Nie minęło wiele czasu od zrecenzowania przez nas "Dzielnicy Obiecanej" – pierwszej polskiej odsłony kultowej już serii "Metro 2033", a oto na sklepowe półki trafia kolejna, tym razem rosyjska powieść osadzona w realiach postapokaliptycznego świata. Tym razem jednak nie stoi za nią Dmitry Glukhovsky, lecz jego rodak, Rusłan Mielnikow.
"Mrówańcza" – cóż to za tytuł? Dlaczego – jeśli w ogóle – warto przyjrzeć mu się bliżej? Czy to kolejny kuponik, który wydawcy odetną od znanej marki i naszych portfeli, czy może jednak wartościowa powieść godna Waszych pieniędzy? My już wiemy – dowiedzcie się i Wy.
"Jest coś takiego w rosyjskiej literaturze, co nie pozwala pomylić jej z żadną inną. Trudno wyjaśnić to wrażenie jednym prostym zdaniem, choć przyczyny możemy analizować do woli. Jednakże zarówno w fantastycznym slapsticku z filozoficznymi wstawkami ręki Bułhakowa, jak i mrocznym, psychologicznym dramacie znudzonego mordercy pióra Dostojewskiego, czy wreszcie w koszmarnym piekle postapokaliptycznego metra projektu Glukhovskiego czujemy wyraźnie, że to historia stworzona przez naszych największych, wschodnich sąsiadów..."
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz