Jeżeli kilkanaście tysięcy ludzi ze ślinotokiem ogląda materiał ukazujący, jak szary gracz pogrywa sobie w zamkniętą betę danej produkcji, to niewątpliwie mamy tutaj do czynienia z grą Blizzarda. Ten fakt nie może w sumie dziwić, gdyż rozchodzi się tutaj o kolejną markę, która od ponad dekady słusznie dzieli i rządzi w swoim gatunku, będąc dla konkurencji niedoścignionym wzorem. W osobie Pana Ciemności nadchodzi czysta perfekcja, kwintesencja klimatu płynącego z radosnej rzezi, obiekt wielomilionowego kultu i źródło nostalgicznych westchnień. Nie ulega wątpliwości, że „Diablo III” jest tym tytułem, przy którym nie zadajemy sobie pytania „Czy warto go w ogóle kupić?”, ale raczej „Kiedy w niego zagramy?”.
Chłopcy z „Zamieci” są jednak niezwykle enigmatycznymi bestiami, które często nabierają wody w usta i niczym rasowi dyplomaci umiejętnie lawirują wokół spragnionej informacji publiki, w taki sposób, aby była ona ukontentowana i równocześnie nie zdradzić niczego istotnego. Dlatego też, nieustannie przeżywamy niekończącą się telenowelę typu „będzie, kiedy będzie”, „o wymaganiach powiemy w stosownym czasie” lub „zastanawiamy się nad konwersją konsolową tej gry”. Staramy się być cierpliwi, generalnie kochamy ich za to, że nie rzucają słów na wiatr, ale czasem może coś człowieka strzelić.
Nie może więc szokować, że sami gracze, przy pomocy różnych środków, muszą wyciągać tego typu kluczowe informacje, a szczęściarze mogący delektować się zamkniętymi testami, są solidarni ze swoimi kolegami i skrzętnie dzielą się pewnymi smaczkami. Zastanawiacie się, jaki sprzęt będzie konieczny do wyciśnięcia wszystkich soków z trzeciej części sagi „Diablo”? Pewnie, że tak. Zatem zapraszam do rozwinięcia.