Jacek "Darken" Gołębiowski to młody (rocznik '88 – wiem, że, w porównaniu do mnie, to stary) tłumacz książek. Interesuje się tajskim boksem, biznesem i handlem. Lubi dobre seriale, fantastykę i siłownię. Ale nas obchodzi głównie efekt jego pracy – polska wersja systemu RPG "Cień dni minionych".
Game Exe: Zacznijmy od samych podstaw – co właściwie skłoniło Cię do przetłumaczenia TSoY-a? Było to po prostu zlecenie, czy może system jakoś szczególnie Cię zainteresował?
Jacek Gołębiowski: Ponad rok temu, kiedy przetłumaczyłem z pomocą przyjaciół trzy gry: "Demo Inspectres", mini dodatek "Unspeakable" oraz "The Pool". W tym czasie pojawiła się druga osoba, o nicku Mar_cus, która również przetłumaczyła kolejne trzy gry: "Nikotynowe dziewczyny", "Cień" oraz "3:16" (chociaż ten trzeci pojawił się trochę później). Odzywały się głosy, że te kilkustronicowe gry nie pozwalają tak naprawdę na rozgrywkę, ponieważ brakuje w nich przykładów i szerzej wyjaśnionych zasad. Mieli rację.
Wtedy mój znajomy, ja-prozac, z którym grałem w tym czasie na Skype, zaproponował mi, abym przetłumaczył grę "The Shadow of Yesterday". System miał ok. 100 stron A-4, był dość przyjaźnie napisany i bliższy zwykłym grom, w jakie grają Polacy. Dopiero potem, kiedy zapoznałem się bliżej z systemem, faktycznie się nim zainteresowałem.
TSoY to gra, która jest tzw. "przejściówką". Wprowadza wiele elementów nieznanych dotąd w Polsce, ale nadal można porównać ją do Warhammera czy Wampira: Maskarady i znaleźć wspólne rzeczy.
GE: Kiedy możemy spodziewać się pełnej wersji systemu? Będzie to sam podręcznik, czy może planujcie jakieś "bonusy" (kostki, płyty z pdf-em, artykuły)? Ile będzie wynosić przewidywana cena?
JG: Mam nadzieję, że uda się wydać grę pod koniec roku. Bierzemy pod uwagę ostatnie dwa miesiące tego roku.
Co do bonusów, powiem tak: ankieta na starym blogu TSoY wskazała, że ludzie wolą box z bonusami, o których piszesz. Problem polega na sfinansowaniu tych bonusów przed sprzedażą. O ile podręczniki mogę drukować stosunkowo szybko, to sprowadzenie, dajmy na to kostek, jest już większym problemem. W Polsce kostki fudge są dostępne jedynie w q-workshop, w cenie 5,5 zł za jedną. Natomiast spokojnie mogę zapewnić, że PDF będzie dostępny razem z podręcznikiem w formie do ściągnięcia z Internetu albo na płycie. PDF będzie też możliwy do zakupienia za symboliczną opłatą lub wręcz za darmo. I tak ktoś w końcu wrzuciłby go za darmo do sieci.
Cena jest jeszcze nie ustalona, ponieważ nie znam dokładnej ilości stron podręcznika (skład zajmuje trochę czasu, więc prace nad nim rozpoczną się dopiero wtedy, gdy wszystko będzie gotowe). Dalej, zależne to jest też od tego, czy będzie to jakaś rozszerzona wersja z wieloma bonusami (np. kartami sekretów, kluczy oraz umiejętności) czy nie.
Może jednak okazać się, że pójdę nieco inną drogą i powyższe informacje nie będą aktualne – czasem trzeba zejść na ziemię.
GE: Jak duże będą różnice między wersją demonstracyjną a pełną?
JG: To nie będzie zupełnie nowa gra. Większość tekstów zostanie w takiej formie, jaką widzimy obecnie. Jednak dodam około 20% tekstu względem starej wersji. Czyli spodziewajcie się jakiś 20 stron dodatkowych materiałów. Należy też pamiętać, że podręcznik to nie tylko 50 stron z zasadami, ale też drugie tyle z opisem 5 krain, w których można prowadzić grę.
