Dragon Age II
electronic arts, steam

Konkurencyjność to jeden z najlepszych wynalazków kapitalizmu, każdy konsument to potwierdzi. Nikt nie lubi monopolistów narzucających swoje bezlitosne prawa czy zmów handlowych windujących ceny do kosmicznych granic. Bitwa o nabywców jest najsłodszym konfliktem współczesnego świata, gdyż wzmaga innowacyjność, wymusza obniżkę cen i dbałość o podniebienie klienta. W końcu nie tu, to gdzie indziej – portfel jest potężnym narzędziem wyrażania woli, decydującym o bycie i niebycie danej firmy, więc siła rzeczy trzeba spełniać nawet najmniejsze kaprysy ludzi, którzy nim rządzą.

Niestety, mamy do czynienia z inną bajką, kiedy to ścierają się dwie korporacje – trzask takiego konfliktu słychać nawet na największym wygwizdowie. Kiedy fundamentem danej waśni jest chciwość, wiemy, że stopniowo będzie ona przeradzała się w wojnę totalną, opartą na strategiach związanych ze wzajemnym obrzucaniem błotkiem czy sianiem dezinformacji. Wszystko wskazuje na to, że Electronic Arts oraz Valve już się nie przyjaźnią i mogą sobie podać co najwyżej nogę. Najpierw z oferty Steam zniknął „Crysis 2” (co nas zbytnio nie ziębiło z racji tematyki naszego serwisu), a teraz przyszła kolej na hit (jakkolwiek by to nie brzmiało) BioWare – „Dragon Age 2”, co wywołało uzasadnione kontrowersje, w szczególności miłośników tej platformy, gdyż miało to miejsce zaraz po wprowadzeniu dodatku „Dziedzictwo”.

Oczywiście, poszło o zyski, a mianowicie o lukratywną umowę traktująca o dystrybucji DLC pomiędzy Electronic Arts a Direct2Drive, wzbudzającą spory niesmak u włodarzy Valve. Na dodatek „Elektronicy” na boku tworzą swoją własną platformę, która w założeniach ma zrzucić Steam z tronu (a nic tak nie wzbudza zainteresowania jak skandal), dlatego też ten konflikt jest im delikatnie na rękę.

„Oferujemy nasze tytuły wszystkim kluczowym serwisom sieciowym wśród których znajdują się GameStop, Amazon, Direct2Drive i Steam. Niestety, ten ostatni zdecydował się wdrążyć serię restrykcyjnych warunków świadczenia usług, które strasznie ograniczają swobodę interakcji poszczególnych firm z ich klientami, w kwestii udostępniania dodatkowych zawartości do pobrania. Żaden inny serwis nie zdecydował się na takie praktyki. W związku z tym niektóre z naszych gier zostaną usunięte ze Steam.

Dragon Age II

Wczoraj w końcu doczekaliście się wydania dodatku do "Dragon Age 2" o tytule "Dziedzictwo". Z tej okazji GameExe i serwis BioWorld.ea.pl przygotowały dla was konkurs, w którym do wygrania są dwa zestawy nagród ufundowane przez Electronic Arts oraz Fabrykę Słów. Pewnie zastanawiacie się cóż to za zestawy?

dragon age 2, dziedzictwo, konkurs, electronic arts, fabryka słów, bioworld

Jeden z niech zawiera książki "Martwe Jezioro", "Oko Jelenia 6" oraz grę "Dragon Age: Początek", zaś drugi "Mass Effect. Odwet", "Rzeczy Niekształtne" i "Mass Effect 2". Gra zdecydowanie warta świeczki. ;) Wszystko, co musicie zrobić, to napisać krótkie, zawierające maksymalnie 200 słów opowiadanie inspirowane światami, w których odbywają się gry Dragon Age lub Mass Effect. Liczymy na waszą kreatywność, pomysłowość i poczucie humoru! Autorzy dwóch najlepszych tekstów otrzymają po jednym z wyżej wymienionych zestawów.

