No proszę, a jednak można! Wczoraj sobie trochę ponarzekałem na BioWare i żenującą kampanię informacyjną tej firmy, związaną z „Dragon Age II”, a dzisiaj nie mogę mieć ku temu podstaw. Wiele miesięcy czekałem, ale w końcu dostałem soczystą, kanadyjską dziczyznę na złotej tacy. Tak, tak… koniec analizowania kilkusekundowych urywek rozgrywki, nakręconych przez pijanego niemieckiego kamerzystę i oglądania do nieprzytomności tych samych fragmentów pustkowi. BioWare na poważnie wziął się za odkrywanie kart.
Co nowego? Filmik z rozgrywki skupiający się na systemie walki (z wersji na PC, co powinno ucieszyć każdego), ujawnienie nowego towarzysza i wyjaśnienie kwestii DLC „Staff of Parlathan”.
Fenris
„Wiedzą kim jestem. Nich przyjdą, jeśli zdobędą się na odwagę”
Po zniewoleniu przez magistrów z Tevinter, Fenris został odmieniony – lyrium wypaliło jego ciało, a magia tej substancji spowodowała zarówno całkowitą utratę pamięci, jak i zmieniła go na zawsze. Stał się żywą bronią, aż w końcu używając swej mocy, wyrwał się z okowów. Teraz znalazł się w dziwnym kraju bez przyjaciół – a były mistrz nie chce pozwolić mu, aby stał się tym, kim chce być.
Żywa broń czy nie – elf to elf, a ten jest dobry tylko wtedy, gdy jest martwy. Wybacz koleś, ale gnij dalej w tych slumsach czy gdzie tam cię znajdę.
Pamiętnik developerów cz. 3 – system walki
Kolejna część pamiętnika developerów skupia się na dość kontrowersyjnej kwestii, jaką jest nowy system walki. Materiał pochodzi z wersji na PC, dlatego też możemy przekonać się, jak wyglądają dwa style mordobicia w Wolnych Marchiach – zręcznościowe naparzanie na oślep i subtelniejsze podejście taktyczne.
Dobra, kłamać nie będę – źle to nie wygląda. Ba! Napiszę nawet, że całość prezentuje się całkiem smakowicie i jest to chyba pierwszy filmik, który zachęcił mnie do zakupu gry. Z drugiej jednak strony, nie byłbym sobą gdybym nie ponarzekał. Po pierwsze, ok – podejście taktyczne niby jest, tyle tylko, że nie widzę praktycznie żadnej znaczącej różnicy, jeżeli chodzi o wynik batalii i poziom jej trudności. Ze strategicznego podejścia do potyczki nie płyną żadne profity i na tę chwilę wygląda to trochę jak sztuka dla sztuki – byleby fanatycy nie toczyli piany ust. Płynie z tego konkluzja, że znacznie bardziej opłaca się napieprzać w jeden przycisk myszki, bo szybciej zgnieciemy wroga i straty będą takie same, a przecież nie o to chodzi. Mam nadzieje, że to tylko prosty przykład i gdy nadejdzie premiera tytułu, wszystko będzie już grało (wysoki poziom trudności z „Dragon Age: Początek” byłby tu mile widziany).
Po drugie grafika. Co to jest, jRPG? Blech… No, ale w sumie oprawa wizualna jest najmniej istotna.
Staff of Parlathan
Jak ktoś chce dostać mieczo-kij z teasera „Dragon Age II”, to niech kliknie tutaj i kieruje się zgodnie ze wskazówkami, jak zwykle pomocnego i dobrodusznego, Chrisa Priestly’ego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz