Skyrim – Pierwsze Wrażenia


bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Skyrim był dla mnie pewną zagadką, mimo ogromnej kampanii marketingowej nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać – tych samych błędów i mankamentów, które denerwowały mnie w poprzednich odsłonach „Zwojów”? Czy też zupełnie nowej jakości, która wyniosłaby serię na nowy poziom? Po kilku godzinach z grą, mogę mniej więcej odpowiedzieć na te pytania. Nie marnujmy więc czasu i przyjrzymy się temu, co Bethesda nam przygotowała...

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

To, co od razu zwróciło moją uwagę, to główne menu. Jest bardzo ascetyczne, dzięki czemu wydaje się przestronne. Podobnie wyglądają wszystkie inne panele w grze (ekwipunku, umiejętności itd.) i trzeba przyznać, że świetnie spełniają swoją role – wszystko jest wyraźne oraz łatwe do znalezienia. Jest to miła odmiana, jeśli chodzi o grę przewidzianą na wiele platform – zwykle poprzez dopasowania do konsol, gracze PC tracą. Określił bym je jednymi z lepszych jakie widziałem w ostatnim czasie, gdyby nie jeden ogromny mankament – paski wyboru. Podejrzewam, że pierwotnie projektowano je dla astronautów, by ćwiczyli łączenie modułów międzynarodowej stacji kosmicznej – są tak małe, że trafienie w nie mogło by być samodzielną mini grą zręcznościową. To jednak nie wszystko – potrafią się zacinać! Wyobraźcie sobie moją frustracje, gdy przeglądając poziomy trudności, pasek zablokował mi się na najtrudniejszym. Nie wiem, jak testerzy mogli coś takiego przegapić, jest to ewidentna wpadka.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Początek gry typowy dla serii – jesteśmy więźniem i zmierzamy na miejsce swojego przeznaczania – w tym wypadku egzekucji. Po rozładowaniu transportu zaczyna się sprawdzanie listy aresztantów, co daje nam okazje do stworzenia swojej postaci. Jest dokładnie tak, jak obiecywali twórcy. Opcji wyboru jest mnóstwo i nawet starając się stworzyć swój wygląd w miarę szybko, zajęło mi to dwadzieścia minut (głównie było to usuwanie okropnego, szpiczastego podbródka). Straciłem na tym tyle czasu również dlatego, że domyślne ustawienia rysów twarzy, proponowane przez grę, nie są zbyt atrakcyjne, co możecie zobaczyć na screenach pod spodem (mój mroczny elf przed i po modyfikacji). Mając ten element za sobą, pora na pierwszy kompletnie niespodziewany zwrot akcji. Jak się okazuje, nie ma nas na liście skazanych! Ciekawe jakim cudem obecność dodatkowego pasażera umknęła uwadze strażników? Widocznie system więziennictwa w Skyrim jest podobny do naszego. Gdy już się nam wydaje, że uśmiechnął się do nas los, okazuje się że i tak stracimy głowę. Niezwykłym jednak zbiegiem okoliczności, tuż przed opadnięciem katowskiego topora, pojawia się ziejący ogniem smok, co oznacza, iż zamiast dekapitacji grozi nam spopielenie – nie ma co, nie jest to nasz dzień. Udaje się nam jednak jakoś uciec, co rozpoczyna misję szkoleniową.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

W tym punkcie, po raz pierwszy możemy przekonać się, jak wygląda otoczenie. Grafika stoi na bardzo wysokim poziomie, a co najważniejsze, wszystko działa płynnie. Latający i ziejący ogniem smok robi spore wrażenie, szczególnie że nie powoduje żadnych glitchów, czy innych opóźnień. Po ruchach naszej postaci widać, że faktycznie włożono sporo pracy, by osiągnąć jakiś poziom naturalizmu. Ale nie do końca się to udało – postać trzymająca broń jest przedziwnie przechylona w jedną stronę, jakby miała jakąś wadę kręgosłupa. Naprawdę śmiesznie prezentuje się również jeden z imperialnych strażników, który biegnąc w swojej zbroi, wygląda jak niezdarna baletnica. Nadal mamy więc wrażenie, że obserwujemy kukiełki na sznurkach, z tą różnicą jedynie, iż są one o wiele bardziej wypakowane pikselami niż w Oblivionie – jest ładnie, ale dziwnie. Sterowanie nie sprawia żadnych problemów, może oprócz przedziwnie powolnych ruchów kamery – jedną z pierwszych rzeczy, jaką polecam zrobić, to zwiększyć jej czułość, inaczej mamy przedziwny efekt slowmotion podczas rozglądania się.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Walka nie przeszła prawie żadnej metamorfozy – jest to te same, chaotyczne machanie mieczem, co w poprzednich częściach. Jedyną istotną nowością, są ciosy kończące – co jakiś czas nasza postać w efektowny sposób wykończy przeciwnika, wbijając mu miecz w plecy czy podcinając gardło. W prawdziwe osłupienie jednak wprawia magiczny guzik Tab, który wywołuje menu szybkiego dostępu, gdzie możemy zmienić aktualnie używane umiejętności czy broń. Brzmi pomocnie, jednak bardzo szybko odkryjecie, że twórcy przesadzili, i to na potęgę! Wyobraźcie sobie, że w środku walki możecie zatrzymać grę, zmienić kilkakrotnie całe swoje wyposażenie, uzdrowić się, przeczytać kilka książek, zjeść marchewkę – zrobić dosłownie wszystko na co macie ochotę, a potem za pomocą magicznego przycisku wrócić do starcia, jak gdyby nigdy nic! To nie jest żart, to jest przerażająca rzeczywistość. A żeby było jeszcze zabawniej, domyślny poziom trudności adept (odpowiednik normalnego) jest śmiesznie łatwy, rozgrywka nie przedstawia większego wyzwania, większość wrogów zginie po paru celnych ciosach mieczem, a nawet jak się trafi silniejszy przeciwnik, to taktyka sprowadza się do banalnej strategi: podskocz – przypieprz – odskocz... Gdzie się podziała całkiem wysoka poprzeczka trudności z "Fallout: New Vegas"? Czyżby uznano potencjalnych nabywców Skyrim za niezainteresowanych bardziej wymagającą rozgrywką? Nie wiem, i raczej nie chcę wiedzieć.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Aspektami, które budziły największe obawy przed premierą, był brak profesji oraz sposób rozwoju postaci – jak się okazuje kompletnie słusznie. Sposób awansowania w zasadzie się nie zmienił, kolejne poziomy zdobywamy używając swoich umiejętności. Dostajemy wtedy trzy atrybuty do wyboru – żywotność, magię oraz wytrzymałość. Dodatkowo, możemy jeszcze wybrać znak zodiaku w jednej z kapliczek, dzięki któremu jeden rodzaj naszych umiejętności (związanych z magią, złodziejstwem lub wojaczką), będzie rozwijał się szybciej. Cechy takie jak siła czy zręczność zostały zlikwidowane. Nowością za to są perki (ciekawe skąd pomysł na nie), których jest całkiem sporo – gwarantują nam rożne bonusy, jak zwiększone obrażenia czy lepszy współczynnik obrony. W zasadzie to wszystko, co jest do powiedzenia – system został niewątpliwie "obcięty" w stosunku do Obliviona, a braki miały zastąpić pożyczone z Fallouta profity. Efekt finalny jest taki, że właściwie nie wiemy kim jest nasza postać – przynajmniej ja nie jestem w stanie swojej w żaden sposób zakwalifikować – mogę używać jednoręcznego miecza, ogromnego młota, strzelać z łuku i czarować z taką samą zabójczą skutecznością. Czuję się jak jakiś uniwersalny żołnierz.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Jakby tego było mało, już od samego początku gry znamy się na wyrobie broni, różnych rodzajów zbroi a nawet biżuterii. Można by było powiedzieć, że to normalne w grach RPG i bym się z takim poglądem zgodził, gdyby nie fakt, że jesteśmy w stanie wykuć całe zestawy zbroi (lekkiej, średniej, ciężkiej), kilkanaście rodzajów broni oraz ekwiwalent małego sklepu jubilerskiego, bez żadnego przeszkolenia! Mam ochotę zacząć uderzać głową o ścianę, bo przecież, by posiadać takie umiejętności potrzebne są lata praktyki, a my je posiadamy od razu i to znikąd. Rozumiem że jest to gra, jednak jakieś nikłe zasady realizmu powinny obowiązywać. Muszę przyznać, że przez to kowalstwo byłem przerażony podchodząc do aparatury alchemicznej, bo jeszcze by się okazało, że jestem wybitnym chemikiem. Na szczęście nie jestem (potrzebna jest wiedza na temat składników). Trzeba to sobie szczerze powiedzieć – twórcy znowu przesadzili, i jedyne co ich ratuje w tej kwestii, to fakt, że aby wyrobić lepsze zbroje czy broń, musimy rozwinąć nasze umiejętności, co oczywiście nie tłumaczy naszych wszędobylskich zdolności rzemieślnika. Wolałbym się dalej nie pastwić, jednak ktoś mi może powie, jakim cudem można otworzyć kratę celi wytrychem, kompletnie się na tym nie znając? To jakiś system otwartych drzwi dla więźniów czy coś? W dodatku otwieranie zamków zostało kompletnie przeniesione z gry "Fallout: New Vegas", co nie jest wadą samą w sobie, stawia jedynie pytanie o kreatywność twórców.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

By się trochę uspokoić, przyjrzyjmy się światu. Trzeba powiedzieć, że jest naprawdę dopracowany i sprawia wrażenie otwartego. Widać, że żyje – po lasach biega zwierzyna, latają motyle, pogoda się zmienia – nie można tutaj nic zarzucić. Bardzo miłym zaskoczeniem jest trójwymiarowa mapa świata gry, gdzie dokładnie widzimy góry, lasy i rzeki (przypomina mapę kampanii z serii "Total War"). Bardziej konkretne lokacje, jak podziemia, też wyglądają dobrze – są nastrojowe, w zawalonych tunelach sypie się gruz, są podmuchy wiatru, latają nietoperze, wiele elementów jest interaktywnych – można przecinać pajęczyny, zombie zwane Draugrami wstają z grobów. Są też różne złośliwe pułapki i zagadki, które musimy rozwiązać – o ile twórcy nie postanowili tego wszystkiego powtórzyć dwieście razy w innych lokacjach, to eksploracja świata zapowiada się naprawdę ciekawie. Miasta, chociaż miałem okazję być jedynie w trzech, również w żaden sposób mnie nie rozczarowały – są takie jak powinny być, pełne mieszkańców zajmujących się swoimi codziennymi zajęciami. Atmosferę dopełnia muzyka, w szczególności przypadł mi do gustu chór, który słychać przy pewnym ołtarzu.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Na koniec została nam fabuła. Po pięciu godzinach gry nie mogę zbyt wiele o niej powiedzieć, oprócz tego, że nie posunąłem się w niej daleko i jak do tej pory była do bólu schematyczna. W czasie ucieczki przed smokiem mamy dwie drogi do wyboru – zwolenników imperium i rebeliantów, co pewnie daje dwie różne ścieżki fabularne. W moim przypadku było to imperium, które wybrałem przez przypadek. Tak czy siak, zaraz po wybraniu tej drogi nie miałem złudzeń jak ona się potoczy. Najpierw docieramy do małej wioski, gdzie w zamian za zapasy, mamy zanieść wiadomość z prośbą o posiłki Jarlowi w mieście Whiterun. Jak się domyślacie, jak tylko tam dotrzemy zostaniemy obarczeni kolejnym zadaniem – tak jakby panowie z Bethesdy, nie mogliby raz wymyślić czegoś nowego np. Jarl dziękuje za wieści i wyrzuca cię za drzwi, zamiast – Jarl wysyła oddział żołnierzy na twoją prośbę, a tobie, mimo że jesteś zbiegłym kryminalistą, poleca odnalezienie artefaktu, od którego może zależeć los krainy... Jeszcze żeby było śmieszniej, zaraz potem atakuje smok – więc Jarl wysyła cię z pięcioma ludźmi, by go zabić. Zawsze myślałem, że na smoki wysyła się armie albo przynajmniej duże pod względem liczebności oddziały, ale okej – widocznie twórcy o tym nie wiedzą. Na miejscu okazuje się, że smok jest śmiesznie łatwy do pokonania, i to za pomocą zwykłego krótkiego miecza – tak jakby wcale nie miał strasznie twardych łusek i nie był mityczną, starożytną istotą, która powinna być odporna na normalną broń – jestem ciekaw skąd swoją wiedzę o tych stworzeniach czerpali developerzy. Bestie oczywiście pokonujemy błyskawicznie, by się dowiedzieć, że jesteśmy „Dragonball'em”, tfu, Dragonborn'em i mamy dar wchłaniania mocy smoka. Super! Jesteśmy postacią z legend, zbawcą i nadzieją. Doskonale można przewidzieć, dokąd to wszystko zmierza i jak się skończy ta opera mydlana.

bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia bethesda softworks, the elder scrolls v: skyrim, pierwsze wrażenia

Analizując wszystko to, co wymieniłem powyżej, naprawdę nie rozumiem jakim cudem ta gra zebrała po 95% w recenzjach – te oceny wydają się grubo zawyżone, nawet biorąc pod uwagę fakt, że ich autorzy nie mieli wiele czasu na zapoznanie się z produkcją. Świat jest bardzo ładny, gra się przyjemnie – to fakt, jednak z drugiej strony poziom trudności jest niski, rozwój postaci kompletnie uproszczony, a rozwiązania fabularne sztampowe i już nie raz wykorzystane przez samą Bethesdę we wcześniejszych odsłonach „Zwojów”. Powiem szczerze, grając w tę grę naprawdę można mieć fajną zabawę, pozwiedzać ciekawe miejsca, wciągnąć się na parę godzin, jednak myślę, że po jakimś czasie się znudzicie, rozgrywka stanie się po prostu banalna. Jeżeli to, co mnie spotkało podczas pięciu godzin grania i przejściu początkowej fazy gry, powtarza się w kółko aż do końca, to jest to niewątpliwie przereklamowany produkt, zasługujący na ocenę w granicach 75%. Gracz dostaje niemal wszystko podane na talerzu od początku rozgrywki – sprzęt, umiejętności – co ma robić dalej? Po chwili w grze zabija legendarnego smoka i przejmuje jego moc? Nie jest to za dużo naraz? Czy walka ze smokiem nie powinna być epicką batalią? Widocznie nie. Podsumowując, Skyrim przypadł mi do gustu, jako ładna i miła gra, ale widzę w nim również brak wyzwania dla gracza i fabułę filmu fantasy klasy B. Pamiętajcie jednak, że są to jedynie pierwsze wrażenia – recenzja potwierdzi, czy faktycznie jest aż tak źle, czy też o wiele lepiej.

Odpowiedz
Z mojej strony powiem, że Skyrim mnie całkowicie pochłonął, nie zgadzam się co do poziomu trudności - nikt nikogo nie zmusza do grania na łatwym poziomie, jak ktoś już grał w poprzednie TES, to już na ekspercie znajdzie trudności, nie mówiąc o mistrzowskim (najwyższym), gdzie wykonanie każdego zadania jest nie lada wyzwaniem. Rozwój postaci właściwie nie różni się od poprzednich TES, jak chcesz mieć wyspecjalizowaną klasę i trzymać klimat, to rozwijaj postać w odpowiednich dziedzinach. W poprzednich TES też można było zrobić "żołnierza uniwersalnego". Co do fabuły, to nie główny wątek a zadania poboczne są motorem napędowym tej serii. Polecam zagrać nieco dłużej, bo ta gra wg. mnie zasługuje pomimo lekkich błędów na miano kandydata do gry roku 2011.
P.S. wróciło to co kochałem w morrowindzie - masa klimatycznych i unikalnych miejsc i zdecydowanie brak powtarzalności znanej z obliviona.
Odpowiedz
Zgadzam się z przedmówcą -Skyrim jest grą świetną, mimo swoich minusów (które nie psują rozgrywki i są bardzo małe) zasługuje na tytuł gry roku.
PS: W Skyrim są towarzysze? Jakiś elf na literę F w tym mieście co ma w nazwie "puszczę" może mi towarzyszyć. Nie ma chyba żadnych ograniczeń, więc co - można tak przez całą grę z nim chodzić? I czy jest więcej takich kompanów?
Odpowiedz
Holden, to co napisałeś odpowiada moim wyobrażeniom sprzed premiery. Jednak krytykujesz główny wątek fabularny mimo że patrząc na poprzednie części nie był on nigdy mocną stroną TES'a, za to to co rzeczywiście wciągało to zadania poboczne, jak to się prezentuje w Skyrimie?

Odpowiedz
Poziom trudności - normalny (adept) w większości starć jest zbyt łatwy, wyjątkiem są "bardziej" napakowane potwory, gdzie pozostaje taktyka o której pisałem w tekście. To że można go sobie podwyższyć to żaden argument w stosunku do faktu, że domyślny poziom trudności jest niewyważony. Dochodzi do tego jeszcze AI przeciwników, które jak to bywa w TES nie jest zbyt wysokie. Dlatego dobrym przykładem jest tutaj FNV, które mimo że było oparte na silniku Obliviona, potrafiło zaprezentować pewne racjonalne wyważenie rozgrywki.

Zadanie poboczne - po pewnym optymizmie na samym początku rozgrywki, zaczynają mnie coraz bardziej rozczarowywać - większość sprowadza się do przejścia połowy mapy, zabicia kilku bandytów w jaskini i zabrania jakiegoś przedmiotu, nie fajnie! Trzeba tutaj też podkreślić że dialogi są dosyć skąpe, więc całe zadanie może się zamykać w 2-3 zdaniach. Może to się zmieni, jak zabawa z gildiami rozpocznie się na dobre.

Gra roku - eee? W mojej opinii stanie do równej walki z DA2 o malinę roku

Towarzysze - tak są - trochę "zapożyczeni" z FNV.
Odpowiedz
Nie będę pisał jak bardzo się z tą recenzją nie zgadzam. Autor chyba po prostu grał w inną grę niż ja. Tak to jest jak się kupuje grę z nieznanych źródeł
Odpowiedz
Zaznaczę, że to nie jest recenzja, lecz "pierwsze wrażenia" po kilku godzinach rozgrywki - diametralna różnica, jakby nie patrzeć. Poza tym, zapraszamy do dyskusji i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami Chyba sam przyznasz, że takie "ja swoje wiem, a Ty się mylisz" nie przekona nikogo do Twoich racji. Natomiast potyczki na argumenty i kulturalna wymiana zdań jest zawsze witana z otwartymi ramionami
Odpowiedz
Oczywiście Tokar masz racje. Nie miałem zamiaru nikogo przekonywać do zmiany racji na to co ja uważam. Jasne, że szanuje zdanie innych, a pisząc komentarz chciałem tylko zaznaczyć, iż OSOBIŚCIE uważam inaczej. Wiadomo, że każdy ma swoje gusta i jeden będzie wolał Wieźmina, jeden Skyrim, a jeszcze inny Call of Duty. Tak już jest - każdemu odpowiada co innego.
Mogę tylko dodać, że jeśli ktoś jest fanem poprzednich części Elder Scrolls, i ogólnie gier Bethesdy, to na Skyrim na pewno się nie zawiedzie. Dla mnie gra jest genialna pod niemal każdym względem.

PS.
Tylko błagam: pisanie, że Skyrim jest złe bo jest za prosto, w momencie gdy jest możliwość zmiany trudnośći..... trochę kiepski argument. Przecież po to jest ta opcja - żeby każdy ustawił sobie pod swoje potrzeby. Ja sam gram na najtrudniejszym poziomie i cieszę się z każdej wygranej walki, nawet tej ze zwykłymi bandytami.
Odpowiedz
To nie tylko poziom trudności, lecz również (jak pisałem w tekście) - magiczny guziczek TAB, czy to o czym nie wspomniałem, czyli ulubione bronie i guziczek Q. A co do samego poziomu trudności, to uważam że normalny (w moim rozumieniu taki, w którym komputer nie ma dopalaczy) powinien dawać graczowi odpowiedni poziom rozrywki. W Falloucie to było możliwe, w Wiedźminie, to czemu nie w Skyrim? Źle wyważony poziom trudności jest wadą i minusem dla każdej gry.

EDIT: I takiego samego ogromnego minusa za poziom trudności, a nawet większego dostało by ode mnie choćby DA2 - to jest element gry, który się ocenia jak każdy inny.
Odpowiedz
Hehe. Widzisz u Ciebie twórcy nie trafili z tymi aspektami. Dla mnie takie drobnostki (guzik TAB? no trudno nikt nie mówił, że będzie to symulator prawdziwej walki) nie mają znaczenia w stosunku do tego co prezentuje gra jako całość.
Napisałem co myślę, Ty napisałeś co myślisz - nie kłóćmy się już. One Love
Odpowiedz

Cytat

Mogę tylko dodać, że jeśli ktoś jest fanem poprzednich części Elder Scrolls, i ogólnie gier Bethesdy, to na Skyrim na pewno się nie zawiedzie.