Życzymy powodzenia i zapraszamy do naszego działu konkursowego. ;)

Dragon Age II

Targi Comic Con 2011 rozczarowały na pełnej linii. Powyższe zdanie piszę z ogromnym smutkiem, gdyż zapowiedzi różnorakich paneli, które zostały przygotowane na imprezę w San Diego, skutecznie nęciły wszystkich pasjonatów i rozbudzały wyobraźnie ludzi, wyposzczonych przez sezon ogórkowy. Z dużej chmury, mały deszcz.

dragon age: dawn of the seeker, funimationdragon age: dawn of the seeker, funimationdragon age: dawn of the seeker, funimation

Dobrym przykładem, potwierdzającym powyższy akapit, jest BioWare, który zapowiadał ostrą ofensywę marketingową na konwencie i podzielenie się kilkoma soczystymi kawałkami informacji na temat jego najbliższych projektów, a skończyło się na niesmaku. Fragmenty rozgrywki z „Mass Effect 3”, to tak naprawdę lekko odgrzane materiały znane z E3. „Dragon Age II: Dziedzictwo”? Bez zmian, nic nowego. Może ekranizacja „Mass Effect”, której przyznano nawet osoby panel? Pudło, oprócz wyświechtanych frazesów nie usłyszeliśmy zupełnie nic. Nuda, idealnie obrazująca okres wakacyjny w branży elektronicznej rozrywki.

dragon age: dawn of the seeker, funimationdragon age: dawn of the seeker, funimationdragon age: dawn of the seeker, funimation

Szczęśliwie, BioWare coś tam jednak ujawnił i, jeżeli odpowiednio mocno przymkniemy oczy i popatrzymy na wszystko przez palce, można uznać, że jednak wrócił ze słonecznej Kalifornii z tarczą. Mianowicie, cały hałas spowodowała firma Funimation, która ujawniła pierwsze informacje związane z filmem animowanym (bo wokół serialu z Felicią Day panuje grobowa cisza) umieszczonym w świecie Thedas. Dobra, nie są to może fakty, które przyprawią nas o żywsze bicie serca i rumieńce na policzkach, ale trudno kręcić nosem. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Dragon Age II

Według zapewnień BioWare, nadciągające rozszerzenie „Dziedzictwo” ma spełnić wszystkie zachcianki graczy, zarówno pasjonatów „Dragon Age II”, jak i ludzi rozczarowanych tą produkcją. Buńczuczne słowa, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę pierwszą prezentację, podczas której Fernando Melo zrobił z siebie dwulicowego błazna (druga część była świetna… bla, bla, bla… fani są wniebowzięci), a sam fragment rozgrywki nie ukazywał niczego nadzwyczajnego. Ot, klasyczne DLC, które większych rewolucji raczej nie wprowadzi i przypadnie do gustu tylko wiernym fanom „dwójki”. Niestety, Kanadyjczycy przyzwyczaili nas, że zwykłe i nie budzące żadnej ekscytacji pomysły, reklamują tak, jakby był to kamień milowy, zmieniający postrzeganie gatunku komputerowych gier fabularnych.

dragon age 2: legacy

Obiecywałem jednak powściągliwość i wstrzymanie się ze skazywaniem na śmierć tego DLC. Prawdę mówiąc, gdy zdecydowałem się oddzielić marketingowy bełkot od solidnych faktów, to materiału do analizy pozostawało tak mało, że nie dało się wystawić temu żadnej noty. Lwia część społeczności skupionej wokół BioWare uważała tak samo, dlatego też studio postanowiło zaprezentować przed targami Comic Con (gdzie będzie można w dodatek zagrać) kolejny fragment rozgrywki, okraszony komentarzem twórców, połączony z krótką rundką pytań od fanów.

Hm… muszę przyznać, że materiał mnie zaciekawił, a jestem zagorzałym przeciwnikiem „Dragon Age II”. Oczywiście, tytułu nie da się już naprawić i do kunsztu pierwszej części dzielą go lata świetlne, ale powoli widać w tym wszystkim jakąś wizję oraz pewien krok do przodu.

Dragon Age II

Wczoraj w godzinach nocnych mieliśmy okazje podziwiać pierwszą prezentacje fabularnego DLC do „Dragon Age II”, a już dziś w nasze ręce trafia oficjalny zwiastun „Dziedzictwa”.

Choć generalnie z tym podziwianiem, to napisałem teraz trochę na wyrost i wypadałoby to w pewnym sensie sprostować, gdyż wczorajszy pokaz nie miał w sobie niczego, co spowodowałoby, abym zacmokał z zachwytu. Jeżeli już, to raczej coś pomiędzy grymasem rozczarowania a chłodną obojętnością.

Dragon Age II

Najwidoczniej BioWare uznał, że najwyższy czas zakończyć stypę po „Dragon Age II” i trzeba w końcu zakasać rękawy, bo same słuchanie fanów nie wypełni wiecznie głodnego skarbca. Kanadyjczycy ponoć wzięli sobie do serca wszystkie opinie graczy i odpowiedzią na ich prośby oraz skargi ma być pierwsze oficjalne DLC – „Legacy”. Harda zapowiedź, gdyż wirtualne przygody Hawke wprost roiły się od fatalnych rozwiązań i to w podstawowych aspektach rozgrywki. Byłem sceptykiem i po obejrzeniu pierwszego fragmentu dodatku wciąż nim jestem.

dragon age 2, legacydragon age 2, legacydragon age 2, legacy

Po kolei. Fabuła rozszerzenia ponownie będzie skupiać się na Czempionie Kirkwall i jego przyjaciołach. Po tragicznych wydarzeniach mających miejsce w Katowni, naszemu bohaterowi nie dane jest założyć ciepłych kapci i spokojnie odpocząć przy kominku od mocnych wrażeń. Tym razem jednak nie będzie on podcierał nosa szarym obywatelom, tylko zajmie się swoimi sprawami. Tajemnicza gildia skrytobójców z nieznanych przyczyn poluje „na krew rodu Hawke” i dumny heros, aby położyć kres nieustannym atakom, musi rozwiązać tę zagadkę. Trop wiedzie daleko poza Kirkwall, do starożytnego więzienia Szarych Strażników, gdzie prócz odpowiedzi na nurtujące go pytania, znajdzie starożytne i potężne zło, które od wieków było skrywane przed ludzkością.

dragon age 2, legacydragon age 2, legacy

Dzięki „Legacy” staniemy oko w oko z zupełnie nowym gatunkiem Mrocznych Pomiotów, zwiedzimy kilka wyjątkowych lokacji, skopiemy tyłek „temu złemu” oraz zyskamy ciekawą broń, którą będziemy mogli sami uformować (wybrać spośród kilku dostępnych bonusów).

Dragon Age II
ray muzyka

Co za stek bzdur, kto w to uwierzy? To oznaczałoby zburzenie wszystkich fundamentów, na których stoi „Dragon Age II” i postawienie zupełnie nowych. Tego po prostu nie da się zrobić za pomocą kilku DLC.

Czasami zastanawiam się, czemu BioWare traktuje swoich „starych” fanów jak bandę gówniarzy, którzy wierzą ślepo w każde słowo i nie potrafią czytać między wierszami. Z dalekiej Kanady zbyt często płyną sprzeczne sygnały, pogłębiające tylko moje skonfundowanie nad obecną filozofią tego potentata branży, która nawiasem mówiąc jest dziwna i praktycznie niemożliwa do spełnienia. Zwyczajnie nie da się zrobić dobrego cRPG, z jednej strony wzbudzającego zachwyt hardcorowych fanów, natomiast z drugiej przypadającego do gustu mainstreamowi. To dwa sprzeczne kierunki. Ogień i woda, a efektem końcowym ich połączenia jest zawsze śmierdząca spalenizna, która kłuje w oczy oraz wywołuje torsje. W tym przypadku to swąd spalonego ciała buńczucznego bohatera, który przed narodzinami był zwiastowany jako „nowy Shepard”, a w pamięci graczy zapisał się raczej w charakterze taniej kopii Szeryfa Rottingham z „Facetów w rajtuzach” (na co i tak nie zasłużył, bo szeryf to był gość z ikrą, wręcz kultowa postać).

Najbardziej mnie jednak irytuje i boli to, że BioWare było blisko dokonania niemożliwego, ale postanowiło zejść z tej drogi. W końcu „Mass Effect” był spełnieniem marzeń gracza, który dopiero wgryzał zęby w gatunek komputerowych gier fabularnych lub zwyczajnie gubił się w skomplikowanych mechanizmach klasycznych cRPG. Natomiast „Dragon Age: Początek” był na najlepszej drodze, aby spełnić mokre sny człowieka, z rozrzewnieniem wspominającego produkcje z przełomu wieków i czerpiącego ogromną satysfakcję ze starych oraz sprawdzonych rozwiązań. Każdy był zadowolony i miał swoją grę. Ba, „klasyczny fan” mógł śmiało się odstresować przy przygodach dziarskiego komandora, a „niedzielny gracz” otrzymywał szansę pogrania w coś ambitniejszego. Co w tym było złego? Dlaczego wykonano takich ruch? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, bo przecież nie chodziło o pieniądze (sprzedaż była raczej porównywalna), a jak mi ktoś napisze, że chciano, aby „każualowiec” poznał smak fantasy cRPG, to wyśmieję na miejscu („Jade Empire” i wszystko jasne).

Dragon Age II
dragon age 2, hawke

Do takiej trzeźwej i niebywale oczywistej konkluzji doszedł Frank Gibeau, prezes Electronic Arts. Szkoda tylko, że udaje zaskoczonego tym faktem, skoro była to świadoma decyzja, która została podjęta już na początku projektowania „Dragon Age II”. Brakuje też jakichś większych przeprosin dla fanów, którzy stale wspierali BioWare, a w nagrodę zostali sprzedani za garść miedziaków i byli do końca bezczelnie zwodzeni za nos, aby tylko zakupili grę. Wciąż czekam na jakąś szczerą skruchę wraz z niemałą rzeszą graczy, ale chyba na więcej niż tego typu oświadczenia liczyć nie mogę. Szkoda.

Tak czy siak, stara prawda mówi, że zaufanie stracić niezwykle łatwo, a do obudowania go potrzeba tytanicznej pracy. Zatem do roboty, BioWare.

„Jesteśmy wyraźnie rozczarowani opiniami pewnej części społeczności fanów, ponieważ pragnęliśmy, aby byli oni podekscytowani tą grą tak mocno jak my. Jesteśmy niezwykle dumni z „Dragon Age II”. Staraliśmy się wprowadzić kilka innowacji i zrobić parę innych rzecz z systemem walki oraz sposobem opowiadania historii. Niektórym graczom takie zmiany przypadły do gustu i w rzeczywistości nasza marka zyskała sporo nowych fanów.

Będąc jednak całkowicie szczerym, straciliśmy również trochę pasjonatów.

Dragon Age II
mike laidlaw

Tak jest, Mike Laidlaw w końcu wypluł wodę z ust, którą nabrał zaraz po premierze „Dragon Age II” i miażdżącej krytyce graczy, podirytowanych poziomem najnowszego dziecka BioWare. Generalnie coś cicho wokół tej produkcji, nie mówi się o zbliżających DLC i nie snuje się dalekosiężnych planów, co nie powinno w sumie dziwić, skoro bliżej jej do niezbyt chwalebnego tytułu „najbardziej rozczarowującej gry 2011 roku” niż „najlepszego cRPG ostatnich dwunastu miesięcy”. Cisza przed burzą, a może część nowej strategii Kanadyjczyków – „mniej lansu, więcej pracy”?

