3 października był pamiętnym dniem dla wszystkich fanów Miroslava Žambocha. Otóż wtedy Fabryka Słów zapoczątkowała apokalipsę, wypuszczając na polski rynek kolejną książkę tego autora. Dzisiaj prezentujemy wam recenzję tegoż dzieła, "Mrocznego Zbawiciela t.1". Zachęcamy do lektury!
Zacznę od przedstawienia głównego bohatera. W swoich książkach Žamboch serwował czytelnikowi kolejnych facetów-twardzieli, znających się na walce, zabijających z mniejszymi lub większymi skrupułami. W „Mrocznym Zbawicielu” jest podobnie. R.C. to bardzo wytrzymałe połączenie człowieka, cyborga i demona. Niezbyt atrakcyjny z wyglądu, co sprawia, że mało która pani praktykująca najstarszy zawód świata w ogóle chce mu zaoferować swoje usługi. Podróżuje po zniszczonym świecie na sztucznym koniu firmy Mitsubishi, zwącym się Micuma. Towarzyszą mu Margaret, czyli półautomatyczna śrutówka, Greyson, będący miotaczem granatów oraz Nóż, którego przeznaczenia nie zdradzę... [Czytaj dalej!]