Koty węglożerstwo mają we krwi. Nie dziwota więc, że niejaki Ainar przypadł mi do gustu. Nie dość, że jest bratem w nieróbstwie, to jeszcze dysponuje ciętym językiem! Dlatego też, obok Karmiciela Kruków zasłużył sobie także na przydomek Kowala Słów. Oraz na konkurs (podejrzewam, że jego ego zostałoby wielce podłechtane, gdyby mógł to ujrzeć). Tym samym przypominam: macie szansę zdobyć oba tomy cyklu "Skald"; wystarczy kliknąć tutaj i wypełnić formularz. Pospieszcie się; zegar tyka, a termin mija już 24 września! Wypełniliście już konkursowe zgłoszenie? To zapraszam do zapoznania się z recenzją pierwszej części "Kowala słów"!
W recenzji "Karmiciela kruków" stwierdziłam, że stanowi on niezłą obietnicę tego, że w kolejnych tomach również będzie dobrze, a może nawet lepiej. Już po kilku pierwszych stronach "Kowala słów" wiedziałam, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie druga opcja. I miałam rację – po zakończeniu lektury z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Łukasz Malinowski przykładnie odrobił zadanie domowe i zdecydowanie podniósł poziom, poczynając od blurba (ha, gińcie, niecne spojlery!), a kończąc na kształcie historii.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz