Kilka dni temu w końcu doczekaliście się dodatku do Dragon Age 2 o tajemniczej nazwie "Dziedzictwo". Czy rozszerzenie DA 2 spełniło oczekiwania, polepszyło w jakiś sposób grę tak, aby fani spojrzeli na twórców gry przychylniejszym spojrzeniem? Przekonacie się o tym czytając recenzję sporządzoną przez Tokara.
Zanim jednak przejdziecie do lektury, przypominam o konkursie zorganizowanym przez GameExe i Electronic Arts Polska, a w którym fundatorami nagród są portal BioWorld.ea.pl i Fabryka Słów.
„Dragon Age II” niewątpliwie okazał się jednym z największych niewypałów ostatnich lat i mocno nadszarpnął, dotąd nieskazitelną, reputację BioWare – ojców kultowej serii „Baldur's Gate” czy legendarnego „Neverwinter Nights”. Kontynuacja „smoczej sagi” nie spełniła nawet podstawowych wymagań pasjonatów, okazując się produkcją nudną, wtórną, uproszczoną i wytartą z sugestywnego klimatu, którym odznaczały się poprzednie produkcje kanadyjskiego studia. Choć twórcy starali się zrobić dobrą minę do złej gry, chwaląc się pochlebnymi, choć lekko oderwanymi od rzeczywistości, recenzjami i niezłymi wynikami sprzedaży, to trudno było nie odnieść wrażenia, że również oni zdawali sobie sprawę z odniesionej porażki. Nie upłynęło wiele czasu, a Mike Laidlaw w specjalnym oświadczeniu posypywał głowę popiołem, natomiast Frank Gibeau potwierdził, że przygody Hawke'a były swoistym cierniem, który boleśnie ukłuł serca wielu fanów gatunku.
Wedle zapewnień twórców, dodatki do „Dragon Age II” miały być odpowiedzią na ogromny odzew graczy, naprawiającą rozliczne mankamenty podstawowej wersji gry i spełniającą większość sugestii przewijających się w różnorakich opiniach. Szczera obietnica poprawy czy marketingowy bełkot? Rozszerzenie „Dziedzictwo” dobitnie potwierdza słuszne słowa Arystotelesa, że prawda zazwyczaj leży pośrodku.
Intryga zabiera nas daleko poza Kirkwall, gdzieś na bezdroża łańcucha górskiego Vimmark. Pomimo tragicznych wydarzeń mających miejsce w Katowni, naszemu bohaterowi nie dane jest założyć ciepłych kapci i spokojnie odpocząć przy kominku od mocnych wrażeń. Tym razem jednak nie będzie on podcierał nosa szarym obywatelom, tylko zajmie się swoimi sprawami. „Kartel”, tajemnicza gildia krasnoludzkich skrytobójców, z nieznanych przyczyn poluje „na krew rodu Hawke” i dumny heros, aby położyć kres nieustannym atakom, musi rozwiązać tę zagadkę. Trop, oczywiście zwęszony przez niezawodnego Varrica i jego szpicli, wiedzie wprost do starożytnego więzienia Szarych Strażników, gdzie prócz odpowiedzi na pytanie o przeszłość swojego ojca, Malcolma Hawke, znajdzie antyczne i potężne zło, które od wieków było skrywane przed ludzkością.
Czytaj dalej...