W sumie strasznie mnie cieszy ten zimny kubeł wody, jaki został wylany na chłopców z Edmonton, gdyż to może wyjść tylko na dobre tytułom, nad którymi obecnie pracują. Często orzeźwiająca krytyka jest lepsza o tuzina nieistotnych nagród i pozwala utrzymywać stały kontakt z rzeczywistością. Widać to po wypowiedzi wspomnianego Mike’a Laidlawa, który już nie jest tak pyszny, jak kilka tygodni przed premierą „Dragon Age II” i rozważnie dobiera słowa. Oczywiście, w jego najnowszym wyznaniu wciąż przebijają się wątki filozofii „laidlawizmu”, ale trzeba docenić jego starania.

Ostrzegam jednak, że facet próbuje sprytnie uderzać w „czułe nuty”, więc nie dajcie się zwieść pozorom. Na zaufanie trzeba sobie przecież zasłużyć.

„Cześć chłopcy i dziewczęta,

Jak zauważyli już niektórzy z Was, nie kontaktowałem się ze społecznością przez jakiś czas i ogromnie przepraszam za to, że usunąłem się w cień. Nie byłem jednak przygotowany do poradzenia sobie w fachowy sposób z narastającymi „osobistymi wycieczkami”. Wyznaję zasadę, że jeżeli nie czuję, iż moje reakcje na odpieranie pewnych zarzutów nie będą profesjonalne, nie wypowiadam się. Z pewnością jednak zasługujecie na coś lepszego niż to.

Dragon Age II

„Dragon Age II” – nowe przedmioty

Dodał: , · Komentarzy: 2

Złośliwi napisaliby, że o „Dragon Age II” nie mówi się już dlatego, że nasz mózg podświadomie wymazuje z pamięci traumatyczne przeżycia i nieprzydatne wspomnienia. Sądziliby, że to tytuł robiony ewidentnie na kolanie z nieciekawymi bohaterami, dziwną narracją i dylematami moralnymi, którymi w ostatecznym rozrachunku można sobie jedynie podetrzeć nasze szlachetne zadki, bo nie są nawet warte funta kłaków. Pewne osoby uznałyby, że BioWare powinien przestać się pysznić, wyrazić chociaż cień skruchy i stworzyć jakiś smakowity dodatek, który wypłucze te ciężkostrawne danie z ust graczy. Ba! Pójdźmy dalej, ci zgorzknialcy stwierdziliby, że wypuszczanie kolejnych bezsensownych DLC i bezczelne żądanie za nie pieniędzy to szczyt arogancji.

Ja jednak jestem ponad to! Kocham BioWare, uwielbiam ich nową politykę, oddam im wszystkie swoje pieniądze i nawet nędzną duszę, jeżeli boski Mike Laidlaw tylko tego zapragnie. Ave Kanadyjczycy! Wiwat płatne piksele!

Dragon Age 2Dragon Age 2Dragon Age 2

Więcej informacji znajdziecie pod tym adresem, natomiast pełna lista dodatkowego złomu jest tutaj. Za każdy zestaw zapłacimy około 8 zł, a pełen pakiet to wydatek rzędu 14 zł. Cóż, przynajmniej nasi towarzysze też mogą z niego korzystać, zawsze jakiś pozytyw w tym morzu ekskrementów!

Oj, znów grzeszę – musicie mi wybaczyć, mam słabą wolę, ale się staram. Obiecuję, że złożę w ofierze zwyczajowego świniaka i będę biczował się całą noc, kontemplując nad moimi przewinami.

Wczytywanie...