Jakie były DLC do „Dragon Age: Początek”, niech każdy oceni w duszy sam. Ciężko je jednoznacznie rozliczyć jako całość, gdyż w tym worku zdarzały się dodatki smakowite („Pieśń Leliany”, „Kamienny więzień”), całkiem znośne („Twierdza Strażnika”, „Polowanie na wiedźmę”) oraz kompletne nieporozumienia („Powrót do Ostagaru”, „Kroniki Mrocznych Pomiotów”). Generalnie jednak, jakbym już musiał wyrazić jakąś opinię, to napisałbym, że w odróżnieniu do DLC z „Mass Effect 2”, te z „Dragon Age: Początek” były raczej niezłym zdzierstwem, nie wartym wydawania na nie kasy.
Jak będzie w przypadku „Dragon Age II”? Chłopcy z BioWare ponoć wysnuli wnioski ze swoich sukcesów oraz porażek na tym polu i DLC do ich najnowszego dziecka, powinny sprawić niemałą satysfakcje graczom. Wszystko to w wyniku delikatnej zmiany strategii.