Po lekturze „Ceny krwi” z niecierpliwością czekałem na kolejną książkę autorstwa Tanyi Huff, toteż po otrzymaniu paczki zawierającej „Ślad krwi”, bezzwłocznie zabrałem się za lekturę. Po trzech popołudniach i wieczorach dość intensywnego czytania stwierdziłem… Właśnie, chcecie wiedzieć co? Zapraszam do czytania recenzji.
Na wstępie opowiem trochę o fabule powieści. Akcja „Śladu krwi” toczy się cztery miesiące po wydarzeniach przedstawionych w „Cenie…”. Minął już równy rok, od kiedy Vicki Nelson z przyczyn zdrowotnych musiała zakończyć swoją pracę w policji i rozpoczęła karierę prywatnego detektywa. Niechlubna rocznica oczywiście nie poprawia nastroju głównej bohaterce, czasami sprawiając, że ma ochotę, delikatnie mówiąc, skrzywdzić kilka osób. „Na szczęście” od nadmiernego rozpamiętywania i melancholii uwalnia ją wampir Henry Filtzroy, wspierający przyjaciół w potrzebie. Ci okazują się być wilkołakami, a zlecenie polega na wytropieniu zabójcy odpowiedzialnego za śmierć dwóch członków watahy. Na dokładkę, w sprawę miesza się Mike Celluci, podejrzewający Henry'ego o udział w przestępczości zorganizowanej… Otrzymujemy zatem mieszankę niesamowicie wciągającą i (niekiedy) wybuchową.
„Ślad krwi” został napisany w takim samym, dobrym stylu, jak „Cena…”. Książkę czyta się przyjemnie, jednostajnie i naprawdę ciężko jest się od niej oderwać. Podobnie jak w „Cenie krwi”, co jakiś mamy możliwość spoglądania na sprawę z perspektywy mordercy. Fragmenty te dodają sporo smaku i zwiększają apetyt, gdyż do opisu pasuje kilku bohaterów i nie można jednoznacznie wskazać winnego aż do ostatnich rozdziałów książki. Znakomicie została także przedstawiona wataha wilkołaków. Opis zależności między członkami, sposób, w jaki żyją we współczesnym świecie oraz postrzeganie ich przez zwykłych ludzi jest ciekawy i dobrze wkomponowany w powieść.
Podsumowując, „Ślad krwi” to znakomita pozycja dla fanów kryminałów z nutką fantastyki, a także gratka dla osób uwielbiających wszystko, co ma w sobie wilkołaki i wampiry. Styl, w jakim powieść została napisana oraz wciągająca fabuła sprawiają, że ciężko oderwać się od książki i zająć się czymś innym. Osobiście w trakcie lektury powtarzałem sobie „Jeszcze tylko jeden rozdział i przerwa, przy następnym przerywniku kończę...” do czasu, aż przeczytałem ostatnią stronę. Polecam!
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz