemy przekonać się, jak wygląda otoczenie. Grafika stoi na bardzo wysokim poziomie, a co najważniejsze, wszystko działa płynnie. Latający i ziejący ogniem smok robi spore wrażenie, szczególnie że nie powoduje żadnych glitchów, czy innych opóźnień. Po ruchach naszej postaci widać, że faktycznie włożono sporo pracy, by osiągnąć jakiś poziom naturalizmu. Ale nie do końca się to udało – postać trzymająca broń jest przedziwnie przechylona w jedną stronę, jakby miała jakąś wadę kręgosłupa. Naprawdę śmiesznie prezentuje się również jeden z imperialnych strażników, który biegnąc w swojej zbroi, wygląda jak niezdarna baletnica. Nadal mamy więc wrażenie, że obserwujemy kukiełki na sznurkach, z tą różnicą jedynie, iż są one o wiele bardziej wypakowane pikselami niż w Oblivionie – jest ładnie, ale dziwnie. Sterowanie nie sprawia żadnych problemów, może oprócz przedziwnie powolnych ruchów kamery – jedną z pierwszych rzeczy, jaką polecam zrobić, to zwiększyć jej czułość, inaczej mamy przedziwny efekt slowmotion podczas rozglądania się.
Walka nie przeszła prawie żadnej metamorfozy – jest to te same, chaotyczne machanie mieczem, co w poprzednich częściach. Jedyną istotną nowością, są ciosy kończące – co jakiś czas nasza postać w efektowny sposób wykończy przeciwnika, wbijając mu miecz w plecy czy podcinając gardło. W prawdziwe osłupienie jednak wprawia magiczny guzik Tab, który wywołuje menu szybkiego dostępu, gdzie możemy zmienić aktualnie używane umiejętności czy broń. Brzmi pomocnie, jednak bardzo szybko odkryjecie, że twórcy przesadzili, i to na potęgę! Wyobraźcie sobie, że w środku walki możecie zatrzymać grę, zmienić kilkakrotnie całe swoje wyposażenie, uzdrowić się, przeczytać kilka książek, zjeść marchewkę – zrobić dosłownie wszystko na co macie ochotę, a potem za pomocą magicznego przycisku wrócić do starcia, jak gdyby nigdy nic! To nie jest żart, to jest przerażająca rzeczywistość. A żeby było jeszcze zabawniej, domyślny poziom trudności adept (odpowiednik normalnego) jest śmiesznie łatwy, rozgrywka nie przedstawia większego wyzwania, większość wrogów zginie po paru celnych ciosach mieczem, a nawet jak się trafi silniejszy przeciwnik, to taktyka sprowadza się do banalnej strategi: podskocz – przypieprz – odskocz... Gdzie się podziała całkiem wysoka poprzeczka trudności z "Fallout: New Vegas"? Czyżby uznano potencjalnych nabywców Skyrim za niezainteresowanych bardziej wymagającą rozgrywką? Nie wiem, i raczej nie chcę wiedzieć.
Aspektami, które budziły największe obawy przed premierą, był brak profesji oraz sposób rozwoju postaci – jak się okazuje kompletnie słusznie. Sposób awansowania w zasadzie się nie zmienił, kolejne poziomy zdobywamy używając swoich umiejętności. Dostajemy wtedy trzy atrybuty do wyboru – żywotność, magię oraz wytrzymałość. Dodatkowo, możemy jeszcze wybrać znak zodiaku w jednej z kapliczek, dzięki któremu jeden rodzaj naszych umiejętności (związanych z magią, złodziejstwem lub wojaczką), będzie rozwijał się szybciej. Cechy takie jak siła czy zręczność zostały zlikwidowane. Nowością za to są perki (ciekawe skąd pomysł na nie), których jest całkiem sporo – gwarantują nam rożne bonusy, jak zwiększone obrażenia czy lepszy współczynnik obrony. W zasadzie to wszystko, co jest do powiedzenia – system został niewątpliwie "obcięty" w stosunku do Obliviona, a braki miały zastąpić pożyczone z Fallouta profity. Efekt finalny jest taki, że właściwie nie wiemy kim jest nasza postać – przynajmniej ja nie jestem w stanie swojej w żaden sposób zakwalifikować – mogę używać jednoręcznego miecza, ogromnego młota, strzelać z łuku i czarować z taką samą zabójczą skutecznością. Czuję się jak jakiś uniwersalny żołnierz.
Jakby tego było mało, już od samego początku gry znamy się na wyrobie broni, różnych rodzajów zbroi a nawet biżuterii. Można by było powiedzieć, że to normalne w grach RPG i bym się z takim poglądem zgodził, gdyby nie fakt, że jesteśmy w stanie wykuć całe zestawy zbroi (lekkiej, średniej, ciężkiej), kilkanaście rodzajów broni oraz ekwiwalent małego sklepu jubilerskiego, bez żadnego przeszkolenia! Mam ochotę zacząć uderzać głową o ścianę, bo przecież, by posiadać takie umiejętności potrzebne są lata praktyki, a my je posiadamy od razu i to znikąd. Rozumiem że jest to gra, jednak jakieś nikłe zasady realizmu powinny obowiązywać. Muszę przyznać, że przez to kowalstwo byłem przerażony podchodząc do aparatury alchemicznej, bo jeszcze by się okazało, że jestem wybitnym chemikiem. Na szczęście nie jestem (potrzebna jest wiedza na temat składników). Trzeba to sobie szczerze powiedzieć – twórcy znowu przesadzili, i jedyne co ich ratuje w tej kwestii, to fakt, że aby wyrobić lepsze zbroje czy broń, musimy rozwinąć nasze umiejętności, co oczywiście nie tłumaczy naszych wszędobylskich zdolności rzemieślnika. Wolałbym się dalej nie pastwić, jednak ktoś mi może powie, jakim cudem można otworzyć kratę celi wytrychem, kompletnie się na tym nie znając? To jakiś system otwartych drzwi dla więźniów czy coś? W dodatku otwieranie zamków zostało kompletnie przeniesione z gry "Fallout: New Vegas", co nie jest wadą samą w sobie, stawia jedynie pytanie o kreatywność twórców.
By się trochę uspokoić, przyjrzyjmy się światu. Trzeba powiedzieć, że jest naprawdę dopracowany i sprawia wrażenie otwartego. Widać, że żyje – po lasach biega zwierzyna, latają motyle, pogoda się zmienia – nie można tutaj nic zarzucić. Bardzo miłym zaskoczeniem jest trójwymiarowa mapa świata gry, gdzie dokładnie widzimy góry, lasy i rzeki (przypomina mapę kampanii z serii "Total War"). Bardziej konkretne lokacje, jak podziemia, też wyglądają dobrze – są nastrojowe, w zawalonych tunelach sypie się gruz, są podmuchy wiatru, latają nietoperze, wiele elementów jest interaktywnych – można przecinać pajęczyny, zombie zwane Draugrami wstają z grobów. Są też różne złośliwe pułapki i zagadki, które musimy rozwiązać – o ile twórcy nie postanowili tego wszystkiego powtórzyć dwieście razy w innych lokacjach, to eksploracja świata zapowiada się naprawdę ciekawie. Miasta, chociaż miałem okazję być jedynie w trzech, również w żaden sposób mnie nie rozczarowały – są takie jak powinny być, pełne mieszkańców zajmujących się swoimi codziennymi zajęciami. Atmosferę dopełnia muzyka, w szczególności przypadł mi do gustu chór, który słychać przy pewnym ołtarzu.
Na koniec została nam fabuła. Po pięciu godzinach gry nie mogę zbyt wiele o niej powiedzieć, oprócz tego, że nie posunąłem się w niej daleko i jak do tej pory była do bólu schematyczna. W czasie ucieczki przed smokiem mamy dwie drogi do wyboru – zwolenników imperium i rebeliantów, co pewnie daje dwie różne ścieżki fabularne. W moim przypadku było to imperium, które wybrałem przez przypadek. Tak czy siak, zaraz po wybraniu tej drogi nie miałem złudzeń jak ona się potoczy. Najpierw docieramy do małej wioski, gdzie w zamian za zapasy, mamy zanieść wiadomość z prośbą o posiłki Jarlowi w mieście Whiterun. Jak się domyślacie, jak tylko tam dotrzemy zostaniemy obarczeni kolejnym zadaniem – tak jakby panowie z Bethesdy, nie mogliby raz wymyślić czegoś nowego np. Jarl dziękuje za wieści i wyrzuca cię za drzwi, zamiast – Jarl wysyła oddział żołnierzy na twoją prośbę, a tobie, mimo że jesteś zbiegłym kryminalistą, poleca odnalezienie artefaktu, od którego może zależeć los krainy... Jeszcze żeby było śmieszniej, zaraz potem atakuje smok – więc Jarl wysyła cię z pięcioma ludźmi, by go zabić. Zawsze myślałem, że na smoki wysyła się armie albo przynajmniej duże pod względem liczebności oddziały, ale okej – widocznie twórcy o tym nie wiedzą. Na miejscu okazuje się, że smok jest śmiesznie łatwy do pokonania, i to za pomocą zwykłego krótkiego miecza – tak jakby wcale nie miał strasznie twardych łusek i nie był mityczną, starożytną istotą, która powinna być odporna na normalną broń – jestem ciekaw skąd swoją wiedzę o tych stworzeniach czerpali developerzy. Bestie oczywiście pokonujemy błyskawicznie, by się dowiedzieć, że jesteśmy „Dragonball'em”, tfu, Dragonborn'em i mamy dar wchłaniania mocy smoka. Super! Jesteśmy postacią z legend, zbawcą i nadzieją. Doskonale można przewidzieć, dokąd to wszystko zmierza i jak się skończy ta opera mydlana.
Analizując wszystko to, co wymieniłem powyżej, naprawdę nie rozumiem jakim cudem ta gra zebrała po 95% w recenzjach – te oceny wydają się grubo zawyżone, nawet biorąc pod uwagę fakt, że ich autorzy nie mieli wiele czasu na zapoznanie się z produkcją. Świat jest bardzo ładny, gra się przyjemnie – to fakt, jednak z drugiej strony poziom trudności jest niski, rozwój postaci kompletnie uproszczony, a rozwiązania fabularne sztampowe i już nie raz wykorzystane przez samą Bethesdę we wcześniejszych odsłonach „Zwojów”. Powiem szczerze, grając w tę grę naprawdę można mieć fajną zabawę, pozwiedzać ciekawe miejsca, wciągnąć się na parę godzin, jednak myślę, że po jakimś czasie się znudzicie, rozgrywka stanie się po prostu banalna. Jeżeli to, co mnie spotkało podczas pięciu godzin grania i przejściu początkowej fazy gry, powtarza się w kółko aż do końca, to jest to niewątpliwie przereklamowany produkt, zasługujący na ocenę w granicach 75%. Gracz dostaje niemal wszystko podane na talerzu od początku rozgrywki – sprzęt, umiejętności – co ma robić dalej? Po chwili w grze zabija legendarnego smoka i przejmuje jego moc? Nie jest to za dużo naraz? Czy walka ze smokiem nie powinna być epicką batalią? Widocznie nie. Podsumowując, Skyrim przypadł mi do gustu, jako ładna i miła gra, ale widzę w nim również brak wyzwania dla gracza i fabułę filmu fantasy klasy B. Pamiętajcie jednak, że są to jedynie pierwsze wrażenia – recenzja potwierdzi, czy faktycznie jest aż tak źle, czy też o wiele lepiej.
Komentarze
P.S. wróciło to co kochałem w morrowindzie - masa klimatycznych i unikalnych miejsc i zdecydowanie brak powtarzalności znanej z obliviona.
PS: W Skyrim są towarzysze? Jakiś elf na literę F w tym mieście co ma w nazwie "puszczę" może mi towarzyszyć. Nie ma chyba żadnych ograniczeń, więc co - można tak przez całą grę z nim chodzić? I czy jest więcej takich kompanów?
Zadanie poboczne - po pewnym optymizmie na samym początku rozgrywki, zaczynają mnie coraz bardziej rozczarowywać - większość sprowadza się do przejścia połowy mapy, zabicia kilku bandytów w jaskini i zabrania jakiegoś przedmiotu, nie fajnie! Trzeba tutaj też podkreślić że dialogi są dosyć skąpe, więc całe zadanie może się zamykać w 2-3 zdaniach. Może to się zmieni, jak zabawa z gildiami rozpocznie się na dobre.
Gra roku - eee? W mojej opinii stanie do równej walki z DA2 o malinę roku
Towarzysze - tak są - trochę "zapożyczeni" z FNV.
Mogę tylko dodać, że jeśli ktoś jest fanem poprzednich części Elder Scrolls, i ogólnie gier Bethesdy, to na Skyrim na pewno się nie zawiedzie. Dla mnie gra jest genialna pod niemal każdym względem.
PS.
Tylko błagam: pisanie, że Skyrim jest złe bo jest za prosto, w momencie gdy jest możliwość zmiany trudnośći..... trochę kiepski argument. Przecież po to jest ta opcja - żeby każdy ustawił sobie pod swoje potrzeby. Ja sam gram na najtrudniejszym poziomie i cieszę się z każdej wygranej walki, nawet tej ze zwykłymi bandytami.
EDIT: I takiego samego ogromnego minusa za poziom trudności, a nawet większego dostało by ode mnie choćby DA2 - to jest element gry, który się ocenia jak każdy inny.
Napisałem co myślę, Ty napisałeś co myślisz - nie kłóćmy się już. One Love
Cytat
Ano, pod tym stwierdzeniem mogę się jedynie podpisać Problem w tym, że gra jest diabelnie kontrowersyjna i podzieliła miłośników komputerowych gier fabularnych na dwa obozy, które mają swoje racje. Stwarza to pewien problem przy tego typu artykułach (bo o ile każdy może się zgodzić, że "Dragon Age II" i "Wiedźmin 2" rozczarował w pewnym stopniu, to taka ocena "Skyrim" może wzbudzić uzasadniony sprzeciw u niemałej grupy graczy). "The Elder Scrolls" jest w tym wypadku strasznie podobne do serii "Gothic".
Chciałbym też zaznaczyć, że nigdzie nie napisałem, iż nie szanujesz cudzego zdania. Nawet mi to przez głowę nie przeszło, gdyż komentarz był bardzo kulturalny Moją intencją było tylko zachęcenie do dyskusji i rozwinięcia myśli, ponieważ wciąż staram się zrozumieć, co pociąga ludzi w "Skyrim" tak mocno, że gotowi są rzucać Bethesdzie płatki róż pod nogi oraz dawać nagrody cRPG roku. Jak wiadomo, ciekawa konwersacja i ożywcza wymiana zdań często pozwala rzucić nowe światło na dany problem. Dla mnie to solidny i klimatyczny tytuł, choć posiadający kilka mankamentów, które skutecznie przekreślają go do sięgnięcia po najwyższe laury (dlatego nie ukrywam, że bliżej mi do opinii Holdena). Stąd wspomniana "ciekawość" i głód wiedzy
Użytkownik Gość dnia poniedziałek, 14 listopada 2011, 00:04 napisał
he he - przecież my się nie kłócimy Z walką u mnie faktycznie twórcy nie trafili, nigdy nie byłem fanem systemu walki w TES, chociaż uważam że w innych częściach było lepiej - a przynajmniej tak je zapamiętałem. Ten brak wyważenia głównie polega na tym, iż albo mamy śmiesznie prostych przeciwników albo takich, których trzeba zabijać na raty (klika ciosów, 2-3 mikstury, kilka ciosów - i inne podobne tej taktyki). Jeśli do tego dodamy niezbyt oryginalny główny wątek, system rozwoju postaci nastawiony raczej na uniwersalnych żołnierzy oraz zadania poboczne które... do tej pory mnie nie zachwyciły (liczę na mroczne bractwo i inne gildie, bo jak na razie nie jest dobrze), to naprawdę w tej grze nie wiele dla mnie zostaje.
Tylko teraz będę się zastanawiał czy kupić 'Skyrim' na konsolę czy PC, po tym jak już zdecyduję się na zakup w ogóle.
Zadania poboczne od zarządców tak są strasznie powtarzalne. Ale już zadania od gildii i postronnych osób są
ciekawe ( oczywiście nie wszystkie )
Poziom trudności- obiektywnie patrząc jest dobry ( suwak w prawo i masz co lubisz. To jak z strzelankami,'
dla mnie normalny poziom trudności to jakiś żart ) Więc jak jest suwak i można zwiększyć to taki argument
traci sens ( SI to odrębny temat Ale prawdę mówiąc to żadna gra mnie nie zadowalała. Może Deus Ex ale
ideału nie było )
A osobiście gra mi się podoba ( przeszedłem już główny wątek i wątek z wyborem jednej z stron { tu mogli się
autorzy bardziej postarać } ) Jak wyjdzie kilka modów to zacznie się dopiero uczta dla człowieka.
A gra roku to szczerze nie wiem, mam rozterkę między Deus Ex ( zarąbisty klimat i grywalność ) Wiedźmin 2
( piękna grafika i klimat ) no i czy Skyrim ( Otwartość świata{ tego dziś brakuje } i klimat)
Tyle z mojej strony
A i na moje mocne 80 ( na myszce ) i 88 ( na padzie ) się należy ( polecam pograć na padzie bo wrażenia są
zupełnie odmienne i gra się przyjemniej.
Co do walki i jej poziomu trudności to nie oszukujmy się - to nie strategia. Tak jak w W2 atakowaliśmy i robiliśmy unik, używaliśmy znaków (im wyższy poziom trudności tym niektóre znaki są mniej przydatne np. igni czy aard) to tutaj atakujemy i używam czarów oraz robimy uniki, ale bez turlania się. Poziom trudności w Skyrimie polega na ilości straconych miksturek, czyli na rozsądnym wydawaniu kasy, a w W2 z kolei na cierpliwości - długo się schodzi z walkami, za długo. Co do rzucania sztyletami w W2 - to zwykłe atakowanie, a w Skyrimie od walki na odległość jest łuk. Nie wspomniałem o takich dodatkach jak petardy, bo ja ich nie lubiłem używać.
Ja wolę poziom trudności w Skyrimie.
Cytat
dla mnie normalny poziom trudności to jakiś żart ) Więc jak jest suwak i można zwiększyć to taki argument
traci sens ( SI to odrębny temat Ale prawdę mówiąc to żadna gra mnie nie zadowalała. Może Deus Ex ale
ideału nie było )
Twórcy świadomie (bo przecież musieli to testować) ustawili poziom trudności tak jak ustawili, ja ich za to chwalić nie zamierzam, bo spieprzyli sprawę. Samo zwiększenie też nie jest żadnym remedium, mam go zwiększyć by był jeszcze mniej wyważony? Żeby mieć normalną walką z bandytami, muszę mieć cholernie trudne inne walki? To trochę absurdalne.
Cytat
Ja wolę poziom trudności w Skyrimie.
Muszę się nie zgodzić - jednak walka w W2 miała o wiele więcej uwarunkowań, w zależności od tego z kim się walczyło, inaczej dobierało się taktykę - inaczej musiałeś walczyć z przeciwnikiem, który miał tarcze, inaczej z takim którym miał włócznie itd., nie mówiąc już o samym aspekcie przygotowania do walki i używania w niej choćby petard czy pułapek. Ślepe machanie mieczem już źle się kończyło na normalny poziomie, nie mówiąc o tym co się działo na wyższych. Co do taktyki w Skyrim - ładną jej laurkę wystawiłeś xD Nawet ja nie mając optymistycznego nastawienia do tej gry, nie określił bym jej jako sztukę picia mikstur
A co do zmieniania taktyki do różnych przeciwników - ja miałem do każdego taką samą - unik, atak, unik, atak. Grałem na trudnym i było ciężko, no ale 10 min walki. Na tym poziomie trudności grałem cały prolog i kawałem 1 aktu - potem zmieniłem. Zbyt dużo ciosów trzeba zadać wrogowi, aby go uśmiercić, co idzie za przedłużaniem gry i na dłuższą metę nudzi. A jeszcze weź popełnij jeden błąd i od nowa...
Hmmm, no ja jakoś nie widzę w Skyrimie innej taktyki niż oszczędzanie kasy na miksturki No ale dopiero pierwszy raz użyłem jakiegoś czaru - krzyku, bo zadanie tego wymagało, ale teraz może coś pokombinuje, może odnajdę jakąś strategię
Co do dialogów - to nie zauważyłeś, że potrafią być hmm bardzo krótkie?
na temat smoków? Z rodzinnych opowieści? Według mnie gra jest świetna, ale są gusta i guściki. Fabuła jest
jaka jest. Widać autor tekstu nie zagłębiał się w techniki walki i grał na najłatwiejszym poziomie, bo technika,
jak to ująłeś: "podskocz - przypieprz - odskocz" nie sprawdza się, na przykład na smokach i trollach oraz
mobach z długa bronią. chciałbym zobaczyć jak od nich odskakujesz, jestem bardzo ciekawy. A jeśli
oczekujesz realizmu, animacji wpieprzania marchewki to polecam simsy:) Czytając te brednie dziwię się, autorze,
że nie doczepiłeś się o to, że niemożliwym jest noszenie 4 mieczy, nie mając plecaka ani torby, niewiarygodne!
Ale gdyby wprowadzili taki realizm, to za pewne czytałbym teraz wywodów i płaczu o za małym ekwipunku, buziaki:*
Cytat
na temat smoków? Z rodzinnych opowieści?
2/10 w mojej prywatnej skali złośliwości - mógłbyś się lepiej postarać. Tak, moim ideałem smoka jest ten z legendy o szewcu Dratewce - zadowolony? xD Skąd moje wyobrażenie o smokach - z legend? z literatury? ze Sztuki? Wybierz sobie, smoki są zakorzenione w każdej kulturze, a ludzkość snuje o nich historie od wieków. Mi osobiście najbardziej pasują smoki z D&D, które w zasadzie odpowiadają powszechnemu wyobrażeniu. Dlatego tak bardzo mnie drażni fakt, że zrobiono z nich w Skyrim przerośnięte nietoperze.
Cytat
Czyli jaka?
Cytat
jak to ująłeś: "podskocz - przypieprz - odskocz" nie sprawdza się, na przykład na smokach i trollach oraz
mobach z długa bronią. chciałbym zobaczyć jak od nich odskakujesz, jestem bardzo ciekawy.
Tym razem 1/10 - znowu się nie postarałeś, to kto na jakim poziomie gra, może działało na mnie jak byłem w pierwszych klasach szkoły podstawowej. A gram na normalnym, nie widzę sensu się bardziej wysilać, skoro gra nie spełnia moich oczekiwań. Co do taktyki, sprawdza się - wystarczy posługiwać się strzałkami
Cytat
że nie doczepiłeś się o to, że niemożliwym jest noszenie 4 mieczy, nie mając plecaka ani torby, niewiarygodne!
Ale gdyby wprowadzili taki realizm, to za pewne czytałbym teraz wywodów i płaczu o za małym ekwipunku, buziaki:*
Tym razem 3/10 - mały bonus za "brednie", uwielbiam takie niemerytoryczne ataki na czyjś tekst A co do realizmu - tak, oczekuje go jak najwięcej, w granicach zdrowego rozsądku oczywiście. Wolał bym żeby wrogowie nie wylatywali w kosmos, po trafieniu kulą ognia, wolał bym nie pływać w lodowatej wodzie bez konsekwencji itd. Nie wiem co do tego wszystkiego ma marchewka? Ekwipunek natomiast to problem wszystkich nowoczesnych gier, więc za to Skyrim nie zamierzam krytykować.
Odwzajemniam buziaki :*
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam
Tak jak prosiłeś, zarejestrowałem się.
Mnie osobiście nie wyrzuca z gry, spróbuję zwiększyć jakość i zobaczymy jak to będzie
Fix common crash to desktop problem
Access the Sound menu from the Control panel. In the playback tab, right click on speakers and select properties. Select the advanced tab on the new screen and select 24 bit, 44100Hz (Studio Quality) from the drop down menu. This fixed crashes for Owen last night.
Co do postaci - tak, poza typowymi wojami, strażą miejską np.
A tak ogólnie - nie macie wrażenia, że gra jest robiona pod złodzieja/zabójcę? Gram taką postacią, mam z tego dużo frajdy, prawie wszystkie misje można przejść, zabijając z zaskoczenia, skradając się pomiędzy wrogami, by zdjąć sam cel na końcu. Można się trochę pobawić, czuje się dbałość o ten aspekt. Poza tym, ile mamy dużych misji pobocznych? Companions, Magowie, Bardowie, Złodzieje i Zabójcy, jak dla mnie 2/5 zabawy zgarnia klasa złodziej/zabójca "zielony", choć wiadomo że nie ma tu ograniczeń klasowych, ale jednak klimat jest lepszy gdy sterujesz typem "zielonym". Poza tym misje gildii złodziei i zabójców są dla mnie ciekawsze.
No cóż niektórzy tylko na takich poziomach daja radę.
Nie za bardzo odkryłem jak się obraca modele podczas wyboru rasy, ale od razu widać mankament gry - jesteśmy niemową. Więźniowie z wozu nas olewają, potem też nic nie mówimy. Z jednej strony to nie ogranicza wyboru płci czy rasy, ale jednak mnie straszliwie razi. Jak mam się wczuć w postać, która mówi tyle co nic? Może dalej coś z siebie wydusi, ale do tego nie doszedłem.
Wracając do wyboru rasy - dziwne suwaki, które lepiej obsługiwało się klawiaturą niż myszką. Cóż, na konsolach może to działa, ale na PC powinno być lepiej. Trochę są za mało widoczne i łatwo kliknąć nie ten co trzeba. Myślałem, że zostanie imię więzień, że będzie to opowieść w stylu Conana czy Wikingów, gdzie musimy sobie na imię zasłużyć. A tu sobie je wybieramy, ale nikt go i tak nie używa, więc w sumie element zbędny. Dlatego mój Dunmer, o jakże zaskakującym mianie Courun Yauntyrr, równie dobrze mógłby się nazywać Zenko Hammerfell i wielkiej różnicy to nie zrobi. Szkoda.
Nie podobały mi się kolory włosów, zwłaszcza u kobiet. Takie wyblakłe nieco, ale zawsze w serii wybór był dziwnie ubogi. Dzięki Lolth za mody, bo inaczej wiecznie te nieszczęsne włosy wyglądałyby najwyżej poprawnie. Za to ciekawa jest możliwość wyboru całkiem czarnych oczu. Dodając do tego ciekawą zbroję moja postać wyglądała złowieszczo i zarazem interesująco. Mała rzecz a cieszy, nie powiem.
Dziwna jest też bielizna postaci, ale co do zasady postać trzeba ubrać, aby przeżyła, więc pomińmy tę kwestię. Fakt, że w serii dotąd lepiej tego nie zrealizowano.
Walka nadal jest zręcznościowa, są te finiszery, ale w zasadzie poziom trudności jest nieco niewyważony i do tego wróg nie kwapi się czasem do ataku, wykorzystując SI do strzelania z łuku (fajne są te przebijające ciało strzały, które bawiły mnie mocno jeszcze przy pierwszym NWN). A jakiś okrążenie mnie? Zwabienie w pułapkę? Może dalej jest lepiej, ale początek rozczarowuje.
Dialogi są krótkie, opcji mało. Kiepsko. Do tego fajne reakcje ludzi na nas, ale nie zawsze to oczywiste kiedy trzeba stać i słuchać a kiedy ruszać dalej. Miałem taką sytuację z jarlem, że wpierw obowiązkowy dialog, potem wolne gadanie i znów obowiązkowy dialog. Chciałoby się też słyszeć w wypowiedziach jakieś legendy, historie a tutaj tylko nieco informacji i trzeba ludzi brutalnie podsłuchiwać, by się czegoś dowiedzieć.
Grafika nie powala, jest jednak dobra. Wszystko wykonano tak, jak należy, chociaż wciąż boli nieco różnorodność strojów czy pancerzy. Wreszcie postacie nie są dziwnie rozdęte i puchate jak Gumisie, tylko wyglądają bardziej ludzko.
Trudno się wypowiadać o głównym wątku fabularnym, gdy ten jeszcze przede mną, ale zaklikałem już pierwszego smoka i póki co jest nieco sennie. Mocny początek z egzekucją a potem niby wciąż wisi (dosłownie) niebezpieczeństwo ale jakieś to wszystko rozmyte. Oblivion miał żałosny wątek główny, oby Morrowind był tutaj pierwowzorem, bo tam było do zrobienia więcej.
Systemu klas nie ma, ale jeszcze słów kilka o awansowaniu i menu. Dla mnie jest koszmarne - niby przejrzyste ale przez to za proste i nim wpadłem na zamykający wszystko TAB zżymałem się jak zamknąć ten ekwipunek. Po awansie jest to efekiarskie menu z gwiazdami - do mnie nie przemawia. Powinno być intuicyjne i równie skromne a jest przerost formy nad treścią, bo opcji mniej niż poprzednio i mniej niż bym sobie tego życzył.
Ciekawe, czy da się złapać smoka, bo prawdę mówiąc wolę transport szybszy od konika i bardziej... niekonwencjonalny
Polecamy rozdać trochę punktów na umiejętność korzystania z autokorekty, dzięki czemu w swych szalenie emocjonalnych wypowiedziach unikniemy błędów ortograficznych, stylistycznych i interpunkcyjnych, które obniżają rangę wypowiedzi. Bez tego nawet stosowanie tak merytorycznych argumentów, jak "w de byłeś i gie widziałeś" oraz poważnych zabiegów językowych, jak inwektywy określające panie lekkich obyczajów, nie przynoszą poważnego efektu. A i forma grzecznościowa, gdy odnosimy się do kogoś bezpośrednio, jest mile widziana, bo uprzejmość nic nie kosztuje, tak samo jak podpisanie się imieniem, nazwiskiem lub choćby nickiem, gdy krytykujemy "od serca" (i zarazem bez mózgu) pracę kogoś, kto się takimi właśnie pełnymi danymi przedstawia
Dnia niedziela, 4 grudnia 2011, 04:47 napisano
Cóż rozumiem, że to gra Twojego życia, ale żeby przeklinać na forum, bo komuś się mniej spodobała to przesada. Zresztą to są PIERWSZE WRAŻENIA z naciskiem na PIERWSZE. A przy PIERWSZYCH WRAŻENIACH zwraca się uwagę na takie drobiazgi. Do tego Skyrim ma także inne, duże minusy, więc ocena 7 - 7,5 jest jak najbardziej uczciwa i sprawiedliwa. A gra nawet na ekspercie nie sprawia trudności, pewnie przez te AI.
"gildijne" cały wątek główny mrocznego bractwa (kto grał wie na jak WAŻNE i znane
nazwiska zostają zgładzone z pomocą nocnej matki ja nie chce robic spoilera )
Kolejna gildia oczywiscie złodzieje i watek słowików z epicką zbroją
Towarzysze no jak dla mnie jako jedyna gildia leży
Dodaj komentarz