Risen 2: Mroczne wody

Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Piranha Bytes usunęła się w cień po sierpniowych targach Gamescom, albowiem od wspomnianej imprezy na próżno było szukać jakichś konkretniejszych nowin związanych z „Risen 2: Dark Waters”. Całkiem możliwe, że takie zachowanie spowodowała pewna aura rozczarowania, która nagle pojawiła się wokół projektu.

Zamiast ekscytującego i świeżego materiału, otrzymaliśmy prezentację skupiającą się w głównej mierze na nudnym ganianiu po cukierkowej wyspie (gdzie się podział mroczny klimat, który wprost wylewał się ze zwiastunów?!), drętwym systemie walki i Sztucznej Inteligencji wołającej o pomstę do niebios. Natomiast z zapowiedzi krytyków, którzy mieli szansę spędzić trochę więcej czasu przy tej produkcji, nie wiało tropikalnym optymizmem – raczej dało się wyczuć coś pomiędzy flautą a chłodnym pesymizmem.

risen 2

Nie można jednak wiecznie chować się po kątach czy nabierać wody w usta, jeżeli chce się zawojować serca miłośników wirtualnych przygód i podbić światowe rynki. Dlatego też, po kilkumiesięcznej nieobecności, „Piranie” postanowiły wpuścić wszystkich zainteresowanych za kulisy prac nad „Risen 2” i pochwalić się, jak powstawał świat ich najnowszego dziecka osadzonego w pirackich klimatach. Czy ta krótka wycieczka uspokoi i odegna troski zaniepokojonych graczy niczym dobra butelka rumu?

Risen 2: Mroczne wody

[Akt.] Sascha Henrichs odchodzi z Piranha Bytes

Dodał: , · Komentarzy: 5
sascha henrichs

Czarne chmury zbierają się nad Piranha Bytes, a może po prostu przyszedł czas na kolejną zmianę pokoleniową?

Jest to niewątpliwie smutna informacja dla pasjonatów gier tego kultowego studia, gdyż Sascha Henrichs odwalał w nim kawał dobrej roboty od 1998 roku, głównie przy projektowaniu obszarów i modeli do uniwersum „Gothic” oraz „Risen”. O jakości jego pracy niech świadczy fakt, iż był on jednym z ostatnich członków „oryginalnego składu Piranii”, a u niemałej grupy graczy sama myśl o lokacjach z „Gothic I” powoduje napływ nostalgii, wzruszenia i ogromnego szacunku. Miejmy nadzieje, że ten etap tworzenia „Risen 2: Dark Waters” jest już na ukończeniu, gdyż w przeciwnym wypadku Niemców czeka twardy orzech do zgryzienia, a sami fani mogą przeżyć nieprzyjemną niespodziankę w 2012 roku.

Zastanawia również dość enigmatyczny wpis Henrichsa na portalu Google+:

„15.10.2011 – Mój ostatni dzień jako pracownika Piranha Bytes. Od tej pory pracuję na własny rachunek. Ciężar zostaje wreszcie ze mnie zrzucony”.

Przyznacie sami, że powyższy komentarz nie brzmi jak słowa zadowolonego człowieka, wspominającego z uśmiechem na ustach ostatni dzień z firmą, z którą spędził niemałą część swojego życia. Czyżby atmosfera stała się zbyt gęsta z powodu nieprzychylnych opinii krytyków po pokazach „Risen 2” i dość rozczarowujących fragmentach prosto z rozgrywki, które wprawiły w konsternację mnóstwo graczy? Terminy gonią, a nie każdy ma już tyle energii, aby pracować w stresie po kilkanaście godzin dziennie i siedzieć w pracy po nocach.

Hm… Równie dobrze to może być zwykłe uczucie ulgi i zadowolenia z możliwości skupienia się na pracy naukowej (Henrichs jest jednym z wykładowców na uniwersytecie w Düsseldorfie). Gdzie leży prawda? O tym zadecydujcie sami.

Tak czy siak, pozostaje tylko podziękować Saschy za trzynaście lat znakomitej pracy i życzyć równie owocnych sukcesów na nowej drodze zawodowej.

[Aktualizacja 16.10.11] Dobre wieści. Okazuje się, że Henrichs nie odcina się całkowicie od swoich starych kolegów. Zdradził, że będzie ich nadal wspierać swoim talentem, ale jedynie jako „wolny strzelec”:

„Ludzie, nie wpadajcie w panikę. Nie postanowiłem całkowicie porzucić Piranha Bytes. Chciałem tworzyć na własną rękę od bardzo dawna, ponieważ o wiele łatwiej potrafię się zidentyfikować z takim trybem pracy. W końcu postanowiłem uczynić ten krok i odczułem ulgę. Jestem strasznie szczęśliwy.

Nie oczekiwałem nawet, że ktoś oprócz moich znajomych zainteresuje się tą informacją – inaczej w ogóle nie pisałbym o czymś takim. Nie ma między nami złej krwi, separacji czy tego typu rzeczy.”

Risen 2: Mroczne wody

Kolejne fragmenty rozgrywki z „Risen 2” działają na moje zmysły niczym kubeł lodowatej wody i porządny detoks, wyrywając mnie z narkotycznych wizji kreślonych przez Piranha Bytes. Ja wiem, że na Gamescomie pokazano jakąś wczesną wersję alfa gry, a wysepka Puerto Sacrico ma grać rolę samouczka w tej pirackiej przygodzie, więc siłą rzeczy nie może prezentować wszystkich fajerwerków, ale do cholery niech to trzyma jakiś poziom! Celem prezentacji jest promocja projektu, ukazanie jego największych zalet, a nie zniechęcanie potencjalnych konsumentów. Skoro tytuł wykłada się na samych pryncypiach, to co będzie potem?

risen 2

Tym bardziej, że ta impreza jest niezwykle ważna dla „Piranii”, więc argument o jej celowym zlekceważeniu i przygotowaniu ochłapów (jak to było w przypadku E3) zwyczajnie nie przejdzie. W końcu to w Niemczech sprzedaje się najwięcej kopii ich produkcji, a rzut beretem od Kolonii są kraje słowińskie, gdzie „Gothic” czy „Risen” też jest niebywale popularny. Coś mi się wydaję, że chłopcy zwyczajnie machnęli ręką na poważniejszą ewolucję i doszli do wniosku, że wierni fani i tak wydadzą swoje pieniądze na pudełko z grą, choćby po jego otworzeniu strasznie śmierdziało tam naftaliną. Smutne.

Risen 2: Mroczne wody

Szczerze pisząc, nigdy nie rozumiałem tej całej fascynacji serią „Gothic” i fanatycznego kultu, jakim gracze otoczyli Piranha Bytes. Najgorsze jest to, że nie wiem, czy wina leży w tym, iż kompletnie nie trawię germańskich klimatów w grach i zawsze po skonsumowaniu ich odczuwam strasznie bolesną zgagę, czy powodem tego jest fakt, że twórcy tak mocno dali ciała.

Nie zrozumcie mnie źle, doceniam niemiecki wkład w gatunek komputerowych gier fabularnych, ale ilekroć wkładam płytkę do napędu z jakimś „Gothiciem” czy „Risenem”, to odczuwam skonfundowanie pomieszane z irytacją i lekko odczuwalną domieszką nudy. Powoduje to pewien wewnętrzny dyskomfort, gdy zabieram się za informowanie o kolejnych dziełach „Piranii”, bo ani nie można poklepać po plecach szczerym pochlebstwem, ani kopnąć w tyłek skoncentrowanym szyderstwem…

risen 2: dark waters

Po cichu liczyłem, że „Risen 2: Dark Waters” w końcu będzie pewnym przełomem i dziarska ekipa kapitana Pankratza, oprócz stworzenia gry dla swoich fanów, delikatnie uchyli drzwi dla osób takich jak ja. Nie chcę otwierania ich na oścież, bo BioWare w taki sposób zniszczył markę „Dragon Age” (co przeżyłem dość boleśnie), ale sądzę, że ich projektom przydałoby się trochę dodatkowego pieprzu, chociażby w systemie walki, kreacji świata czy konstrukcji zadań pobocznych. Nie obraziłbym się również, gdyby tym razem chłopcy zadbali o kwestie techniczne i odrobinę dłużej podłubali w opcjach, aby wszystko było wypucowane na wysoki połysk.

Twórcy obiecali poprawę i ostatnie materiały napawały optymizmem, ale teraz czas na prawdziwy test. Oto pierwsze fragmenty rozgrywki, czyli jak gra sprawdza się w praniu.

Risen 2: Mroczne wody

Ahoj, szczury lądowe! Morze jest wzburzone jak nigdy, a mroźne bryzy przenikają ciało aż do kości, więc trudno jest zebrać energię, aby wyjść z przytulnej tawerny i opuścić lojalnego kompaniona, jakim jest kufel grzanego piwa z aromatycznymi przyprawami. Linie zaopatrzeniowe zostały już dawno przerwane, a kontakt umilkł wiele tygodni temu. Szczęśliwe, są jeszcze w tej branży szaleńcy, którzy nie boją się splunąć w twarz samemu diabłu i tak zuchwali, że uwiedli samą dziewkę Fortunę. Tak pokręceni, że zaprosili do tańca samą Śmierć i tak honorowi, że płacą za każdą informację swoją krwią i życiem. Któż, to taki…

…to dzielni korsarze ze statku „Pirania”, którzy przygotowują się na złupienie Kolonii. Wszystko to już za tydzień, a dziś? Przedsmak ich brawurowych i obmierzłych czynów!

Więcej informacji o ich bezczelnie dobrze zapowiadającym się tytule znajdziecie pod tym adresem. Chyba dam jeszcze jedną szansę naszym sąsiadom z zachodu. „Risen” mnie mocno rozczarował, ale jego kontynuacja zapowiada się całkiem smacznie. Tymczasem, oberżysto! Jeszcze jeden kufel „jasnego pełnego”, czas na piracką pieśń!

Risen 2: Mroczne wody

Ahoj. Nowe materiały z „Risen 2” przypływają ze słonecznej Kalifornii na statkach mieniących się czarną, piracką banderą. Niestety, łupy te nie należą do jakichś szczególnie nadzwyczajnych błyskotek, aczkolwiek warto o nich napomknąć, gdyż już od dawna nie mieliśmy wieści pochodzących z Archipelagu, dławionego przez krwiożerczych Tytanów. Nie wiedzieć czemu Piranha Bytes strzeże świeżych informacji o swoim kolejnym projekcie niczym gubernator cnoty swojej nastoletniej córki i z przykrością stwierdzam, że targi E3 nie są tutaj wyjątkiem.

Hardzi dziennikarze zdołali jednak ominąć admiralską flotę dumnej „Piranii” i dokonać abordażu na okręt Daniela Oberlerchnera, jednego z producentów gry, który pod groźbą przeciągnięcia pod kilem, zdradził co nieco o opcjach, jakie czekają na graczy spragnionych morskich przygód.

Risen 2: Mroczne wodyRisen 2: Mroczne wodyRisen 2: Mroczne wody

Jak się okazuje, nasz Bezimienny bohater będzie miał własny statek, pełniący podobną funkcje jak „Normandia” w serii „Mass Effect”. To tutaj spokojnie będziemy mogli zapisać grę, przejrzeć przesłane do nas wiadomości czy popłynąć do odległych lądów, znajdujących się na nieznanych wodach. Niestety, żadnego otwartego żeglowania czy mini-gierek w stylu kościanego pokera nie będzie, gdyż twórcy doszli do wniosku, iż „Risen 2” skupia się na historii i aspektach cRPG, gdzie nie ma miejsca na zbędne rozpraszacze czy dodatki, na których „Piranie” niezbyt dobrze się znają, co zresztą otwarcie przyznali.

Risen 2: Mroczne wody

„Risen 2” – oficjalny zwiastun

Dodał: , · Komentarzy: 7

Ha! Otwierajcie butelki rumu i zaśpiewajcie sprośną piracką pieśń! Długa i uciążliwa flauta w końcu minęła, a statek pod banderą żarłocznych „piranii” znalazł się w rejonie wyjątkowych pomyślnych wiatrów. Bezimienny bohater, zbawca całego archipelagu i legendarny pogromca Tytana Ognia, w końcu zawitał do podłego portu, gdzie rządzi bezprawie, gwałt i tanie alkohole. Jest zły i żąda natychmiastowych odpowiedzi na zagadkowe kwestie.

Czy je otrzyma? Sprawdźcie sami…

Cóż, styl na „Brudnego Harry’ego” okazał się niezbyt pomocny. Tak czy siak, sam zwiastun prezentuje się wyjątkowo smakowicie. Może to nie jest klasa Blizzarda czy „starego” BioWare, ale trzeba oddać autorom sprawiedliwość i pochylić czoła nad ich kunsztem. Jeżeli tytuł będzie ociekać podobną dawką klimatu, to jestem nawet skłonny dać temu uniwersum drugą szansę, gdyż przyznam szczerze – piraci, steampunk i cRPG? To mieszanka, która jest zbyt rzadko spotykana w branży elektronicznej rozrywki.

Risen 2: Mroczne wody

Ostatnio morze było strasznie niespokojne, co idealnie tłumaczy znikomą ilość informacji na temat „Risen 2: Dark Waters”. Ponad dwutygodniową posuchę przerwała konferencja GDC 2011, która najwidoczniej udobruchała mściwego boga Posejdona, gdyż do rozlicznych wirtualnych portów w końcu zawinęły statki pod pirackimi banderami, przynoszące kilka wieści na temat Farangi i okolicznych archipelagów.

Risen 2: Mroczne wodyRisen 2: Mroczne wodyRisen 2: Mroczne wody

Tak więc w telegraficznym skrócie…

Risen 2: Mroczne wody
kai rosenkranz

To z pewnością smutna wieść dla wszystkich pasjonatów twórczości Piranha Bytes, gdyż Rosenkranz był wielką ikoną tej firmy. Gracze od razu pokochali młodego muzyka, za iście monumentalną i wypełnioną miodem najwyższej klasy, oprawę muzyczną w serii „Gothic” oraz bardziej stonowany i tajemniczy, wpisujący się idealnie w klimat tropikalnej wyspy, soundtrack z gry „Risen”. Nikt sobie nie wyobrażał produkcji popularnych „Piranii”, bez charakterystycznych motywów i sztuczek dźwiękowych, sygnowanych podpisem popularnego „KaiRo”.

Niestety, dziś okazało się, że fani będą jednak zmuszeni popuścić wodze fantazji, ponieważ Rosenkranz oficjalnie oświadczył, że do oprawy muzycznej w „Risen 2: Dark Waters” nie zamierza przyłożyć swojej ręki. Do całej sprawy ustosunkował się w następujący sposób:

„Osobiście, w początkowej fazie każdego projektu Piranha Bytes, starałem się oczyścić myśli i wykreować zupełnie nowe pomysły, przygotowane specjalnie dla nadchodzącej gry. Z jednej strony, wyraźnie widać tego efekty, w szczególności jeżeli weźmiemy pod uwagę różnice techniczne (muzyka z „Gothic” i „Gothic 2” była tworzona na podstawie porozrzucanych po całym pokoju notatek z nutami, lecz gdyby połączyć z nią pewne fragmenty piosenek z „Gothic 3” czy „Risen” – otrzymałbym kolejny, idealnie skonsolidowany kawałek). Z drugiej strony, każdy utwór posiada własny styl, swoją własną „duszę”.

Risen 2: Mroczne wody
risen 2: dark waters

Strasznie nie lubię poniedziałków, gdyż to jest tragiczny dzień dla informatora. Developerzy dopiero zaczynają budzić się z weekendowego letargu i nie są zbyt skorzy do dzielenia się smakowitymi danymi o swoich wychuchanych projektach. Słowem – nuda. Myślałem, że panowie z Deep Silver rzucą dziś jakimś soczystym mięsem, podczas oficjalnej zapowiedzi „Risen 2: Dark Waters”, lecz niestety Niemcy dali kompletnego ciała. Prócz ujawnienia, że tytuł ten zadebiutuje również na platformie PlayStation 3 (jednakowoż konwersji na konsole ma znów dokonać firma Wizardbox, więc szykuje się kolejna komedia – tematu rozwijać nie zamierzam, Gniewny Joe już mnie wyręczył), nie zdradzili absolutnie nic. Ani daty premiery, ani nowych screenów, ani żadnych nowych konkretów…

Nie jestem jednak tym typem człowieka, który łatwo daje za wygraną. Postanowiłem pójść za przeczuciem i skierowałem się na przeciwległy koniec Gazociągu Północnego – do mroźnej Rosji, słynącej z umiejętności tamtejszych pasjonatów w wyszukiwaniu tajnych danych. Jak się później okazało, to był strzał w dziesiątkę, gdyż udało mi się dokopać do kilku świeżych screenów (choć ich jakość jest mocno dyskusyjna) oraz rozmowy z Björnem Pankratzem, głównym projektantem gry „Risen 2: Dark Waters”. Zainteresowani?

Wczytywanie...