Ano, pod tym stwierdzeniem mogę się jedynie podpisać Problem w tym, że gra jest diabelnie kontrowersyjna i podzieliła miłośników komputerowych gier fabularnych na dwa obozy, które mają swoje racje. Stwarza to pewien problem przy tego typu artykułach (bo o ile każdy może się zgodzić, że "Dragon Age II" i "Wiedźmin 2" rozczarował w pewnym stopniu, to taka ocena "Skyrim" może wzbudzić uzasadniony sprzeciw u niemałej grupy graczy). "The Elder Scrolls" jest w tym wypadku strasznie podobne do serii "Gothic".

Chciałbym też zaznaczyć, że nigdzie nie napisałem, iż nie szanujesz cudzego zdania. Nawet mi to przez głowę nie przeszło, gdyż komentarz był bardzo kulturalny Moją intencją było tylko zachęcenie do dyskusji i rozwinięcia myśli, ponieważ wciąż staram się zrozumieć, co pociąga ludzi w "Skyrim" tak mocno, że gotowi są rzucać Bethesdzie płatki róż pod nogi oraz dawać nagrody cRPG roku. Jak wiadomo, ciekawa konwersacja i ożywcza wymiana zdań często pozwala rzucić nowe światło na dany problem. Dla mnie to solidny i klimatyczny tytuł, choć posiadający kilka mankamentów, które skutecznie przekreślają go do sięgnięcia po najwyższe laury (dlatego nie ukrywam, że bliżej mi do opinii Holdena). Stąd wspomniana "ciekawość" i głód wiedzy
Odpowiedz

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Gość dnia poniedziałek, 14 listopada 2011, 00:04 napisał

Hehe. Widzisz u Ciebie twórcy nie trafili z tymi aspektami. Dla mnie takie drobnostki (guzik TAB? no trudno nikt nie mówił, że będzie to symulator prawdziwej walki) nie mają znaczenia w stosunku do tego co prezentuje gra jako całość.Napisałem co myślę, Ty napisałeś co myślisz - nie kłóćmy się już. One Love

he he - przecież my się nie kłócimy Z walką u mnie faktycznie twórcy nie trafili, nigdy nie byłem fanem systemu walki w TES, chociaż uważam że w innych częściach było lepiej - a przynajmniej tak je zapamiętałem. Ten brak wyważenia głównie polega na tym, iż albo mamy śmiesznie prostych przeciwników albo takich, których trzeba zabijać na raty (klika ciosów, 2-3 mikstury, kilka ciosów - i inne podobne tej taktyki). Jeśli do tego dodamy niezbyt oryginalny główny wątek, system rozwoju postaci nastawiony raczej na uniwersalnych żołnierzy oraz zadania poboczne które... do tej pory mnie nie zachwyciły (liczę na mroczne bractwo i inne gildie, bo jak na razie nie jest dobrze), to naprawdę w tej grze nie wiele dla mnie zostaje.
Odpowiedz
Coraz większy mętlik mi robicie, zioooomy. Ten TAB trochę mnie przeraża, ale z drugiej strony nie muszę go używać, za często. Dobrze, że grafika ładna, bo mam z tego powodu wrażliwe oko, tylko właśnie te niezbyt naturalne włosy... bleeeh. Początek podobny jak w 'Morrowind', więc szkoda, że twórcy trochę się nie wysilili... jest przecież tyle innych sposobów. Co do łatwych smoków, to można to podczepić pod to, że nie są to te mityczne stworzenia z legend, a zwykłe potwory, których pełno, jak widać, skoro wszędzie się pchają, więc nie muszą być od razu takie uber. Dziwi mnie trochę to kowalstwo, bo nie mac najmniejszego sensu dawać wszystkiego od początku. System walki zawsze był dla mnie mniej ważny, bo chyba wszędzie polega on na machaniu... Szkoda też, że nie ma ograniczenia co do rozwijania tych zdolności... 'jack of all trades, master of non' to nie dla mnie, wydaje mi się to trochę oszukańcze.
Tylko teraz będę się zastanawiał czy kupić 'Skyrim' na konsolę czy PC, po tym jak już zdecyduję się na zakup w ogóle.
Odpowiedz
Z kowalstwem jest tak że znasz tylko podstawowe zestawy ( stalowe, elfie itp rozwijasz przez perki )
Zadania poboczne od zarządców tak są strasznie powtarzalne. Ale już zadania od gildii i postronnych osób są
ciekawe ( oczywiście nie wszystkie )
Poziom trudności- obiektywnie patrząc jest dobry ( suwak w prawo i masz co lubisz. To jak z strzelankami,'
dla mnie normalny poziom trudności to jakiś żart ) Więc jak jest suwak i można zwiększyć to taki argument
traci sens ( SI to odrębny temat Ale prawdę mówiąc to żadna gra mnie nie zadowalała. Może Deus Ex ale
ideału nie było )

A osobiście gra mi się podoba ( przeszedłem już główny wątek i wątek z wyborem jednej z stron { tu mogli się
autorzy bardziej postarać } ) Jak wyjdzie kilka modów to zacznie się dopiero uczta dla człowieka.
A gra roku to szczerze nie wiem, mam rozterkę między Deus Ex ( zarąbisty klimat i grywalność ) Wiedźmin 2
( piękna grafika i klimat ) no i czy Skyrim ( Otwartość świata{ tego dziś brakuje } i klimat)
Tyle z mojej strony
A i na moje mocne 80 ( na myszce ) i 88 ( na padzie ) się należy ( polecam pograć na padzie bo wrażenia są
zupełnie odmienne i gra się przyjemniej.
Odpowiedz
Ja tam żadnej rozterki nie mam, gdyż w Wiedźminie 2 i Deus Ex-ie nie czułem tak świetnego klimatu jak w Skyrimie.

Co do walki i jej poziomu trudności to nie oszukujmy się - to nie strategia. Tak jak w W2 atakowaliśmy i robiliśmy unik, używaliśmy znaków (im wyższy poziom trudności tym niektóre znaki są mniej przydatne np. igni czy aard) to tutaj atakujemy i używam czarów oraz robimy uniki, ale bez turlania się. Poziom trudności w Skyrimie polega na ilości straconych miksturek, czyli na rozsądnym wydawaniu kasy, a w W2 z kolei na cierpliwości - długo się schodzi z walkami, za długo. Co do rzucania sztyletami w W2 - to zwykłe atakowanie, a w Skyrimie od walki na odległość jest łuk. Nie wspomniałem o takich dodatkach jak petardy, bo ja ich nie lubiłem używać.
Ja wolę poziom trudności w Skyrimie.
Odpowiedz

Cytat

Poziom trudności- obiektywnie patrząc jest dobry ( suwak w prawo i masz co lubisz. To jak z strzelankami,'
dla mnie normalny poziom trudności to jakiś żart ) Więc jak jest suwak i można zwiększyć to taki argument
traci sens ( SI to odrębny temat Ale prawdę mówiąc to żadna gra mnie nie zadowalała. Może Deus Ex ale
ideału nie było )

Twórcy świadomie (bo przecież musieli to testować) ustawili poziom trudności tak jak ustawili, ja ich za to chwalić nie zamierzam, bo spieprzyli sprawę. Samo zwiększenie też nie jest żadnym remedium, mam go zwiększyć by był jeszcze mniej wyważony? Żeby mieć normalną walką z bandytami, muszę mieć cholernie trudne inne walki? To trochę absurdalne.

Cytat

Co do walki i jej poziomu trudności to nie oszukujmy się - to nie strategia. Tak jak w W2 atakowaliśmy i robiliśmy unik, używaliśmy znaków (im wyższy poziom trudności tym niektóre znaki są mniej przydatne np. igni czy aard) to tutaj atakujemy i używam czarów oraz robimy uniki, ale bez turlania się. Poziom trudności w Skyrimie polega na ilości straconych miksturek, czyli na rozsądnym wydawaniu kasy, a w W2 z kolei na cierpliwości - długo się schodzi z walkami, za długo. Co do rzucania sztyletami w W2 - to zwykłe atakowanie, a w Skyrimie od walki na odległość jest łuk. Nie wspomniałem o takich dodatkach jak petardy, bo ja ich nie lubiłem używać.
Ja wolę poziom trudności w Skyrimie.


Muszę się nie zgodzić - jednak walka w W2 miała o wiele więcej uwarunkowań, w zależności od tego z kim się walczyło, inaczej dobierało się taktykę - inaczej musiałeś walczyć z przeciwnikiem, który miał tarcze, inaczej z takim którym miał włócznie itd., nie mówiąc już o samym aspekcie przygotowania do walki i używania w niej choćby petard czy pułapek. Ślepe machanie mieczem już źle się kończyło na normalny poziomie, nie mówiąc o tym co się działo na wyższych. Co do taktyki w Skyrim - ładną jej laurkę wystawiłeś xD Nawet ja nie mając optymistycznego nastawienia do tej gry, nie określił bym jej jako sztukę picia mikstur
Odpowiedz
A jak dla mnie petardy i pułapki (chyba, że robione znakiem) były takie sobie - ciągle po walce trzeba albo tworzyć nowe albo kupować. Ech... I na dłuższą metę to jest nieopłacalne - zwykli przeciwnicy, użycie petard. Chyba, że używano ich tylko przy tych najtrudniejszych, ale to tak czy siak - cierpliwość trzeba mieć ogromną. Zresztą petardy i pułapki mało dawały, już lepiej się rzucało sztyletami.
A co do zmieniania taktyki do różnych przeciwników - ja miałem do każdego taką samą - unik, atak, unik, atak. Grałem na trudnym i było ciężko, no ale 10 min walki. Na tym poziomie trudności grałem cały prolog i kawałem 1 aktu - potem zmieniłem. Zbyt dużo ciosów trzeba zadać wrogowi, aby go uśmiercić, co idzie za przedłużaniem gry i na dłuższą metę nudzi. A jeszcze weź popełnij jeden błąd i od nowa...
Hmmm, no ja jakoś nie widzę w Skyrimie innej taktyki niż oszczędzanie kasy na miksturki No ale dopiero pierwszy raz użyłem jakiegoś czaru - krzyku, bo zadanie tego wymagało, ale teraz może coś pokombinuje, może odnajdę jakąś strategię
Odpowiedz
Gram w Skyrim już prawie 3 dni i ciągle jestem grą zachwycony. Chciałbym się nie zgodzić z argumentami zawartymi w recenzji. Gram na Xboxie i sterowanie oraz system menu są w moim odczuciu rewelacyjne. System zaznaczania często używanych przedmiotów i czarów sprawdza się bardzo dobrze i nie mam problemu żeby płynnie podczas walki zmieniać oręż. Gram na domyślnym poziomie trudności i na początku było łatwo ale z biegiem czasu i zdobywanych leveli robi się trudniej. Zwłaszcza walki ze smokami zaczynają być problematyczne i wymagają dobrego podejścia. System rozwoju postaci moim zdaniem ma tą zaletę że nie musimy określić w pierwszych 5 minutach gry jak będziemy grali przez następne 50 czy więcej godzin. Jeśli chodzi o fabułę to skończyłem dopiero 3 zadania główne , całą linie fabularną Companions ( w polskiej wersji Towarzysze ? ) a teraz zaczynam pracować dla magów z Collage of Winterhold. Nie mam zastrzeżeń ani do dialogów ani do postaci ani tym bardziej do klimatu. Ocenę wystawię jak skończę grę ale po tym co już widziałem mogę śmiało napisać że Skyrim jest kandydatem na RPG roku i nie tylko. Pozdrawiam !
Odpowiedz
W sumie mnie to nie dziwi - na padzie w wiele gier gra się wygodniej, a problemy z myszką w wersji PC mogą wynikać z dostosowania gry do konsol.

Co do dialogów - to nie zauważyłeś, że potrafią być hmm bardzo krótkie?
Odpowiedz
To prawda że często dialogi są krótkie ale jest ich dużo. Podoba mi się jak npc reagują na nas i na to co się dzieje. Prosty przykład : Gdy smok zaatakował wioskę zebrał się cały garnizon i walczył z nim razem ze mną a potem zbiegła się reszta miasta i komentowała całe zajście. Jeśli miał bym się do czegoś przyczepić to z czasem może zacząć przeszkadzać kiedy kilka postaci mówi coś na raz lub powtarzają te same kwestie.
Odpowiedz
← Nowości

Skyrim – Pierwsze Wrażenia - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...