Największej zmianie ulegnie rozdział o Zmaganiach, ponieważ sprawia on ludziom najwięcej problemów. Kompletne przeredagowanie to za mało – dodam masę przykładowych zmagań z graficznymi symbolami, ułatwiającymi zrozumienie tej części gry.
GE: Ile trwały prace nad tłumaczeniem podręcznika?
JG: Heh, one nadal trwają, jeżeli weźmiemy pod uwagę pracę korekty. Pracujemy jeszcze nad paroma nazwami (jak np. Near – nazwa krainy, w której dzieje się akcja gry znaczy Blisko, Niedaleko). Zaczęliśmy pracę bodajże w maju 2008 roku. Wtedy zespół liczył 5 osób (ich listę podaję na stronie), teraz odeszło parę osób, ale w drużynie przywitaliśmy też nowe.
Tłumaczenie nie jest dla osób niecierpliwych. To trochę niewdzięczna praca, bo ostatecznie pracujesz tak naprawdę na chwałę autora oryginalnego tekstu, w tym przypadku na Clintona R. Nixona.
GE: Czy są planowane dodatki do systemu? Mechanika wyraźnie sprzyja modyfikacjom...
JG: Pierwszym dodatkiem będzie osobny setting w stylu s-f, opublikowany za darmo na stronie tsoy.pl . Trudno powiedzieć, czy będą następne; gdyby okazało się, że gra nie zdobędzie uznania, to skończyłaby mi się para w kotle. Jeżeli będzie solidny odzew, to i kolejnych materiałów nie zabraknie.
Co do modyfikowalności – dzięki niej mam nadzieję, że ludzie zaczną pracować nad własnymi settingami i wykorzystają mechanikę TSoY do własnych projektów.
GE: Czy istnieje jakieś miejsce, w którym fani systemu mogą publikować swoje scenariusze, dodatki?
JG: Obecnie nie istnieje, ale we wrześniu rusza zupełnie nowa strona tsoy.pl, gdzie znajdzie się miejsce dla społeczności, która chce tworzyć swoje materiały.
GE: Opowiedz może o swojej przygodzie z RPG. W jakim wieku zacząłeś, jakie są Twoje ulubione systemy, czy masz stałą drużynę? Słowem – Darken, jak to z Tobą jest?
JG: Gram dopiero 6 lat, głównie prowadzę. Zacząłem w wieku 15 lat, w ostatniej klasie gimnazjum, kiedy to zostałem zaproszony na urodzinową sesję u mojego przyjaciela. Śmiałem się przez cały czas sesji i chyba dlatego tamta ekipa nie przyjęła mnie do drużyny.
Mam dwa ulubione systemy, mało znane w Polsce: Dogs In the Vineyards oraz In a Wicked Age, obie gry autorstwa Vincenta Bakera. Jeżeli chodzi o setting, to oczywiście Deadlands – uważam, że obecnie nie ma ciekawszego settingu przetłumaczonego na polski.
Nie mogę powiedzieć, że mam stałą drużynę; raczej grupę osób, z którymi mogę się umówić na konkretną grę. To nie są spotkania w stałej grupie co tydzień.
Ano, tak to ze mną jest. Jeżeli macie ochotę na więcej, zapraszam na blog quickpress.pl, gdzie piszę szerzej i głębiej o sobie. A raczej tej części rpgowo-mangowo-growej.
GE: Na koniec, zapytam z czystej ciekawości: czy też zauważasz pewne podobieństwa do Polski w XVII wieku? Złota wolność szlachecka...
JG: Cóż, możliwe, że trochę tam Sarmacji jest, ale to wrażenie zanika po przeczytaniu opisów wszystkich pięciu krain. Trzy z nich są dostępne na liście mailowej, na którą można zapisać się poprzez stronę tsoy.pl (wkrótce ta strona ulegnie zmianie na rzecz normalnego serwisu). Na przykład czytając Zaru mam wrażenie, że autor opisał holocaust Żydów, ale takie skojarzenia wynikają raczej z osobistych interpretacji, a nie celowych zabiegów autora gry.
GE: Serdecznie dziękuję za wywiad i czekam na pełną wersję podręcznika oraz, ma się rozumieć, dodatki.
Komentarze
Mój blog jest na stronie http://darken.pl
zaś The shadow of Yesterday mieści się na tsoy.darken.pl
Dodaj komentarz